Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸1🌸

Promienie słońca wpadały jeden po drugim przez okno fundując mi tym  samym, poniedziałkową, przyznam dosyć skuteczną pobudkę. Przeciągając się leniwie wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na zegarek.
Była 6;50 co oznaczało, że nie zostało mi wiele czasu, na doprowadzenie się do codziennego stanu, a także na dojście do mojej szkoły.

Zazwyczaj w drodze do niej polegam na własnych nogach.
Liceum do którego uczęszczam, nie jest szczególnie oddalone od mojego domu. To zaledwie kawałek. A ja od zawsze kocham spacery, nie ważne czy krótkie czy też dłuższe.

Poza tym, że początek tygodnia to zdecydowanie mój najgorszy czas to jeszcze pogoda za oknem nie zachęcała mnie do wyjścia z domu.
Nie przypominała jak zawsze słonecznego czerwca.
Ciemne chmury opatuliły niebo przysłaniając słońce a na szybach dało się już zauważyć krople deszczu.

- Czyli wychodzi na to, że dzisiaj jestem skazana na komunikacje miejską- westchnęłam i zarzucając na siebie szlafrok zeszłam schodami do kuchni.

Widok który zastałam w dolnej części domu po tych wszystkich latach nie zrobił na mnie większego wrażenia. W milczeniu posprzątałam walające sie po podłodze butelki po winie i puste już paczki papierosów. Po mimo braku czasu doprowadziłam cały salon do normalnego stanu i już miałam kierować sie w strone łazienki żeby także na sobie przeprowadzić jak co rano metarmorfozę kiedy usłyszałam głos.

-G-gdzie idziesz?- moja pijana jeszcze opiekunka, obudziła sie i chwiejąc na własnych nogach podeszła do mnie.
Na kilometr można było wyczuć od niej alkohol spożyty najwyraźniej tej nocy.

- Do szkoły- odpowiedziałam krótko nawet na nią nie patrząc.
Obróciłam się na pięcie kierując kroki w stronę łazienki, myśląc teraz jedynie o szybkim prysznicu, jednak nie było mi to dane.

Nagle poczułam szarpnięcie za włosy. Syknęłam, zatrzymując się gwałtownie i powoli odwróciłam się. Na twarzy mojej ciotki pojawił sie głupi uśmieszek.

- Co nie nauczyła cię matka, że dopóki dorosły nie skończy rozmowy nie masz prawa wyjść!?- krzyknęła po czym z triumfem w oczach dodała- Zapomniałam ty nigdy jej nie miałaś.

Nie odpowiedziałam. Zdecydowanym krokiem opuściłam salon.

Kiedy weszłam do łazienki od razu opadłam na podłogę a z moich oczu mimo wolnie popłynęły łzy. Nie przez ból ale przez jej słowa.

Doskonale wie, że "moja matka" nie mogła mnie niczego nauczyć a raczej nie zdążyła..

Kiedy miałam pięć lat, zginęła razem z moim tatą w wypadku samochodowym, od tamtej pory opieke nade mną sprawuje moja ciotka..

Mam ogrom jej zdjęć. Była śliczna. Długie kasztanowe włosy zawsze na każdej fotografi opadały jej na ramiona a jej zielone oczy, które swoją drogą codziennie były roześmiane wręcz błyszczały w słońcu. Miała idealną figurę i nigdy nie narzekała na powodzenie u mężczyzn. Po prostu je miała.

Codziennie mi jej brakuje, choć tak naprawdę pamiętam ją tylko w przebłyskach. Czasem te fotografie są zbyt rzeczywiste, ale nie mogę narzekać, jedynie to mi po niej pozostało.

Myślę, że gdyby żyła moje życie wyglądało by teraz zupełnie inaczej. A tak jestem skazana na mieszkanie z tą kobietą, starszą siostrą mamy.

Dwa kompletnie różne światy.

Laura, moja mama była od dziecka spokojna. Zawsze dobrze się uczyła i nie sprawiała żadnych kłopotów wychowawczych. Miała plany, marzenia, do których krok po kroku dążyła ciężką, solidną pracą. Często pomagała nie tylko rodzicom. Jej przyjaciele zawsze mogli na nią liczyć, w każdej możliwej sytuacji. Mimo spokojnej natury, potrafiła być również energiczna i zabawna.

Natomiast jej siostra od zawsze trzymała się na poboczu. Była a nawet nadal jest strasznie poważną ale też i złośliwą osobą. Słyszałam, że nie miała zbyt wielu przyjaciół w przeciwieństwie do mojej mamy, ale co się dziwić, sama wybrała sobie taki los.

Nie mam pojęcia jakim cudem sąd przyznał jej to prawo ale pociesza mnie fakt, że to piekło skończy się za rok kiedy skończę 18 lat i będę wystarczająco dorosła aby zamieszkać sama, może i nawet w innym mieście. Chciałabym oderwać się od tego wszystkiego i po prostu na tyle ile będę w stanie zapomnieć.

Czekam na ten dzień, kiedy bez słowa spakuję się i wyjdę nie mówiąc jej o niczym.
Nie podziękuję jej za nic. Możecie myśleć, że jestem rozkapryszoną niewdzięczną dziewczyną ale prawda jest troche inna.
Każdy mój dzień w tym domu przypomina niekończący sie feralny piątek trzynastego. Ciotka pije od zawsze. Dopóki żył mój wujek sytuacja była lepsza ale kiedy miałam 14 lat zmarł a ona w rezultacie presje i załamanie zamieniła na alkohol.
Nigdy ze mną nie rozmawiała, zresztą nie ma co sie dziwić skoro cały czas zagląda tylko do kieliszka.

Czasem mam wrażenie, że picie to jedyne co jej w życiu wychodzi. Poza oddychaniem oczywiście. Jej plan dnia nie istnieje. Liczy sie tylko jedno. Podczas kiedy ja ucze się i zarabiam jednocześnie na nasz dom ona pije albo śpi. To jej jedyny sens życia.

Ocieram łzy i z przerażeniem patrzę na zegarek. Spędziłam w łazience godzinę, nie ma szans żebym zdążyła na pierwszą lekcje. Przypominam sobie mój plan i już wiem, że ominie mnie matematyka, na której zapowiedziany był na dzisiaj sprawdzian, cholera..

~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡
Hejka,hejka :)
Jestem tu nowa mam nadzieje,że moje opowiadanie wam sie choc troche spodoba

Z góry przepraszam za błędy i interpunkcje ale przyznaje mam z tym mały problem.💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro