Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸16🌸

ERIC POV:

- Mia?! Gdzie jesteś? - wbiegłem do domu, w roztargnieniu przeszukując wszystkie pomieszczenia. Odpowiedzią była jedynie głucha cisza, która mnie przerażała. W tej chwili zdałem sobie sprawę co tak na prawdę zrobiłem.

Wbiegłem po schodach na górę, mając nadzieję, że znajde ją w jej pokoju. Kiedy weszłem ogarnęło mnie przerażenie. Wszystkie jej rzeczy zniknęły, pokój znowu tak jak poprzednio świecił pustkami.

Kiedyś był to zakątek Sarah. Do tej pory pamiętam stosy książek, świeczki zapachowe i leki.. Choroba, która ją wykończyła. Kochała czytać i właśnie podczas najmroźniejszych, zimowych dni była najszczęśliwsza. Siadała przed kominkiem, przykryta kocem, popijając kakao, przenosiła się do swojego prywatnego świata. Kochałem ją za to, jaka była. Zawsze wszystkim pomagała, zapominając o samej sobie. Bardziej zdeterminowanej kobiety nigdy nie spotkałem. Dopóki nie rozwiązała jakiegoś problemu, siedziała nad wodą rozmyślając. Była niezwykła..

Opadam na łóżko, zastanawiając się dokąd mogła pójść Mia.. Jej dom? Jedyne co przychodzi mi teraz do głowy.

Zniszczyłem jej życie, już dawno temu, a teraz znowu się w nim pojawiłem. To nie miało tak wyglądać.. Chciałem tylko.. No właśnie co chciałem? Wynagrodzić jej to? Cholera, jestem największym głupcem jaki istnieje. Chciałem jej pomóc, zapewnić wszystko. Od początku ją polubiłem. Kiedy zobaczyłem, że moja mama też, coś do mnie dotarło. Na plaży byłem już tego pewien. Zakochałem się w dziewczynie, której zniszczyłem życie 13 lat temu.

Mój telefon zaczął wibrować, a ja z prędkością światła czytałem wiadomość.

Numer Nieznany;  Chcesz ją odzyskać? 100 tys złotych i Ci ją oddam. Czas do jutra do 18. Nie radzę zawiadamiać policji, może ją to sporo kosztować.

Porwali ją? Boże co ja narobiłem..

Zbiegłem ze schodów, po drodze dzwoniąc do mojego przyjaciela, z którym pracuję w patrolu.

Halo... Tak jak najszybciej.. Potrzebuje wsparcia.. Clark wiem, że ryzykuje.. Zaraz u Ciebie będę..

Rozłączyłem się, wsiadając do samochodu. Najpierw musieliśmy namierzyć numer porywaczy. Cholera jasna, gdybym nie zainteresował się jej losem..

***
- Hej dziewczyno obudź się. - nieznany zachrypnięty głos skutecznie wywołał mnie z krainy snów, przywołując tym samym niesamowity ból z tyłu głowy.

Otworzyłam oczy skanując pomieszczenie wzrokiem. Spodziewałam się raczej ciemnej piwnicy.. chwila chwila co się stało?

- Jak się nazywasz ślicznotko? - zapytał drugi mężczyzna odrywając taśmę z moich ust.

- J-ja jestem.. - próbowałam powiedzieć swoje imię, ale nagle w mojej głowie pojawiła się pustka.

- Nie udawaj, że nie wiesz. Córeczka bogatych rodziców, trzyma się z Erickiem no no - cmoknął brunet. Podszedł do mnie i delikatnie uniósł mój podbródek do góry. Przyjrzał się mojej twarzy z niezadowoleniem i cicho jęknął.

- No to od początku Mia, gdzie jest teraz Eric hm? - zapytał a ja nie zareagowałam.

- Z nią jest coś nie tak. - mruknął drugi szatyn, przewracając oczyma.

- Kto to jest Mia? - zapytałam, a oni obydwoje spojrzeli w moją stronę ze zdziwieniem.

- Ty sobie chyba kpisz? - powiedzieli równocześnie, co bardzo mnie zaniepokoiło.

- Dziewczyno, to nie jest zabawa rozumiesz? Ty jesteś MIA a twój kochaś to ERIC! - krzyknął podkreślając imiona.

- Nie rozumiem.. - zaczęłam i w tym momencie bardzo tego pożałowałam. Jeden z nich podszedł do mnie, uderzając z całej siły pięścią w twarz. Syknęłam upadając na podłogę.

- Jak sobie tu posiedzisz, to jestem pewny, że sobie przypomnisz. Leila! Chodź tutaj! - zawołał a po chwili do środka weszła wysoka brunetka. Rozglądała się a kiedy jej wzrok natrafił na mnie, odskoczyła przerażona.

- Idioci! Kto wam pozwolił ją uderzyć?! - wykrzyczała na co obaj stanęli jak wryci. Ma tu tylko posiedzieć, zrozumiano?! - lustrowała ich przeraźliwym wzrokiem a potem przepuszczając ich w drzwiach, sama na moment zatrzymała się i spojrzała w moją stronę. Jej oczy przez chwilę błysnęły, a kąciki ust rozszerzyły się. Chciała coś powiedzieć, ale tego nie zrobiła. Pomału zamknęła drzwi, zostawiając mnie samą, przykutą do łóżka.

Leżałam na zimnej podłodze a z mojego nosa sączyła się krew, coś czego boję się równie mocno jak pająków czy ciasnych pomieszczeń. Od dziecka mam klaustrofobię. Pamiętam, że kiedy byłam u jednej z koleżanek na projekcie szkolnym, musiałam wchodzić na piętnaste piętro. Nie było mowy, aby moje stopy przekroczyły próg windy.

" (...) - Ty jesteś MIA, a twój kochaś to ERIC." - w uszach ciągle słyszałam odgłos tych słów. Nie pamiętam co stało się poprzedniego wieczoru, pamiętam wszystko co działo się kiedyś, ale na prawdę mam na imię Mia? "Bogaci rodzice"? Przecież moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym..

Drzwi znowu otworzyły się, a do środka weszła ta sama brunetka. Tym razem była sama.
Usiadła na skraju łóżka przyglądając mi się. Westchęła cicho po czym rozwiązała mi ręce i podała czyste ubrania.

- Po co tu jestem? - zapytałam, a ta przewróciła oczyma. Widać było czystą irytację, tak jakby myślała, że zgrywam wariatkę.

- Jesteś sporo warta, jako córka, jednych z najbogatszych ludzi w Nowym Jorku nie sądzisz?

- Ale.. ja nie rozumiem. Nie mam bogatych rodziców. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. - powiedziałam, a do kącików moich oczu napłyneły łzy. Jak zawsze. Od dziecka niekontrolowane płakałam. Byłam na prawdę bardzo wrażliwym dzieckiem i do tej pory przeżywam każde słowo. Najbardziej zawsze trafiają do mnie słowa, wypowiedziane niechcący, mimochodem.

- Nie wiesz jak to jest, wychowałaś się w luksusach, nie to co twoja młodsza siostra - prychnęła patrząc na mnie przeraźliwym wzrokiem.

- Młodsza siostra? - zapytałam zdumiona, ale w tym momencie dziewczyna wstała, bez słowa kierując się w stronę drzwi.

Znowu zostałam sama. Byłam rozwiązana, więc podeszłam do okna. Wszędzie widziałam tylko pola i lasy. Najwidoczniej wywieziono mnie na jakieś pustkowie. Cały czas analizowałam słowa brunetki. Nigdy nie żyłam w luksusach, moja ciotka nie była przesadnie zamożna. Niczego mi nie brakowało, ale też nie wyróżniałam się poza stan. O czym ona mogła mówić? Mój mózg zaczął pracować na pełnych obrotach i w końcu to do mnie dotarło. Byłam adoptowana.. Moja adopcyjna matka, podczas wypadku była w ciąży. Nagle wszystko zaczęło mi się składać w jedną logiczną całość.

🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸
Hej kochani!
Wiem rozdział jest krótki ale postaram się aby następny był dłuższy.. Mam sporo nauki, w tym roku pisze egzaminy ale postaram sie regularnie dodawac rozdziały🌸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro