🌸24🌸
- Ach mdleje - zaśmiałam się. Kwestię powtarzałam już ósmy raz, a i tak za każdym wybuchałam nie kontrolowanym śmiechem.
- Czekaj czekaj - zamyślił się Eric, przeglądając w skupieniu scenariusz - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że on będzie strzelał do ciebie z prawdziwego pistoletu?
- Proszę cię - odgarnęłam z twarzy włosy. - To tylko atrapa. Na scenie nie można byłoby użyć prawdziwego, coś mogłoby się zdarzyć.
Skrzywił się, obserwując przenikliwie moją twarz, jednocześnie upewniając się, że wiem o czym mówię.
- To co jeszcze raz? - zapytałam retorycznie i ustawiłam się na swoje miejsce. Już chciałam po raz kolejny spróbować, kiedy przerwał mi dzwonek do drzwi.
Wzruszyłam ramionami w stronę Erica i poszłam je otworzyć. Za drzwi stała przerażona Leila.
- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.. Coś nie tak z siostrą? - zapytałam z obawą
Leila patrząc tylko w punkt przed sobą podała mi gazetę.
- Strona szósta - szepnęła
Przewróciłam kartki, aż w końcu znalazłam to czego szukałam. Śledziłam literki wzrokiem, w milczeniu. Nie chciałam przyznać Ericowi ani Leili, ale artykuł wywarł na mnie ogromne wrażenie.
- Och przecież oni za nic mnie nie poznają... - wymusiłam uśmiech i skierowałam się w stronę kuchni - Leila napijesz się kawy?
Podeszła do mnie, a na jej twarzy zrodził się niepokój.
- Mia, koniec końców to twoi rodzice!
- Leila widzisz to zdjęcie? - wskazałam na fotografie rodziców, wiszącą na bocznej ściance - To są moi rodzice. Nie ludzie, którzy oddali mnie do adopcji - powiedziałam stanowczo.
- Ale Mia... - Leila wzięła głęboki wdech. - Czy nie zastanawia Cię dlaczego tak się stało?
- Cóż, wiesz co powiem ci co uważam. Otóż sama widzisz, że to ludzie z wyższych sfer. Może nie byli paręnaście lat temu gotowi na dziecko, a tu taka wpadka. Wpadki trzeba było się pozbyć - powiedziałam beznamiętnie choć w środku czułam niesamowite ukucie.
Eric przyglądał się nam w zamyśleniu, nic nie mówiąc. W końcu jednak wstał z kanapy, i usiadł obok mnie przy stole.
- To bardzo prawdopodobne. Mia może mieć rację - stanął po mojej stronie, próbując wytłumaczyć Leili, jak bardzo mogłabym zaszkodzić karierze tych ludzi. Ta jednak była nie ugięta.
- Zamierzasz wystąpić? - zapytała tonem co najmniej oburzenia.
- Oczywiście, to moja rola, i żadni ludzie nie popsują mi zabawy. Zresztą i tak nawet gdyby przypadkiem doszło do konfrontacji to jak to sobie wyobrażasz?
- No... zapewne byście poroz...
- Ach tak? O czym tu rozmawiać? - nie dałam jej skończyć. Może o tym, że zostawili mnie w adopcji? Och może stworzymy szczęśliwą rodzinkę, zapominając o tym co było?
Byłam wściekła. Dostałam rolę, moje stosunki z Erickiem wyraźnie się poprawiły. Moje życie w końcu zaczęło powoli biec w dobrym kierunku. A ten artykuł? Tylko wszystko skomplikował i narobił zamieszania. Do teatru na premierę przyjdzie masa ludzi. I nagle w pierwszym rzędzie usiądą moi "rodzice", a potem nagle dojdzie do konfrontacji. Niemożliwe. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Nie. W komediach. Takie rzeczy dzieją się w komediach. A ja nie gram w komedii, tylko tragedię i to w teatrze.
Zapadła niezręczna cisza. Eric udawał, że analizuje scenariusz, choć robiąc to piąty raz, nie wychodziło mu to tak dobrze, a Leila niespokojnie stukała paznokciami o blat kuchenny, wpatrując się w okno.
- Przyjdziesz? - zapytałam, żeby rozładować atmosferę. - Z młodą?
- Postaram się - spojrzała na mnie przez ułamek sekundy. - Ty na prawdę nie chciałabyś ich poznać?
Oczy skierowałam ku górze powtarzając w myślach, żeby zachować spokój.
- Nie. Nie chciałabym. Zresztą, próbowałam... Mają uroczą córkę - z mojego głosu dało się rozpoznać wielką ironię.
- Masz pewność, że to ich biologiczna córka?
- Och Leila, daj spokój. Nie mam pewności, ale co to zmienia? Pasuje do całego tego towarzystwa jak ja do..
- Teatru - wtrącił się Eric. - Musimy już się zbierać, jeśli chcesz zdążyć na próbę.
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie, powinnam była już się zbierać, w koncu sama nienawidzę spóźnień. Jeśli mam wybierać wolę pojawić się wcześniej, niż później.
~♡~♡~♡~♡~♡~♡
- Eric, które to były drzwi?
- Te na lewo, sklerozo - zaśmiał się, żegnając.
Kierowałam się do ostatniego pomieszczenia, kiedy nagle poczułam uderzenie. Upadłam na podłogę.
- Przepraszam nie zauważyłam Cię - spojrzałam w górę. Kobieta, która stała nade mną, gotowa pomóc mi wstać była może koło czterdziestki. Przynajmniej na tyle wyglądała, świetnie się prezentując.
- Nie szkodzi - złapałam za jej dłoń i wstałam, wygładzając sukienkę.
Spojrzała na mnie i wtedy poczułam coś.. coś czego nie potrafię określić. Dopiero teraz zauważyłam, że kobieta ma łzy w oczach.
- Czy coś się stało? - zapytałam uważnie się jej przyglądając
- Jesteś taka śliczna - powiedziała, uśmiechając się.
- Dziękuję - odparłam, nie bardzo wiedząc o co może chodzić.
- Do widzenia - powiedziała, wyminęła mnie i skierowała się schodami na dół nie czekając na odpowiedź.
- Do widzenia - szepnęłam i weszłam do środka pomieszczenia, gdzie odbywała się próba.
♡♡♡♡♡♡♡
Słoneczka!
Wiem, że mnie zabijecie, bo ponad miesiąc tutaj nic się nie działo, ale na prawdę przygotowywanie się do egzaminów to całkowity brak czasu i spanie 3 godziny.
Ah.. przepraszam Was, biorę się do roboty.
Obiecuję w następnych bedzie sie działo więcej !
Buziaki ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro