Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział pierwszy

Ciszę rozdarł pojedynczy, głośny wystrzał z blastera i następujące po nim kolejne wystrzały.

Możnaby pomyśleć, że to tylko kolejne zamieszki w Underfell, jednak zaprzeczała temu panika w miasteczku. Wszyscy wiedzieli, co się dzieje.

Kolejna walka o AU, a co za tym idzie ich świat znowu w pewnym stopniu ulegnie zniszczeniu.

To już była norma. W multiversum było już bardzo dużo walk pomiędzy Errorem a Inkiem, a każda z nich wiązała się ze strachem mieszkańców AU, obawą, że ich świat ulegnie całkowitemu zniszczeniu, a oni wszyscy umrą.

Nikt jeszcze nie wiedział, że te emocje kogoś przyciągają.

*****

-nie pokonasz mnie, Error!- krzyknął Ink, unikając promienia z blastera Errora i atakując.

-doskonale wiesz, że nadejdzie dzień, kiedy cię pokonam!- odparł Error, odsuwając się spokojnie, by atak Inka przeleciał obok niego.

Ink nie odpowiedział, tylko ponownie zaatakował, posyłając w stronę przeciwnika kości. Error złapał kości linkami, po czym za pomocą linek zawrócił je, zataczając nimi półokrąg, by poleciały w stronę Inka. Ink za pomocą pędzla namalował ścianę atramentu, która zatrzymała kości.

Error tylko na to czekał. Teleportował się za Inka i zaatakował go. Ink w ostatniej chwili się odwrócił i zablokował atak. Error zaatakował ponownie, trafiając Inka w rękę. Ten krzyknął i cofnął się. Error atakował dalej, a Ink bronił się i atakował, kiedy miał ku temu okazję. Walka była niezwykle wyrównana.

W cieniu drzew stała pewna postać, obserwująca walkę. Postać przekrzywiła głowę z zaciekawieniem i patrzyła, jak szkielety walczą, a szala zwycięstwa przechyla się to na jedną, to na drugą stronę. To nie było pierwsze starcie Errora i Inka, które postać obserwowała.

Szkielet nieraz obserwował walki, kiedy przychodził czując negatywność, która się pojawiała podczas walki. Poczynił też pewne obserwacje, które pomagały mu w uwalnianiu większej ilości negatywnych emocji. Wiedział, że Error niezwykle się denerwuje na każde swoje potknięcie, więc kiedy mógł zrobić to niezauważenie, kładł tuż za nim mackę, by ten się o nią potknął. Wiedział, że zwiększał tym szansę Inka na zwycięstwo, ale był gotów w każdej chwili włączyć się do walki. To nie tak, że zależało mu na Errorze, niszczyciel był mu obojętny. To była prosta kalkulacja tego, co mu się opłaca. Kiedy Error niszczył AU pojawiało się mnóstwo negatywnych emocji. A on dzięki temu stawał się silniejszy. Jednak jeszcze nigdy nie musiał włączać się do walki.

Nightmare, bo tak nazywał się obserwator, uśmiechnął się lekko, kiedy Error potknął się o jego mackę, mówiąc coś o głupich korzeniach. Jednak chwilę potem uśmiech opuścił jego twarz.

Ink wykorzystał moment, kiedy Error stracił równowagę i zaatakował. Error spróbował uniknąć ataku, jednak w konsekwencji się wywrócił.

Ink wykorzystał okazję i zaatakował, zamierzając zadać ostateczny cios.

Error w ostatniej chwili uniknął ataku, przeturlając się w lewo, po czym szybko wstał. Ink zachwiał się, kiedy jego atak nie napotkał spodziewanego oporu. Error posłał w stronę Inka kości. Ten spróbował ich uniknąć, jednak niektóre z nich sięgnęły celu.

-wiesz, że nie wygrasz.- powiedział Error.

Ink spojrzał na Errora z nienawiścią. Wiedział, że tej walki nie wygra. Ale wiedział też, że Error także jest na tyle ciężko ranny, by nie podejmować walki z mieszkańcami AU. Więc AU było bezpieczne, jego misja została wykonana. 

-nadejdzie dzień, gdy wygram- odparł Ink, po czym teleportował się.

Error rozejrzał się, po czym oparł się o drzewo. Był zmęczony, liczne rany po kościach i blasterach, których nie zdołał uniknąć pulsowały bólem.

-wiem, że mnie obserwujesz- powiedział głośno Error, rozglądając się- pokaż się!

Nightmare zdawał sobie sprawę z tego, że Error mówił do niego. Wiedział też, że jego umiejętność pozostawania prawie niewidocznym wśród otaczających go cieni zapewniała, że Error prawie na pewno go nie znajdzie. Wyszedł jednak z gęstwiny drzew i stanął przed zglichowanym szkieletem.

-kim jesteś?- zapytał Error, odsuwając się od drzewa, by nie zdradzić słabości.

-jestem Nightmare- odparł spokojnie Nightmare.

-mam więc dla ciebie dobrą radę, Nightmare- rzekł Error- trzymaj się ode mnie z dala, jeżeli życie ci miłe. Nie chcę obserwatorów podczas moich walk z Inkiem.

Error wiedział, że gdyby teraz zaatakował Nightmare'a, przegrałby zaraz po rozpoczęciu walki. Po walce z Inkiem był zbyt słaby, by rozpoczynać kolejną walkę, zwłaszcza z nieznanym mu przeciwnikiem, który, w przeciwieństwie do Errora, nie był ani ranny, ani zmęczony.

Nightmare zmrużył jedyne widoczne oko. Nie podobał mu się ton, jakim nowo poznany szkielet się do niego zwracał. Error mówił do niego, jakby upominał niegrzeczne dziecko.

-to ja mam dla ciebie dobrą radę- warknął Nightmare, chcąc pokazać Errorowi, że nie pozwoli tak do siebie mówić- nie mów do mnie takim tonem, ani w ten sposób, jeżeli nie chcesz, by twoje życie zamieniło się w koszmar.

Error zacisnął pięści. Nie zamierzał pozwolić na to, by ktoś mu bezkarnie groził.

Nightmare uśmiechnął się. Czuł złość Errora, a dzięki niej był silniejszy. Error nawet nie wiedział, że nieświadomie robi  dokładnie to, czego chciał Nightmare.

-nawet nie wiesz, z kim zadarłeś, Nightmare- powiedział Error.

-doskonale zdaję sobie sprawę z tego, kim jesteś. Za to ty nie wiesz, kim jestem ja.- odparł spokojnie Nightmare, po czym teleportował się.

-wracaj tutaj!- krzyknął Error, jednak wiedział, że to nie ma sensu. Nightmare'a już tutaj nie było.

*****

Nightmare wpadł na pomysł. Ciągle jeszcze czuł przypływ sił, wynikający z negatywnych emocji Errora. Wiedział, że gdyby miał źródło negatywnych emocji cały czas przy sobie, byłby o wiele silniejszy.

Musiał tylko wymyślić, jak to zrobić. Wiedział, że nie powinien nikogo zmuszać, by ciągle chodził za nim. Miałby z tym za dużo kłopotów. Jednak gdyby znaleźć kogoś, z kim poszedłby na układ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro