𝘺𝘰𝘶𝘳 "𝘝"
Cieszę się, że mi się udało.
W końcu poczułam to co mi odebrano.
Przyjemność jaką byłeś w stanie ofiarować mi jedynie ty. Całą noc byłam błoga i beztroska, tylko po to żebyś nie zrozumiał mych złych intencji. Pozwoliłam ci myśleć, że to tęsknota zaprowadziła mnie do twojego łóżka, w którym kochaliśmy się przez dwanaście godzin. Te dwanaście godzin, które kiedyś było kluczem naszej znajomosci.
Zaznając uzależniającego stanu wracałam do dni, w których twój dotyk choć był nielubianym zakazanym owocem, to smakował zbyt dobrze. Obżerałam się nim z rozkoszą i kiedy zniknął ja zaczęłam go szukać, by na nowo móc się nim dławić.
Oh kochanie, dusiłeś mnie jak wąż kusiciel.
Dusiłeś swym wdziękiem i syczącą w moja stronę mową ciała. Sprawiałeś, że na nowo chciałam spacerów po Edenie, które kończyłam biegiem między koszmarnymi celami w samym centrum piekła.
Zeszliśmy tam i wczoraj, ale tym razem to ty szedłeś za mną, a ja prowadziłam. Byłam głosu kusicielka. Byłam drogi przewodniczka. I byłam wężem na zakazanym drzewie, a ty zagubionym Adamem, który go bez zastanowienia skosztował.
[...]
Język zapętlał ścieżkę wokół twojego "V", a ty błagałeś o więcej zapominając o swojej nieświadomej blond miłości...
><><><><><><><
Chantel daje popalić hehe
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro