• 18 •
Hoseok nie miał hamulców. No, może takie malutkie, dające o sobie znać raz na jakiś czas i nadzieję na to, że z tym człowiekiem nie jest jeszcze tak źle. Ale Yoongi powinien zapamiętać jedną, ważną rzecz.
Pijany Hoseok to uparty i napalony Hoseok.
— Zostaw już ten telefon i chodź tutaj.
Mężczyzna nawet przez chwilę pożałował, że wpuścił go do domu, ale, choć na pierwszy rzut oka na takiego nie wyglądał, miał miękkie serce i nie wybaczyłby sobie, gdyby odesłał Junga do domu samego i coś by mu się stało. Nawet odprowadzenie lub odwiezienie go nie gwarantowało bezpieczeństwa, bo pijany Hoseok to również wpadający na głupie, nierzadko niebezpieczne pomysły, Hoseok. Poczucie winy jednak szybko go opuściło, gdy ściągnięty na ziemię przez jedno krótkie, stanowcze zdanie, znalazł się na tarasie, na którym na kurewsko wygodnej kanapie rozciągał się jego niespodziewany gość.
Niespodziewany, bo nie spodziewał się nikogo, kto mógłby do niego zawitać tak późnym wieczorem oraz dlatego, że niecodziennie o takiej porze w niezapowiedziane odwiedziny wpada twój były chłopak. Yoongi jednak nie miał zbyt wielu kontrargumentów - w zasadzie nie miał żadnych argumentów przeciwko ugoszczeniu go. W kilka miesięcy po zerwaniu wrócili do relacji, jaka łączyła ich przed nim. Pomijając to, że stali się dla siebie tak zwanymi przyjaciółmi z korzyściami.
— Powinienem odwieźć cię do domu — skomentował krótko, stając przy kanapie i przyglądając się Hoseokowi, który nic sobie nie robiąc z tego, że obecny przy nim mężczyzna już nie był jego, podciągnął wyżej rąbek nieskazitelnie białej koszuli, odkrywając swój trochę zbyt chudy brzuch. Uwadze Yoongiego nie umknęły wystające kości biodrowe, eksponowane poprzez za nisko opuszczone spodnie.
"Ten napaleniec celowo nie założył bielizny, czy na co dzień też jej nie nosi?", przeszło gospodarzowi przez myśl, mimowolnie i w miarę dyskretnie przesuwając wzrokiem po kuszącym ciele chłopaka.
— Powinieneś, ale tego nie zrobisz.
— Masz rację, a to dlatego, że nie mam ochoty spędzać nocy w twoim mieszkaniu, gdzie śmierdzi spermą niezliczonych partnerów Jihye, pilnując, żeby nie przyszło ci do głowy przypadkiem utopić się w wannie — odparł pewnie, przenosząc wzrok na twarz swojego rozmówcy, przechylając nieznacznie głowę. Skłamałby, gdyby powiedział, że wręcz prężący się przed nim chłopak w prześwitującej koszuli i zdecydowanie za ciasnych spodniach, na niego nie działał.
"Nie wariuj. Jest pijany, a ty musisz zapanować nad swoim popędem."
Stojąc nad nim, Min miał idealną pozycję, by bez problemu lustrować to piękne ciało, na którego punkcie wtedy, trochę pijany, w obskurnym nocnym klubie, całkowicie zwariował. I które przez okrągłe dwa lata miał tylko dla siebie, a Hoseok to samo mógł powiedzieć o nim - zakochany w jego drobnej, acz silnej sylwetce. Obaj byli teraz samotni, lecz Yoongi dzielił się swoim ciałem tylko z nim. Czy mógł wierzyć Jungowi, że on tak samo? Nie był do końca pewny, ale podejrzewał, że nie.
— A ja myślę, że to dlatego, że wolisz mnie mieć w swoim łóżku, niż znowu spać sam po stosunku z ręką.
— Nie kwestionuj umiejętności mojej ręki — skomentował, przysiadając na skraju skórzanego mebla. Wczoraj po południu postanowił przespać się wygodnie na świeżym powietrzu, więc z tym zamiarem rozłożył kanapę. W duchu dziękował wszystkim bogom, że jej nie złożył, dzięki czemu znajdowali się od siebie w bezpiecznej odległości.
To nie tak, że Yoongi brzydził się Hoseoka. Po prostu nie chciał kusić losu. Za to Hoseok już tak i to nie tylko los.
• mam zamiar pododawać teraz więcej rozdziałów opisowych, więc to może trochę potrwać, zanim coś wrzucę. dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz! •
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro