35. Teraz nasza kolej!
Po powrocie do Korei zamieszkałam z tatą. Dopóki nie znajdę pracy będę tam mieszkać. Tata mówi, że mogę mieszkać u niego ile tylko zechce. Jestem jednak dorosła i powinnam już sama umieć o siebie zadbać. Moja przyjaciółka również nie miała łatwo. Zamieszkała razem z Tae. Wszyscy dowiedzieli się o ich ślubie i dziewczyna nie może ruszać się z domu.Pracy szukać nie może, bo ludzie w mig ją rozpoznają. Niestety asystentką chłopców być nie mogłam. Dzień w dzień chodziłam i szukałam pracy. Dopiero po tygodniu ją znalazłam. Zaczęłam pracę jako tłumaczka. Umiałam całkiem dobrze język angielski. Praca mi się podobała. Tym razem wróciłam z pracy później niż zwykle. W domu nie było nikogo. Na lodówce wisiała karteczka, że taty i Yoony nie będzie przez dwa dni, bo pojechali do znajomych. Ostatnio mają dużo wyjazdów. Wyjęłam sobie ramen. Ostatnio cały czas go jadam. W trakcie mojego spożywania, jakże pysznego ramenu dostałam sms'a.
- Jesteś w domu? - napisał Jungkook.
- Tak - odpisałam.
Nie minęło pięć minut, aż już siedział przy mnie. Codziennie przyjeżdża do domu. Dla mnie to idiotyczne. Powinien być w dormie, ale jego wybór.
- A gdzie Yoona i twój tata? - spytał.
- Pojechali do znajomych na dwa dni - odpowiedziałam sprzątając po sobie.
- Naprawdę? - coś mi nie pasowało w jego głosie - To nieodpowiedzialne z ich strony zostawiać tak młodą kobietę samą w domu - znalazł się za mną i zaczął obejmować.
- Nie zapominaj, że ta młoda kobieta ma trochę siły - przypomniałam.
- A czy ta młoda kobieta chce użyć tej siły na miłym sąsiedzie, który przychodzi z pomocą - spytał.
- Zależy, jak sąsiad się będzie zachowywał - odpowiedziałam.
- Hmm - jego usta były tuż przy moim uchu - Będzie niegrzeczny. Spróbuję się dobrać do młodej kobiety - wciąż mówił prosto do mojego ucha.
- Młoda kobieta jest dzisiaj zmęczona i nie ma ochoty na żadne zabawy - oswobodziłam się z jego objęć i poszłam do salonu.
- To chociaż buzi na dobranoc - spróbował aegyo.
- Tylko o tym byś myślał - skarciłam go i włączyłam telewizor.
- A o czym mam myśleć przy tak pięknej dziewczynie. Poprawka. Przy tak pięknej dziewczynie, która jest moją dziewczyną - usiadł obok mnie.
- Od kiedy ze sobą chodzimy? - nie przypominam sobie.
- Na weselu Tae i Natalii poprosiłem się o chodzenie - próbował mi przypomnieć.
- Byłam pijana - spojrzałam na niego, jak na idiotę.
- To co? Zgodziłaś się - zaczął się szczerzyć.
Przewróciłam oczami. Co dziwne przez cały wieczór ani razu nie próbował się do mnie dobrać. Może choć raz w życiu mnie posłuchał? Nie, to by było za piękne. Musi mieć jakiś plan. Położyłam głowę na jego ramieniu. Nie zareagował, więc jej nie zabrałam. Oglądaliśmy właśnie smutną i bardzo romantyczną scenę.
- Kocham cię - wyznał.
- Ja ciebie też - taka była prawda.
Chwilę tak posiedzieliśmy i nagle wstał. Wyszedł z domu bez słowa. Co mu jest? Zachowuje się dziwnie. Chwilę później wrócił.
- Co ty tak wycho... - zaniemówiłam. Kookie przede mną klęczał.
- Elizo, czy zechcesz zostać moją żoną? - pokazał mi pierścionek w ślicznym pudełeczku.
- To... Dlaczego mam wrażenie, że to sen? Boże... Oczywiście, że za ciebie wyjdę! - zaczęłam piszczeć. Nałożył mi na palec pierścionek. Od razu zaczęłam się do niego przytulać.
- Nie uciekniesz mi sprzed ołtarza, prawda? - spytał.
- Prędzej ty będziesz chciał uciekać niż ja - odpowiedziałam i wzmocniłam uścisk.
------------------------------------------------------------
To jest ostatni rozdział. Został mi tylko epilog :) Na razie podziękowań nie będzie. Będą dopiero w epilogu. Mam nadzieję, że rozdział był choć trochę dobry xd Dzięki za przeczytanie rozdziału :) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro