#1
Od tamtego dnia Jeongguk często spotykał nieznajomego w sklepie.
Często kupował...różne rzeczy. Jeongguk za każdym razem kiedy go widział, wstrzymywał oddech. Za każdym razem próbował z nim porozmawiać.
-Poproszę to.
-Czterdzieści.
Podaje pieniądze i odchodzi. Jeongguk podbiega.
-Prze-przepraszam!
-Słucham?
-Uhm...
Zadzwonił telefon.
-Zaczekaj chwilę.
Jego mina diametralnie się zmieniła. Jeonggukowi się to nie spodobało.
-Jak to nie można! Wystarczy że się postarasz, wtedy będziesz mógł!
Jeongguk się przeraził, stwierdził że jednak nie będzie dzisiaj próbował.
Przystojny mężczyzna skończył rozmowę i wzrokiem powrócił do młodszego.
-Więc? Chciałeś mi coś powiedzieć?
Jeongguk pokręcił głową.
-Uhm...cz-czy ma pan już naszą sklepową kartę?
-Nie. A co to jest?
-Karta zniżkowa dla stałych klientów.
-Nie potrzebna mi.
-Ah...rozumiem. Przepraszam że zająłem panu czas.
Ukłonił się.
-Nie martw się dzieciaku, i nie żaden "pan" tylko Jimin. Czuję się staro kiedy tak do mnie mówisz.
Uśmiechnął się, poczochrał włosy sprzedawcy i wyszedł.
Następny dzień~
Znowu przyszedł. Tym razem był w normalnych ubraniach a nie w garniturze.
-Poproszę to.
-Uhm...dzisiaj za darmo.
-Dlaczego?
-Każdy stały klient co miesiąc ma coś za d-darmo.
-Aha, no tak.
"Co miał przez to na myśli?"
-To do następnego.
Wyszedł. Tak się kończyła każda próba rozpoczęcia rozmowy ze starszym.
~Teraz~
Jeongguk skończył pracę. Było już naprawdę ciemno. Zamknął sklep, założył słuchawki i skierował się w stronę swojego domu. Przechodził przez ciemną uliczkę, czuł że ktoś go obserwuje. Przyspieszył kroku ale przed nim stanął jakiś mężczyzna, próbował zawrócić ale ktoś go złapał od tyłu.
-Proszę, zostawcie mnie.
Do młodszego podszedł nieznajomy i uśmiechnął się niebezpiecznie. Wyciągnął nóż i przejechał nim po policzku młodszego. Z rany zaczęła lecieć krew którą nieznajomy zlizał. Następnie ściągnął młodszemu spodnie.
-Nie stawiaj się bo będzie bolało.
Jeongguk zaczął się wyrywać i krzyczeć o pomoc.
-Ty mały...
Mężczyzna uderzył Jeongguka w brzuch przez co ten zwinął się w kłębek i upadł na ziemię. Młodszy czuł uderzenia na całym ciele.
-Zostawcie...mnie.
Ból ustąpił. Czuł że się unosi, słyszał głos, znał go, ale nie wiedział skąd.
-Wszystko dobrze?! Odezwij się!
"Przepraszam, nie dam rady."
A następnie nastała ciemność.
~~~~~~~~~
I jak? Podoba się? Mam nadzieję bo muszę jeszcze z psami wyjść aa tak to bym już spała więc się poświęcam xD proszę o opinię ^.^ mam nadzieję że nie wyszedł z tego żaden rak xD pozdro
Aha no i dziękuję za nową okładkę też autorstwa TuaAAmica ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro