Rozdział 1.
-Sandra, mogłabyś z łaski swojej ściągnąć te słuchawki?-głos mamy przedziera się przez cudowny wokal. Patrzę na nią morderczym wzrokiem- Nawet nie próbuj- grozi mi palcem- już, dawaj telefon.
- Przecież się uczę!- protestuję. Dlaczego dorośli nigdy nie rozumieją, że lepiej zapamiętuję przy muzyce?
-No już- wyciąga rękę w moją stronę- oddawaj!
Odpinam słuchawki i podaję mamie telefon.
-I nawet nie próbuj mi go zabrać, bo przestanę ci płacić za Netflixa- sprytne zagranie. Szantaż. Phi, nie stać cię na nic lepszego,mamo? W tej chwili do pokoju wtoczył się Frodo. Jego króciutkie nóżki i tłusty brzuszek w połączeniu wyglądały naprawdę komicznie. Ewidentnie ten wombat jest przekarmiony. Mówiłam to już mamie ale nie słuchała. Phi.
-Kto jest ślicznym, małym wombatkim? No, kto?- klęknęła przy zwietrzątku i zaczęła głaskać je po grzbiecie.
- Nie takim znowu malutkim- mruknęłam pod nosem - ma przynajmniej 10 kg nadwagi.
Mama wzięła zwierzątko na ręce i wyszła z pokoju gromiąc mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami i zatrzasnęłam za nią drzwi. Następnie otworzyłam jedną z szuflad w biurku i wyciągnęłam mp3. Prawie nikt ich już teraz nie używa, a ja ukrywam je w strategicznych miejscach w pokoju i gdy konfiskują mi telefon słucham z nich muzyki. To nie tak, że nie chce mi się uczyć. Wręcz przeciwnie, kocham naukę (przez co 99% ludzi uważa mnie za chorą psychicznie), po prostu wolę się uczyć słuchając muzyki, ale niektórzy (ekhem, mama, ekhem) tego nie rozumieją. No cóż, taki lajf. Puściłam jeden ze spokojniejszych kawałków i zabrałam się za wypełnianie ćwiczeń z hiszpańskiego. Został mi już tylko tydzień do rozpoczęcia roku szkolnego, a ja uczę się ciągle,bo dostałam się do Newcomer High School- najlepszego liceum w NY. Generalnie to uczę się 24/7 bo dostałam się do najlepszego liceum w Nowym Yorku- Newcomers High School . Byłam strasznie podekscytowana, odkąd pamiętam marzyłam o tej szkole. Jedynym minusem było to, że moi przyjaciele nie szli tam ze mną. Holly - moja najlepsza przyjaciółka i Oliver dostali się do Princeton High School, a Scarlett, Luck, Megan i Nathan do Bronx High School of Sience. Bum! Oto wieloletnia paczka przyjaciół rozpadła się, a ja zostałam sama. Całe szczęście nie mam problemu z zawieraniem przyjaźni, więc na 83% powinnam dać sobie radę.
Wciąż zostaje to 17%, że umrę w męczarniach.
Nie zwracając uwagi na motywujący mnie głos, gdzieś z głębi mojej czaszki, robiłam dalej zadania,co pochłonęło mnie do reszty. Wybudziła mnie z transu dopiero mama, która wołał mnie na obiad. Wtedy zorientowałam się, że mam ścierpnięte kończyny i siedzę nad hiszpańskim bez przerwy 5 godzin. Czyli po obiedzie geografia, jedyny przedmiot, którego szczerze nie znoszę. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Już gdy otworzyłam drzwi dotarł do mnie zapach lazanii. Wspominałam, że lofffff food forever? Jestem takim troszkę (ale tylko odrobinkę) obżartuszkiem i no powiedzmy szczerze: jakaś szczupła to ja nie jestem. Ani szczupła ani ładna. Ale nie powiem, że mam kompleksy czy coś, nadrabiam inteligencją. Przy stole siedzieli już Jacob i Luis- moi wiecznie kłócący się bracia bliźniacy. Odsunęłam krzesło i usiadłam przy największej porcji lazanii. Następnie do salonu wkroczył tata, a widząc kłocących się bliźniaków westchnął i przystąpił do rozdzielania dwójki. kto by pomyślał, że 6-ścio latki mogą się tak drzeć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro