Co z tego wyniknie?
Lucy
Budzi mnie dzwonek do drzwi. Oczywiście nikt nie raczy otworzyć. Zarzucam na siebie bluze Nick'a, która wisi na poręczy schodów i udaję się do drzwi wyjściowych.
-Dzień dobry, poczta -Wita mnie bardzo miły Pan, jednak nie udzielam jego entuzjazmu, gdyż jestem niewyspana i mam kaca tak wielkiego, ze łatwiej się zabić niż tak funkcjonować.
-Nie wie Pan, że tam jest skrzynka? -wskazuje palcem na mały domeczek przy trawniku.
-Owszem wiem, ale jest to list polecony, dla Pana Jackob'a Clark'a i potrzebuję potwierdzenia odbioru.
-Ou, przepraszam, gdzie podpisać?
-W tym miejscu -wskazuje pole u dołu czytnika. -Ciężka noc?
-Nie jest to Pana sprawa, jeśli to wszystko..
-Tak, proszę wybaczyć. Miłego dnia.
-Wzajemnie -Mężczyzna odchodzi z grymasem na twarzy, jednak nie jest to teraz ważne.
Zamykam drzwi i udaje się do kuchni, żeby zrobić dla wszystkich śniadanie.
Po małej godzince stół jest już wypełniony różnymi smakołykami. Od jajek aż po zapiekanki.
Jak na zawołanie w jadalni pojawiają się wszyscy poza Aleksem i Bryanem, którego od wczoraj nie ma.
-Czy ja już mówiłem jak bardzo Cię kocham?! -Jacob obejmuje mnie w pasie i okręca wokół własnej osi.
-Tylko wtedy, gdy zrobię Ci jedzenie -odpowiadam a wszyscy się śmieją.
-Wygląda przepysznie -komplementuje Nick i wita się ze mną buziakiem.
Wszyscy siedzimy już z pełnymi talerzami, gdy do kuchni wchodzi Aleks.
Bierze z lodówki wodę i banana z koszyczka.
-Aleks chodź, Lucy zrobiła nam śniadanie -Woła do niego Sarah.
-To fajnie, smacznego. -odpowiada oschłym tonem
-Zjedz z nami -zachęca Michael
-Nie dzięki, zjem na mieście.
-No chodź, przecież Cię nie otruję- zażartowałam, każdy to wyłapał, bo po chwili było słychać śmiechy.
-Nie jestem pewny, czy w tak błahej sprawie potrafię Ci zaufać, więc wole nie ryzykować. Cześć wszystkim -wyszedł.
Zabolało. Co ja mu do cholery zrobiłam?
Wzrok każdego spoczywał teraz na mnie.
Czułam się zażenowana. Jednak żeby to ukryć uśmiechnęłam się blado i zabrałam się za mycie naczyń.
Całe moje szczęście, że nikt tego nie drążył.
Po wysprzątaniu całej kuchni udałam się nad basen. Pływać nie będę, ale chociaż zrelaksuję się podczas opalania.
Ubrałam więc mój ulubiony strój kąpielowy, który idealnie odbija moją karnacje.
Moje opalanie trwa w najlepsze, piję już trzeciego drinka i zapomniałam o wszystkim, co mi zaprzątało głowę.
Po pewnym czasie poczułam czyjąś obecność na leżaku obok. Otworzyłam oczy i zauważyłam umięśniony tors Harrego.
-Od dawna tu jesteś? -spytałam
-Wystarczająco długo, żeby narysować Twoje cycki z pamięci- zażartował, za co dostał ode mnie pstryczka w policzek.
-Jesteś niemożliwy.
-Mogę poznać powód, dla którego leżysz sama na leżaku i zapijasz się w trupa?
Rzeczywiście trochę wypiłam, ale przesadza. To tylko kilka drinków.
-Nic się nie stało. Czysty relaks. -odpowiedziałam przygryzając dolna wargę.
-Wiesz co? Ja też potrafię rozpoznać, jeśli ktoś kłamie. A Tobie to akurat bardzo słabo wychodzi. Wiec słucham...chodzi o Aleksa? -od razu mnie rozszyfrował, dobry jest
-Może. Oj no tak. Kompletnie go nie rozumiem, wszystko było dobrze, nawet bardzo. Do czasu...graliśmy w ta cholerną grę i nie wiedzieć czemu, książę Aleks się obraził. Denerwuje mnie to pomału. Zależy mi na nim, ale wkurza mnie to, że wszystko musi być jak on chce i kiedy on chce. Irytuje się na każdy dotyk czy słowo w moim kierunku od osoby trzeciej. -opisując całą tą sytuacje uświadomiłam sobie jak bardzo jest żałosna. Po moim policzku popłynęły łzy.
-Ej, no przestań. Pogadajcie, wyjaśnicie sobie wszystko. Nie trzeba być specem w miłości, żeby widzieć, że ciągnie was do siebie. -Harry przytulił mnie do siebie i uspokajająco głaskał mnie po głowie.
Aleks
Musiałem wrócić do domu, bo wiem, że nie wrócę potem za wcześnie i muszę zabrać bluzę.
Jednak nigdzie nie ma tej, którą chciałem.
Szukałem chyba wszędzie, pytałem każdego. Odpowiedz ta sama "nie, nigdzie nie widziałem"
Idąc do kuchni zauważam Harrego nad basenem. Może on będzie wiedział.
-Ej stary nie widziałeś może....-I tu nie dałem rady dokończyć, bo moja uwagę przykuła dziewczyna, przytulona do boku mojego ziomka. Powinna teraz leżeć ze mną.
-Czego nie widziałem? -Odpowiada chłopak jak gdyby nigdy nic się nie stało, a moja dziewczyna nie leżałaby teraz z nim w pierdolonym bikini.
-Godności, swojej pierdolonej godności. I przy okazji jej szacunku. -warczę przez zęby.
Dziewczyna wstaje i idzie w moja stronę.
-Aleks pogadajmy, dopowiadasz sobie za dużo... - obejmuje mnie w pasie, jednak ją odtrącam.
Musiałem zrobić to za mocno, bo po chwili Lucy ląduje we wodzie.
Tylko dlaczego ona kurwa nie wypływa.
Po chwili Harry orientuje się w sytuacji i wskakuje do wody po czym wypływa z dziewczyna na brzeg.
-Lucy, ja.. zapomniałem, że Ty...-próbuję się wybielić, jednak nie idzie mi to za dobrze, ponieważ jestem w mega wielkim szoku.
-Odejdź -odpowiada resztkami sił i wtula się w ramiona Harrego.
Ten unosi ciało drobnej brunetki i kieruje się z nią do domu.
Ja pozostaje sam nad basenem i próbuje przetrawić wszystko co się właśnie stało.
Sarah
Jadę właśnie samochodem z mężczyzną moich marzeń. Założyłam złotą sukienkę z wycięciami po bokach. Moje blond loki spięłam w koka.
Film wybierał Jackob, dlatego pół godziny później na ekranie leciał bardzo...interesujący film. Mam tu na myśli 50 twarzy Greya. Ten to ma gust.
Przez cały film chłopak trzymał swoją dłoń na moim kolanie, także gdy ją zdjął poczułam w tamtym miejscu zimno.
Dzisiejszy dzień, był dla mnie idealny. Tak łatwo mi się z nim rozmawia. Nigdy nie brakuje tematów.
Gdy dojechaliśmy do domu chciałam już wysiąść, ale chłopak mi to uniemożliwił.
Przeciągnął mnie na swoje kolana i zaczął całować. Nie czułam w tym samego pożądania, ale także...uczucia(?)
-Jackob, masz dziewczynę -powiedziałam, odsuwając się lekko
-To nie jest teraz ważne -odpowiedział i kontynuował to co mu przerwałam.
Najlepsze zakończenie dnia.
Powiem krótko, seks w samochodzie to od dzisiaj mój ulubiony sport.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro