33.Zabawa się skończyła
Dobrze, że było już po północy. Inaczej stałabym w korkach z godzinę. Wróciłam na wesele przyjaciółki. Ludzie tańczyli, pili, jedli i oczywiście się bawili. Usiadłam na swoim miejscu. Miałam polane.
- Już jesteś? - usłyszałam pannę młodą.
- Tak. Jego mama się nim opiekuj - wyprzedziłam jej pytanie i od razu odpowiedziałam.
- Powinnaś z nim zostać - powiedziała.
- Jakby to wyglądało? Niech chociaż druhna będzie na tej biesiadzie - specjalnie użyłam ostatniego słowa.
- Nigdy się nie zmienisz - uśmiechnęła się.
Kilku chłopców poprosiło mnie do tańca. W tym wszyscy członkowie BTS prócz maknae, który był nieobecny. Okazało się, że chłopak z którym była siostra Natalii to jej przyjaciel. Jakoś w to nie wierzyłam. Chodziłam między stołami i piłam z kim popadnie. W końcu mogłam pokazać, że nie tak łatwo upić Elizę. Nawet się nie chwiałam. Około 3:00 rano przyjechał niespodziewany gość. Wyszłam na zewnątrz. Jeszcze zrobi awanturę przy wszystkich zaproszonych.
- Co ty tu robisz? - spytałam stanowczo.
- Jestem drużbą, muszę być na weselu - odparł. Miał rozpięte guziki koszuli. Pantofle nie zawiązane. Krawat był po prostu założony, a marynarkę miał na lewą stronę.
- Zobacz, jak ty wyglądasz?! Idź się najpierw ubierz - byłam na niego zła.
- To mi pomóż. Nie widzisz? Pijany jestem - wiedziałam o tym od początku.
- Zaraz, zaraz. Co z twoją mamą i czym tu przyjechałeś? - aż mi puls przyspieszył.
- Mama śpi. Przyjechałem samochodem - zaczął chichotać.
- Ty, kompletny, idioto! - walnęłam go w głowę.
Już miałam opuścić dłoń, kiedy złapał mnie za nadgarstek. Nie był to delikatny uścisk. Bolało mnie to. Patrzył się prosto w moje oczy.
- Jeszcze raz mnie uderz albo obraź - warknął - Zostaniesz ukarana - zaczął się cicho śmiać.
- Jeżeli zrobisz mi krzywdę nigdy się do ciebie nie odezwę. Już nigdy mnie nie zobaczysz i już nigdy, ale to przenigdy w życiu mnie nie dotkniesz - zagroziłam.
Oboje wpatrywaliśmy się w siebie. Żadne nie miało zamiaru się ugiąć. W końcu przyciągnął mnie do siebie. Chyba alkohol zaczął na mnie działać. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Chwiałam się. Gdyby nie Jungkook zapewne bym upadła. Przestaliśmy się całować.
- Mam ochotę tańczyć, idziemy! - oznajmiłam.
Potem na zmianę piliśmy i tańczyliśmy. Było tak cudownie. Impreza skończyła się dopiero około 7:00. Mój tata odwiózł nas do domów. Jeszcze coś do mnie gadał w samochodzie. Nie obchodziło mnie to. Najważniejszy był dla mnie Jungkook.
----------------------------------------------------------
Rozdział bardzo krótki, wiem. BOŻE! UMARŁAM! JUŻ WIEM, ŻE KOCHAM TĄ PIOSENKĘ <3 Kto jest ze mną? xD Dzięki za przeczytanie rozdziału :) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro