Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

xPart5x

Zbiegam po schodach obdrapanej klatki schodowej, przeskakując je co dwa. Ta przeraźliwa szarość, zwyczajność mnie dobija. I ten spokój...

Nienawidzę bezruchu, statyczności, ładu, porządku...

Nienawidzę myśleć nad tym, co mam zrobić, nad moim życiem.

To wszystko jest zbyt ciężkie, by móc to tak po prostu poukładać; bezsensownym jest zawracać sobie tym głowę.

Przyspieszam jeszcze bardziej i popycham drzwi rękami, wychodząc na zewnątrz. Przyjemny chłód otula mnie ze wszystkich stron, a ja marszczę brwi, szukając po kieszeniach paczki papierosów.

Czyżbym zapomniał?

Dziwne.

Wzruszam w duchu ramionami i siadam na ławce, wybijając rękami rytm na kolanach z rosnącym poirytowaniem.

-Uzależnienia są złe – słyszę głos za sobą i odwracam się gwałtownie z nietęgą miną.

-Coś o tym wiesz, Hemmings, prawda? - pytam, podenerwowany i zwracam z powrotem przed siebie.

-Co masz na myśli? - Przeskakuje przez ławkę i opada obok mnie.

-Ty i ten twój motocykl... Swoją drogą, muszę to kiedyś wykorzystać. Strzeż się. - Krzywię się delikatnie, próbując przywołać na twarz uśmiech.

-Chciałbym zobaczyć, jak zastawiasz pułapkę na mnie jadącego tą czarną Yamahą. - Śmieje się bez krztyny radości i unosi brwi do góry. - Lubisz się uzależniać?

-Zależy od czego – mruczę, wyrywając źdźbło trawy i zaczynam się nim bawić, by zająć czymś ręce i myśli.

Spokój mnie zabija.

-Na przykład... Od wolności. Chcesz się uzależnić od wolności? - pyta po chwili, przeczesując włosy palcami.

-Tak się w ogóle da? Wolność nie istnieje, Luke. I nigdy nie istniała. Robimy to, co każą nam inni. Spełniamy ich marzenia; nigdy swoje. Żyjemy w chorym świecie, każdy z nas umrze, nie robiąc w życiu nic ważnego, nie będąc potrzebnym. Jaki jest więc sens naszego istnienia? - odpowiadam, popadając w zamyślenie.

-Więc nie sądzisz, że pora to zmienić? Żyjmy tak, by nas zapamiętali. Zresztą i tak niedługo umrzemy – mówi, schylając się po porzucone przeze mnie źdźbło.

Marszczę brwi, patrząc na niego z zaskoczeniem, a on jedynie wzrusza ramionami i wstaje z ławki.

-Nie zapominaj o grze. Któregoś z nas zniszczy. A teraz chodź ze mną, mam pewien pomysł – mruczy tajemniczo i odchodzi w kierunku swej czarnej Yamahy.

-No, rusz się i chodź tutaj, nie mamy przed sobą całej wieczności, niestety. Zresztą – to nie my mamy czekać na nią, to ona czeka na nas. - Poprawia kaptur swej skórzanej kurtki, odpalając silnik.

Podbiegam więc do niego i lokuję się z tyłu, oplatając rękami w pasie.

Zamykam oczy z fascynacją przygotowując się na podróż w nieznane, jednak nic się nie dzieje.

-Luke? O co chodzi? - pytam zaskoczony, otwierając jedną powiekę.

-Krępujesz moje ruchy. W ten sposób nie wyruszymy. - Śmieje się lekko, wskazując na moje dłonie położone na jego czarnej kurtce.

-Przepraszam – bąkam cicho i luzuję uścisk.

-Cóż, w końcu na tym chyba polega ta gra, prawda? Na flirtowaniu. Widzę, że już ją rozpocząłeś. Racja, kiedyś trzeba. Na odległość przecież się w sobie nie zakochamy - mówi, odhaczając nóżkę. - A teraz szykuj się na powiew wolności. Jedziemy w nieznane; zobaczmy, czy o nas zapomną.

Jego głos dochodzi do mnie jakby z oddali, gdy rusza z miejsca, a mocny wiatr targa moje włosy na wszystkie strony, zasłaniając pole widzenia. Czuję się, jakbym lewitował, jakbym uwolnił się wreszcie od tych kłopotów, a to, że muszę siedzieć w bezruchu przestaje mi nagle przeszkadzać.

Uśmiecham się słabo, wtulając mocniej w Luke'a i całkowicie odstresowując.

Diagnoza: początki schizofrenii.

______________________________________________________


A oto kolejna, już piąta część. Strasznie szybko to idzie, prawda? Mam nadzieję, że nie jesteście nią rozczarowani <3


Jejku, misie, chciałam wam przeogromnie podziękować za wszystkie gwiazdki i taką ilość komentarzy, to naprawdę magiczne <3 Jak się cieszę, że jesteście tutaj ze mną i przeżywamy tę historię wspólnie <3 Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca *-*


Jeszcze raz dziękuję i życzę wam miłego weekendu <3 Do następnego! xx Dajcie znać, co sądzicie o tym rozdziale *-*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro