Epilog
Polecam se puścić ☝☝☝
Loff ju 😘
_________________________________
Wlałam do czarnej jak smoła kawy, białe jak śnieg mleko. Natychmiast się rozjaśniła, dosypałam łyżeczkę cukru i mój ukochany napój był gotowy. Teraz trzeba się wziąć do pracy, do premiery mojej pierwszej długometrarzowej animacji pozostało już tylko 2 miesiące. Siadłam przed monitorem i zabrałam się za mój film. Na moje kolana wskoczył Luke, mały wombat wciąż wszędzie się wspinał. Na ziemie sprowadził go dopiero ostry syk Froda- ojca. Zaśmiałam się i podeszłam do starego przyjaciela.
-Wiesz, że cię kocham?- zapytałam, a wombat w odpowiedzi wtulił się we mnie. Nagle poczułam delikatne kopnięcie w brzuchu.
-Diego!- zawołałam- Diego chodź tutaj.
Do pięknego, kremowego pokoju wpadł mój mąż. Nie wiele się zmienił od czasów liceum. Dalej miał czarne włosy i mocno zarysowaną szczękę, w oczach wciąż błyszczały wesołe iskierki.
- Kopnęła!- pochwaliłam się, a mężczyzna tylko z uwielbieniem pogładził mój brzuch, przypominający teraz arbuza. Za dwa tygodnie poród. Nie boję się... jestem przerażona! Co jak dziecku coś się stanie? Nie mogę o tym nawet myśleć! Moja mała Sandra... zdecydowałam,że nazwę tak dziecko, kiedy zmarła mama, trzy lata temu. Gdyby nie mój "kochany" ojciec nie odpiął jej od kabelków, może by się już wybudziła.
_________________________________
-Ciocia Franchesca, wujek Diego!- mała blondyneczka, o kręconych włosach i brązowych oczkach wbiegła do mojego mieszkania, a za nią weszli jej rodzice : Katelin i Josh Harper.
Ta dwójka zmieniła się, i to bardzo. Kate miała czarne, kręcone włosy do ramion i nienaganną sylwetkę, a Josh był wyższy od niej prawie o głowę i muskularny.
-Hej Cassie- zaśmiałam się- Josh- przytuliłam go mocno- Kate- wtuliłam się w przyjaciółkę.
Mała podbiegła do mnie, a ja wzięłam ją ręce, w czym bardzo przeszkadzał mi mój wielki brzuch. Cassie popatrzyła na niego i powiedziała rzeczowo:
-Ciociu chyba za duzio jesz , masz bardzo duzi brzuch.
-Ciocia ma w brzuszku dzidziusia- wyjaśniła Kate.
-Dlacego ciocia zjadła dzidziusia?! -przeraziła się mała.
-Nikogo nie zjadła- cierpliwie tłumaczyła moja przyjaciółka- on tam sobie mieszka, dopóki ciocia go nie urodzi.
-Ja też mieskałam u ciebie w brzusku?-zdziwiła się.
- Tak Cassie, byłaś w nim przez 9 miesięcy- odpowiedziała.
-To co? Chcecie coś zjeść?- zapytał Diego.
-Tak... jesteśmy mega głodni- przyznał Josh.
-Dobra, to ja z Kate coś zrobimy, a wy zacznijcie zajmijcie się Cassie- powiedziałam.
-Ok- odpowiedzieli i poszli do salonu. A ja z przyjaciółką ruszyłyśmy do salonu. Napoczątku oczywiście się wyściskałyśmy i wogóle, a potem zaczęłyśmy gotować.
-Ja tam w San Francisco? - zapytałam krojąc warzywa na sałatkę.
- Jest świetnie!- odparła z entuzjazmem- siłownia Josha odnosi ogromny sukces! Ludzie przychodzą tam tłumnie! Mój salon fryzjerski też całkiem nieźle się trzyma, ostatnio mamy niezwykle dobrą opinię. Odwiedziła nas Emma Stone, więc teraz wszyscy tam przychodzą. Minnie z Dylanem wyjechali do Venezueli, bo mają tam kręcić jakiś film z nim i robić zdjęcia do magazynu z nią. Charlie dalej prowadzi HOME CAFE...
-Naprawdę?- uśmiechnęłam się na wspomnienie mojej ulubionej kafejki- a jak Chloe?
Pamiętam,że zanim wyjechałam byli narzeczonymi.
-Rozstali się- posmutniała Kate- ona wyjechała gdzieś do Europy i nie chcieli być w związku na odległość. To złamało Charliemu serce.
-Och...- westchnęłam. Niespodziewałam się tego. Przecież byli idealną parą, czekałam na ich ślub od dawna- biedny.
Przez chwile tkwiłyśmy, w ciszy mieszając sałatkę.
-A co u Leondre? - zapytałam. Prawda jest taka, że na zawsze pozostał w moim sercu. Owszem złamał mi je, ale był moją pierwszą miłością.
- Cóż... - odezwała się cicho- został lekarzem, nie dawno się ożenił. Mieszka w twoim domu
-Moim domu?!- zdziwiłam się.
-Tak, po ślubie kupił go i zamieszkał nim z żoną....
-Kim ona jest? - zapytałam starając się aby mój głos brzmiał obojętnie.
-A co? Zazdrosna?-zaśmiała się Kate- jego żoną została Elizabeth.
- Ta kelnerka z HOME CAFE? - domyśliłam się, a moja BFF pokiwała głową- acha... fajnie. Jak u Ellen?
-Cóż jest oczywiście dziewczyną Gavina, mam wrażenie, że nie podoba jej się to, że wciąż jej się nie oświadczył. Czeka na to bidulka od czterech lat. Ona została dziennikarką, a on dentystą. Co jest dość dziwne, bo od zawsze bał się dentystów.. David przeskakuje z kwiatka na kwiatek, nie może sobie znaleść dziewczyny na dłużej niż pół roku. Obecnie jest z Mirandą Harper.
- Młodszą siostrą Josha?- zdziwiłam się- jak jej złamie serce , to twój mąż go zabije.
-Wiem, wiem-machnęła ręką- ale w sumie są już razem przez prawie 6 miesięcy, więc może im się uda.
-A co z Drew?
- Została psychologiem... pomaga dziewczynom z anoreksją. W wieku 19 lat ta choroba u niej omal nie skończyła się śmiercią.
-Pamiętam- powiedziałam- dzwoniłaś do mnie żebym modliła się o pomyślną operację. Doszło u niej do zatrzymania akcji serca.
-Tak-potwierdziła.
Nagle słyszę, że mój telefon dzwoni.
-Muszę odebrać- powiedziałam przepraszająco.
-Halo?- podniosłam słuchawkę
-Czy rozmawiam z Franchescą Smith?- usłyszałam męski głos.
-Tak, to ja-odpowidziałam zdziwiona.
- Tu Biuro Rzeczy Znalezionych New York Metro. Znaleźliśmy należący do pani pistolet Walther p99.
-Skąd państwo wiedzą, że należy do mnie? Nie jestem w posiadaniu takiej broni.
- Został podpisany na magazynku pani imieniem i nazwiskiem. Może się pani po niego zgłosić do 14 lipca do godziny 9:45 p.m. Życzę miłego dnia dowidzenia.
W tle rozbrzmiał śmiech dziecka.
I rozłączyli się. Zastanawiałam się o co chodzi, przecież ja nie mam żadnego pistoletu!
Zdziwiona wróciłam do przygotowywania posiłku.
-Co jest?- zapytała.
-Dzwonili do mnie z jakiegoś Biura Rzeczy Znalezionych New York Metro, że znaleźli podobno mój pistolet wcośtam p99. A ja przecież nic takiego nie mam.
Nagle z pod stołu dobiegł chichot, ale został natychmiast stłumiony.
-Acha!- powiedziałam i z Kate wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia.
Jednocześnie się schyliłyśmy i zobaczyłyśmy naszych mężów i Cassie z Lukiem w ramionach pod stołem.
-Mam dziwne wrażenie, że to ich sprawka- powiedziałam do Kate.
-Wiesz, że ja też? -odparła.
-Mamy kłopoty! - z udawanym przestrachem powiedział Josh do Diego i cała trójka rzuciła się do ucieczki.
-Uciekajcie- krzyknęłam-bo jak was dorwę do ze skóry poobdzieram.
Pobiegliśmy do sypialni gdzie ojcowie wraz z małą i wombatami ufortyfikowali się w stercie poduszek.
-Za czekoladę!- krzyknęłam i rzuciłam się na nich z poduszką. Natychmiast zostałam zasypna gradem jaśków i pluszaków, ale nieustraszenie brnęłam do przodu. Pierwszą moją ofiarą był Diego, którego zaczęłam łaskotać. Wił się na podłodze i błagał o litość, ale nie ja nie przestawałam. Kate zaczęła okładać Josha poduszką, a Cassie patrzyła na to wszystko i klaskała rączkami,śmiejąc się.
Wtem ułyszęliśmy głośny syk i to pokoju wmaszerowała pani domu- Piper. Podeszła do Luka i odgoniła od niego nas wszystkich. Instynkt macierzeński nakazał jej chronić potomstwo przed potencjalnym zagrożeniem.
-Jesce jeden fuciak?- zdziwiła się dziewczynka.
-To jest wombat australijski- poprawił ją Diego, a ja posłałam mu karcące spojrzenie.
-Fuciak- powiedziała z przekonaniem dziewczynka i podeszła do mamy wombat.
-Jak mas na imie?-zapytała.
-To jest Piper- odpowiedziałam za zwierzątko.
-Pipej- pogłaskała futerko zwierzaka, który o dziwo jej nie ugryzł.
_________________________________
Obudził mnie mocny skurcz.
-Aaaałł!!- jęknęłam głośno. Nie, nie, nie , nie to nie może być teraz.
-Diego!- potrząsnęłam męszczyzną- Diego obudź się!
Kolejny skurcz.
-Co..co jest?- zapytał nieprzytomnie.
-Zawieź mnie do szpitala- powiedziałam zdenerwowana.
-Co?!- krzyknął- rodzisz?
-Chyba... nie znam się, ale mam skurcze, wiśc rusz dupe i jedziemy.
Do pokoju wbiegła zaspana Kate z zielonym czymś na ryju, to znaczy twarzy.
-Co się dzieje?!Czemu o 6 Diego się tak drze, przecież mógł obudzić Cassie.
-Rodzę- wyjaśniłam, szybko wciągając na piżamę koszulkę i jeansy.
-Co? Termin jest przecież na za dwa tygodnie!- oprzytomniała nagle.
Byliśmy już u wyjścia, kiedy moja przyjaciółka mocno mnie przytuliła.
-Dasz radę- powiedziała dodając mi otuchy. Uśmiechnęłam się słabo i wyszłam na korytarz. Windą zjechaliśmy na sam dół i pobiegliśmy do samochodu. Droga do szpitala zajęła nam 15 minut. Tam lekarz zaprowadził mnie do odpowiedniej sali i podał znieczulenie.
_________________________________
W rękach trzymałam najśliczniejszą istotkę, jaką kiedykolwiek widziałam. Była tak malutka i krucha,że bałam się,że ją złamię. Od porodu minęła już cała doba, a moja mała Sandra przez prawie cały czas spała. Była taka cudowna! Miała ciemne oczy po tatusiu i brązowe włosy po mnie.
- Niespodzianka! - do pokoju wszedł Diego, Kate, Josh, Cassie i babcia Sophie.
-Babciu!- ucieszyłam się. Nie mam pojęcia skąd się tu wzięła, ale teraz to nie ma większego znaczenia. Z trudem podeszła do mnie o kulach.
-Moja królewna- w jej oczach zabłyszczały łzy, gdy popatrzyła na malutką główkę mojej córeczki- jak ma na imię?
- Sandra- odpowiedziałam, po moim policzku spłynęła łza szczęścia.
-Pięknie- swoją pomaraszczoną dłonią pogłaskała malutką po główce. Wtedy do łóżka podeszli inni. Diego oczywiście widział już swoją córkę, ale wciąż patrzył na nią urzeczony i zachwycony. Kate wzięła Cassie na rące, a ta malutką dłonią pogłaskała mojego skarbeńka po policzku.
-Jest śliczna- powiedział Josh patrząc na Sandrę z uśmiechem.
- Kiedyś i ty napiszesz swoją historię, spełnisz swoje marzenia- powiedziałam czule do córeczki, która otworzyła swoje śliczne oczka i po raz pierwszy się uśmiechnęła.
♡♡♡♡♡♡
Drogi Pamiętniczku!
Tu kończy się ta historia. Moja historia. Teraz już wiem, że nie ważne, jaką drogę wybiorę moji bliscy będą ze mną, będą mnie wspierać. Moja mała Sandra rośnie w oczach ma już 3 latka, mój film cieszy się niezwykłą popularnością, a ja pracuję nad kolejnym. Znów jestem w ciąży, tym razem z bliźniakami. Kate nie dawno urodziła chłopczyka o imieniu Saul i przeniosła się z Joshem i dziećmi do Nowego Jorku. Gavin i Ellen 2 miesiące temu mieli ślub i obecnie mieszkają w Miami. David oświadczył się Mirandzie i planują poślubić się za ok. pół roku. Minnie i Dylan wrócili do San Francisco i tam osiedli na stałe. Charlie postanowił porzucić swój ukochany biznes i wyjechał do Europy żeby odzyskać Chloe, razem założyli FAMILY- kafejkę rodzinną. Natallie z Nathanem mają dwójkę dzieci i mieszkają w Kanadzie. Ona jest sławną dietetyczką, a on prawnikiem. Jestem szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Dziękuję Bogu za wszystko co dla mnie zrobił. To jest ostatni wpis, zeszyt się kończy, długopis wypisuje. Mam nadzieję, że ta historia czegoś was nauczyła. Żegnaj na zawsze
Fry
_________________________________
Tak, to jest już koniec Dear, dear DIARY. Szczerze to się popłakałam pisząc go. Będę tęsknić za tymi bohaterami, za waszymi przypuszczeniami co do tej książki i naprawdę nie sądziłam,że kiedykolwiek uda mi się zakończyć książkę. Udało mi się, to jest tylko i wyłącznie wasza zasługa. To wy mnie motywujecie, inaczej nie dałabym rady. Poprostu by mi się ta książka znudziła i zwyczajnie zaczęłabym nową. Dziękuję 💕💕💕💕💕... Kocham was 😘😘
Arbuzik x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro