Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

xPart13x

Idę na most, zupełnie bez sił i chęci do życia. Muszę to wszystko wreszcie przemyśleć, bo aż nazbyt się skomplikowało. Nigdy nie było prosto, lecz teraz... Sam nie wiem, co jest dobre, a co złe.

I co powinienem wybrać.

Jaką ścieżkę obrać, aby wyjść z tego cało i aby Luke'owi również się udało.

Oddycham ciężko, nagle zauważając, że zacząłem biec. Zatrzymuję się i opieram o barierkę mostu, wpatrując bez tchu w toń wody.

Staram się uspokoić i powstrzymać przed nadludzkim odruchem sięgnięcia po papierosa.

Czy jestem uzależniony?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale gdyby ktoś mnie o to zapytał odpowiedziałbym: tak.

Tak, jestem uzależniony.

Aż do bólu.

I patrząc w moje odbicie w wodzie i odbicie postaci za mną coraz bardziej przekonuję się, że jestem uzależniony nie tylko od papierosów.

-Mówili, że jesteś w więzieniu. Widziałem zresztą, jak cię zabierali. Jakim cudem tutaj przyszedłeś? - pytam, nawet się nie odwracając.

-Nie wierz w to, co mówią ludzie. Wszyscy są stworzeni, by kłamać. Każdy z nas kłamie, niezależnie od tego, co czuje. - Słyszę za sobą głos chłopaka i uśmiecham się pod nosem.

Tak dawno go nie słyszałem.

-Ja nie kłamię. Nie umiem tego robić – szepczę, patrząc wprost w jego lodowate oczy, w których skrzą się kawałki drogocennych kamieni.

-Tak? Więc możesz mi powiedzieć, co do mnie naprawdę czujesz? - pyta, a ja wzruszam ramionami.

-Nic. - Markotnieję, wsuwając ręce do kieszeni i wyciągając z niej paczkę papierosów.

-Rzeczywiście nie umiesz kłamać. - Hemmings wybucha dźwięcznym śmiechem i klepie mnie po ramieniu.

Zapalam jeden z papierosów i pozwalam się pochłonąć dymowi. Blondyn patrzy na mnie w dziwnym zamyśleniu, a ja wyciągam paczkę ku niemu.

-Myślałem, że już nie zaproponujesz. - Uśmiecha się szeroko, a ja marszczę brwi z zaskoczeniem.

-Przecież ty nie palisz – mówię, patrząc, jak zapala truciznę.

-Ale ty palisz. - Chłopak wzrusza jedynie ramionami, a ja kiwam głową, nie do końca go rozumiejąc.

Cieszę się, że wrócił, lecz nie jestem pewien, czy to dobrze.

I nie wiem też, jak to zrobił, a obawiam się, że to może nieść ze sobą przykre konsekwencje.

Czuję, jak duszę się w swoim ciele.

Jak duszę się z braku tlenu, ale też braku siebie.

Brakuje mi tego prawdziwego mnie.

Wydaje mi się, że to on zabrał moją cząstkę i do tej pory jej  nie oddał.

Diagnoza: niedotlenienie.

__________________________________________________________

kocham was, misie x


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro