Rozdział 7
Przeczytaj notatkę pod rozdzialem!
***Perspektywa Perrie***
Po lodach i zabawie na świeżym powietrzu wróciłam z Lilly do domu. Mała była cała brudna,wykapalam ja i przebrałam.
- To co robimy? -Zapytałam ją, ale zauważyłam że pociera rączka oczka- może pójdzisz się zdrzemnac a ja zrobię obiadek i jakie deserek? - Zapytałam, mała tylko pokiwała główką, położyłam ja w łóżeczku i włączyłam po cichu jakąś bajkę i wyszłam z jej pokoju. Zeszlam na dół, wzięłam laptopa Zayna, myślę że się nie obrazi, postanowiłam znales przepis na jakieś pyszne babeczki i coś na obiad. Szukanie zajęło mi gdzieś około godziny, postanowiłam że zrobię lasagne i babeczki bananowe z posypka, upewnilam się że wszystkie składniki znajdują się w domu i wzięłam się do pracy. Najpierw postanowiłam że zrobię główne danie. Przy robieniu posiłku słuchałam głośno muzyki i tańczyłam. Gdy skończyłam robić lazanie zajrzałam do pokoju małej zobaczyłam że nie ma jej w pokoju i okno balkonowe jest otwarte. Boże, zaczęłam szukać małej
- LILLY, skarbie gdzie jesteś??!!- nie odpowiadała sprawdziłam każdy pokój w domu, ogród nigdzie jej nie było. Boże Zayn mnie na pewno zwolni. Muszę do niego zadzwonić, wybrałam numer i po trzech sygnałach odebrał
- Cześć Perrie, coś się stało?
- Tak
- Coś z Lilly?-słychać było że był zdenerwowany
- Robiłam a mała spała u siebie w pokoju, gdy skończyłam chciałam zobaczyć czy mała dalej śpi gdy weszłam do pokoju jej nie było szukałam jej wszędzie, drzwi od balkonu były otwarte, przepraszam Zayn
-Nie ruszaj się z domu zaraz tam będę
***Perspektywa Zayna**
Wybieglem ze studia i szybko skierowalem się do samochodu, ruszyłem szybko. Jeśli coś stanie się mojej córce nie daruje sobie tego. Dlaczego nie zostawiłem jej z mamą, kurwa. Mam nadzieję że nic jej nie jest. Kto ją mógł porwać, no kto? Jechałem jak najszybciej mogłem do domu.
***Perspektywa Meggie***
Zdenerwowala mnie ta dziewczyna, jak Zayn mógł zatrudnić kogoś takiego. A tak do końca nie po to przyszłam dzisiaj to Zayna, moja najlepsza przyjaciółka i była dziewczyna Zayna i tym samym mama Lilly, wróciła do Londynu.Amanda zleciła mi żebym porwała jej córkę bo chce spędzić z nią dużo czasu, miała mi zapłacić więc czemu nie? Obserwowałam je odkąd wyszły z domu, gdy wróciły Lilly poszła spać a ta cała opiekunka robiła obiad, muzyka głośno grała więc miałam okazję żeby zabrać mała weszłam balkonem, dziewczynka nie spalam. Bawiła się lalkami.
-Hej Lilly, chcesz jechać do tatusia?
- Tiaak! - Małe naiwne dziecko, odrazu uwierzyła. Lepiej dla mnie nie będę musiała jej na siłę ciągnąć.
- To chodź wyjdziemy boalkonem.
Wsadziłam mała do samochodu i skierowałam się na przedmieścia Londynu gdzie była Amanda. Droga do jej domu zajęła mi jakąś godzinę. Wzięłam małą na ręce i wniosłam do małego domku drewnianego domku.
- Co tak długo? - Usłyszałam głos Amandy
-Ciociu kto to jest? Przecież mieliśmy jechać do taty, nie znam tej pani
-O jak ty pięknie mówisz, jestem twoja mamą
- Ale ja przecież nie mam mamy, moja mamusia wyjechała. Nie kochała mnie.
- Zawsze cie kochała tylko nie miała czasu się tobą zajmować- Lilly patrzyła na Amande i nic już się nie odezwała
*** Perspektywa Amandy ***
Oklamalam ją, nigdy jej nie kochałam i nie kocham. Bo po co mi bachor? Potrzebuję kasy dlatego wymyśliłam sobie plan że porwe małą i zarządam od tatuska trochę pieniędzy
--------------------------
Heeej, witam was po małej przerwie. Miałam małe problemy ze zdrowiem ale teraz postanowiłam wziąść się do roboty. W tym rozdziale trochę akcji, jak myślicie, jak to wszystko się skończy?
I jeszcze jedna sprawa, nie spodziewałam się gdy wejdę tu po tygodniu i będzie 530 wyświetleń a było 130, bardzo się cieszę! Zapraszam do czytania :))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro