Co zrobić?
Lucy
Rano otwieram oczy i pierwsze co przykuwa moją uwagę to to, że nie jest to mój pokój, lecz Aleksa. Co ja tu robie i jak się tu znalazłam? Przecież pamiętam większość z wczorajszej imprezy. Koniecznie musze pogadać z Sarah.
Zwlekam się z łóżka chłopaka. Mam na sobie jego bluzkę i swoją bieliznę. Jestem wręcz pewna, że do niczego większego między nami nie doszło.
Po cichu przechodzę do swojego pokoju, żeby nikogo nie obudzić.
Po otworzeniu drzwi ukazują mi się leżące na łóżku sylwetki moich przyjaciółek. Wyglądają przeuroczo, dlatego robię im zdjęcie i wstawiam na snapchata.
Gdy to zobaczą to mnie zabiją, ale zdecydowanie jest warto.
Postanawiam się ogarnąć i zacząć sprzątać dom.
Idę wziąć prysznic i zacznę się malować.
Mój dzisiejszy makijaż jest wyjątkowo lekki. Pomalowałam tylko brwi i rzęsy. Jak dla mnie to minimalizm. Postanowiłam nie ubierać nic specjalnego. Wyjęłam z komody mój czarny dres z adidasa. Wygoda. Tego dzisiaj potrzebuje. Leżenie przy serialach lub dobrym filmie.
Schodzę po schodach, a pod nogami walają mi się stosy śmieci. W salonie leży Nick z Bryanem. W kuchni zaś Harry a pod jego krzesłem leży jakaś dziewczyna. Wygląda to przezabawnie. Podchodzę do dziewczyny i zaczynam ją budzić.
-Kopciuszku, już po dwunastej, czas iść do domu.
Dziewczyna wstaje, przez chwile patrzy na mnie zdezorientowana i bez słowa wychodzi.
Czas na Harrego. Zaczynam go lekko szturchać w ramie.
-Harry chodź do łóżka.
Chłopak unosi na mnie wzrok z wyrysowanym chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Z Toba zawsze słoneczko- mówi i całuje moja dłoń, która spoczywa na jego ramieniu.
-Nie o to mi chodziło, gamoniu - klepie go w głowe i zaprowadzam do jego sypialni.
Chłopak od razu zasypia w miękkim łóżku. Przykrywam go pościelą, całuje w czoło i wychodzę.
Co mam zrobić teraz z Nick'iem i Bryan'em, którzy leżą jeden na drugim, na strasznie niewygodnej sofie.
-Nick, skarbie -szturcham go w ramie, a ten od razu wstaje.
-Hej mała, która godzina? - pyta i przeciaga się, ziewając.
-13:03 -mówię i zaczynam się śmiać z zaskoczonej miny chłopaka.
-O kurwa, zrobisz mi szybciutko kawę? Idę się wykąpać i śmigam na lotnisko.
-Jasne, zrobię. A po co na lotnisko? Wylatujesz? -mówię ze smutkiem(?) w głosie.
-Niee, nadal musisz się ze mna męczyć. Jadę po mojego brata. Polubisz go, pomieszka z nami dopóki nie znajdzie czegoś.
-No to leć, bo się spóźnisz- po tych słowach chłopaka już nie było.
Achh Ci faceci, wiecznie nieogarnięci.
Przyznam, że mieszkanie z taka gromadą to niezła zabawa. Nie znam ich długo, a kocham jak braci. Oczywiście nie liczac Jackob'a, którego nikt nie zastapi.
Jak już o nim mowa, to ciekawe gdzie jest. Pewnie u tej lali, muszę z nim o tym pogadać. No i muszę obgadać wszystko z Sarah. Biedulka mała.
Podchodzę do Bryana, ale fakt, że jestem niezdara znowu daje o sobie znać. Potykam się o leżącą torbę z butelkami i padam jak kłoda na niczego niespodziewającego się chłopaka.
Ten się budzi i niskim, zahrypniętym głosem mówi:
-Wiedziałem, że laski na mnie leca, ale mogłabyś być delikatniejsza. To ja jestem dominatorem słońce. -kończac zdanie zbliża swoja twarz ku mojej.
Jestem sparaliżowana i nie wiem co robić. Biorę pierwsza szklanke leżaca obok na stole i wylewam zawartość naczynia na chłopaka. Jak się szybko mogłam domyśleć po zapachu, była to wódka.
Nie wiedząc jak zareaguje chłopak szybko z niego wstaję i biegnę do łazienki po drodze szybko krzycząc:
-Śmigus Dyngus!
Chłopak zrywa się i biegnie za mną. Jednak mam dużą przewagę i dobiegam do pomieszczenia pierwsza, szybko zakluczając za sobą drzwi.
-Kiedyś będziesz musiała stamtąd wyjść, a wtedy dostaniesz kare za swoje złe zachowanie -mówi rozbawiony chłopak.
Czekam jeszcze chwilę w łazience, żeby mieć pewność, że chłopaka już nie ma w pobliżu.
Gdy jestem przekonana, że odszedł, wychodzę powoli.
Nagle czuję jak silne, męskie ramiona unoszą mnie nad ziemię. Bryan przewiesza mnie przez swój bark i idzie w stronę kanapy w salonie.
-Mówiłem, że kiedyś wyjdziesz. Teraz czeka Cię kara - chłopak dokańcza zdanie i rzuca mnie na poduszki leżanki.
Palce chłopaka zwinnie poruszaja się po moim brzuchu. Ja za to wiję się pod wpływem jego dotyku.
-Bryan, przestań, przepraszam - dukam przez śmiech.
Mam łaskotki wszędzie, dosłownie. I nienawidzę jak ktoś wykorzystuje to przeciwko mnie. A właśnie tak było.
-Można tak troche ciszej? Słychać was w całym domu. - mówi zaspana Mia z poplątanymi włosami i z jakimś płynem na bluzce.
Chłopak zchodzi ze mnie, a ja w końcu mogę zaczać oddychać.
-Widzę, że ktoś nieźle zabalował- mówi Bryan do mojej przyjaciółki. Kierujac się do drzwi wyjściowych daje pstryczka w policzek dziewczyny, a ta się krzywi od tego gestu.
-Chodź, zjemy coś i wszystko mi opowiesz - Ciagnę ją za rękę w kierunku kuchni.
Chwilę potem dołączyła do nas Sarah.
Wyszło na to, że siedzimy wszystkie w kuchni i zajadamy się jajecznica, którą wcześniej uszykowałam dla nas.
-To kto pierwszy?
-Może ja?! - wyrwała się Mia.
-Zamieniamy się w słuch. - odpowiedziała jej Sarah i zaczęła pić kawe z kubka Jackoba, a raczej z jego zdjęciem.
-Więc, cały wieczór spędziłam z Filippo. Zresztą jak każda chwilę, odkąd się poznaliśmy. Jest baardzo sympatycznym i miłym chłopakiem. No wiecie... taki mój typ. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. -opowiadała wszystko z TYM błyskiem w oczach.
-Ona się zakochała. To teraz Lucy, Twoja kolej - ochoczo powiedziała Sarah.
-No więc, wczoraj się dobrze bawiłam. Większość czasu piłam z nieznajomymi, nawet nie pamiętam żadnego imienia. Potem gadałam z Aleksem i wszystko wyjaśniliśmy. Następnie reszte wieczoru gadaliśmy razem i nie wiem jak obudziłam się w jego łóżku, ale jego nie było. No i jestem pewna, że nic się nie wydarzyło między nami, bo wszystko pamiętam. Ale dosyć o mnie, lepiej Ty nam Sarah powiedz, o co wczoraj chodziło- Szybko zmieniłam temat, żeby nie obudzić wspomnieniami mojego pożadania do przystojnego i seksownego blondyna.
Sarah zrobiła się cała czerwona. Ostatnim łykiem dokończyła swój napój.
-Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie, jak bardzo zależy mi na Jackob'ie. Doszło to do mnie, gdy zobaczyłam go szczęśliwego z Sam.
Od dawna mi się podobał z wygladu no i z charakteru też. Zawsze jak przychodziłam do Aleksa to gadałam z nim trochę i to sprawiało, że dzień stawał się piękniejszy i nie liczyło się nic, co ktoś inny powie. A wczoraj, to tak jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce. Do tej pory nie dochodzi do mnie, że on kocha kogoś innego i że w gruncie rzeczy nie mam szans- kończąc swoją wypowiedź po policzkach dziewczyny potoczyły się samotne zły, które przeobraziły się w nieustając płacz.
Jak w mojej naturze, przytuliłam przyjaciółkę, a Mia do nas dołaczyła.
Zdecydowałyśmy, że lody nam bardzo dobrze zrobią i już po chwili byłyśmy w drodze do pobliskiej lodziarni.
————————————
Kolejny rozdział za nami.
Jak wam się podoba?
W tym tygodniu pojawi się tylko jeden rozdział z powodu braku czasu. Także wszystkich przepraszam.
Może uda mi się napisać coś w tygodniu.
Dziękuję wszystkim za wsparcie, komentarze i gwazdki❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro