Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸24🌸

- Ach mdleje - zaśmiałam się. Kwestię powtarzałam już ósmy raz, a i tak za każdym wybuchałam nie kontrolowanym śmiechem.

- Czekaj czekaj - zamyślił się Eric, przeglądając w skupieniu scenariusz - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że on będzie strzelał do ciebie z prawdziwego pistoletu?

- Proszę cię - odgarnęłam z twarzy włosy. - To tylko atrapa. Na scenie nie można byłoby użyć prawdziwego, coś mogłoby  się zdarzyć.

Skrzywił się, obserwując przenikliwie moją twarz, jednocześnie upewniając się, że wiem o czym mówię.

- To co jeszcze raz? - zapytałam retorycznie i ustawiłam się na swoje miejsce. Już chciałam po raz kolejny spróbować, kiedy przerwał mi dzwonek do drzwi.
Wzruszyłam ramionami w stronę Erica i poszłam je otworzyć. Za drzwi stała przerażona Leila.

- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.. Coś nie tak z siostrą? - zapytałam z obawą

Leila patrząc tylko w punkt przed sobą podała mi gazetę.

- Strona szósta - szepnęła

Przewróciłam kartki, aż w końcu znalazłam to czego szukałam. Śledziłam literki wzrokiem, w milczeniu. Nie chciałam przyznać Ericowi ani Leili, ale artykuł wywarł na mnie ogromne wrażenie.

- Och przecież oni za nic mnie nie poznają... - wymusiłam uśmiech i skierowałam się w stronę kuchni - Leila napijesz się kawy?

Podeszła do mnie, a na jej twarzy zrodził się niepokój.

- Mia, koniec końców to twoi rodzice!

- Leila widzisz to zdjęcie? - wskazałam na fotografie rodziców, wiszącą na bocznej ściance - To są moi rodzice. Nie ludzie, którzy oddali mnie do adopcji - powiedziałam stanowczo.

- Ale Mia... - Leila wzięła głęboki wdech. - Czy nie zastanawia Cię dlaczego tak się stało?

- Cóż, wiesz co powiem ci co uważam. Otóż sama widzisz, że to ludzie z wyższych sfer. Może nie byli paręnaście lat temu gotowi na dziecko, a tu taka wpadka. Wpadki trzeba było się pozbyć - powiedziałam beznamiętnie choć w środku czułam niesamowite ukucie.

Eric przyglądał się nam w zamyśleniu, nic nie mówiąc. W końcu jednak wstał z kanapy, i usiadł obok mnie przy stole.

- To bardzo prawdopodobne. Mia może mieć rację - stanął po mojej stronie, próbując wytłumaczyć Leili, jak bardzo mogłabym zaszkodzić karierze tych ludzi. Ta jednak była nie ugięta.

- Zamierzasz wystąpić? - zapytała tonem co najmniej oburzenia.

- Oczywiście, to moja rola, i żadni ludzie nie popsują mi zabawy. Zresztą i tak nawet gdyby przypadkiem doszło do konfrontacji to jak to sobie wyobrażasz?

- No... zapewne byście poroz...

- Ach tak? O czym tu rozmawiać? - nie dałam jej skończyć. Może o tym, że zostawili mnie w adopcji? Och może stworzymy szczęśliwą rodzinkę, zapominając o tym co było?

Byłam wściekła. Dostałam rolę, moje stosunki z Erickiem wyraźnie się poprawiły. Moje życie w końcu zaczęło powoli biec w dobrym kierunku. A ten artykuł? Tylko wszystko skomplikował i narobił zamieszania. Do teatru na premierę przyjdzie masa ludzi. I nagle w pierwszym rzędzie usiądą moi "rodzice", a potem nagle dojdzie do konfrontacji. Niemożliwe. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Nie. W komediach. Takie rzeczy dzieją się w komediach. A ja nie gram w komedii, tylko tragedię i to w teatrze.

Zapadła niezręczna cisza. Eric udawał, że analizuje scenariusz, choć robiąc to piąty raz, nie wychodziło mu to tak dobrze, a Leila niespokojnie stukała paznokciami o blat kuchenny, wpatrując się w okno.

- Przyjdziesz? - zapytałam, żeby rozładować atmosferę. - Z młodą?

- Postaram się - spojrzała na mnie przez ułamek sekundy. - Ty na prawdę nie chciałabyś ich poznać?

Oczy skierowałam ku górze powtarzając w myślach, żeby zachować spokój.

- Nie. Nie chciałabym. Zresztą, próbowałam... Mają uroczą córkę - z mojego głosu dało się rozpoznać wielką ironię.

- Masz pewność, że to ich biologiczna córka?

- Och Leila, daj spokój. Nie mam pewności, ale co to zmienia? Pasuje do całego tego towarzystwa jak ja do..

- Teatru - wtrącił się Eric. - Musimy już się zbierać, jeśli chcesz zdążyć na próbę.

Spojrzałam na zegarek. Faktycznie, powinnam była już się zbierać, w koncu sama nienawidzę spóźnień. Jeśli mam wybierać wolę pojawić się wcześniej, niż później.

~♡~♡~♡~♡~♡~♡

- Eric, które to były drzwi?

- Te na lewo, sklerozo - zaśmiał się, żegnając.
Kierowałam się do ostatniego pomieszczenia, kiedy nagle poczułam uderzenie. Upadłam na podłogę.

- Przepraszam nie zauważyłam Cię - spojrzałam w górę. Kobieta, która stała nade mną, gotowa pomóc mi wstać była może koło czterdziestki. Przynajmniej na tyle wyglądała, świetnie się prezentując.

- Nie szkodzi - złapałam za jej dłoń i wstałam, wygładzając sukienkę.

Spojrzała na mnie i wtedy poczułam coś.. coś czego nie potrafię określić. Dopiero teraz zauważyłam, że kobieta ma łzy w oczach.

- Czy coś się stało? - zapytałam uważnie się jej przyglądając

- Jesteś taka śliczna - powiedziała, uśmiechając się.

- Dziękuję - odparłam, nie bardzo wiedząc o co może chodzić.

- Do widzenia - powiedziała, wyminęła mnie i skierowała się schodami na dół nie czekając na odpowiedź.

- Do widzenia - szepnęłam i weszłam do środka pomieszczenia, gdzie odbywała się próba.

♡♡♡♡♡♡♡

Słoneczka!

Wiem, że mnie zabijecie, bo ponad miesiąc tutaj nic się nie działo, ale na prawdę przygotowywanie się do egzaminów to całkowity brak czasu i spanie 3 godziny.
Ah.. przepraszam Was, biorę się do roboty.

Obiecuję w następnych bedzie sie działo więcej !

Buziaki ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro