🌸2🌸
Spoglądam w lustro i patrzę na swoje odbicie przez krótką chwilę.
Moje długie kasztanowe włosy związuje w niechlujny kok, zsuwam z siebie piżamę i wchodzę pod prysznic. Namydlam swoje ciało kremowym żelem a następnie spłukuje pianę, wycieram się i wsuwam świeże ubranie.
Nigdy nie miałam na sobie ani grama makijażu. Nie mam najmniejszych problemów z cerą a poza tym uważam to za marnowanie czasu. Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe, mam 17 lat i nigdy się nie malowałam. Co ja robię w życiu?
Taak to pytanie słyszałam już tyle razy, że mam na nie przygotowaną, gotową odpowiedź. Moje życie ogranicza się na szkole i pracy. Po skończonych lekcjach idę do kawiarni, w której pracuję do wieczora a potem kompletnie nie mam na nic siły, więc z ledwością doczłapuję do domu, zazwyczaj sprzątam bałagan po mojej opiekunce i kładę się spać, żeby nie zaspać do szkoły.
Przed tym nastawiam jeszcze pięć budzików.
Należę do osób, którym jeden w zupełności nie wystarcza.
I tak właśnie wygląda mój dzień. Wszystko jest niezwykle przewidywalne, nie ma żadnych niespodzianek.
Nie pamiętam czy był dzień kiedy z kim kolwiek wyszłam na zakupy czy do kina. Nie chodzę na imprezy, prawdę mówiąc nigdy na żadnej nie byłam. Co więcej nigdy nie miałam chłopaka.
To nie jest tak, że nie chce mieć. Czasem chciałabym zwyczajnie się do kogoś przytulić i usłyszeć te głupie "Będzie dobrze". Zdaje sobie sprawe, że te słowa niektórych jeszcze bardziej dobijają bo równie dobrze sami możemy je sobie powiedzieć, ale dla osoby, która w życiu nie usłyszała tych słów, mogą się wydawać naprawdę magiczne. Czasem zwykła obecność bliskiej osoby, sprawia, że nasze problemy wydają się jakby mniejsze.
Nie jestem brzydka. Nie należę do dziewczyn, które po usłyszeniu komplementu zaprzeczają, ale też nie zachowuje się narcystycznie.
Nie, ja akurat taka nie jestem. Chodzi o to, że nikt nie chce dziewczyny z problemami. Rozumiem to doskonale ale wierzę, że może jeszcze kiedyś los się do mnie uśmiechnie i poznam kogoś komu naprawdę będzie na mnie zależało.
No cóż, chyba czekam na księcia z bajki, tak pewnie myślicie. Dla mnie nie liczy się w dużym stopniu wygląd oczywiście jak każdy zwracam na niego uwagę. Nie zaprzeczajcie teraz.
Kiedy pierwszy raz kogoś spotykacie, to pierwsze co rzuca wam się w oczy to własnie jego/jej zewnętrzna strona, właśnie to co jest widoczne dla oczu. Dopiero po jakimś czasie zaczynacie zauważać to jakim jest człowiekiem, jakie ma cechy, co się dla niego w życiu liczy.
Kiedy wkońcu jestem gotowa, wychodzę z łazienki i kieruje się po schodach do swojego pokoju po potrzebne do szkoły rzeczy. W drodze do niego zauważam ciotke leżącą na podłodze z butelką wina w ręce. Wzdycham głośno i już mam wchodzić do pokoju kiedy rusza mnie zwyczajne ludzkie sumienie.
Przewracam oczami, podchodzę do niej i delikatnie przenoszę ją na łóżko, po czym przykrywam kocem. Wylewam pozostałą zawartość wina, z nadzieją, że dzisiaj już niczego nie wypije. Nadzieję można mieć prawda?
Wchodzę do pokoju i zabieram klucze i torebkę. Spoglądam na półkę, na której porozstawiane są moje książki. Mój osobny kiedyś świat. Dlaczego kiedyś?
Czasami kiedy biorę do rąk jedną z książek przypominam sobie gimnazjum. Kiedy dostałam się do najlepszego w mieście na profil humanistyczny byłam wniebowzięta. Kochałam czytać, bywało, że nic innego nie robiłam. Pomału przekształcałam mój pokój w prywatną biblioteczkę. Z perspektywy czasu straciłam nawet chęć do tego, albo zwyczajnie też nie mam na to czasu.
Wychodzę z domu i rozkładam parasolkę bo pogoda w dalszym ciągu nie ulega zmianie. Kieruje się na przystanek autobusowy zważywszy na to, że nie mam zbyt wiele czasu do rozpoczęcia następnej lekcji.
Czy tylko ja nienawidzę jeździć autobusami? Te wrażenie, że wszyscy mi się przyglądają jest naprawdę okropne.
Zajmuje miejsce z tyłu i z zaciekawieniem wpatruje się w okno. Z zamyślenia wyrywa mnie kobiecy głos.
-Przepraszam, wolne? - Blondynka na oko w moim wieku wpatruje się we mnie, oczekując na odpowiedź.
- Tak, jasne- uśmiecham się lekko i z powrotem wracam do wcześniejszego zajęcia.
Czuję na sobie wzrok tej dziewczyny, więc obracam się w jej stronę i przez chwilę w milczeniu wpatrujemy się w siebie. Wkońcu blondynka przerywa cisze.
- Jestem Amelia- uśmiecha się - Chodzisz do tej szkoły na Rondo Cassino?
- Tak właśnie tam - odpowiadam i zauważam błysk, który pojawił się w jej oczach. - A tak a propo to jestem Mia - podaje jej dłoń a ta odwzajemnia uścisk.
-Masz cudowne imię takie..inne - mówi a ja mimowolnie wybucham śmiechem. Nigdy tego jeszcze nie słyszałam, choć zdaje sobie sprawę, że to prawda. Kiedy byłam mała mieszkałam w Karolinie Północnej a do Nowego Jorku przeprowadziłam się po wypadku rodziców.
- Dziękuję - odpowiadam i zastanawiam się przez chwilę. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w mojej szkole. Przychodzi mi do głowy, że może jest nowa. I faktycznie nie mylę się.
- Mam do Ciebie prośbę - mówi ale tym razem w jej głosie słyszę zawahanie.- Mogłabyś..oprowadzić mnie po szkole?
Szczerze mówiąc to jest to nietypowe pytanie zważając na to, że już jest czerwiec i za jakieś 3 tygodnie są wakacje.
Dziewczyna zauważa moje zdziwienie i od razu zabiera sie za sprostowanie swojej prośby.
- Chciałabym tylko zobaczyć szkołę, po wakacjach będę do niej chodzić. A teraz już prawie koniec roku, mniejsze zamieszanie.. - tłumaczy.
Uśmiecham się. Teraz już wszystko rozumiem. Choć nie jestem dobrym przewodnikiem to myślę, że dam radę, wkońcu znam tą szkołę. Co mi szkodzi, jeśli jej to pomoże, to czemu nie.
Kiwam głową i na następnym przystanku wysiadamy. Pięć minut później znajdujemy się już pod wejściem do mojego liceum. Tłum ludzi dosłownie wpycha nas do szatni.
Łapię Amelię za rękę i przeciskam się do głównego korytarza.
Pokazuję dziewczynie gdzie mieści się sekretariat, sale lekcyjne, gabinet dyrektorki i stołówka. Oprowadzam ją całą przerwę a ta w milczeniu słucha, czasami kiwając lekko głową.
Kiedy słyszę dzwonek na lekcje żegnam sie z Amelią.
- Do zobaczenia po wakacjach - mówię i odchodzę w stronę mojej sali z języka polskiego.
Może to dziwne ale polubiłam ją przez te parenaście minut. Wydaje się być miła.
Wchodzę do sali i oczywiście zajmuje miejsce na samym końcu. Nigdy nie lubię się wyróżniać a tam siedząc sama mam ciszę i spokój.
Lekcje mijają mi jedna za drugą szybko i bez większych niespodzianek.
Po skończonych zajęciach kieruje się w stronę szafek aby zostawić książki. Kątem oka zauważam May, moją byłą przyjaciółkę. Wpatruje się we mnie, ale kiedy zauważa moje spojrzenie w jej kierunku, natychmiast odwraca wzrok. Przez jedną wielką głupotę nasza przyjaźń rozpadła się i już nawet nie potrafimy jak widać patrzeć na siebie. Wzdycham lekko i wychodzę z budynku.
No to teraz została mi jeszcze praca w kawiarni a potem nareszcie odpoczynek. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało..
🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸
Kolejny rozdział :) Wiem, że narazie nic specjalnego się nie dzieje ale od następnego już powinno być lepiej. Przepraszam za błędy i interpunkcje💕
Jeśli juz tu jestes i ci się podoba to zostaw komentarz, chciałabym wiedzieć:) Nawet jeśli miał by być nie pozytywny 🌸
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro