Rozdział 17
-No i gdzie oni są? - mruknął Nagumo
-Może się zgubili.... - stwierdził Afuro
-Wyślijmy im mapkę z zaproszeniem! - krzyknął Mido podskakując
-Jesteście chorzy... - stwierdził Gouenji strzelając facepalma
Cała czwórka, wraz z około tysięczną armią wampirów, stała gotowa do walki.
A wróg który sam wypowiedział im wojnę, nadal się nie pojawił
-Nie wiem może SMS-a było wysłać - mruknął Nagumo
-W piekle zasięgu nima - stwierdził Mido
-Tia, piekło jest zacofane - dopowiedział Gouenji zadowolony
-Odezwał się ten co wysyła listy przez ptaka... - szepnął Mido wywracając oczami
-Hę?
-Nic, nic - odparł zielono włosy, szturchając Nagumo by przestał się śmiać
Nagle telefon Złotookiego zadzwonił. Pisnął i odebrał szybko
-Hej księżniczko!.... No co ci poradzę zgubili się chyba.... NIE, nadal zostajesz w domku, papaaaaa - powiedział po czym rozłączył się
Jego przyjaciele posłali mu rozbawione spojrzenia
-No co?
-Wiadro - stwierdził Afuro - Chciał się wbić na walkę?
-Weź jeszcze mi go zabiją! Księżniczki są od siedzenia w wieży!
Midorikawa uśmiechnął się pod nosem. Sytuacja coraz bardziej zaczynała go bawić
-Oho, chyba znaleźli GPS - mruknął Nagumo wskazując na wyłaniającą się zza mgły chmarę demonów
-Witajcie Wampi....-chciał powiedzieć Osamu, ale nie było mu to dane
- A was to mamusia punktualności nie uczyła?! - krzyknął Afuro - Czekamy tu na was bitą godzinę! Jak chcieliście sobie pospać albo pokąpać w piekiełku to trzeba było nie wypowiadać wojny! - wrzasnął
Osamu zamarł, blednąc lekko.
Afuro odetchnął i odrzucił włosy, poprawiając swoją koronę na głowie, które z Gouenjim włożyli, jak wypadało.
-No, A teraz sobie pleć dalej - stwierdził
Shuuya zatkał ręką usta, powstrzymując się od śmiechu.
Osamu odkaszlnął nerwowo, i wyciągnął miecz
-Walczymy aż do poddania się którejś ze stron...
-Powiedz od razu, że do poddania się demonów będzie prościej - mruknął Nagumo - Idźta mi już na drugą stronę placu bo mi się nudzi!
-Właśnie! Nie dość, że się spóźniliście to jeszcze pleciecie jak na kółeczku różańcowym! - mruknął Afuro
Czarnowłosy opuścił ręce i warknął, nakazując wojsku cofnąć się.
Zapomniał już jak nerwowe jest dyskutowanie z Wampirami.
Zwłaszcza z TYMI.
Spojrzał na nich i wyciągnął miecz.
W jego ślady poszła reszta demonów jak i wojska wampirów
-Niech zacznie się Wojna!
★★★★
Suzuno westchnął wkładając telefon do kieszeni. Wszedł powoli po schodach i zamarł otwierając pokój swój i Hiroto
- Idiota... - szepnął wybiegając z pokoju.
Chwycił miecz, i pistolet i zatrzasnął za sobą drzwi.
Drzwi do pokoju Kiyamy pozostały otwarte, odsłaniając otwarte okno, i kartkę na łóżku.
Hiroto zamierzał walczyć...
★ ★ ★
Midorikawa wypluł krew z ust, przeszywając mieczem atakującego go demona.
Rozejrzał się po polu bitwy, dysząc ciężko. Powoli zaczynał nie dawać rady.
-Kogo ja tu mam? - usłyszał i zamarł w miejscu
-Reina... - mruknął wyciągając miecz
-Zabrałeś mi wszystko! - wysyczała
Coraz bardziej zbliżali się do klifu, oddalonego od pola walki.
-Tylko Midorikawa, Midorikawa I Midorikawa - wysyczała - A gdzie w sercu Osamu ja?! Zasługuje na niego!
-Reina ja wcale o to nie prosiłem! - krzyknął
-Nienawidzę cię... A teraz zapłacisz mi za wszystko!
Rzuciła się na niego z walecznym okrzykiem, wyciągając miecz
-Uspokój się do cholery! - krzyknął odpierając ataki
W pewnym momencie potknął się, prawie spadając z klifu,i krzyknął głośno.
Wtedy walczący Gouenji i Osamu, zwrócili na nich wzrok
-Midorikawa! - krzyknął Shuuya
-Co ona robi?! - wysyczał Osamu - On jest nietykalny!
Popatrzyli na siebie z białowłosym, i jęknęli odkładając miecze
-Nasza walka musi chwilę poczekać...
Midorikawa odepchnął dziewczynę, gdy ta złapała go mocno za rękę, wystawiając poza przepaść
-Żegnaj... - syknęła
Już chciała go puścić, gdy coś uderzyło w nią mocno, a Midorikawa zaczął spadać krzycząc.
Szybko zmienił się jednak w nietoperza, wzlatując w górę.
Rozejrzał się, i wytrzeszczył oczka, widząc Hiroto, stojącego nad wiedźmą
-Hiroto! - krzyknął Gouenji - Po co żeś się tu pchał?!
-Nie będę siedział bezczynnie w domu!
-Jeśli komuś z twojej winy się coś stanie...! - wysyczał król mrużąc oczy
Wtedy Ryuuii wylądował obok nich, skacząc na chłopaka
-Idioto co ty tu robisz?! - krzyknął
-Stoję... Nooooo i przyszedłem ci pomóc - dodał szybko widząc mrożący wzrok wampira
-Lepiej pilnuj się mnie - polecił mu i rozejrzał się
Wampiry wygrywały. Walka zaraz miała dobiec końca, na jej polu utrzymywało się tylko kilka demonów.
- Afuro?! - krzyknął Mido, do lądujęcego obok wampira - Widziałeś gdzieś Nagumo?
- Co? Nie... Właściwie to nie - zdziwił się, rozglądając dookoła
-Gdzie on się podział? - mruknął Mido
-A teraz patrzcie, i zaznajcie mojej zemsty! - usłyszeli nagle krzyk
Odwrócili się, w szoku zauważając Reinę trzymającą Nagumo miecz przy szyi
-O Cholera... - Szepnął Gouenji
-Poddajcie się, a nikomu nie stanie się krzywda! - krzyknął Osamu, nie do końca zadowolony z celu wspólniczki
-Och nie Osamu, to koniec naszej współpracy ... - wymruczała - On i tak zginie! Jak każdy z was! Moja zemsta będzie słodka!
-Jesteś szalona! - krzyknął Haruya wyrywając się
-Ach dziękuję... - mruknęła unosząc miecz
-NIE! - krzyknął rozpaczliwie Mido, wyrywając się zielonookiemu
Jednak miecz nie dosięgnął swojego celu...
-Co się...? - wymruczał Nagumo, upadając na ziemię
Usłyszał tylko krzyk Hiroto i Midorikawy, gdy uniósł głowę
-O nie... - wyszeptał - Nie, nie, nie! - wrzasnął biorąc Suzuno w ramiona
Chłopak odepchnął go, przybywając na miejsce w ostatniej chwili...
- Tylko tak mogłem odpokutować za swoje winy... - wyszeptał z uśmiechem a z jego ust wyciekło trochę krwi
-Księżniczka - wyjąkał Nagumo - Fusuuke nie zostawiaj mnie!
-Dziękuję Ci Haruya, i przepraszam... Za wszystko - szepnął dotykając ręką jego policzka
Wtedy dobiegł do nich Midorikawa, upadając obok na kolana
-Cholera Suzuno! - krzyknął, wyrywając kawałek kurtki i uciskając jego ranę
- Szkoda, że się poznaliśmy tak późno - uśmiechnął się do niego Suzuno - Myliłem się co do was i...
-Nie gadaj głupot - mruknął Mido, uśmiechając się smutno
-Boże Suzuno! - wrzasnął Hiroto, przybiegając do nich zapłakany - To moja wina! Poszedłeś za mną!
Mido popatrzył na swojego przybranego brata, który trzymał chłopaka w ramionach, i starał się nie rozpłakać.
Suzuno w końcu zamknął oczy, oddychając ostatnimi siłami
-Przesuń się Nagumo... - mruknął
-Midorikawa co ty...?
Zielonowłosy wstał, i uklęknął przy szyi srebrnowłosego
-Nawet nie próbuj, to cię zabije! Jesteś tylko w połowie wampirem i ... - krzyknął Nagumo próbując go odciągnąć
Oczy Mido jednak już zabłysły czerwienią, a on wbił kły w szyję chłopaka
Afuro dopiero zdążył dobiec do nich, zauważając co robi Zielonowłosy
-Cholera Mido! To za silna magia dla ciebie! - wydyszał
-Stracimy ich obu... - szepnął Haruya spuszczając głowę
Teraz mogli tylko patrzeć.
Jak mówiłam.... Losy wszystkich mogą jeszcze się odmienić...
_____________________
Musiała być maniana...
Pozdrawionka dla Atbuki
Byłaś blisko z rozwiązaniem!
Bayyy
~Rei
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro