🌸4🌸
Nawet nie jestem w stanie przypomnieć sobie czy był taki dzień, kiedy obudziłam sie na tyle wyspana a na dodatek z dobrym humorem. Dziwi mnie jedynie, że mój budzik nie zadzwonił. Z tego co mi sie wydaje dzisiaj jest wtorek.
Powoli otwieram oczy a pierwsze wrażenie, które nie opuszcza Mnie przez dłuższą chwilę to takie, że jestem w szpitalu prawdopodobnie dlatego, że wszędzie panuje zadziwiająca biel a ja wyczuwam charakterystyczny zapach dla szpitali.
Możliwe, że jestem po prostu przewrażliwiona ale tak naprawę nie potrafie zliczyć ile razy leżałam na oddziale dzięcięcym. Śmiało można by było powiedzieć, że kiedyś był to mój drugi dom, wkońcu pół dzieciństwa, które spędza się w takim miejscu to jednak dużo. Nie chodzi o to, że pielęgniarki były nie miłe albo jedzenie nie dobre. Chociaż nie kłamiąc tak było. Sęk w tym, że jeśli człowiek nie ma przy sobie nikogo, a tym bardziej dziecko to po prostu najzwyczajniej w świecie czuję się samotny. Taka właśnie czułam się i prawdę mówiąc nadal się czuję.
Chciałabym mieć osobę, której by na Mnie zależało, która była by pierwszą myślą zaraz po przebudzeniu i ostatnią przed zaśnięciem. Ale niestety.. życie nie dla wszystkich jest tak łaskawe.
Jak to szło..? "Chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach".
No to gdyby dowiedział się o moich chyba padł by ze śmiechu.
Znasz to uczucie? Kiedy leżysz nocą i rozmyślasz? Piszesz w głowie własne scenariusze, analizujesz stare rozmowy i za wszelką cenę doszukujesz się prawdy pośród kłamstw? Jeśli tak, to uwierz ja też. Nie dam rady nawet zliczyć ile razy planowałam "magiczne jutro". Tak, zrobię to! Mówiłam wtedy. A kiedy nastawał nowy dzień, rzeczywistość dobijała mnie na nowo pokazujac jak okrutne może być życie.
Powoli siadam na łóżku uważnie przyglądając się pomieszczeniu, w którym obecnie się znajduję.
- Przytulnie tu - mówię nieco głośniej jakbym chciała sprawdzić brzmienie swojego głosu.
Pokój, w którym jestem jest dość obszerny, posiada skromne lecz wprost przypadające do mojego gustu wyposażenie.
Na wprost Mnie widze kominek, na prawo wejście prawdopodobnie na taras a z mojej lewej strony zauważam szafę, która rozciąga sie na całą szerokość ściany. W całym pokoju porozstawiane są kwiaty a ściany przystrajają artystyczne fotografie. Na jednej dziewczyna siedzi na słoniu a ten z kolei stoi na wielkiej piłce. Na innym widać starszą kobietę która próbuje wdrapac się na drzewo. Wszystkie zdjęcia znajdują się w jednakowych ramkach, w tych samych odstępach. Jedna wielka perfekcja.
Zaraz, zaraz gdzie ja właściwie jestem? W tej chwili naprawde sie budze i uświadamiam sobie z nie małym przerażeniem, że to nie jest mój pokój, mój dom.
Próbuje wstać, ale moja głowa pulsuje i od razu opadam na łóżko. W jednej chwili wszystko do Mnie dociera. Przypominam sobie park, wiadomość a nawet mężczyznę przed którym uciekałam.
Czy ja zostałam porwana? Nie, nie Mia jak zwykle twoja wyobraźnia szaleje. Gdybys została porwana na pewno nie leżałabyś teraz w wielkim łóżku tylko byłabyś przywiązana do jakiegoś kresła w pokoju bez okien. Wypuszczam z ust powietrze, odczuwam mimo wszystko lekką ulgę.
" Zostaw ją"- to ostatnie słowa jakie pamiętam. Dostrzegam teraz, że mam na sobie te same ubrania co wczoraj, a guziki mojej koszuli są zapięte.
Z dalszych rozmyśleń wyrywa Mnie znajoma melodia, która wypełnia całe pomieszczenie. Przecieram oczy a kiedy na wyświetlaczu widzę numer swojego szefa momentalnie zrywam sie z łóżka, nie zważając na ból, który na moje nieszczescie mnie nie opuszcza.
- Halo?- odbieram zaspanym jeszcze głosem.
- Mia, co sie dzieje? Gdzie jesteś, już 16 dlaczego nie powiadomiłaś mnie o tym, że nie będzie Cie w pracy? - w jego głosie słychać zdenerwowanie ale również troskę.
I właśnie teraz dostaje wyjaśnienie dlaczego jestem wyspana. W całym swoim życiu nie spałam do tej godziny. Nawet w wakacje zrywam sie o świcie, nie chcąć marnować ani jednego dnia. A dzisiaj mając ciszę, wygodne wielkie łóżko naprawdę czuję się wypoczęta.
- J-ja prze-przepraszam - to jedyne słowa, które przechodzą Mi przez gardło. - Przepraszam, dzisiaj Mnie nie będzie- mówię jak najszybciej potrafię. Chce to mieć za sobą. Nie czekając na odpowiedź przerywam połączenie. Już wiem, że będę musiała się ostro tłumaczyć.
Wiem, że nie powinnam tak zakańczac tej rozmowy ale dopóki nie dowiem sie gdzie jestem i co robie w obcym domu nie mogę porozmawiac z z nikim, nawet moim szefem.
Co mu powiem? "Tak chyba Mnie porwali nie wiem gdzie jestem i chce dzień wolny?" Nie to absurd.
Ah Mia ty i te twoje fantazje. Ale szczerze powiedziawszy cała ta sytuacja zaczyna Mnie powoli irytować. Gdzie są moje rzeczy? Przy sobie mam tylko komórkę a moja torebka? O cholera brakowało jeszcze tego, żebym zgubiła swoje rzeczy co nigdy mi sie nie przytrafiło. Jestem zorganizowaną osobą ale tak czy siak napadu przewidziec nie jestem w stanie. Przeglądam jeszcze przez chwilę telefon. Żadnych nowych połączeń od wczoraj.
Zastanawiam sie przez chwilę czy z ciotką wszystko w porządku lecz po chwili myślę, że pewnie śpi w domu nawet nie martwiąc sie o mnie. Uspokaja mnie to bo to naprawde najbardziej możliwa wersja zdarzeń.
Otwieram drzwi i niepewnie wychylam przez nie głowę. Po paru sekundach zawahania wychodze z pokoju i najciszej jak potrafie schodzę na dół. Wokół panuje cisza ale po chwili w oddali słyszę rozmowie.
Przystaje na chwile a kiedy znajduje źródło dźwięku kieruje się we właściwą stronę.
Wchodzę do najprawdopodobniej kuchni przynajmniej tak właśnie wnioskuje z wyposażenia typowego dla tego pomieszczenia. Widzę pełno szafek, a nawet lodówkę więc co do tego, że to kuchnia jestem pewna.
Przed sobą widzę wysokiego dobrze zbudowanego na oko 30 latka.
Jest odwrócony do Mnie tyłem i prowadzi rozmowe. Sama szczerze nie nawidze kiedy ktoś podsłuchuje kiedy rozmawiam dlatego też stoje cicho nie zwracając uwagi na słowa. Po kilku minutach połączenie zostaje zakończone a mężczyzna odwraca sie w moją stronę.
Z początku odskakuje jak poparzony ale kiedy sie uspokaja widze na jego twarzy uśmiech.
Od razu wychwycam, że ma urocze dołeczki. Stoimy w ciszy wpatrując sie w siebie. Najwidoczniej żadne z nas nie wie co powiedzieć. Wkońcu to on postanawia przerwać niezręczną cisze.
- Przed chwilą rozmawiałem z lekarzem. Za godzinkę powinien pojawić sie tutaj. Musze miec pewność, że nic Ci nie dolega.
Rozpoznaje ten głos. Głos, który wczoraj najprawdopodobniej uratował mnie przed gwałtem. Jednak mam troche szczęścia.
- To nie jest konieczne-odpowiadam cicho nadal stojąc w progu kuchni
- Spokojnie, kiedy lekarz zapewni mnie, że wszystko z tobą w porządku odwioze Cię do domu. Na pewno jesteś głodna, usiądź prosze a ja zaraz przygotuje cos do jedzenia.
Nie chce się już upierać, wkoncu z tego co mówi widze, że chce dla mnie jak najlepiej a zachowywanie się jak dziecko może tylko pogorszyc sprawę.
Kiwam zatem lekko głową i siadam przy stole. Czuje się niezręcznie kiedy mężczyzna przynosi mi talerz pełen naleśników, ale długo sie im nie opieram. Zupełnie jakby mnie znał, wręcz kocham naleśniki w każdej możliwej postaci.
Wsuwam juz drugiego, kiedy spostrzegam, że ten z widocznym smutkiem mi się przygląda.
Pewnie wyglądam koszmarnie. I wcale się nie mylę. Na stole leży lusterko. Wzrokiem pytam czy mogę je na chwile wziąść a kiedy uzyskuje pozwolenie widzę, jak źle wyglądam. Moje włosy są rozczochrane a na ustach mam zaschniętą krew. Najwidoczniej przed wyjściem będę musiała skorzystać z łazienki.
- Jestem Eric - podaje mi dłoń a ja z racji tego, że mam pełne usta jedynie odwzajemniam uścisk.
Kiedy kończę jeść mężczyzna wstaje, zabiera talerz i gestem pokazuje na kanapę. Siadam wygodnie nie wiedząc co dalej powiedzieć. Na szczęście ratuje Mnie dzwonek do drzwi.
Kiedy otwierają się i staje w nich przystojny, na oko 35 letni mężczyzna. Po ich przywitaniu wnioskuje, że się dobrze znają.
Doktor przeprowadza ze mną dość długi i obszerny wywiad, choć tak naprawdę to wersja zdarzeń Erica bardziej mu pomaga. Potem bada mnie i z uśmiechem na twarzy informuje, że nic mi nie jest.
- To świetnie- mówię ale po chwili dodaje, że nadal boli Mnie glowa.
- To normalne. Hm prosze pójdziesz do apteki i wykupisz te leki- podaje mi karteczke a ja chowam ją do kieszeni spodni.
Jego najprawdopodobniej przyjaciel wychodzi a ja wstaje gotowa do wyjścia. Ale w tamtej chwili przypominam sobie o moim wyglądzie.
- Mam prośbę..- zaczynam
- Mów śmiało - odpowiada i z zaciekawieniem mi się przygląda.
- Czy..no wiesz..Mogłabym skorzystać przed wyjściem z łazienki? - pytam niepewnie, nie chcąc nadużywać jego gościnności.
Nagle słyszę głośny śmiech.
- To jest tak straszna prosba, że aż muszę się zgodzic - Trzecie drzwi na prawo pokazuje mi i odprowadza mnie wzrokiem.
Po chwili jestem mu gotowa. Przemyłam twarz wodą i zwiazalam włosy w kitke. Nie wyglądam już tak źle jak na początku tego jestem pewna.
- To co jedziemy? - pytam ale widąc smutek na jego twarzy dodaje - Czy cos sie stalo?
- Nie nie, chodź jedziemy- wzdycha a potem otwiera mi drzwi przepuszcząc przodem.
Jest godzina 18 a ja wsiadam do samochodu z moim "bohaterem". Gdybym tylko wiedziała, że od tego momentu moje całe życie zmieni się nie do poznania a także co to wszystko za sobą pociągnie.. Uwierzcie gdybym wiedziała na pewno poszłabym na piechotę. Ale cóż czasu się nie cofnie..
🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸
Hej, hej kochani :)
Tak więc to już 4 rozdział, miał być jutro ale nie miała bym jak go wstawic dlatego dzisiaj już jest.
Możecie zostawić coś po sobie, fajnie było by zobaczyć jakis komentarz. Chciałabym wiedzieć czy może choć trochę moje opowiadanie przypadło wam do gustu. Dziękuję każdemu kto je czyta :)
Standardowo przepraszam za błędy i interpunkcje ;c
W sobote kolejny rozdział a teraz życzę wam miłeego dnia 🌸🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro