7.Wsparcie
***Ambar***
-Nie! Nill czy ty nie rozumiesz, że ja nigdy nie będę chodziła?! Jestem i będę do końca życia kaleką na utrzymaniu innych! -ostatnie zdanie wypowiedzałam płacząc.
-To ty nie rozumiesz! Będziesz chodziła!-w tym momencie wystraszyłam się Nilla. Szybkim ruchem ściągnoł ze mnie kołdrę. Chwycił mnie za ramie po obu stronach. Byliśmy blisko siebie , aż za blisko. Prawie stykamy się ustami.-Rosse będziesz chodziła. Pomogę ci. Zrobię wszystko , aby powstawić cię na nogi.-jego głos był dla mnie sparciem.
-Obiecujesz?-zapytałam dość długo mi nie odpowiadał. Kciukami wytarł moje łzy.
-Obiecuje-jego głos jest taki miły dla uszów, a zarazem ciepły i czuły. Przez jakiś czas patrzeliśmy się na siebie. Co w oczy to na usta. Nill jest przystoinym mężczyzną.
-Zaczniemy od jutra. Teraz odpocznij.-powiedział i delikatnie pocałował moje czoło. Tak jakby bał się tego zrobić.
Nawet nie wiem kiedy trafiłam do krainy morfeusza.
Byłam na wyspię. Dokoła mnie była woda, a ja byłam starsza. Miałam dwadzieścia cztery lata.
-Tata!-krzykneła moja półroczna córeczka Zoi. Nill chwycił ją i obkrecił wokół własnej osi.
-Cześć kochanie.-powiedział przesłodzonym głosem i pocałował mnie w policzek.
-Hej. Rozpaliłeś w kominku?-zapytałam
-Nie. Właśnie idę teraz. -powiedział i póścił mi oczko.
Nill zniknął mi z pola widzenia, co oznacza że jest już w domku i rozpala ogień. Zoi bawi się piaskiem.
-Mamusiu pójdę po wodę do zamku.-powiedziała
-Zoi poczekaj na tatę.-odpowiedziałam, ale było już zapóźno mała brunetka jest już za daleko , aby mnie usłyszeć. -Zoi! Zoi!-krzycze , ale to nic nie daje.
Moją córkę porwała fala. Próbóje stać , ale marnie mi to wychodzi bo po chwili spadam razem z wózkiem na gorący piach.
-Zoi! Nill!-krzycze , ale jest już zapóźno. Na moich oczach topi się moja córka.
Budzę się zalana potem. To był tylko sen, ale dlaczego śnił mi się Nill? Przecież on jest moim przyjacielem, a nie chłopakiem i tak ma pozostaci. Ten sen/koszmar uświadomił mi , że muszę jak najszybciej stać na nogach. Odzyskać władze w nich. Być całkiem niezależna od nikogo.
~Psotkamak ~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro