1.W co ty nas wpakowałaś?
Koncert zbliżał się wielkimi krokami. BTS mieli przyjechać tydzień przed koncertem. Za dwa dni będą już w Polsce. Siedziałam za biurkiem i robiłam poprawki sceny. Dwa lata temu, kiedy po raz pierwszy zawitali do naszego kraju nie było mnie. Wzięłam urlop. Głupie, prawda? Uciekać. Teraz nie ma ucieczki. Natalia zrobiła wtedy zdjęcia i pokazała mi scenę. Była ładna, ale ja zrobiłabym lepszą. W tej chwili właśnie to robię. Obok mojej prawej ręki wylądowało pudełeczko czekoladek. Spojrzałam na osobę stojącą nade mną.
- Dlaczego dajesz mi czekoladki? - spytałam przyjaciółkę.
- Tylko się nie złość, proszę - złożyła dłonie, jak do modlitwy.
- Coś ty zrobiła? - spytałam powoli się denerwując.
- Byłam u szefa i przez przypadek wspomniałam mu, że znamy BTS. Kazał nam dwóm zajmować się nimi dopóki nie wyjadą z Polski. Wybacz mi proszę! - miałam oczy szeroko otwarte. Wstałam z fotela.
- Zabiję cię - groziłam. Zaczęła uciekać. Ganiałam ją po całym biurze. W końcu się zatrzymała. Obie oddychałyśmy ciężko. - Jak mogłaś mi to zrobić? - spytałam pretensjonalnie.
- Przepraszam! To był przypadek. Musimy ich tylko zabrać w kilka miejsc typu Zamek Królewski. Chyba dasz radę? - widziałam w jej oczach nadzieję. Chciała pewnie spędzić jak najwięcej czasu z V. Nie wierzę, iż to robię.
- Zgoda, ale niech tylko mnie któryś zdenerwuje! - niechętnie się zgodziłam.
- Elizka!!! - rzuciła się na mnie.
~~
Nie dość, że musiałyśmy się nimi opiekować to jeszcze odebrać z lotniska. Był jeden problem. Tu się, aż roiło od ARMY. Miałyśmy zawieźć ich do hotelu. Do tego prywatnymi samochodami. Na szczęście moja toyota była całkiem przestronna. Nic nie widziałam. Usłyszałam jedynie pisk i krzyk. Przyleciały gwiazdy. Kiedy się nimi interesowałam widziałam filmiki, jak ich witano na lotniskach. Trzeba przyznać, że Polacy zachowują się całkiem przyzwoicie. Jednak są o wiele bardziej głośni. Naszym idolom udało się jakoś przedostać. Pierwszy szedł lider grupy. Podeszłam do niego.
- Witam - ukłoniłam się - Będę waszym kierowcą. Zabieram czwórkę z was. Bagaże, proszę zanieść do tego samochodu - wskazałam seata Natalii.
- Dziękuje za informacje - poszedł zostawić swoją walizkę. Przyjaciółka otwierała bagażnik.
Namjoon poinformował resztę co mają robić. Wsiadłam na miejsce kierowcy, czekając na moich pasażerów. Na miejsce obok kierowcy wpakował się Jimin. Tak dawno go nie widziałam. Wyglądał przeuroczo. Wrócił do rudych włosów. Na tylnych siedzeniach usiedli Jin, Suga i Jungkook. Miałam na sobie czapkę z daszkiem. Próbowałam ukryć moją twarz.
- Czy zanieśliście swoje bagaże tam gdzie trzeba? - spytałam zmieniając barwę swojego głosu.
- Tak - odpowiedziała Suga.
- Więc w drogę - włączyłam silnik i ruszyliśmy.
Zachowywali się dość podejrzanie. W ogóle ze sobą nie rozmawiali. Włączyłam radio. Niestety trafiłam na równą godzinę. Wszędzie były wiadomości. Wyłączyłam sprzęt.
- Przepraszam panią - zwrócił się do mnie Jimin - My się nie znamy? - spytał.
- Nie, sądzę - naciągnęłam czapkę jeszcze bardziej na twarz.
Na moje nieszczęście tuż za mną siedział Suga. Sprytnie zabrał mi moją czapkę. Staliśmy na światłach. Szybko się odwróciłam i zabrałam mu moje nakrycie głowy.
- Eliza! - krzyknął chłopak siedzący obok mnie.
- O czym ty mówisz? - Jungkook przepchnął się naprzód. Zobaczył mnie.
- Jeżeli zaraz nie usiądziecie możecie iść do hotelu na piechotę - światło zmieniło się na zielone i ruszyłam.
- Miło cię znów widzieć - powiedział Yoongi.
- Ciebie też i was wszystkich - nie miałam na myśli Kooka.
- Jak to się stało, że zostałaś naszym kierowcą? - spytał Jin.
- Natalia mnie w to wpakowała. Przy okazji od razu was powiadomię, iż jestem waszym przewodnikiem - odpowiedziałam.
- Jakie szczęście! Aleś ty wyładniała - chwalił mnie Jimin.
- Przestań - zaśmiałam się.
- Ale taka prawda - bronił swojego.
Przypomniałam sobie kto siedzi w tym aucie. Nie mogę go walnąć, więc chociaż mu trochę pocisnę.
- Co tam u HaJoon? - spytałam. Nastała cisza w samochodzie. Czyżby temat tabu? - Z tego co wiem to Jungkook i HaJoon są ze sobą, prawda? - drążyłam temat.
- Nie wiem co z nią. Zerwaliśmy miesiąc temu - odpowiedział cicho Kook.
- Szkoda. Byliście fajną parą - dojechaliśmy do hotelu.
Wszyscy wysiedli. Czekaliśmy na Natę. Zaraz przyjechała. Ledwo co poznałam Tae. Podeszłam do nich.
- Natalia, czy to jest Tae? - chłopak odwrócił się w moją stronę.
Od razu zaczął się do mnie szczerzyć. To musi być on.
- Eliza, muszę ci coś powiedzieć - zaczęła niewinnie przyjaciółka.
- Jesteś w ciąży? - spytałam przerażona.
- Nie! - walnęła mnie w ramię - Mamy zamieszkać w hotelu do czasu ich wyjazdu - wskazała na siódemkę panów.
- Co powiedziałaś? - spytałam ostro.
- Opanuj się. To nasza praca - zauważyła.
Życie prywatne w pracy nie istnieje. To był jeden z moich głównych warunków. Uśmiechnęłam się sztucznie i sztywnie weszłam do ogromnego budynku. Zameldowaliśmy się. Ja ją zabije. Obiecuję.
---------------------------------------------------------------------
Ależ Natalia namieszała xd Pierwszy rozdział za mną. Mam nadzieję, że się podoba :) Dzięki za przeczytanie. Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro