Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.Błogosławieństwo?!

Obudziła mnie moja przyjaciółka. Zjadłyśmy wspólnie śniadanie. Zawiozłyśmy chłopców na sesję. Nie miała potrwać długo, więc czekałyśmy na nich przed studiem.

- Muszę ci coś powiedzieć - zagadnęłam.

- To nie wróży nic dobrego - zaniepokoiła się.

- Wczoraj w nocy spotkałam się z nim - zrobiłam pauzę - On mnie zaczął całować. Nie w usta! Całował mnie po szyi. Najgorsze jest to, że ja... ja chciałam więcej - spuściłam głowę.

- Nie złość się na mnie. Od początku go nie nienawidziłaś. Po prostu tak było łatwiej. Mówić, że się go nienawidzi. To była maska. Ukrywałaś swoje prawdziwe uczucia - wyjaśniła Natalia.

- Ale on mnie zdradził! Ja nie mam pojęcia co robić - złapałam się za głowę.

- Podążaj za sercem - poleciła przyjaciółka.

Zaraz po tych słowach pojawiła się nasza siódemka. W trakcie jazdy dostałam telefon od szefa. BTS mają mieć dzisiaj pierwszą próbę na scenie. Zadzwoniłam do Natalii i jej o tym powiedziałam. Kiedy dojechaliśmy byłam w szoku. Scena wyglądała lepiej niż mi się wydawało. Wszystkim podobało się to co widzieli przed oczami. BTS weszli na scenę. Pierwsza piosenka była w ogóle mi nie znana. Zapewne wyszła, kiedy przestałam ich słuchać. Bardzo mi się podobała. Potem było Danger. Ach... Uwielbiałam tą piosenkę. Po tym utworze próba się zakończyła. Odwiozłyśmy ich do hotelu. My również miałyśmy już wolne. Postanowiłam odwiedzić mamę. Nie będę się jej słuchać i jeździć tyko dwa razy w tygodniu.

- Gdzie jedziesz? - spytał Jimin

- Do mamy - odpowiedziałam.

- Jadę z tobą - oznajmił Jungkook.

- Nie ma mowy! - wyszłam z pokoju.

Jednak mój ''niby'' chłopak tak łatwo się nie poddał. Szedł za mną całą drogę do samochodu.

- Posłuchaj. Możesz robić co zechcesz, ale to moja mama. Daj mi chociaż chwilę...

- Nie. Chcę ją odwiedzić. Jakbyś zapomniała w dzieciństwie była dla mnie niczym druga matka - zaskoczyły mnie jego słowa.

- Wsiadaj - pozwoliłam mu.

Przez całą drogę ani słowem się do niego nie odezwałam. Próbował zacząć jakąkolwiek konwersacje. Daremnie. Dojechaliśmy. Chłopak szedł za mną posłusznie.

- Cześć, mamo - przytuliłam ją.

- Dzień dobry - przywitał się Jungkook.

- Matko Boska. Niemożliwe! Juko! - moja mama nazywała tak go, kiedy byliśmy mali.

- Tak, proszę pani - uśmiechnął się.

- Dlaczego nie powiedziałaś, że jest w Polsce? - uderzyła mnie w głowę.

- Ał! Nie powiedziałam, bo nie było o czym - broniłam się.

- Jak ty wyrosłeś! Wyglądasz tak przystojnie - zachwalała go.

- Nie jestem przystojny - zaprzeczył.

- Ależ jesteś. Co cię tu sprowadza? - spytała. Sama byłam ciekawa po co tak naprawdę tu przyjechał.

- Chciałbym prosić o błogosławieństwo dla mnie i Elizy - myślałam, że spadnę z krzesła.

- Eliza! Wychodzisz za niego?! - moja matka była równie zaskoczona, jak ja.

- Nie! Ja nawet z nim nie chodzę! To znaczy chodzę, ale to przez zakład - wyjaśniłam.

- Proszę pani. Słyszałem o pani chorobie. Ja chcę ją poślubić. Zawsze będę chciał. Chcę tylko zyskać pani błogosławieństwo już teraz. Niedługo wracam do Korei i nie będzie na to czasu - objaśnił.

- Córeczko - zaczęła mama - chcę twojego szczęścia. Wiem, że darzysz go uczuciem. Nawet małym, ale on jest w twoim sercu. Tak, więc. Udzielam wam błogosławieństwa - co to było?

Posiedzieliśmy tam jeszcze chwilę. Po wyjściu na parking nie mogłam się opanować.

- TY - walnęłam go - WREDNY - znowu dostał ode mnie cios - IDIOTO! Jak mogłeś? Nigdy za ciebie nie wyjdę! Nigdy! - krzyczałam.

- Twoja mama byłaby szczęśliwa - użył takiego argumentu...

- Ja bym nie była! Nie rozumiesz! Nienawidzę cię! - ostatnie słowa powiedziałam ciszej niż poprzednie.

Nie wiedzieć czemu zaczął się śmiać. Byłam zdezorientowana. O co mu chodzi?

- Jesteś taka zabawna, kiedy kłamiesz - był rozbawiony.

- O co ci...

Nasze usta złączyły się w pocałunku. Wyrywałam się, ale on napierał coraz bardziej. Czułam, że nie mogłam oddychać. Jego usta były takie same jak kiedyś. Miłe w dotyku. Całował mnie zachłannie. W końcu mnie puścił. Ledwo mogłam oddychać.

- Za każde kłamstwo będzie kara - ostrzegł.

--------------------------------------------------------------------------------

Rozdział długi przez dialogi i te inne xd Mam dziwne pomysły (chodzi o błogosławieństwo) XD Kogo to zaskoczyło? Dzięki za przeczytanie rozdziału :) Fighting i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro