Rozdział 14, czyli jak ukraść obraz
-No to wchodzimy-powiedziała cicho Vic.
Znowu stali przed wejściem pod Luwru. Ale tym razem, wiedzieli, poco tam idą.
-Wszystko będzie dobrze-odpowiedział na niezadane pytanie, Magnus. Jakby czytał jej w myślach. Albo mówił do siebie.
Vic zmierzyła go wzrokiem, przyglądając się uważnie. Wyglądał jak zawsze. Miał na swoi sposób eleganci styl, czarne włosy, kocie oczy i masę brokatu, nawet jeśli nie było go nigdzie widać. Ale jednak coś się zmieniło. Zamiast standardowej miny nic mi nie pasuje, widniał ukrywany uśmiech. Radość płynąca z jego oczu rozjaśniała go, odejmując mu lat. Nie wiedząc, o co chodzi, przeniosła wzrok na Aleka, który jak zawsze trzymał się na poboczu. W nim też nic się nie zmieniło, ale wydawał się bardzo ożywiony i zadowolony. Po wyrazie jego twarzy, nie mogła niczego dostrzec, ale jego oczy były w naturalny sposób pobudzone. O co chodzi?, pomyślała.
Nim się spostrzega stała z reszta w muzeum. Przez to, że była to specjalna wystawa, stały tam w większości ważne osoby mieszkające we Francji. Przewodniczka mówiła po francusku, ale nikt jej nie słuchał. Chodzili po korytarzach pełnych dzieł, które już widzieli, ale tym razem dostarzegli więcej szczegółów. Jakby najwięksi artyści należeli do Świata Cieni.
-Ty też masz wrazenie, że coś jest nie tak? Mam na myśli zachwanie Aleka i Magnusa-spytała dyskretnie Isabelle.
-Ty też to zauważyłaś?
-Kto by niezauważył.
Dziewczyny dyskretnie spojrzały na chłopaków. Widziały jak rozmawiają.
-Słodko razem wyglądają-mrukneła cicho Vic, z uśmiechem na twarzy.
***
Od pamiętnego momentu, Magnus i Alec rozmawiali cały czas. Kiedy Izzy i Vic wreszcie przyszły zachowywali się jakby nic się wczesniej nie stało, ale wewnątrz sobie chcieli zrobić to jeszcze raz. Teraz znajdowali się w Luwrze i pod osłoną nocy mieli ukraść obraz.
-Czy ty też masz wrażenie, że one mówią o nas?-spytał cicho Alec, kiedy podchodzili pod obraz.
-To mozliwe-odparł-Możemy zaczynać?-spytał dziewczyny i Aleka.
Trójka przytakneła mu zgodnie. W końcu musieli coś zrobić.
***
Nie minęła nawet doba, a Jace zaczął powoli się martwić czy oni napewno zdąrzą wrócić na czas. Ale z drugiej strony, co mogło by pójść źle. Chodzi tylko o jeden obraz, który w dodatku jest mało znany, a przez to mało warty. Chłopak padł na łóżko. Teraz miał czas, żeby przemyśleć wszystko to co się aktualnie dzieje. Dziwne zachowanie Aleka, pomoc czarownikom, których się właściwie nie zna. Za dużo się działo w tak krótkim czasie. Zanim zdąrzył cokolwiek zrobić, ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-odparł leniwie.
Do środka wszedł Hodge. Wyglądał jakby dopiero wstał, a dowodem na to mógł być kubek z kawą.
-Gdzie są Alec i Isabelle?-spytał, siadając na fotelu.
-Chyba poszli coś zjeść. Coś się stało?
-Nie, tylko dawno ich nie widziałem. Jak wrócą, to przyjdzie do biblioteki.
-Jasne-odpowiedział Jace, uśmiechając się sarkastycznie-Troche sobie poczekasz-mruknął cicho, kiedy nauczyciel wyszedł.
***
Cała akcja przebiegła zaskakująco szybko. Przez to, że byli nie widoczni dla Przyziemnych, nikt nie zauważył jak podeszli pod obraz. Isabelle poszła do pokoju ochroniarskiego, by wyłączyć zabezpieczenia i czymś zająć ochronę. Victoria tymczasem tworzyła magiczna iluzję, zastępującą Mona Lise, Alec zdejmował dzieło, a Magnus zakrywał ich czarami. Przyziemni, a nawet Podziemni, nie mogli ich dostrzec. Teraz tylko trzeba było się przemknąć niezauważalnie. A to przecież nic. Chwilę potem, lekko zdyszani stali w małej alejce, gdzie nikt ich niewidział.
-Udało się-powiedział zadowolona Izzy.
-A co myślałąś? Że pierwszy raz organizuje kradzież tego typu-odparła Vic. Miała na twarzy swój ironiczny uśmiech, który mówił Jestem idealna.
-Bez obrazy, ale robisz coś takiego pierwszy raz. Nie jesteś taka głupia, żeby się w coś takiego wpątywąć.
-A ty byłeś?-spytał Alec.
-Robiłem dużo dziwnych rzeczy w życiu. Naprawde.
Victoria się zaśmiała. Rodzeństwo spojrzało się na nią. Magnus tak samo.
-No co?-dziewczyna popatrzyla na nich-Dobra wrajamy do domu. Nie chce umrzeć.
Magnus spełnił jej prośbę. Otworzył Brame pozwalając, by jego towarzysze mogli przez nią przejść, po czym sam to zrobił. Nim się obejrzeli, stali w salonie czarownika. Nie zostało nic więcej, jak wyjąć stele z obrazu i zdjąć urok z Victorii. Bo co w takim momencie może pójść źle?
**
Tym razem krótszy rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał. Zostaw coś po sobie ;)
Xoxo
Muszę wymyślić sobie jakis podpis 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro