Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸17🌸

Przez głowę przechodziło mi wiele słów, wskazówek, które otrzymałam w tak szybkim czasie. Każde słowo docierało do mnie powoli, ale skutecznie. Każdy element układanki zaczął do siebie pasować. Ale czy to możliwe?

Osunęłam się na zimną podłogę, chowając głowę w kolanach.

Musiałam zacząć od początku. Czyli moi rodzice żyją..
"Córka jednych z najbogatszych ludzi.." Nie wiem co gorsze.
Czy to, że moja ciotka nigdy mi o tym nie powiedziała, czy to, że moi prawdziwi rodzice oddali mnie do adopcji. Na prawdę tak się postępuje? Nigdy nie potrafiłabym oddać, swojego dziecka, do obcych ludzi.
Do głowy wpadały coraz to nowe pytania. Niestety na niektóre nie dało się znaleźć dobrej odpowiedzi na przykład, daczego moja ciotka nie wyrzuciła mnie na próg, zamiast robić ze mnie kucharkę, sprzątaczkę i praczkę. Przez wiele lat traktowała mnie jak "Przynieś, zanieś, pozamiataj", a jednak pozwoliła obcemu dziecku zostać przez 12 lat w jej domu..

Sen. Teraz dopiero widzę ile wyjaśnia.. Moja adopcyjna matka, była w ciąży. Kiedy zdarzył się wypadek, zabrano ją na stół operacyjny, a ona wybrała dziecko. Urodziła je i zmarła.. Prócz snu, mam potwierdzone informacje Ann, w końcu była jej matką. Ta bransoletka.. Cholera, że też wcześniej na to nie wpadłam.

Jedyne czego nadal nie potrafie zrozumieć to postawa Erica. W tej chwili zastanawia mnie czy to cały świat zwariował, czy tylko ja? Gdybym spowodowała wypadek, nie udzielając pomocy a przy okazji wpakowując swojego własnego ojca do więzienia to.. Nigdy nawet nie próbowałabym odnajdywać ewentualnych krewnych, osób powiązanych. Dlaczego on to zrobił?
Z jednej strony wolałabym cofnąć, czas i nie zgadzać się ja jego propozycje, ale z drugiej.. Lepsza najgorsza prawda niż najsłodsze kłamstwo prawda?

To wszystko było ponad moje siły. Właśnie całe moje życie legło w gruzach. Nie wiem kim jestem, kim są moi rodzice.. Nie wiem o sobie nic. Słone łzy jedna za drugą kapały na podłogę, a ja widziałam tylko jedno rozwiązanie. Zniknąć..

Rozejrzałam się po pokoju, w którym byłam, ale nie zauważyłam żadnej rzeczy, która mogła by mi pomóc. Zrezygnowana  z powrotem usiadłam, i poczułam, że coś wbija mi się w kieszenie spodni. Sięgnęłam ręką do tyłu, a po chwili na dłoni błysnęła żyletka.
Zawachałam się, przypominając sobie wszystkie morały, monologi i lekturki, które wygłaszałam ludzią, dla których to było rozwiązanie. Zapomnieć? Tak, tylko tego chciałam. A najlepiej się nie obudzić.
Jedno cięcie..
Drugie..
Ósme..
Jedenast..

Moje oczy powoli zamykały się, a ja traciłam świadomość. Świadomość, tego co dzieje się wokół mnie..

- Mia! Cholera chłopaki, dzwońcie po karet.. - przed sobą ujrzałam zamazaną postać Leili, która z przerażeniem próbuje docisnąć rany, tak abym nie straciła już więcej krwi. To ostatnia rzecz którą pamiętam..

LEILA POV;

- Mia! Cholera chłopaki dzwońcie po karetkę! - z przerażeniem zdjęłam apaszkę, z całej siły starając się zatamować strumień krwi.

Zaczęło do mnie docierać co zrobiłam. Cholera, jeśli ona umrze, trafię za kratki, za porwanie, przetrzymywanie i zabójstwo, w wieku 30 lat.

- Mia, proszę zostań.. - szepnęłam. - Gdzie ta karetka Bruno?!?

- W drodze! - do pokoju wpadł spanikowany gorzej odemnie brunet, obgryzając paznokcie. - Czyli okupu nie będzie? - zapytał a ja zirytowana, wstałam z podłogi, wymierzając mu cios w policzek.

- Czy Ty kurwa nie widzisz, że dziewczyna umiera? U-M-I-E-R-A idioto, a Ty myślisz o okupie? - patrzyłam z nienawiścią w jego niebieskie tęczówki.

Kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi, wiedziałam, że to juz koniec.. Po chwili do środka wpadło, dwóch funkcjonariuszy policji, a za nimi sanitariusze, niosący noszę, na których w niedługim czasie wylądowała Mia.

ERIC POV;

Wpadłem do biura Clarka, po drodze witając się z Marinette, jego od przeszło dziesięciu lat żoną. Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się leciutko, ale w jej oczach można było zauważyć, że wie co mnie do nich sprowadza. Często przesiadywała u nas na komendzie, mając niekiedy nawet swoje udziały. Kiedy dowiedziałem się o prowokacji, zapytałem Clarka, czy Marinette nie może znowu nam pomóc, ale kiedy ten wpadł w furię, wycofałem się, prosząc o to Mię..

- Panno Black, wzywają panią pilne obowiązki - kiedy zobaczył mnie na progu dziwi, uprzejmie poprosił asystętkę, aby się wycofała. Odkąd pamiętam, zawsze mu towarzyszyła. Niedawno Clark zrezygnował z pracy na naszej komendzie, na rzecz FBI. W niedługim czasie, został młodszym agentem, ale większość prac wykonywał w domu, ze względu na Marinette, której bał się spuścić z oczu. Niestety ryzyko wykonywania tego zawodu było ogromne, dlatego cieszyłem się, że to nie ja dostałem tą propozycję.

- Słucham sir? - Panna Black nie zrozumiała jasnego polecania i ze zdziwieniem wpatrywała się w szefa.

- Chodzi o przygotowanie potrzebnych notatek, w sprawie porwania. Jutro mam rozprawę - spiorunował ją wzrokiem, a ta rozumiejąc, że zapomniała o czymś tak istotnym, bez słowa opuściła gabinet.

- Usiądź i opowiedz wszystko od początku - Clark wskazał dłonią na krzesło, na przeciw jego, ale nie miałem na to czasu.

- Clark nie mamy czasu! Porwali ją.. - powiedziałem zagryzając dolną wargę.

- Cholera Eric, najpierw zabije Ciebie a potem tego, kto to zrobił. Właśnie masz jakieś sugestie? - zapytał, ale w mojej głowie zapanowała pustka. Nikt nie przychodził mi do głowy. Kiedy studiowałem "biografie" Mii i znajdowałem potrzebne informacje, nie natknąłem się na żadne za zatargi, ani nic innego. Patrzyliśmy na siebie, a Clark wystukiwał w klawiaturę jakis ciąg liczb, gdy nagle do gabinetu wpadła Marinette.

- Przepraszam, ale wiem gdzie ona jest, szybko!  - na te słowa, obydwoje zerwaliśmy się pędząc za nią po schodach.

Zatrzymaliśmy się przy ogromnej kanapie, a to co po chwili zobaczyłem sprawiło, że straciłem kontrole nad swoimi nogami. Opadłem na kanapę, wpatrując się w ekran. Marinette, nagrała dla męża jak zawsze wieczorne wiadomości, i właśnie tam powiedziane było, w którym szpitalu jest teraz Mia. Bez chwili wahania razem z Clarkiem i Marinette wybiegliśmy z domu, wsiadając do samochodu.

🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸

Siemkaaa💖

Wiem wiem długo nie ma rozdziałów, ale niestety szkoła się na dobre zaczęła. Inna sprawa, i proszę nie pytajcie dlaczego dokładnie, ale zastanawiam się nad oddaniem tej książki bądź jej zakończeniem jak najszybciej. Cóż nie wiem czego to jest wina, po prostu jest mi głupio kiedy widzę jak zaniedbuje te rozdziały. Zastanowię się a o kolejny rozdział postaram sie jak najszybciej🔥💥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro