rozdział czternasty
Cross rozejrzał się. Znowu byli ma początku ruin w jednym z AU.
-teraz na pewno idziemy po nową osobę?- zapytał Cross- ostatnio jak poszliśmy po nową osobę skończyło się na tym, że zabiliśmy wszystkich w tamtym AU.
-tamten szkielet nie był jednak osobą, jakiej szukałem- odparł Nightmare- zobaczymy, co czeka nas tutaj.
-tutaj też wszystkich zabijamy?
Nightmare pokręcił głową.
-nie został tu już nikt, kogo możnaby teraz zabić. Nikt, oprócz dwóch osób... Zaraz sprawdzimy, czy je zabijemy.
-dlaczego nikt tu nie został?- zapytał Cross zdziwiony.
-czasami ból popycha niektóre osoby w stronę, w którą nigdy by same nie poszły- odparł Nightmare. Tyle mógł wyczytać z negatywnych emocji wciąż utrzymujących się w tym świecie, a nie chciał zdradzać, że nie wie dokładnie co tu się stało, więc odpowiedział trochę zagadkowo.
Cross skinął głową. Znał to uczucie, gdy już się nie wie, co robić i robi się coś, czego się potem żałuje.
-chodźmy już - powiedział Nightmare i ruszył przed siebie, a Cross ruszył za nim.
*****
Dust szybkim krokiem wyszedł z kuchni, podszedł do leżącego na kanapie Killera i rzucił w niego ścierką do wycierania naczyń.
-znowu nie pozmywałeś naczyń- rzekł chłodno Dust.
Killer usiadł i rzucił ścierką w Dusta.
-mieszkasz u mnie, śpisz na mojej kanapie, pożyczasz moje ubrania, jesz moje jedzenie i używasz moich naczyń. Mógłbyś zmywać za nas obu a nie tylko co drugi dzień- odparł Killer.
-jeszcze tylko brakuje byś dodał, że oddycham twoim powietrzem- powiedział Dust, chociaż musiał przyznać Killerowi rację. Z braku własnych używał jego rzeczy, chociaż jadł nie tylko jedzenie Killera. Co prawda jadł jedzenie, które obydwaj zdobyli w świecie Killera, ale to nie liczyło się jako jedzenie należące do Killera.
-na powietrze akurat nie pracowałem ciężko, więc tego ci nie policzę - rzekł Killer- ale nie żartowałem z tym, że mógłbyś chociaż zmywać za nas obu.
Dust cicho westchnął.
- tylko pod warunkiem, że ty będziesz sam odkurzał- odparł Dust.
Killer skinął głową.
- może być. Odkurzać wystarczy raz w tygodniu a zmywać trzeba codziennie, czasem nawet po kilka razy- powiedział Killer i uśmiechnął się. Z jego uśmiechu Dust wywnioskował, że teraz Killer będzie specjalnie brudził jak najwięcej naczyń.
Nagle obaj usłyszeli pukanie do drzwi. Dust zesztywniał, a Killer spojrzał podejrzliwie w stronę drzwi.
-myślisz, że to on?- zapytał cicho Killer.
Dust skinął głową.
-kto inny miałby to być? Oprócz nas nie powinno tu być nikogo- odparł Dust.
Pukanie rozległo się ponownie. Dust podszedł do drzwi, a Killer schował się tak, by nie nie było go widać, ale by miał dobry widok na drzwi. Ustalili wcześniej z Dustem plan na wypadek, gdyby Nightmare go znalazł.
Dust wziął głęboki wdech i otworzył drzwi. Cofnął się na widok pokrytego mazią szkieletu z mackami.
-witaj, Dust- powiedział Nightmare, ukrywając zaskoczenie na widok Dusta. Nie spodziewał się go jeszcze kiedykolwiek zobaczyć.
-czego chcesz?- zapytał Dust, zaciskając pięść. Był to umówiony znak, mówiący Killerowi, z kim mają do czynienia.
-ciebie- odparł Nightmare- zapomniałeś już, że pracujesz dla mnie?
-nigdzie z tobą nie idę - rzekł Dust, tworząc blaster.
W tym momencie Killer wkroczył do akcji. Stworzył dziesiątki małych kości wymierzonych w Nightmare'a.
-nigdzie go nie zabierzesz- powiedział Killer- ktoś musi mi zmywać naczynia.
-a więc tak się bawimy?- zapytał Nightmare, po czym odsunął się, odsłaniając stojącego za nim Crossa.
*****
Dream szedł przed siebie pewnym krokiem. Lubił to miejsce, przyciągało go w pewien sposób. Było takie szczęśliwe, lekko beztroskie. Pozwolił otaczającej go pozytywności przylgnąć do niego, wzmocnić go i sprawić, że się uśmiechnął. Takie miejsca jak to AU sprawiały, że czuł się w pełni sobą. Takiego świata pragnął, pragnął tego dla siebie i brata.
-stój!- Dream nagle usłyszał za sobą czyjś krzyk. Nie wyczuwając wrogich zamiarów od osoby znajdującej się za nim odwrócił się spokojnie i zmierzył potwora spojrzeniem.
Był to szkielet noszący jasnoszarą zbroję i niebieską apaszkę. Jego niebieskie oczy patrzyły na Dreama czujnie.
-witaj, jestem Dream- przedstawił się Dream, wyciągając rękę w stronę szkieletu. Jedyne, co od niego wyczuwał to ciekawość i imponująca mieszanka pozytywnych emocji. Strażnik Pozytywnych Emocji musiał z lekkim uśmiechem przyznać, że znajdujący się przed nim szkielet mógłby z nim spokojnie konkurować o miano osoby z najbardziej pozytywną aurą.
-Blue- rzekł szkielet, ściskając rękę Dreama- co tu robisz?
-przyszedłem tu odpocząć - odparł Dream.
-od czego?- zapytał Blue z iście dziecięcą ciekawością.
-od świata.
-co się stało?
-chyba wplątałem się w duże kłopoty - rzekł cicho Dream.
-Wspaniały Blue ci pomoże!- zaoferował Blue, wypinając dumnie klatkę piersiową.
Dream zaśmiał się. Polubił Blue, i to bardzo. Mały szkielet sprawiał, że Dream zapominał o swoich problemach. Jednak Blue nie mógł rozwiązać jego problemów. Nikt nie mógł tego zrobić oprócz niego samego.
-niestety, nie pomożesz mi rozwiązać moich problemów- rzekł ostrożnie Dream- ale dzięki tobie mam wrażenie, że dam sobie z nimi radę.
Blue lekko posmutniał, jednak zaraz znowu się uśmiechnął.
-wspaniały Blue zawsze ci pomoże!- krzyknął Blue z szerokim uśmiechem.
Dream uśmiechnął się szeroko.
-nie wątpię w to ani trochę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro