🌸3🌸
- Co dla państwa? - podchodzę do stolika przy którym siedzi para zakochanych i z uśmiecham się im przyglądam.
Jestem już zmęczona ale pociesza mnie fakt, że za niedługo będę mogła iść do domu, choć pewnie widok jaki tam zastanę nie będzie należał do najprzyjemniejszych. No ale wiadomo z czasem da sie przywyknąć do wszystkiego.
- Dla Mnie sok jabłkowy a dla tej uroczej Pani najsłodsze ciastko jakie macie ale musi jej dorównywać - powiedział chłopak ani na chwilę nie spuszczając wzroku z dziewczyny, która zdążyła sie juz zarumienić.
- Oj nie wiem czy takie mamy. - Śmiejąc sie pod nosem zapisuje zamówienie, choć pewnie te na pewno bym zapamiętała.
Nigdy nie byłam zakochana ale za każdym razem wydaje mi sie to naprawde magiczne, a teraz kiedy tak patrzę na tą parę ciarki przechodzą mi po plecach. Też chciałabym mieć takie szczęście w życiu.
Podobno każdy człowiek ma na świecie swoją drugą połówkę, jedną osobę, z którą będzie naprawde szczęśliwy. Ale nie każdy ją znajduje. Niektórzy szukają jej całe życie. Pocieszające jest to, że jednak gdzies tam jest prawda? Cytując "Nadzieja umiera ostatnia" czyż nie?
Po chwili zamówienie jest gotowe a ja powolnym krokiem kieruję się w strone całujących się juz gołąbeczków. Widzę, że kątem oka chłopak mnie zauważa i z niechęcią odrywa sie od ust dziewczyny.
Siadam za ladą i jeszcze przez chwilę sie im przyglądam. Chłopak naśladując latający samolot bierze kęs ciastka i zatrzymuje się z łyżeczką przed jej ustami, które ona natychmiast otwiera, klaszcząc z zachwytu w ręcę.
Po chwili dziewczyna śmieje się uroczo a chłopak wpatruje się w nią niczym w obrazek. No cóż po prostu bajka, nic dodać, nic ująć.
Myśle, że pasują do siebie. Obydwoje mają na oko 19 lat, on jest szatynem o ciemnych głębokich oczach, ma rozbudowane ramiona i naprawde spore usta.
Ona znowu jest drobną brunetką z niebieskimi oczami i maleńskimi ustami.
- Pasują do siebie prawda?- z zamyślenia wywywa mnie głos mojego szefa. Całe swoje zainteresowanie przerzuciłam na tamten stolik i nawet nie zauważyłam kiedy wszedł do kawiarni.
- I to jak- uśmiecham się na jego widok.
Mój szef to naprawde wspaniały człowiek i nigdy nie zapomnę dnia kiedy okazał mi tyle wsparcia. Jest dla mnie jak ojciec, którego niestety nie było mi dane poznać.
Mój tata był psychologiem. I właśnie dzięki swojej pasji poznał moją mamę.
Świetnie im sie powodziło. Kiedy przyszłam na świat śmiało mogli powiedzieć, że osiągnęli już wszystko co im było potrzebne, wystarczyło potem żyć. Z tym jednak okazał sie problem. Wydaje się takie proste a jednak.. Życie jest nie przewidywalne. Dlatego nigdy nie powinno się składać obietnic.
Nie mamy pewności co będzie jutro a co dopiero kiedy ktoś mówi "zawsze".
To bez sensu, bo potem kiedy coś nie pójdzie po naszej myśli rozczarowanie jest dwa razy większe.
Na mojego szefa liczyć mogłam w każdej możliwej sytuacji.
Pół roku temu poznałam jego żonę, to przemiła kobieta. Mają dwójkę cudownych dzieci i ciesze się, że jest szczęśliwy. Taki człowiek jak on najbardziej na to zasługuje.
Odruchowo spojrzałam na zegarek. Do końca mojej zmiany zostało pare minut. Powędrowałam wzrokiem w strone ostatniego stolika który obsługiwałam, nikogo juz tam nie było.
Podeszłam żeby go umyć i pod serwetką zauważyłam banknot 50 złotowy i karteczke.
* Dla przemiłej kelnerki. Ciastko było pyszne i prawie dorównało ale oczywiście żadne nie było by w stanie. M~A*
Czytam karteczkę dwa razy. Kiedy człowiek jest zakochany widzi swoją miłość jako ideał. Nawet jeśli zdaje sobie sprawe z wad tej osoby to na chwilę obecną widzi jedynie zalety. Życzę im szczęścia.
Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, schowałam mój napiwek i zabrałam sie za mycie stolika. Szło mi to sprawnie. Ta karteczka naprawdę poprawiła mi humor.
Może to dziwne, że taka mała nic nie znacząca rzecz potrafi wywołać tyle usmiechu, a jednak tak było.
- Do zobaczenia jutro! - krzyknęłam w strone szefa a ten jedynie odwzajemnił mój uśmiech.
Była 20 a na dworze zdążyło się już zrobić ciemno. Ale jeszcze troche i wakacje a wtedy już ściemniać będzie się znacznie później.
Po krótkim zawahaniu wybrałam drogę przez park, chciałam jak najszybciej dotrzeć do domu i położyć sie w ciepłym łóżku. Cały dzień na to czekałam.
Park późnym wieczorem strawał się kompletnie innym miejscem. Za dnia można było zobaczyć mase dzieci, ale także dorosłych wyprowadzających swoich czworo nożnych przyjaciół. Za dnia to miejsce czerpało radość z ludzi i ich pozytywnej energi w nocy można było zobaczyć tutaj jedynie dzieciaki, ktorze piły i paliły na dodatek ciągle sie z czegoś śmiając. Chciałabym czasem miec tyle luzu co oni, niestety takie życie nie było pisane Mnie. Chociaz z drugiej strony najczęściej mają 14-16 lat, za każdym razem kiedy koło nich przechodzę zadaje sobie pytanie "Gdzie są ich rodzice". Otóż to dzieciaki które mają wszystko co tylko są w stanie sobie wymarzyć prócz zainteresowania ich osobą. Muszą sobie radzić sami i nawet czasem nie zauważają w co tak naprawdę się pakują. Ale niestety wina lezy po stronie rodziców.
Mój wzrok pada na jedną z ławek, z którą mam najwięcej wspomnień. Zawsze ilekroć coś działo sie w moim życiu, najczęściej niestety złego przychodziłam i rozmyślałam.
Tak właśnie jak rok temu w moje 16-ste urodziny. Pokłóciłam sie wtedy z ciotką. Kiedy przyszłam po szkole do domu tamtego dnia oznajmiła mi, że jeśli nie zacznę zarabiać wyrzuci Mnie z domu na ulicę. Na początku oczywiście myślałam, że ta żartuje ale niestety mowila śmiertelnie poważnie. Wtedy nie wyobrażałam sobie tego kompletnie, chciałam sie uczyć byłam w ostatniej klasie gimnazjum. Ale ona nie miała skrupułów. Wtedy właśnie przyszłam na tą ławkę i pozwoliłam sobie samej na wypłakanie się. Pamiętam, że siedziałam skulona aż nagle poczułam dotyk na ramieniu. Powoli spojrzałam w góre i zobaczyłam mężczyznę na oko miał 40 lat.
- Można?- zapytał wtedy podając mi paczkę husteczek. Przestraszyłam się z początku pomyślałam, że chce mi coś zrobić ale było zupełnie inaczej. Kompletnie obcy mężczyzna chciał mi tylko pomóc. I pomógł. Kiedy opowiedziałam mu całą historię uśmiechnął sie do Mnie i powiedział, że mogę przekazać ciotce, że prace już mam. Do tej pory nie dowierzam, że osoba całkowicie mi obca okazała mi tyle zrozumienia tamtego dnia.
Siadam na chwilę na ławce i wyjmuje telefon. Na wyświetlaczu widzę nową wiadomość.
Numer Nieznany; Zmykaj do domu, jeszcze cie ktoś napadnie :)
Czytam wiadomość dwa razy i chowam telefon do kieszeni.
- Pewnie ktoś sie pomylił- wzdycham jednocześnie wstając z ławki. Ktokolwiek to był, faktycznie miał racje powinnam "zmykać do domu".
Przenoszę się do swojej krainy rozmyśleń i już prawie wychodzę z parku kiedy słyszę wybrujący w kieszeni telefon. Odblokowywuje a moim oczom ukazuje się nowa wiadomość, znowu z tego samego nieznanego numeru.
Numer Nieznany; Odwróć się kruszynko ;)
Nie wiem co w tamtej chwili Mnie podkusiło ale rzeczywiście odwróciłam się. I niestety to była jedna z najgorszych możliwych decyzji całego mojego życia.
Przed sobą zobaczyłam cień wysokiego mężczyzny, który szedł w moją stronę. Moje serce zabiło mocniej a ze strachu nogi odmówiły na chwilę posłuszeństwa. W końcu wyrwalam sie z amoku i zaczęłam biec jak najszybciej potrafiłam. Nie mam pojecia skąd na mojej drodze nagle pojawił się kamień, potknęłam się o niego i upadłam. Resztkami sił próbowałam wstać kiedy poczułam, że ktoś łapie Mnie za nadgarstek.
- Nie wierć sie tak laleczko- jego głos był ochrypły i strasznie ciężki.
- Puszczaj Mnie! Pomocy! - Krzyczałam zdając sobie jednoczesnie sprawę, że nikogo nie ma w pobliżu.
Leżałam nieruchomo kiedy poczułam jak mężczyzna rozpina guziki mojej koszuli i zaczyna zachłannie całować moją szyję. Chciałam walczyć ale nie miałam siły. Powoli zaczęły mi się zamykać oczy.
- Zostaw ją! - Usłyszałam ale to były ostatnie słowa, które w pełni do Mnie dotarły. Potem była już tylko ciemność..
🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸
Hejka Hejka :)
Kilka ogłoszeń parafialnych.
Po pierwsze dziękuję każdemu kto przeczytał choć jeden rodział mojego opowiadania, strasznie mi miło, tym bardziej, że dopiero zaczynam.
Mam nadzieję, że będzie takich osób oczywiście więcej :)
Po drugie rozdziały nie będą się już pojawiać codziennie, postaram się o 2-3 dniowe odstępy.
Za 2-3 dni dowiecie się co sie dalej stało z Mią mozecie sie domyslać.
🌸Miłeeeego Dniaa🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro