4.To był tylko sen...
- Czemu pałętasz się w moim ogrodzie w nocy? - zwykłe pytanie
- Opiekowałem się nim za Ciebie - usiadł na schodkach obok mnie
- Dziękuje za opiekę - mruknęłam
Naprawdę nie chciałam tak się zachowywać. Jestem niemiła w stosunku do niego, a on nic nie zrobił. W końcu to ja wyjechałam bez słowa, zostawiłam go.
- Jak bardzo cię skrzywdziłam? - chciałam widzieć jego twarz wypowiadając to pytanie
- Już zapomniałem. Wiem, że byłem na wszystkich wściekły - przyznał
- Przepraszam! - krzyknęłam i zaraz zakryłam usta. Jeszcze kogoś obudzę
Zaśmiał się z mojego zachowania. Miło było usłyszeć jego śmiech. Nie wiem jak się zachowywać. W ogóle to prawie stykamy się ramionami. Na tę myśl zaczęłam się rumienić. Od razu wstałam i podeszłam do pierwszych lepszych kwiatów rosnących w ogrodzie. Róże. Sprawdziłam ich stan. Był w porządku. Zapach. Dawno nie czułam czegoś lepszego. Idąc do kolejnego krzaczka potknęłam się o coś. Jungkook mnie złapał. Miał szeroko otwarte oczy. Kiedy zauważył, że się gapię jego wzrok się zmienił. Był obojętny.
- Wybacz - mruknęłam. Chciałam odejść, ale mnie przytrzymał
- Dlaczego taka jesteś? - spytał
- Że co? - zabrzmiało gorzej niż bym tego chciała - O co ci chodzi? - nie rozumiałam toku jego myśli
- Dlaczego jesteś taka wredna i oziębła? - skarżył się - Odpowiedz mi Eli, Eli, Eli - otworzyłam oczy
To był sen? To był tylko sen. Rozejrzałam się. Zasnęłam na schodach. Osoba, która mnie obudziła to tata. Jego twarz wyglądała na zaniepokojoną. Nie dziwię się. Był już ranek, a ja spałam całą noc na dworze.
- Skarbie, następnym razem śpij w domu. - próbował być zabawnym - A teraz wstawaj!
- Tata! - przytuliłam go - Nic się nie zmieniłeś - To było prawdą. Wyglądał jak przed dziewięcioma laty. Jedynie przybyło mu troszkę brzuszka
- Ty za to tak. Wyrosłaś na śliczną kobietę. - pochwalił mnie - Masz jakiegoś kawalera? Pewnie go dzisiaj poznam - odsunęłam się gwałtownie
- Co do kawalera to na razie o tym nie myślę - zrobiłam głupią minę - Co do osoby towarzyszącej zabrałam przyjaciółkę - wyjaśniłam
Weszliśmy do środka. Spojrzałam na zegarek. 9:35. W kuchni była już Yoona i Natalia. Gawędziły sobie. Przyjaciółka przywitała się z moim tatą. Jestem dumna z Natalii. Uczyłam ją koreańskiego od początku naszej przyjaźni, a ona na serio potrafi się dogadać. Większość osób uczy się i uczy, ale nie potrafi wykorzystać tego w praktyce.
- Eliza! Rozmawiałyśmy właśnie o sukni ślubnej - Nata wyglądała na zadowoloną - I gdzie ty się podziewałaś? Myślałam, że uciekłaś do Jungkooka - walnęłam ją w głowę
- Ała! To był żart! - masowała miejsce, gdzie została uderzona
- Sorki - to chyba przez ten sen
- Dzisiaj nas nie będzie cały dzień. Poprosiłem chłopaków, żeby zabrali was w kilka fajnych miejsc - jaki kochany tatuś! - Tylko mi nie rozrabiać - pogroził palcem - A ty - wskazał na mnie - nie zrób mi wnuka - ależ on się napalił z tym kawalerem
- Jasne tatku! Za 9 miesięcy wrócę z dzieckiem na rękach - zaśmiałam się sztucznie
- I tak bym cię kochał - wyszedł z kanapką
Wydałam dziwny dźwięk. Ni to warknięcie ni to westchnienie. Dwie słuchaczki tylko się śmiały. Jaka solidarność. Miała ochotę ponownie walnąć Natalię, ale się powstrzymałam. Po śniadaniu poszłam się ubrać. Nata była gotowa już wcześniej. Zdecydowałam się na granatowe spodenki i czarny top. Uwielbiam ciemne kolory. Świetnie na mnie wyglądają. Zakładam właśnie bluzkę, kiedy ktoś wbił mi do pokoju. Odwróciłam się w stronę tej osoby. Ręce mi zamarły.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Któż to taki wtargnął do pokoju? Kto obstawia Kookiego? A kto innego członka? Poza tym dziękuje za czytanie tego ff :D No następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro