Bitwa o Celuries
-Imperium przejmuje kolejne sektory kapitanie
-to nie nasza sprawa
-ale następnym jest nasz
-przygotujcie się do odparcia ataku
Nagle rozległy się strzały. Wtedy było wiadomo że imperium już tu jest. Imperium wysłało około 10 niszczycieli
Żołnierze mieli małe szanse. Nagle jeden z żołnieży wyciągnoł miecz świetlny i zaczoł walczyć ze armią klonów. Wieść szybko dotarła do vadera który bezzwłocznie udał się odszukać i zabić Jedi. Podróż zajeła godzine na polu bitwy Vader ujżał miecz świetlny. Masakrując armie wroga szybko był już przy wojowniku. Ten rzucił się z mieczem na Vadera. Bez problemowo Vader używając mocy zgniótł miecz młodego Jedi. Wbijając miecz w klatke piersiową zabił przeciwnika. Wiedział że nie był Jedi. Nie wiedział tylko jak zdobył miecz. Wściekły z powodu zmarnowania czasu szybko podążał w strone ostatniej bazy. Była to istna forteca zajęcie jej bez Vadera mogło zająć miesiące. Zabijając żołnierzy stanowiących opór Vader zawachał się...
-pomóż mi prosze...
Znów usłyszał głos. Z swoistego transu wyrwał go strzał w ramie od jednego z żołnierzy. Szybko udusił go jednym ruchem ręki kontynuując rzeź wobec buntowników.
Po udanej bitwie w głowie miał jedno. Głos. Głos który go wzywał. gdy go słyszał czuł jasną strone mocy. Zdecydował się o tym nie mówić palpatinowi.
- Palpatine czeka na połączenia lordzie Vader
-udam się do niego osobiście
-to pilne
Vader spojrzał na admirała
-dobrze
Vader zrezygnował z planów
spotkania się z palpatinem
-tak mistrzu
-uznałem że nie dasz sobie rady sam więc rozpoczołem szkolenie inkwizytorów
-Jestem w stanie poradzić sobie sam
-otóż nie mój uczniu tereny imperium są coraz większe
-dobrze więc
-chciałbym abyś zobaczył ich trening
Zajme się tym
-masz tydzień,radze ci wprowadzić poprawki w zbroji nie mogą cie pokonać
-nie dadzą mi rady
-uważaj raz niedoceniłeś przeciwnika wiesz jak to się skończyło
-tak wiem mój mistrzu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro