Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Midorikawa trzasnął drzwiami, i ocierając łzy, przekręcił klucz.
Złapał za klamkę i przygryzając wargę opadł na kolana szlochając głośno.
Nagumo popatrzył na niego ze smutkiem klękając obok

-Ryuuji... - szepnął

Midorikawa uniósł na niego wzrok, kręcąc głową. Chciał jeszcze raz uderzyć w podłogę, gdy złotooki przyciągnął go do siebie

-Cicho... Już jest dobrze - wyszeptał gładząc go po włosach.

Młodszy pociągnął nosem i schował twarz w jego bluzie, przytulając się mocno.

-Zawiedli nas obu... - mruknął Nagumo - Łowcy już tacy są...

-Wiedziałem kim są... - wypłakał chłopiec

-Czekaj... Co? - oderwał się od niego spoglądając mu w oczy

-Od początku wiedziałem kim są... - mruknął smutno - Ale nie myślałem, że spróbują nas zabić... Wydawało mi się, że on... - tu spuścił wzrok znów wybuchając płaczem

-Och Ryuu - mruknął Nagumo kołysząc nim lekko - Nie zrobiłeś nic źle...

-Więc dlaczego to się stało?

-Bo nie znają prawdy... - mruknął złotooki - A gdy w końcu ją odkryją może być za późno...

★ ★ ★

Minęło dużo czasu nim zielonowłosy w końcu usnął zmęczony.
Nagumo położył go na łóżko, i wzdychając wyszedł z pokoju.
Wolnym krokiem przeszedł korytarzem, stając obok kilku obrazów. Rozejrzał się delikatnie, a gdy był pewien, że nie ma w domu nieproszonych gości, wcisnął środkowy obraz w ścianę.
Wtedy nagle ukazały się ukryte drzwi wpuszczając go do środka.
Uśmiechnął się i poczekał aż drzwi się zamkną za nim, ruszając dalej.
W środku ukryta była ciemna komnata, zapełniona wszelkiego rodzaju zwojami.
Wziął jeden do rąk próbując odczytać zawartość.

-Śmierć coś tam, tu coś o wybaczaniu, no na Boga nie mogli po normalnemu?! - mruknął nie rozumiejąc zupełnie starodawnego  języka.

Odrzucił papier na bok, siadając przy stole. Cały blat pokrywała makieta Tokio.
Na południu, kilka kilometrów od nich, w jaskiniach pod Mt.Fuuji miało miejsce schronienie wampirów.
Spojrzał na to oceniająco

-Skąd uderzysz Gouenji? - mruknął

★ ★ ★

Hiroto szedł spokojnie drogą do sierocińca starając się nie rzucać w oczy.
Wypłakał już chyba wszystkie łzy jakie posiadał, i teraz błąkał się po uliczkach.
Nagle usłyszał uderzenie o metal. Zamrugał i szybko wskoczył na dach najbliższego domu, spoglądając w dół.
W jednej z uliczek, zakapturzona postać właśnie powaliła na ziemię uzbrojonego... Jak myślał - wampira.
Schowała złocony miecz, i z powiewającą za nim peleryną ruszył w kierunku z którego wracał czerwonowłosy.

Hiroto zacisnął palce na pistolecie, musiał go śledzić.
Szybko skradał się w cieniu uliczek, jednak gdy wyskoczył przed dom Midorikawy, tajemniczy przybysz zniknął.

-Co jest? - mruknął

Wtedy poczuł zimne ostrze przy swojej szyi.

-Ładnie to tak kogoś śledzić? - mruknął ktoś rozbawionym głosem

Wyciągnął kołek, próbując się bronić, ale ten wytrącił mu go z ręki.

-Nie chce walczyć - stwierdził chowając też swój miecz

Przeskoczył przez bramę, spoglądając na niego. Hiroto z lekką obawą ruszył za nim.

-Kim ty jesteś? - mruknął

Przybysz zrzucił kaptur, ukazując lśniące krwiste oczy, i długie blond włosy

-Afuro Terumi! - schylił głowę, ukazując kły - Nie bój się, mam pokojowe zamiary...

Hiroto niepewnie uścisnął dłoń blondyna, widząc tlące się w jego oczach iskierki. Nie wyglądał na kogoś złego...

- Jestem Kiyama Hiroto... - mruknął - Co cię tu sprowadza?

-Śledzę was od dość dawna - przechylił głowę - Całą waszą czwórkę, czas byś ty i twój przyjaciel w końcu dowiedzieli się prawdy o naszym sporze...

★ ★ ★

Midorikawa uchylił lekko powieki słysząc kroki na schodach. Jego oczy na chwilę zabłysły czerwienią

- To nie Nagumo - syknął

Wstał i wyjmując z szafy swój czarny strój stał się niewidzialny, wychodząc z pokoju.
Stąpał cicho dochodząc do tajemnego przejścia.

-Aphrodi... - mruknął widząc chłopaka, wchodzącego do ich kryjówki

Tuż za nim szedł Hiroto rozglądając się bacznie. Ryuuji zmarszczył brwi i wskoczył za nimi, śledząc ich aż do komnaty.

-Nagumo... - mruknął blondyn widząc chłopaka odwróconego do nich tyłem

Złotooki zacisnął zęby, spoglądając na wampira

-Afuro... - syknął

Zapadła niezręczna cisza. Hiroto spoglądał niepewnie po broniach wiszących na ścianach, aż do Nagumo i Afuro mierzących się wzrokiem.

- Nic ci do tego co tu robimy - mruknął Haruya

-Chcę pomóc... - mruknął cicho - Gouenji się zmienił... Obie strony muszą odpuścić...

Czerwonowłosy uniósł brew opuszczając broń. Uśmiechnął się lekko wzruszając ramionami

-W takim razie dobrze cię znów widzieć blondasku

Aphrodi uśmiechnął się lekko, podchodząc do niego i przytulając się lekko

-Czyli nie będziecie się zabijać ani nic? - mruknął niepewnie Hiroto

-Nie mamy tego w planach! - sarknął Nagumo

Nagle światło zgasło, a gdy zapaliło się migając złowrogo, na środku opierając się o stół, stała postać w kapturze.

-To ty! - krzyknął Hiroto

-On? - mruknął Nagumo unosząc brew

-Kto? - spytał Afuro

-Uratowałeś nas wtedy! - mruknął niepewnie Hiroto. Nie wiedział już kto tu jest po kogo stronie

-Brawo za spostrzegawczość... - mruknął nowoprzybyły zrzucając kaptur, i poprawiając włosy

-Mi... Midorikawa? - wyszeptał patrząc na niego z szokiem

Czarnooki wbił w niego puste spojrzenie odwracając się do Afuro

-Czyli teraz walczysz z nami? - mruknął - Dlaczego mam ci wierzyć?

-Bo jesteśmy przyjaciółmi... - szepnął

-Był już jeden który tak mówił - zaśmiał się gorzko - Gdybym był w całości wampirem już bym tu nie stał...

Hiroto spuścił smętnie wzrok, ruszając nerwowo rękami

-Gdzie podział się mój kochany Midori? - mruknął smutno Afuro

Zielonowłosy zamknął na chwilę oczy, oddychając głęboko

-Obiecujesz mi, że to nie jest podstęp?

-Na swoje życie! - odparł

Wtedy czarnooki Westchnął i wstał przytulając go lekko.

-Tęskniłem idioto... - szepnął

Po chwili oderwał się od niego i westchnął widząc żałosne oblicze zielonookiego chłopaka.

-Hiroto - mruknął

Chłopak szybko poderwał głowę patrząc na niego smutno
Czarnooki wywrócił oczami, uśmiechając się w duchu

-Obiecujesz już nie próbować mnie zabić?

-CO TO JEST ZA PYTANIE?! - zapowietrzył się

Zielonowłosy tylko wzruszył ramionami

-Oczywiście, że nigdy tego nie zrobię!

Wtedy zielonowłosy westchnął i rozłożył ramiona ostentacyjnie.
Na twarzy Hiroto natychmiast pojawił się wielki uśmiech i przytulił się do niego mocno

-Jestem ewidentnie za mięki! - mruknął Ryuuji

Chłopcy uśmiechnęli się do siebie siadając przy stole

-Teraz trzeba w końcu wyjawić prawdę... - mruknął Afuro

-Zacznijmy od tego kim tak właściwie jesteś? - mruknął Hiroto

Bordoowoki Uśmiechnął się, spoglądając mu dumnie w oczy

-Afuro Terumi... - mruknął Mido z uśmieszkiem

-Książę Wampirów - odpowiedział sam blondyn

Hiroto przełnął ślinę poruszając się niepewnie. W jego głowie kotliło się mnóstwo pytań.
Kim w końcu są jego przyjaciele, czemu władca wampirów nie chce go zabić i najważniejsze...
Gdzie u diabła jest Suzuno?!
___________________________
Tam dammm
pojawia się Afurko
A już w następnym rozdziale...
*myśli*
CHYBA w następnym rozdziale, wytłumaczenie mocy Midoooori
Bye
~Rei-chan

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro