Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


Logan

Udało mi się znaleźć Dianę, po kilkunastu próbach, jest na Alasce.
Pobiegłem do ojca by powiedzieć mu to co znalazłem, lecz w biurze czekał Hash.

- Logan stało się coś ? - zapytał zmartwiony.

- Tak. Chcę ci coś powiedzieć proszę zrozum mnie - powiedziałem, z zamiarem powiedzenia mu o moich uczuciach wobec Diany.

- Postaram się - powiedział lustrując mnie wzrokiem - Zrozumię wszystko, oprócz tej Diany - powiedział sucho i z wrogością - wybieraj albo rodzina albo ona - powiedział wychodząc i zostawiając mnie z ciężkim wyborem.

Diana

Minął już ponad tydzień odkąd jestem na Alasce, Rouk i inni dziwnie się zachowują. Chyba coś kombinują, teraz kończę papierkową robotę, by porozmawiać z przyjaciółmi.

- Diana chodź, mamy ci coś do powiedzenia - powiedział smutno Max.

- Już idę - powiedziałam zabierając kurtkę, kiedy wyszłam zobaczyłam wszystkich z smutnymi minami.

- Diana - powoedział Rouk - pragniemy byś odeszła i żyła spokojnie, bez tej wojny. Zrobiłaś więcej niż powinnaś - mówił smutno, przytulając mnie - I ktoś dobrze ci znany przybył tutaj - powiedział odsuwając się troszkę. Moim oczom ukazał się Aiden, którego nie widziałam od dziesięciu lat, podbiegłam do niego przytulając się.

- Tęskinłam za tobą Aiden - powiedziałam ciesząc się tym, że Aiden wrócił i tym, że ma ciało.

- Ja tak samo siostrzyczko, wypiększałaś przez ten czas - mówił przytulając mnie dalej - zabieram cię do twojego wója Tonego - mówił spokojnie, a ja odwróciłam się do przyjaciół.

- Naprawdę chcecie bym odeszła - pytam smutno.

- Tak chcemy byś była szczęśliwa, a teraz idź się spakować - powiedzieli wszyscy razem smutni. Będę za nimi tęskniła są dla mnie rodziną, poszłam po swoje rzeczy, pakując ważne rzeczy i listy.

- Będę za wami tęskinła, wrócie wszyscy cali i zdrowi - mówię żegnając się z nimi.

- Postaramy się - mówią tuląc mnie i prowadząc w stronę śmigłowca.

- Pa - mówimy razem, a później odlatuję wraz z Aiden. Spoglądam na krajobraz, rozmyślając o Loganie.

- Diana - mówi spokojnie Aiden, patrząc we mnie.

- Tak ? - odpowiadam patrząc na niego.

- Kim jest Logan ? - pyta zaciekawiony.

- Spotkałam go niedawno, zakochałam się w nim, a on chyba we mnie - mówię przypominając sobie go.

- Chciałabyś go spotkać ? - pyta z uśmiechem.

- Tak - odpowiadam bez zastanowienia.

****** dwa miesiące później

Dzisiaj odbywa się pogrzeb Rouka, zostałam poinformowana przez przyjaciół. Ubrałam czarną sukienkę i obcasy, sukienka ukazuje moje bandaże, nie wszystkie moje rany są zaleczone po pierwszej wojnie. Wychodzę z Aidenem informując wujka o tym, idziemy spokojnie. Czuję na sobie wzrok wszystkich mieszkańców, każdy patrzy na moje bandaże. Kiedy tylko dotarliśmy przed bramy cmentarza, zostałam powitana przez wszystkich przyjaciół z tamtej i tej wojny. Ruszyliśmy do miejsca gdzie jest trumna Rouka, podchodzę do niej z zamiarem pożegnania się.

- Byłeś dla mnie jak dziadek, przepraszam że odeszłam. Mogłam wtedy zostać i cie uratować - mówię cicho powstrzymując łzy, Aiden przytula mnie lekko.

- Nic nie mogłaś zrobić, on chciał byś była szczęśliwa, więc spełnij jego ostatnią rolę - mówi zostawiając mnie samą. Spoglądam na ciało Rouka, jest ubrany w mundur wojskowy, niestety jest zakrwawiony przez krew. Dostał kulkę w serce, Duchy to zrobiły mogły dać mu szansę, ale nie zrobili tego. Podchodzą Max i Lucas, zamykają trumnę.

- Czas zacząć pogrzeb mówią cicho - Rouk mówił nam, że niechce głośnego pogrzebu, tylko cichy z bliskimi. Podnoszą trumnę czterech mężczyzn, prowadząc ją do miejsca pochówku. Kiedy ma zostać spiszczona do dołu, słyszymy strzał. Odwracamy się, a tam Duchy z bronią.

- Dajcie chociaż go pogrzebać - mówię wychodząc do nich.

- Nie - odpowiada Hesh, wyciągając butelkę z benzyną - takie ścierwa jak on nie zasługują na pogrzeb - mówi, spoglądając na mnie wrogo.

- Logan, proszę to jest tylko pogrzeb - mówię patrząc na niego z prośbą - każdy zasługuje na pogrzeb - mówię to co myślę.

- Niby dlaczego mamy się zgodzić - mówi ciągle za niego Hesh, a Logan nawet na mnie nie spojrzy.

- Logan proszę, jeśli mnie kochasz powiedz coś, proszę. Rouk zastępował mi dziadka, wy go nie znaliście tak jak ja, proszę - mówię płacząc, jednak on nic nie mówi odwrócił się i odszedł,  a Hesh podpalił butelkę i rzucił w stronę trumny. Podpalił ją, a my nie możemy jej zgasić, patrzymy tylko jak płonie, a ja opadam na kolana płacząc, przyjaciele widząc mój stan, zabierają mnie stąd.

Logan

Miałem do wyboru brata albo miłość swojego życia, jestem idiotą wybierając go. Skrzywdziłem ją i to mocno, prosiła mnie bym coś powiedział, żebym jakoś zareagował. Jednak ja nic nie zrobiłem, widząc jej łzy i bandaże miałem dosyć Hesha i siebie samego. Raczej już nigdy nie uda mi się tego naprawić, teraz chodzę po mieście, bez żadnego celu. Kiedy zauważam Dianę.

- Diana ! - krzyczę by mnie usłyszała, zatrzymuje się, podbiegam do niej - proszę posłuchaj mnie - mówię desperowany.

- Niby dlaczego mam słuchać ciebie, skoro ty mnie niesłuchałeś - mówi sucho, już teraz wiem jak ją skrzywdziłem, nie wybaczy mi tego.

- Diano, miałem wybierać spośród ciebie a Heshem. Jest moim bratem, nie chciałem go stracić. Teraz wiem że byłem idiotą, wybrałem go zamiast ciebie, mojej miłości i sensu życia. Przepraszam za wtedy, żałuję. Proszę spróbujmy jeszcze raz - mówię łamiącym się głosem.

- Logan nie widzę sensu, przecież wybrałeś brata, lepiej zapomnij o mnie. Ja nie dam rady, od nowa zaczynać, kochałam cię a ty bawiłeś się świetnie moimi uczuciami, dostałam twoje listy, jesteś dupkiem - mówi rzucając we mnie dwoma listami, odchodzi a ja staram się ją zatrzymać. Czytam listy które mi rzuciła, jestem wściekły na brata. Napisał jej, że jest dla mnie zabawką i nic dla mnie nie znaczy. Pisał same kłamstwa i świństwa, nigdy nie uda mi się ją przeprosić, a to wszystko dzięki Heshowi, wybrałem go zamiast jej. Mam tego wszystkiego dosyć, nie patrząc na drogę przechodzę, słyszę pisk opon i krzyk kobiet, zamykam oczy. Kiedy je otwieram widzę światło, idę w jego stronę. Podchodząc bliżej widzę kobiecą sylwetkę, nagle światło się przygasza. A tam stoi Diana z smutnym wyrazem twarzy.

- Chodź za mną - mówi łapiąc mnie za dłoń, nagle pojawiamy się w miasteczku, jest tu pięknie. Czyste brukowane ulice, piękna rzymska architektura i rośliny - witam cię w krainie zmarłych, jest on moim azylem i domem - mówi puszczając moją dłoń.

- Diana nie pisałem tych listów - mówię, a ona patrzy na mnie z szokiem - to nie moje pismo tylko Hesha, pokazuje jej swoje pismo.

- Więc dlaczego on to zrobił ? - pyta.

- Sam nie wiem, ale nie chcę znać odpowiedzi. Diana proszę spróbujmy - mówię do niej.

- Dobrze - odpowiada a chwilę później całuje mnie.

- Teraz mamy całą wieczność - mówię przytulając ją i tak kończy się nasza historia.

______________________________________

Oto kolejny jak i ostatni rozdział tej książki, starałam się ją jakoś przedłużyć, ale nie potrafiłam. Mam nadzieje że się podoba.

DarkDeadAngel  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro