14.Wyjawienie prawdy
***Dawid***
Nie! Nie! I jeszcze raz nie! Nie mogę się w niej zakochać. Nie teraz. Ona ma chłopaka, którego nie nawidzę. Nie chcem , aby przeze mnie poczuła się jak dziwka , gdy odzyska pamięć.
Wczoraj mnie poniosło, bo przecież ona jest taka piękna i ...........niedostępna.
-Nill!-krzyk dziewczyny wyrywa mnie z osupienia i biegnę do niej, by po chwili ujrzeć ją jak stoi oczywiście przytrzymana przez rehabilitanta. I kilka sznorków , ale stoi. Uśmiecham się.
-Mówiłem, że będziesz chodziła-szepcze jej do ucha.
-Miałeś racje.-odpowiada
-Jestem z ciebie dumny.
-Nill Dziękuję.
-Za co?
-Za to , że jesteś.
Tego się nie spodziewałem. Lekko musneła moje usta, a ja jestem mężczyzną i grzech by był gdybym nie skorzystał. Natychmiast odałem.
*****
Było grubo po dwudziestej trzeciej, ale nie mogłem zasnąć. Nie mogę się w niej zakochać. Nie teraz i nie w takich okolicznościach.
Usłyszałam huk i biegiem poszedłem do Rose.
Gdy widzę dziewczyne na podłodze coś we mnie pęka. To przeze mnie taka jest, gdybym wtedy jej nie potrącił to teraz mogłaby wstać o własnych siłach na własne nogi.
Podnosze jej lekkie ciało i delikatnie kładę dziewczynę na łużko , a sam siadam obok jej i kłade dłoń na jej udzie.
-Rose po co stawałaś?-zapytałem delikatnie
-Chciałam napić się wody, ale tu nie było , więc postanowiłam iść do kuchni. Myślałam , że dam rade-wychlipała
-Rose przyniosę ci wodę i nie martw się za pare miesięcy to ty mi przyniesiesz.-lekko uśmiechnełem się do niej i wyszedłem by po chwili wrucić z szklanką wody.
-Dzięki-powiedziała po wypiciu.
-Proszę-odpowiedziałem
-Nill?
-Tak?
-Co jest między nami?
Zatkało mnie. Lubiłem ją, ale gdy się dowie całej prawdy. Znienawidz mnie. Pozatym ona ma chłopaka.
-Niewiem. Lubie Cię....
-Ale?
-Ale nie możemy być razem, bo ty masz chłopaka i nie masz na imię Rose tylko Ambar....
Pobawię się w Polsat heh
Psotkamak
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro