Prolog
Prolog
- Wróciłeś? – dobiegł go głos, którego miał już nigdy nie usłyszeć. Miał już nigdy niczego nie usłyszeć. Otworzył powoli oczy, ale nie poprawiło to wiele. Wokół panowała ciemność i tylko niewyraźnie z dala dochodziła lekka poświata, jakby zza ciemnej kotary.
- Gdzie jestem? – zapytał ochrypłym głosem.
- W grobowcu Szlachetnego Rodu Blacków – odpowiedział inny głos, ale tak jak poprzednio trudno było umiejscowić, skąd dobiegał. – Nie rób gwałtownych ruchów. Celuje w ciebie kilkanaście różdżek.
- Czy ja byłem martwy?
- Tak, ale nadal nie wiemy kim jesteś?
- Harry? Czy to ty? – Bardziej wyczuł, niż dostrzegł ruch z lewej strony, ale gdy odwrócił tam głowę, ciemność zawinęła się wokół postaci, odsłaniając twarz. Starszą niż pamiętał, dojrzalszą, bardziej poważną i smutną. Na wychudłej nieco twarzy malowały się ostre rysy, ale najbardziej uwagę przyciągały oczy. Jadowicie zielone, przetykane czerwonymi, czarnymi i złotymi żyłkami, były hipnotyzujące.
- Tak, to ja – usłyszał, choć już nie potrzebował potwierdzenia. - Unikasz odpowiedzi.
- Jestem Syriusz Orion Black – wypowiedział z łzami cieknącymi po policzkach. – Jestem twoim Ojcem Chrzestnym, moja forma animagiczna to ponurak.
- Za mało informacji. Gdybyś był kimkolwiek, kto wysłał mi tą różdżkę, wiedział byś o tych szczegółach.
- Wiem, że jeśli rzeczywiście zginałem, by mnie wskrzesić, potrzebowałbyś wiedzy Williama Blacka.
Harry pokiwał głową i wykonał lekki gest dłonią, ciemność rozwiała się niczym dym zdmuchnięty przez nagły wiatr.
Wokół katafalku, na którym leżał Syriusz stało kilkanaście osób. Hermiona, Cho, Remus, Nimfadora, Nevill, chyba Lavender Brown, kolejna dwójka uczniów i kilka innych osób i skrzatów, których nie rozpoznawał.
- Chodź – powiedział Harry, który wyciągnął do niego rękę, a gdy Syriusz ja ujął aportował ich do wielkiego salonu, za oknem widać było klify i plażę, o którą rozbijały się wzburzone fale. Natychmiast jak się pojawili, Harry zabrał rękę i odsunął się wskazując mu samotny fotel.
- Gdzie jesteśmy?
- Nie możesz jeszcze wiedzieć – odpowiedziała Hermiona siadając na kanapie obok Harrego. – Usiądź, zaraz pojawi się jedzenie, musimy porozmawiać o wielu rzeczach.
Większość osób rozeszła się po domu, a część po rzuceniu kilku uwag, aportowała gdzieś dalej. Mimo hałasu jaki w salonie czyniły rozmowy, Syriusz poczuł pewien rodzaj dobrej samotności, siedząc w towarzystwie swojego chrześniaka, Hermiony, Cho, Remusa i Nimfadory.
Przez chwilę panowało wśród nich milczenie, które zostało przerwane przez pojawiającego się skrzata.
- Stworek? – głos Syriusza pełen był niedowierzania.
- Tak Panie, Stworek cieszy się, że wszystko się udało – powiedział, kładąc przed nim tace z obiadem. – Stworek chciałby też, prosić, by nadal mógł służyć panu Potterowi.
- Chyba wymaga to od ciebie odpowiedzi – rzucił po kilkunastu sekundach ciszy, Remus. – I zamknij usta, jesteś głową szlachetnego rodu – dodał ze śmiechem.
- Oczywiście – powiedział natychmiast Black. – Co się stało w twoją rękę?
- Stworek ofiarował ją, by przywrócić panu życie i Stworek chciał jeszcze powiedzieć, że jest dumny, że to jego Pan doprowadził do tego, że pan Harry jest wolny – wyjaśnił, po czym zniknął.
- Czy to był ten sam Stworek? Skrzat mojej matki? - W głosie Łapy słychać było autentyczne niedowierzanie. – Coś ty mu zrobił Harry?
- Nie zachowuj się, tak jakby nic się nie stało – usłyszał w odpowiedzi zimny głos. – Wiele zawdzięczam faktowi, iż dostałem różdżkę z twoim wspomnieniem i list, ale to nie ty mi je wysłałeś. Ty jesteś kawałkiem duszy Syriusza i...
- Jestem nim. William wyjaśnił ci chyba jak to działa – przerwał mu Black.
- Mniej więcej, temat Williama Blacka, możemy na razie pozostawić. Co pamiętasz jako ostanie? – wtrącił Lupin.
- Deponowanie kawałka duszy w różdżce. Było to, tej samej nocy, kiedy Volde – Harry wykonał gest ręką, tak jak kilku innych, a słowa ugrzęzły mu w ustach.
- Nie wymawiaj jego imienia, potem wyjaśnimy dlaczego – powiedziała Cho.
- Jak mówiłem – stwierdził kiwając głową na znak zgody. – Tej nocy gdy on wrócił. Uznałem, że w ten sposób będę mógł bez ryzyka wziąć udział w walkach, ale też w razie potrzeby zając się tobą Harry. Różdżka wraz z listem były w domu na Grimmaud – wyjaśnił.
- Tym listem? – zapytał Potter podając mu pergamin, który otrzymał prawie dwa lata temu.
- Nie. To nie ten sam list. Tamten wyjaśnił, co zrobiłem, dlaczego i jak można przywrócić mnie do życia. Ile czasu minęło? Co się wydarzyło od tego czasu?
- Od powrotu Czarnego Pana minęły trzy lata – odezwała się Hermiona spoglądając na Harrego, który wstał i podszedł do drzwi tarasowych za Syriuszem i zaczął wpatrywać się w ocean. – Dwa lata od czasu, kiedy Harry otrzymał list z różdżką.
Zapadła cisza, której Syriusz nie potrafił zrozumieć. Wszyscy wpatrywali się w odwróconego plecami Pottera. Cisza przeciągała się, ale Black postanowił jej nie przerywać, widać było, że temat jest bolesny i wszyscy podchodzą do niego ostrożnie, ze względu na Harrego. Po niecałej minucie jego chrześniak odwrócił się do niego twarzą, patrząc przez chwile prosto w oczy, zaraz jednak ponownie wyjrzał przez okno.
- Przegraliśmy.
***
D.I.C.K.2
***
Od Autora:
Witam,
mam nadzieję, że czas oczekiwania na kontynuację tej książki, nie zniechęcił was do czytania.
Obecnie pracuję nad kilkoma projektami, ale idzie to znacznie wolniej, niż wcześniej. Po pierwsze dwójka dzieci w domu, w tym jeden wymagający półroczniak, z wyrzynającymi się zębami i pięciolatek, z manią sportową na wszystko, więc oprócz basenu trzy razy w tygodniu, mamy obecnie narty i zajęcia z akrobatyki. Po drugie w mojej pracy w końcu udało mi się przekonać kilka osób do pracy w normalnym trybie, i nie mam już tyle czasu na pisanie. Z czego w pewnie sposób się ciesze, bo mam bardzo ciekawą i wymagającą pracę, ale dającą jednocześnie wiele satysfakcji.
Rozdziały będą się pojawiały nieregularnie, ale obiecują skończyć tą książę, bo mam naprawdę mnóstwo pomysłów i pisanie D.I.C.K.a daje mi niesamowicie duże frajdy.
Przepraszam za błędy i zachęcam do komentowania i dawania gwiazdek. Jeśli ktoś chce napisać recenzję, albo promować u siebie książkę, to nie widzę problemu, ale proszę o przesłanie info, gdzie.
Jutro prawdopodobnie rozdział 1.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro