xPart12x
Idę szybko opustoszałą ulicą, lekko przygarbiony, a dłoń zaciskam mocno na uchwycie od sportowej torby.
Mój oddech jest przyspieszony, serce bije mocno, krew tętni usilnie w żyłach, a ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dzisiejszy trening wyszedł mi na dobre.
Przyjemne zmęczenie rozchodzi się po kościach, powoli zaczynam się relaksować.
Wychodzę zza rogu, rozkoszując się przyjemnym ciepłem bijącym od nagrzanej słońcem nawierzchni asfaltu.
Czuję się dobrze, po prostu dobrze i wydaje mi się, że to tak powinno być od początku.
Bez Luke'a.
Zatapiam się w myślach, gdy nagle wpada we mnie jakaś dziewczyna drobnej postury.
-Przepraszam. Ja tylko... - zaczyna zmieszana, przygryzając wargi i próbując mnie wyminąć.
-Hej! Coś się stało? - Łapię ją za barki, zatrzymując i mierząc wzrokiem.
-Pobili się. Alex jest na wpół nieżywy... Wiem, że to jego wina, ale... On nie może umrzeć. - Czarnowłosa wybucha niepohamowanym płaczem, a ja przygarniam ją do siebie z niedowierzaniem.
Kojarzę skądś to imię...
-Gdzie to się stało? - pytam powoli, kiedy się uspokaja.
-Tam, tuż obok szkoły. - Granatowooka wyciąga przed siebie rękę, jakby chcąc wskazać mi kierunek.
Kiwam jedynie głową i odbiegam w tamtą stronę. Przełykam głośno ślinę, obawiając się tego, co mogę zaraz zobaczyć. W powietrzu jest wyczuwalne dziwne napięcie, jakby strach.
Oddycham ciężko, dobiegając do szkoły, gdzie widzę konających i blondyna, siedzącego na schodach u wejścia.
Luke?
Ruszam szybko w tamtą stronę, rzucając się ku najwyższemu, prawdopodobnie Alexowi, by sprawdzić jego tętno.
Lekko osłabione, ale żyje.
Robię to samo przy kolejnych chłopakach – na szczęście nikt nie umarł.
Jeszcze.
W oddali słychać wycie syren, a niebieskooki w dalszym ciągu siedzi nieruchomo na schodach, wpatrując się jedynie we mnie z uśmiechem.
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego, do cholery, to zrobiłeś?! - wydzieram się, wstając szybko z ziemi i powstrzymując ogromną ochotę dołożenia mu.
Obok mnie zatrzymują się wozy policyjne i pogotowie, policjanci w granatowych mundurach szybko wpadają na podwórko, pojmując chłopaka i zakuwając w kajdanki.
Wszędzie panuje chaos, a mi robi się słabo.
Serce podchodzi do gardła, przed oczami zapanowuje ciemność, a na usta ciśnie jedno jedyne pytanie:
Dlaczego?
Diagnoza: niedokrwienie kończyn górnych i dolnych.
________________________________________________________________
Zbliżamy się powoli do końca, misie <3
Kocham was, to chyba tyle, z dzisiejszej notki x <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro