Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- Elias nie ufam jej - powiedział chyba Merrick.

- Logan zrobiła ci jakąś krzywdę ?

- Nie tato - powiedział szczerze.

- Nie zrobimy ci krzywdy, pokaż się - powiedział obserwując mój pokój, a ja przybrałam ciało.

- Jak to robisz ? - spytał się Elias.

- Nie wiem, kiedy to się zaczęło.

- Dlaczego przybrałaś tą duchową formę ?

- Bo nie chciałam dostać kulki w głowę - powiedziałam pakując snajperki, kilka broni bliższego zasięgu, noże, sztylety, dokumenty i ubrania.

- Po co, się pakujesz ? - spytał Logan.

- Znam ten system, przylecą po mnie i zabiorą do bazy - powiedziałam zakładając torbę na ramię.

- Myślisz że cię wypuścimy - warknął Hesh prubując walnąć mnie lufą od broni w głowę.

- Żegnam, miło było cię poznać Logan - powiedziałam uśmiechając się do Logana i zmieniając się w ducha, wyszłam.

Logan

- Hesh ty idioto ! - powiedziałem, uderzając mojego brata w głowę.

- A ty co zakochany - prychnął, a ja walnąłem go jeszcze raz.

- Co zrobimy tato ? Ona nie jest taka jak Rouk - powiedziałem zaglądając w stronę drzwi, mając cichą nadzieję że ona wróci.

- Masz rację nie jest, tylko ona nam tak łatwo nie zaufa - powiedział z namysłem.

- Co leży na jej łóżku ? - powiedział Keegan.

Podszedłem i zabrałem mapę. Idzie zaznaczoną trasą, tak wyjdziecie bezpiecznie. Zaufaj mi Logan - oglądałem tą mapę, ciesząc się jak idiota.

- Co tam jest ? - Spytał Merrick.

- Mapa całego budynku.

- Wychodzimy tą trasą - spytał mnie tata.

- Tak - odpowiedziałem wychodząc.

Diana

Po godzinie lotu byliśmy, na miejscu a dokładnie na zadupiu. Ani jednego innego budynku, tylko śnieg i zaspy.

- Wszystko w porządku Diana - spytał mnie Josh.

- Tak - powiedziałam z uśmiechem - idę odpocząć.

Moją głowę zaprzągały myśli, co z Loganem. Czyżbym się zakochała w nim.

- Jesteś cała Diana ? - spytał mnie Rouk.

- Tak, nic mi nie jest - powiedziałam uśmiechając się - kiedy wyjeżdżamy z tąd ?

- Za kilka dni, maksymalnie dwa tygodnie. - powiedział odchodząc.

W końcu jestem w swoim biurze, jest takie samo jak, w starej bazie. Po przysznicu położyłam się na kanapie, zasypiając widziałam jego twarz.

Logan

Muszę ją znaleźć, jest wyjątkowa. Ciągle widzę jej twarz przed oczyma, nie potrafię jej zapomnieć. Widzę jak Hesh, krzywo się patrzy.

- Logan a ty co ? Zakochany w tej dziwce ? - tylko po wypowiedzeniu tych słów, dostał z sierpowego w nos.

- Nie mów, nigdy tak o niej - warknąłem, wracając do swoich myśli. Kątem oka zauważyłem, wzrok ojca mówiący, później porozmawiamy.

Nikt więcej się nie odzywał, jest cisza. Ciekawe gdzie ona teraz jest, myśli może o mnie, tak jak ja o niej. Myślałem o jej pięknym uśmiechu, który posłała mi przed zniknięciem, uśmiechnołem się. Zobaczyłem kątem oka uśmiech ojca, tak jak u Merricka i Keengana, tylko mój brat był poirytowany. Oglądałem widoki za oknem, dalej widziałem ją, przypominam sobie jej delikatne ruchy, przy szyciu mnie, jej piękny, delikatny głos, jej dotyk na moim policzku, przeszły mnie miłe dreszcze. Chciałbym by ona tu była, bym mógł ją przytulić, pocałować, powiedzieć jej co czuję. Lecz nie mam, zielonego pojęcia gdzie teraz jest, dotarliśmy do bazy w jakimś mieście, zniszczona przez wojnę i czas. Gdy tylko weszliśmy do środka, tata zaciągnął mnie do swojego gabinetu. Jest on średniej wielkości, naprzeciwko drzwi wejściowych stoi masywne, drewniane biurko z fotelem biurowym, w odcieniu ciemnego brązu. Po lewej jest drewniana biblioteka, a po prawej stolik, z jakimiś dokumentami.

- Logan zakochałeś się w niej, prawda ? - spytał z troską.

- Tak, tato. Nie potrafię jej zapomnieć, widzę ją wszędzie, gdzie tylko spojrzę, słyszę jej głos i czuję jej dotyk na sobie. Tato co mam zrobić ? - spytałem podchodząc do okna, za biurkiem.

- Znajdź ją i przekonaj by do nas dołączyła - powiedział kładąc mi dłoń, na ramieniu.

- Hesh ją nienawidzi, a nie wiem co reszta powie. Ona tylko leczy - powiedziałem odwracając się w stronę ojca - co mam zrobić, by nie stracić ich obojga ?

- Porozmawiaj z Heshem, powinien to zrozumieć, a resztą się nie martw oni cię rozumią.

- Ciekawe jak, przecież ich nie ma tutaj.

- Napewno - usłyszałem głos Keengana za sobą - i ona idealnie pasuje do duchów, przyznaj to Elias.

- Z tym się zgodzę.

- Logan co tak stoisz, zacznij ją szukać - powiedział Merrick.

- Jesteście najlepsi - krzyknąłem wychodząc.

********
Dziękuję za przeczytanie tego rozdziału mam nadzieję że się podoba.

DarkDeadAngel

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro