Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział czternasty

Cross rozejrzał się. Znowu byli ma początku ruin w jednym z AU.

-teraz na pewno idziemy po nową osobę?- zapytał Cross- ostatnio jak poszliśmy po nową osobę skończyło się na tym, że zabiliśmy wszystkich w tamtym AU.

-tamten szkielet nie był jednak osobą, jakiej szukałem- odparł Nightmare- zobaczymy, co czeka nas tutaj.

-tutaj też wszystkich zabijamy?

Nightmare pokręcił głową.

-nie został tu już nikt, kogo możnaby teraz zabić. Nikt, oprócz dwóch osób... Zaraz sprawdzimy, czy je zabijemy.

-dlaczego nikt tu nie został?- zapytał Cross zdziwiony.

-czasami ból popycha niektóre osoby w stronę, w którą nigdy by same nie poszły- odparł Nightmare. Tyle mógł wyczytać z negatywnych emocji wciąż utrzymujących się w tym  świecie, a nie chciał zdradzać, że nie wie dokładnie co tu się stało, więc odpowiedział trochę zagadkowo. 

Cross skinął głową. Znał to uczucie, gdy już się nie wie, co robić i robi się coś, czego się potem żałuje.

-chodźmy już - powiedział Nightmare i ruszył przed siebie, a Cross ruszył za nim.

*****

Dust szybkim krokiem wyszedł z kuchni,  podszedł do leżącego na kanapie Killera i rzucił w niego ścierką do wycierania naczyń.

-znowu nie pozmywałeś naczyń- rzekł chłodno Dust.

Killer usiadł i rzucił ścierką w Dusta.

-mieszkasz u mnie, śpisz na mojej kanapie, pożyczasz moje ubrania, jesz moje jedzenie i używasz moich naczyń. Mógłbyś zmywać za nas obu a nie tylko co drugi dzień- odparł Killer.

-jeszcze tylko brakuje byś dodał, że oddycham twoim powietrzem- powiedział Dust, chociaż musiał przyznać Killerowi rację. Z braku własnych używał jego rzeczy, chociaż jadł nie tylko jedzenie Killera. Co prawda jadł jedzenie, które obydwaj zdobyli w świecie Killera, ale to nie liczyło się jako jedzenie należące do Killera.

-na powietrze akurat nie pracowałem ciężko, więc tego ci nie policzę - rzekł Killer- ale nie żartowałem z tym, że mógłbyś chociaż zmywać za nas obu.

Dust cicho westchnął.

- tylko pod warunkiem, że ty będziesz sam odkurzał- odparł Dust.

Killer skinął głową.

- może być. Odkurzać wystarczy raz w tygodniu a zmywać trzeba codziennie, czasem nawet po kilka razy- powiedział Killer i uśmiechnął się. Z jego uśmiechu Dust wywnioskował, że teraz Killer będzie specjalnie brudził jak najwięcej naczyń.

Nagle obaj usłyszeli pukanie do drzwi. Dust zesztywniał, a Killer spojrzał podejrzliwie w stronę drzwi.

-myślisz, że to on?- zapytał cicho Killer.

Dust skinął głową.

-kto inny miałby to być? Oprócz nas nie powinno tu być nikogo- odparł Dust.

Pukanie rozległo się ponownie. Dust podszedł do drzwi, a Killer schował się tak, by nie nie było go widać, ale by miał dobry widok na drzwi. Ustalili wcześniej z Dustem plan na wypadek, gdyby Nightmare go znalazł.

Dust wziął głęboki wdech i otworzył drzwi. Cofnął się na widok pokrytego mazią szkieletu z mackami.

-witaj, Dust- powiedział Nightmare, ukrywając zaskoczenie na widok Dusta. Nie spodziewał się go jeszcze kiedykolwiek zobaczyć.

-czego chcesz?- zapytał Dust, zaciskając pięść. Był to umówiony znak, mówiący Killerowi, z kim mają do czynienia.

-ciebie- odparł Nightmare- zapomniałeś już, że pracujesz dla mnie?

-nigdzie z tobą nie idę - rzekł Dust, tworząc blaster.

W tym momencie Killer wkroczył do akcji. Stworzył dziesiątki małych kości wymierzonych w Nightmare'a.

-nigdzie go nie zabierzesz- powiedział Killer- ktoś musi mi zmywać naczynia.

-a więc tak się bawimy?- zapytał Nightmare, po czym odsunął się, odsłaniając stojącego za nim Crossa.

*****

Dream szedł przed siebie pewnym krokiem. Lubił to miejsce, przyciągało go w pewien sposób. Było takie szczęśliwe, lekko beztroskie. Pozwolił otaczającej go pozytywności przylgnąć do niego, wzmocnić go i sprawić, że się uśmiechnął. Takie miejsca jak to AU sprawiały, że czuł się w pełni sobą. Takiego świata pragnął, pragnął tego dla siebie i brata.

-stój!- Dream nagle usłyszał za sobą czyjś krzyk. Nie wyczuwając wrogich zamiarów od osoby znajdującej się za nim odwrócił się spokojnie i zmierzył potwora spojrzeniem.

Był to szkielet noszący jasnoszarą zbroję i niebieską apaszkę. Jego niebieskie oczy patrzyły na Dreama czujnie.

-witaj, jestem Dream- przedstawił się Dream, wyciągając rękę w stronę szkieletu. Jedyne, co od niego wyczuwał to ciekawość i imponująca mieszanka pozytywnych emocji. Strażnik Pozytywnych Emocji musiał z lekkim uśmiechem przyznać, że znajdujący się przed nim szkielet mógłby z nim spokojnie konkurować o miano osoby z najbardziej pozytywną aurą.

-Blue- rzekł szkielet, ściskając rękę Dreama- co tu robisz?

-przyszedłem tu odpocząć - odparł Dream.

-od czego?- zapytał Blue z iście dziecięcą ciekawością.

-od świata.

-co się stało?

-chyba wplątałem się w duże kłopoty - rzekł cicho Dream.

-Wspaniały Blue ci pomoże!- zaoferował Blue, wypinając dumnie klatkę piersiową.

Dream zaśmiał się. Polubił Blue, i to bardzo. Mały szkielet sprawiał, że Dream zapominał o swoich problemach. Jednak Blue nie mógł rozwiązać jego problemów. Nikt nie mógł tego zrobić oprócz niego samego.

-niestety, nie pomożesz mi rozwiązać moich problemów- rzekł ostrożnie Dream- ale dzięki tobie mam wrażenie, że dam sobie z nimi radę.

Blue lekko posmutniał, jednak zaraz znowu się uśmiechnął.

-wspaniały Blue zawsze ci pomoże!- krzyknął Blue z szerokim uśmiechem.

Dream uśmiechnął się szeroko.

-nie wątpię w to ani trochę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro