Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.On oszalał!

Wsiadłam do samochodu. Jungkook jeszcze poszedł coś załatwić. Kiedy wrócił nie był sam. Przyprowadził ze sobą HaJoon. Na szczęście ja siedziałam na przednim siedzeniu. Zaczęliśmy jazdę. Zachciało mi się spać. Wstałam wcześnie choć wiedziałam, iż dziś jest ten wielki dzień. Oparłam się o szybę i zasnęłam. Obudziłam się na miejscu. Rozejrzałam się. Chwilkę, to nie jest mój dom, ani nawet okolice domu.

- Gdzie ty nas wywiozłeś? - uniosłam głos

- Witam cię w dormie, Eli - uśmiechnął się ukazując zęby - Teraz już mi nie uciekniesz - dodał ciszej. Usłyszałam te słowa.

- I tak wrócę do Polski - taka była prawda

- Dlaczego tak gorączkowo chcesz tam wracać? Co tam jest czego nie ma tutaj? - spytał zirytowany

- Zostawiłam tam mamę, niedługo zaczynam praktyki, kocham polskie jedzenie, polskie zwyczaje, za trzy tygodnie mam kolejne wesele na którym muszę być, tęsknię za Polską. Kook to jest moja ojczyzna. Pomimo, że urodziłam się tutaj i po części wychowywałam, kocham Polskę - mam nadzieję, iż zrozumiał mój przekaz

- Ja nie polecę do Polski, dopóki nie będziemy mieć tam koncertu - zaciskał szczęki - A na razie się w ogóle nie zapowiada, że tam pojedziemy! - walnął w kierownicę. Zaczęłam się bać. Jungkook wydaje się być spokojny, ułożony, czasami dziecinny i zabawny, ale rzadko widać go zdenerwowanego. Nie mam pojęcia jak się zachować.

- Kookie, uspokój się - położyłam mu dłoń na jego i zacisnęłam - Jedźmy już do domu - niech się zgodzi! Niech się zgodzi!

- Dzisiaj poznasz trochę innego mnie - uśmiechnął się drapieżnie. Cholera w co ja się wpakowałam?

~~

Na weselu bawiłam się wspaniale. V cały czas był przy mnie. Jak słodko! Nagle zauważyłam, że nigdzie nie widzę Elizy.

- Wiesz, gdzie podziała się Eliza? - spytałam

- Pojechała z Jungkookiem - miał podejrzany uśmiech

- Gdzie ona jest? - byłam złej myśli

- W dormie - odpowiedział nadal się ciesząc

Przez tą dziewczynę osiwieję 10 lat wcześniej. Dlaczego ona zawsze musi się w coś wpakować? W podstawówce nie umiała mówić tak płynnie po polsku jak teraz. Dostawała złe oceny z dyktand to pisała na tablicy koreańskie przekleństwa. Jej mama nie raz była wzywana. W gimnazjum przyczepiali się do jej oczu. Raz tak pobiła jednego chłopaka, że krew mu poszła. Do tego było podejrzenie złamania ręki. Na szczęście nic się nie stało, ale jej zachowanie znacznie spadło. A teraz? Pojechała do dormu chłopaków. Jak wróci, to ją zabiję!

- Jedziemy tam! - rozkazałam

- Nie ma mowy! To ich czas - nie zgodził się ze mną Tae

- Ich czas? Ona jest dzie... niedoświadczona! Skoro są sami w dormie, wiadomo co się zdarzy. Nie pozwolę jej cierpieć ze względu na tego maknae! - byłam już bliska załamania nerwowego

- Wiesz - zaczął chichotać - Masz na serio bujną wyobraźnię - chichot przerodził się w śmiech - Dobra jedźmy tam - zgodził się

~~

Weszliśmy do ich świątyni. Od razu było widać, że mieszkali to mężczyźni. Zapach, ubrania w dziwnych miejscach. Poza tym nawet mieli porządek. Z tego co pamiętam to mieli pokoje podzielone. Kookie miał łóżko dla siebie. Dziękuje za zrobienie Rookie King! Inaczej zero pojęcia. Maknae zaprowadził mnie do łazienki.

- Zdejmuj sukienkę - powiedział

- Że co?! - krzyknęłam i się zakryłam, nie wiem po co

- Chcę ją wyprać. Zaraz przyniosę ci jakieś ciuchy - wyszedł

Dotknęłam moich policzków. Gorące jak nie wiem co. Teraz każde jego słowo jest dla mnie pół zboczeństwem. ''Dzisiaj poznasz trochę innego mnie''. Te słowa ciągle siedzą w mojej głowie. Za chwilę pojawił się ponownie z ciuchami. Była to jego koszulka i spodenki plażowe. Ciekawy strój. Nie wychodził. Stał tam i się na mnie gapił.

- Możesz wyjść? Muszę się przebrać - głupie stwierdzenie

- I tak niedługo nie będziesz miała tych ciuchów na sobie - lekko się uśmiechnął

- O czym ty do mnie mówisz? - przeraziłam się

Odkręcił mnie plecami do siebie. Poczułam jak odpina mi guzik. Potem powoli rozpinał mi sukienkę. Zaraz zwariuję! W końcu skończył swoje dzieło. Odwróciłam się do niego twarzą. Przygryzał wargę. Myślałam, że na zawał zejdę.

- Dalej sobie poradzę - spuściłam głowę i patrzyłam na stopy

- Z pewnością - wyszedł

Oparłam się o drzwi łazienki. Ten facet mnie dobija. Serce wali mi tak szybko. Tylko nie dostań zawału. Zaczęłam się ubierać w jego ciuchy.

--------------------------------------------------------------------------------

Kto się tego spodziewał? Przyznać się :) Wczoraj nie miałam pomysłu jak to zrobić. Chciałam trochę przedłużyć to opowiadanie i chyba się udało :D Fighting i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro