30.Czasami tak trzeba...
Obudziłam się o świcie. Poszłam się umyć i przebrać. Ubrałam czarne ubrania. W końcu mam żałobę. Dopiero teraz zrozumiałam, że nie mam w czym iść na ślub Natalii. Sukienka jest biała. Może poproszę o dyspensę? Tak, to będzie najlepszy pomysł. Cały czas wstrzymuje łzy. Chcę mi się tak bardzo płakać, ale muszę być silna. Dla moich bliskich, a przede wszystkim dla mamy. Wszyscy musieli pójść późno spać, bo była już godzina 9:00, a oni nadal nie wstawali. Zostawiłam kartkę, że jadę do Kościoła. Ksiądz oczywiście udzielił mi dyspensy, więc jeden problem z głowy. Wróciłam do domu.
- Eli, skarbie, bardzo źle się czujesz? - spytał tata, kiedy mnie zobaczył.
- Dzięki, ale nie jest tak źle - posłałam mu lekki uśmiech.
- Co z pogrzebem? - spytał.
- Nie myślałam z nim. Możesz podać mi numer osoby, która cię o tym powiadomiła? - poprosiłam.
- Tak, tak - wyjął telefon i podał mi właściwy numer. Potem tam zadzwonię. Usiedliśmy przy stole.
- Mówiłeś Jungkookowi o śmierci mamy? - ledwo przeszło mi to przez gardło.
- Nie, jeszcze nie. Miałem zamiar to zrobić dzisiaj - odpowiedział.
- Nie rób tego! - złapałam go za rękę - Lepiej niech na razie nie wie. Nie chcę, by tu przyjeżdżał. Boję się, że zacznę go obwiniać. Chociaż to nie jego wina, ale przez niego tu trafiłam. Proszę, pragnę teraz jedynie chwili spokoju.
- Dobrze, skarbusiu - położył swoją dłoń na mojej.
Odeszłam od stołu. Jejku, znów mam ochotę płakać. Powoli mnie to denerwuje. Jednak, kiedy tylko przypomnę sobie jej twarz, jej słowa. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Wyszłam na zewnątrz. Skierowałam się do ogródka. Mama lubiła w nim przebywać. Z tego co pamiętam. Tutaj mogłam wspominać i płakać do woli. Nie wiem ile czasu tam byłam. Ktoś zaczął mnie przytulać. To z pewnością nie była kobieta.
- Jimin? - spojrzałam na chłopaka - Hobi? Namjoon? Yoongi? Seokjin? Tae? Co wy tu robicie? - patrzyłam na każdego po kolei.
- Natalia nam powiedziała - odpowiedział Taehyung.
- Kookie tu jest? - zaniepokoiłam się.
- Nie, daliśmy mu pracę. Bardzo nam przykro, Eli - wszyscy spuścili głowy. Łącznie z Jiminem, który mnie już puścił.
- Dziękuje wam! - zaczęłam ich wszystkich przytulać. Hobi nawet się rozpłakał.
Weszliśmy do budynku. Podziękowałam cicho przyjaciółce i zaczęłyśmy robić im picie.
- Co zamierzasz zrobić? - spytał Suga.
- Po ślubie jadę do Polski. Muszę zrobić mamie należyty pogrzeb - odpowiedziałam - Spokojnie, wrócę tu - dodałam.
- Chcesz zamieszkać w Korei?! - zdziwiła się Nata.
- Ty też tu zostajesz, a ja nie mam praktycznie nikogo w Polsce - było to dla mnie oczywiste.
- Zawsze masz nasze wsparcie - posłał mi uśmiech Jin.
- Dzięki, chłopaki - upiłam łyk płynu w moim kubku.
Chłopcy musieli się niestety zbierać. Natalia z Yooną pojechały wyjaśnić sprawę krokietów. Jedzenie będzie polsko - koreańskie. Kucharki nie wiedzą co to są krokiety, więc panie jadą im to wytłumaczyć. Zadzwoniłam na numer podany mi przez tatę. Okazało się, że to była babcia. Pewnie dzwoniła z telefonu mamy, ale mój starszy nie chciał mnie tym martwić. Babcia powiedziała, że wszystkim się zajmie. We wtorek będzie pogrzeb. Prawie tydzień ją przetrzymają. Podziękowałam babci i rozłączyłam się. Czas, który teraz nadejdzie wiele mi powie. Jestem tego pewna.
--------------------------------------------------------------
Rozdział smutny, ale chciałam poświęcić go mamie Elizy i jej odczuciom. Następne rozdziały będą miały w sobie wiele zabawy. W końcu wesele xdd God, ta muzyczka jest cudowna </3 Dzięki za przeczytanie rozdziału :) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro