Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

80

Izuku stał jak słup soli z otwartymi ustami. On tak po prostu palnął głupotę, a tu nagle niby okazuje się, że jego niby pracujący za granicą ojciec jest w Japonii. Czemu nie dawał sygnałów życia? Czemu pracuje dla All For One'a? Tyle zaczęło dochodzić do głowy Izuku pytać, że nie wiedział, na którym skupić się najbardziej. Co w sumie teraz oczekuje ten człowiek jeśli naprawdę jest jego ojcem? Że wrócą razem do domku za rączkę i wszystko będzie jak za dawnych lat, których Izuku już nawet nie pamięta? Przecież Izuku ma teraz nową rodzine, która kocha go i docenia, a nie opuszcza na rzecz pracy na drugim końcu świata. Jaki on wogóle ma dar? Może tak Izuku spróbuje go zagiąć!

-Skoro jesteś moim „ojcem" to...- nastolatek na chwile się zawiesił zastanawiając sie jaki to on miał ten dar. Przecież jego mama zawsze powtarzała jaki miał.

Myśl Izuku, myśl powiedział sam do siebie w myślach.

- No tak-tym razem wyszeptał to pod swoim piegowatym nosem.- Umiesz ziać ogniem! Dobrze pamiętam!

Mężczyzna lekko sie uśmiechnął, wzruszył ramionami po czym wziął wdech i wydech, a z jego ust wydobył się ogień, który o mały włos nie przypaliły Izuku grzywki. No teraz to albo jakiś słaby żart i kopia daru jego ojca albo rzeczywiście jego ojciec. Co gorsze?!

-Ten No hej synu. Miło cię zobaczyć po tylu latach- nie zręcznie się uśmiechnął i podszedł, żeby przytulić swojego syna.

Zielonowłosy jedynie cofnął się do tylu co spowodowało chwilowa ciszę. AFO złapał czarnowłosego meżczyzne za ramie brudząc sobie przy tym rękę.

-Pogadajcie sobie- wypowiedział od niechcenia po czym wyszedł wraz z całą resztą z tego konkretnego korytarza.

-To...to może pójdziemy do mnie. Rozsiądziesz się.

Izuku jedynie kiwnął głową z miną nie zdradzającą żadnych emocji. Grzecznie poszedł za ojcem do dość zadbanego na takie standardy pokoju. Przypominał w sumie trochę pokój jak z Centrum z dzieciństwa nastolatka. Tem był jedynie znacznie mniejszy. Spokojnie można by go porównać do akademika. Skinieniem ręki Izuku pozwolił zająć miejsce przy małym stoliku z dwoma krzesełkami. Jego „ojciec" przysiadł się do niego ze szklankami ciepłego mleka w dłoniach. Jedną postawił przed Izuku, a drugą ogrzewał sobie niezbyt zadbane dłonie.

-Nie dawno była dostawa mleka, a wiem, że za dziecka lubiłeś mleko więc tak No...- to okazało się być jeszcze bardziej mie zręcznym niż Izuku sobie myślał.

-Rozumiem- odparł sztywno chcąc podnieść szklankę, która okazała się brudna od dłoni mężczyzny.

-Wybacz- powiedział zażenowany rzucając się do kranu by oczyścić ręce i twarz z czarnej mazi- Za dużo pracy ze smarem No wiesz jakoś trzeba zarobić.

Izuku jedynie wziął łyk białego napoju. Mężczyzna ponownie usadowił się na krzesełku przybliżając się trochę do Izuku, który spojrzał na niego lekko zdziwionym wzrokiem.

-Więc przez ten cały czas byłeś tutaj?- Izuku rękoma wskazał cały pokój- Przynajmniej powiedz, że byłeś jakiś czas w Ameryce!

Wzrok dorosłego mówił wszystko. Nigdy nie odwiedził zachodniego kraju po drugiej stronie globu. Nadzieja lekko opuściła chłopaka. Czy jego matka wiedziała, że nigdy nie był w Ameryce tylko w Japonii? Jeśli tak to czemu ciągle go okłamywała.

-Wybacz Izuku ale twoja mama nie mogła ci o tym powiedzieć- mężczyzna położył czystą już dłoń na ramieniu syna- A przynajmniej teraz możesz z nią poważnie o tym porozmawiać. Jesteś już taki wyrośnięty- w jego oczach było widać dumę.

Jedno zaskoczyło nastolatka. Co miało znaczyć to „teraz"? Czyżby on...Nie! Przecież musi wiedzieć!

-Ona nie żyje. Nie wiesz o tym?- powiedział sucho odkładając z trzaskiem pustą szklankę na stół.

Teraz zamiast dumy w oczach dorosłego było można zobaczyć smutek powiększany z niedowierzaniem. Energicznym ruchem odepchnął się od stołu przewracając tym samym posklejane w nie których miejscach taśmą krzesełko. Mężczyzna przetarł dłonią twarz i odszedł od Izuku odwracając się do niego tyłem.

-Kiedy?- zapytał, a jego dłonie zaczęły się trząść.

-Kiedy miałem z 5 lub 6 lat. Nie pamiętam dokładnie. To był moment i w dodatku moja wina...-przez chwile Izuku zastanawiał się czy mówić dalej czy zamilknąć. Po krótkim namyśle zdecydował mówić dalej- Potrącił ją samochód.

-Mieszkach dalej w naszym mieszkaniu?

-Nie. Po pewnych wydarzeniach zostałem adoptowany.- wyjaśnił

-Rzesz cholera jasna by to!- wyszeptał sięgając do kieszeni spodni i wyciągając popularnej w tem czeski Japonii papierosy.

Kiedy wyjął jednego popatrzył na opakowanie po czym obrócił się do Izuku i potrząsnął opakowaniem. Deku jedynie pokręcił głową z lekkim zażenowaniem. Przecież on nawet nie skończył liceum! Mężczyzna jedynie odpowiedział tym samym po czym podpalił papierosa jednym dmuchnięciem. Izuku był pod wrażeniem opanowania jakie prezentował tem człowiek. Właśnie dowiaduje się, że jego żona umarła kilka lat temu, a on w sumie nic sobie z tego nie robi. Może przeżywa to wewnątrz siebie?

-Przez te wszystkie lata wysyłałem Wam pieniądze, które zarobiłem żeby Was utrzymać. Nawet nie powiedziano mi, że Inko nie żyje- mężczyzna westchnął wypuszczając dym z ust.- Wiadomo kto jest winien wypadkowi? Nie mówię o tobie, mówie o kierowcy.

-Nie. Policja szukała sprawcy ale dość krótko z braków poszlak. Zresztą mieli ważniejsze sprawy niż to- powiedział z bólem

-Twoja matka była cudowną kobietą. Pełną pasji i wdzięku.- rozmarzył się- Jesteś tak do niej podobny- przeczesał włosy syna zatapiając w nich swoją dłoń.

Do nozdrzy Izuku dostał duszący zapach papierosa przez co kaszlnął i pomachał sobie przed nosem ręką by odgonić dym.

-Czemu pracujesz dla All For One'a?- zapytał twardo-Dlaczego pomagasz mu w takim czymś?! Przecież to chore! Czasoprzestrzenie? W kulki sobie lecicie?!

-Izuku życie nie jest proste. Kiedy miałeś się urodzić mieliśmy ogromne problemy finansowe. Pewnego dnia zmęczony poszedłem obstawiać wyścigi konne. Jak można się spodziewać przegrałem.- wziął wdech i wydech- Przegrałem nasze ostatnie oszczędności. Kiedy zrezygnowany siedziałem na ławce przysiadł się do mnie wysoki mężczyzna w garniturze. Jakoś nasza konwersacja doszła do tego momentu, że wyczerpany opowiadałem mu o naszych problemach. Powiedział, że może nim pomoc.

-Niech zgadnę nagle przyszła do domu mafia- wypowiedział ironicznie.

Ojciec spiorunował go za to wzrokiem wzrokiem.

-Nie. Nie chciałem przystać na jego propozycje. Myślałem, że to naciągacz jakich nie mało było w tamtych czasach. Okazało się jednak dobrze płacą i to złoczyńcy potrzebujący pomocy przy budowach maszyn, a na tym się znam. Powiem mialem spotkanie twarzą w twarz z prawdziwym AFO, a nie z samym pośrednikiem. Warunek był jeden „dziecko po urodzeniu będzie częścią ligi". Byłem przerażony więc chciałem odmówić...im się jednak nie odmawia. Obiecał, że zainteresuje się tobą kiedy będziesz troszkę starszy, a ja będę przez ten cały czas przebywał tutaj i pracował, żeby mie przyszło nam do głowy uciekanie z pieniędzmi. I tak poniekąd All For One stał się twoim chrzestnym.

Izuku słuchał tego z otworzonymi ustami. Bycie częścią ligi? Jego chrzestnym jest największy złoczyńca w Japonii tylko dlatego, że jego rodzina potrzebowała pieniądze? Czyli to miał na myśli mówiąc, że wrócił do prawdziwej rodziny? To wszystko jest takie nie realne! Jego matka się na to zgodziła?!

-Nie twoja mama nie chciała się zgodzić- wyjaśnił tak jakby czytał Izuku w myślach.

-To chore i nie normalne! Praca tutaj jest nie normalna! Jak mogłeś na to przystać wiedział, że kiedyś się o mnie upomną?!- krzyknął zbulwersowany

-Przecież nic się mie stało! Masz dar i masz rodzine.

-ROBILI NA MNIE EKSPERYMENTY! JA BYŁEM QUIRKLESS'EM! Wczepiali we mnie różne dary tak by uzyskać osobę obdarzoną! Miałem ledwo 4 lata!

-Nie widziałem...zresztą nie cieszysz się, że zamiast być wykluczonym ze społeczeństwa masz jednak dar?

-NIE! Bo skrzywdziłem dość dużo ludzi by wiedzieć, że byłem niebezpieczny. Nie jestem dla nich człowiekiem tylko bronią, którą hodują dając jej swobodę w rozwijaniu daru. Wiesz, że kiedy ujawnił mi się dar to zabiłem nie winną osobę?! Jak dziecko miało sobie z tym poradzić przebywając z wariatami z Shigarakim na czele?!

Mina mężczyzny zrzedła. Nie spodziewał się takiego wybuchu emocji chociaż ich powód był oczywisty. Nastolatek w tym czasie nerwowo poruszył skrzydłami tak, że te delikatnie wyszły spod koszulki. Chłopak wziął głęboki wdech i wydech po czym naciągnął koszulkę na spodnie.

-Wybacz nie powinienem się zgadzać na tą prace jednak nie miałem wyboru. Byliśmy zdesperowani- przycisnął wypalonego już papierosa do stojącej na blacie popielniczki.- Nie możesz mieć mi za złe tego, że mi na tobie zależy.

-Jestem Izuku Midoriya i wstyd mi za Hisashi'ego Midoriye. Mego ojca i wroga- wypowiedział z lekkim obrzydzeniem wstając z krzesła i kierując się do drzwi jednocześnie odstawiając szklankę do zlewu- Dziękuje za mleko było pyszne.

- Synu No...

****

-Szoruj te kieliszki bardziej. Ruchy masz takie jak stara baba- upomniał Izuku jakiś facet stojący w przejściu

Chłopak jedynie westchnął i zaczął wycierać każdy kieliszek jeszcze raz jakaś miękką ściereczką. Zaraz obok niego stał Kurogiri sprawdzający stan najróżniejszych napoi procentowych. Czemu przypadła mu taka kara za „próbę ucieczki"?

-Licz się ze słowami. To, że powoli to nie znaczy, że stara baba.- wypomniała mężczyźnie Anaru leniąc się na kanapie popijając napój gazowany przypominający coca colę.

-Feministka się znalazła. Wielka obrończyni stereotypów.

Izuku miał wrażenie jakby dziewczyna miała zaraz wybuchnąć. Jedyną osobą, która ją uspokajała był Yatsuhiro, który działał na nią jak środek uspokajający.

-Jeszcze raz wypowiesz się na temat, na który masz guzik pojęcie to nie powiem za co powieszę cię na ścianie- warknęli przesłodzonym głosem.

Mężczyzna lekko się speszył na co Izuku lekko prychnął pod nosem. Zapowiada się ciekawe popołudnie.

-Może przestaniecie się kłócić? Zresztą Ana ma racje.- Po wypowiedzeniu tych słów Hiro przeczesał swoje lśniące włosy i dopił ostatni łyk wody- Emm Izuku byłbyś tak miły?- uśmiechnął się głupio

Nastolatek jedynie przytaknął przewracając oczami po czym wykonał zwinny obrót ręką na co chyba jedyna posiadana tutaj szklanka wzleciała w powietrze. Kolejnym ruchem przywołał ją do siebie i ówcześnie odstawiając ostrożnie błyszczące kieliszki na ladę, zaczął zajmować się szklanką. Przez to, że była to tylko woda to jedynie opłukał i przemył górną cześć, tą którą dotykają usta. Kiedy Deku odstawiał szklankę na dalszą półkę, Kurogiri wziął losowy kieliszek i przypatrzył mu się teatralnie pod światłem. Z uznaniem kiwnął głową, na znak, że dobrze wykonuje swoje obowiązki. Izuku posłał mu lekki uśmiech.

****

Tydzień. Tyle dokładnie minęło od ostatnich wydarzeń z kieliszkami. Izuku jeszcze kilka razy spotkał się z ojcem jednak nadal miał mu za złe, że ten tak jakby wydał go za pieniądze i prace na czarno. Podczas tego tygodnia również postanowił się bardziej podporządkować zdobywając tym samym więcej zaufania All For One'a jak i całej ligi. Chętnie pomagał jak i odpowiadał w nie arogancki sposób. Starał się być przydatny. Za każdym razem jednak denerwowało go to, że inni z ligi mogą wychodzić na patrole, a on musi siedzieć jak jakaś kura domowa tylko, że w barze oglądając wiadomości w których widniał jako poszukiwany przez porwanie oraz bez sensownie czyścił czyste już kieliszki. Co do wiadomości to przypominały one bardzo te z przed kilku lat. Tak samo bezsensowne jak i wtedy. Teraz jednak była taka zmiana, że zamiast dziecka widniało jego zdjęcie legitymacyjne oraz dodatkowa notatka, że jest uczniem U.A. Izuku nie bardzo wiedział jak ta informacja miała pomoc w poszukiwaniu. Jedyne co zrobi to szum, wokół liceum. Jak znał życie to wybuchnie skandal jak to można tak zgubić ucznia. Szybko wtedy przełączał kanał i patrzył za czymś bardzie przydatnym. Kilka razy natrafił nawet na powtórki z konferencji nauczycieli i dyrektora Nezu w sprawie bezpieczeństwa uczniów. Po jego wujkach było widać ból i zaniepokojenie. U Aizawy było to co prawda mniej widoczne ale Izuku przywykł już do tego, że jego wuj woli zachowywać swoje uczucia z daleka od prasy.

-Jestem gotowy- oznajmił poważnym głosem.

Stojąc na przeciwko All For One,a nadal czuł się skrępowany. Pomimo czasu nie mógł przywyknąć, że ten i tak nic mu nie zrobi. Przecież jest „zbyt ważny". Mężczyzna siedzący na wygodnym tronie w przyciemnionej sali z niemal kryształową podłogą, która chyba wreszcie została wysprzątana. Patrząc na Izuku zmrużył oczy, a głowę miał położoną na splecionych dłoniach.

-Co masz na myśli Izuku?- zapytał podnosząc jedną brew do góry nadal pozostając w tej samej pozycji.

-Jestem gotów oddać się lidze i stać się jednym z jej członków! Tak jak było mi nakazane od samego urodzenia!- wyjaśnił prostując się z dumną miną

Złoczyńca spojrzał na niego z lekkim uśmieszkiem. Prawdy nie dało się ukryć.

-Skąd taka przemiana? Jeszcze tydzień temu chciałeś uciekać.

-Proszę wybaczyć ale nie. Było to raczej zaskoczenie tym całym planem. Nic więcej. Przynajmniej wreszcie poznałem swojego ojca i całą prawdę.

-Oj Izuku do prawdy to jeszcze daleka droga- mężczyzna rozsiadł się wygodniej na tronie. Z kieszeni wyjął szklany diamencik, który zaczął obracać w dłoni.-Jeśli chodzi o dołączenie to mam rozumieć, że zależy ci na wyjściach na patrol czyż nie? Raczej zaczyna ci się tutaj nudzić.

-Tak jest!- ponownie odparł pewnie.

-A przyjmując, że ci na to pozwolę to jaką mam pewność, że nie uciekniesz? Daj mi powód, żebym ci bardziej zaufał.

Izuku zastanawiał się chwilkę. Pytanie to nie było jednak takie proste. Miał mu po paktu powiedzieć, że woli zostać z ligą?

-Mam tu ojca. Jak zgaduje jeśli ucieknę to jemu się dostanie. Nie chce tego! Przydam się tam- przyłożył sobie dłoń do klatki piersiowej w miejsce gdzie leży serce. -Tylko ja wiem jak przejść zabezpieczenia U.A. Jeśli chcesz rozwalić ten żałosny przybytek to tylko przy pomocy mnie.

AFO oglądając to wszystko z ukrytą dumą oglądał jak jego podopieczny, który od małego był przeciwny przyłączeni się do ligi właśnie tego dokonuje. Jednak cudy się zdarzają, a w tym dniu jest nim Deku.

-Nie mylisz się. Co do U.A to nie jest nasz priorytet ale poniekąd się przydasz. Awaryjny „as" w rekawie.- ponownie przyjął swoją poprzednią pozycje- Zgadzam się, żebyś dołączył do ligi jednak z powodów prywatnych nie wyślę cie jeszcze na zwiady i TYLKO zwiady. Nie jesteś szkolony na prawdziwe konfrontacje twoje moce nie są jeszcze do końca rozwinięte...chociaż jeśli mam być szczery to twój ubiór sprawia inne pozory.

Izuku posłał mu serdeczny uśmiech. Nie dało się przejść obojętnie nie zwracając uwagi na jego diametralną zmianę ubioru. Z grzecznie ukrywającego swoje prawdziwe oblicze, na nastolatka z wyciętymi dziurami w czarnej koszulce, tak by jego równie czarne skrzydła przez nie przeszły. Do tego można jeszcze dodać trochę mniej roztrzepane włosy przez, które po raz pierwszy było można zauważyć, że chłopak u nasady głowy miał czarne włosy. Zdecydowanie po jego ojcu.

-Rozumiem i zamierzam to uszanować. Dziękuje za przyjęcie.

Kiedy tylko AFO kiwnął głową Izuku zrobił krok do tyłku po czym odwrócił się do mężczyzny plecami. Szczerze miał nadzieje, że dorosły cokolwiek powie tak na koniec. Jednak ostatecznie jedyne co mu pozostało to kierownice się w stronę drewnianych drzwi i wyjście na korytarz starając się nie przeszkadzać pracującym obok ludziom.
Kiedy tylko oddalił się trochę od sali, z której wyszedł włożył ręce do kieszeni, a skrzydła rozłożył zakrywając się lekko.

-Sarina...

-Wreszcie się odzywasz- stwierdziła nie ukrywając żalu

-Wiem wybacz...wiesz co robić.

-Jasne...

****

-Wiem, że ostatnie wydarzenia mocno wstrząsnęły naszą klasą...

W klasie 1A rozbrzmiał głos trochę mniej zmęczonego Aizawy niż zazwyczaj. Co jeszcze bardziej niepokojące nie miał przy sobie swojego żółtego śpiwora, w którym na przerwach zamieniał się w kokon. Teraz wydawał się być znacznie bardziej poważny. Zresztą tak jak reszta klasy. Todoroki burknął pod głosem coś w stylu „wiemy" , za co Iida skarcił go swoim przerażającym wzrokiem-powiedz-to-jeszcze-raz-a-będziesz-słuchał-mojego-gadania-przez-10-minut.

-Pamie Aizawa. Jakie „ostanie"? Przecież już tyle czasu minęło- wtrąciła się Uraraka.

Nie mogła uwierzyć, że policja jeszcze nie zdołała znaleść jej przyjaciela. Wiedziała, że Izuku rozpłynął się dosłownie w powietrzu ale to wszystko było takie nie sprawiedliwe!

-Uraraka ma racje panie psorze- powiedział Denki mający nogi położone na ławce pomimo uwag ze strony Iidy- Czemu nic nadal nie wiadomo? Tak trudno znaleść zielonowłosego chłopaka, którego prawie każdy zna z festiwalu sportowego?

-To nie jest przecież jakiś randomowy chłopak z ulicy!- również wtrąciła się Jirou

Aizawa westchnął i przetarł sobie twarz ręką. To wszystko było takie męczące, a jednocześnie rozbudzające. Czy dzieciaki nie mogą zrozumieć, że poszukiwania nie zawsze są owocne od razu. Wystarczy sobie przypomnieć sytuacje jak Izuku był mały. Tak czy siak Aizawa nial pewne teorie gdzie mógł być jego podopieczny jednak czym jest jego głos pomiędzy głosami innych policjantów?

-Rozumiem wasze zbulwersowanie całą sytuacją ale musicie ochłonąć. Midoriya jego ciągle szukany i nie można tracić nadzieji!

-Pewnie zabrała go liga- burknął Bakugo obracając ze stresu ołówek między palcem wskazującym, a dużym.

Aizawa za ten komentarz spiorunował blondyna swoim wzrokiem. Ten jedynie wzruszył ramionami i wrócił do bez sensownego kręcenia ołówkiem i szkicowania po marginesach zeszytów. Katem oka co chwile spoglądał na ławkę przed sobą gdzie zazwyczaj siedział wiecznie uśmiechnięty Izuku. Ile on by dał by zobaczyć ponownie ten uśmiech i te piegi, które wyglądają jakby nie wiedziały gdzie mają się podziać. Czemu takie badziewie spotyka ciągle jego przyjaciela?!

-Co masz na myśli Bakugo mówiąc, że to pewnie liga?- zagadał Kirishima pochylając się na krześle.

Bakugo spojrzał na Aizawe, którego wzrok mówił wszystko.

-Nie ważne tak mi się powiedziało. Nie interesuj się tym.

-Tak czy siak niech nikomu nie wpadnie do głowy pomysł szukania tego chłopaka na własną rękę. To tyczy się szczególnie ciebie Bakugo.-zwróciła się specjalnie w stronę blondyna- Zapraszam na przerwę

-Tia jasne- fuknął wstając z krzesełka i zabierając swoje rzeczy

Cała reszta miała nie zbyt dobre humory. Paskudna pogoda w połączeniu z zaistniałą sytuacją nie wróżyła niczego dobrego.

-Ochako idziesz ze mną jeszcze do biblioteki?- krzyknęła do przyjaciółki Momo

-Wybacz muszę wracać do akademika. Tsuyu została dzisiaj w łóżku bo źle się czuła. Pewnie to ta pogoda. Wiesz zresztą jak jest...Tak czy inaczej wracam.

Przyjaciółki pożegnały się serdecznym uściskiem po czym Uraraka czym prędzej udała się do swojego pokoju. Ta cała sytuacja zaczyna ją przytłaczać.

Kiedy tylko dotarła do pokoju i przekroczyła drzwi dzielące ją od innych, odetchnęła z ulgą.

-Ochako nie wiem czy cię to zainteresuje ale kiedy spałam to ktoś podrzucił to coś-żabka wskazała na balonik wieszczący sobie przywieszony do łóżka brunetki.

Zaskoczona rzuciła plecak pod biurko po czym ostrożnie podeszła do przedmiotu. Chwyciła zielony balonik i chwile mu się przyglądała. Jej spostrzegawcze oko ujrzało coś znajdującego się we wnętrzu balonika. Przekonana, że już bardziej dziwnie być nie może chwyciła za igle leżącą na jej biurku zaraz obok czerwonej zwiewnej sukienki, którą miała zamiar przerobić. W myślach odliczyła do trzech po czym cisnęła igłą w balon skutecznie go przekłuwając. Ze środka wyleciała jakaś zgnieciona karteczka, którą czym prędzej podniosła i rozłożyła.

„Ochacko czy wiesz, że razem z punktami Kirishimy za ratowanie ludzi z egzaminu wstępnego macie 108 punktów? To niesamowite ile można dostać punktów! Ty otrzymałaś razem 73 punkty, a natomiast Kirishima 35 za samo ratowanie. Jesteście naprawdę wspaniali."

-Co to ma być?- zapytała sama siebie obracając kartkę na drugą stronę. Nic jednak na niej nie było.

-Co to?-zapytała leżąca w łóżku Tsuyu

-Ah nic nic odpoczywaj. To chyba jakiś głupi żart- zapewniała po czym kiedy ta wzruszyła ramionami i zaczęła ponownie czytać, zajęła się ponownym oglądaniem balona.

Wstążka...zielona....ta sama co była dana pewnej osobie jako zawiązanie ciasteczek...

JAK MOGŁA WCZEŚNIEJ NIE ZROZUMIEĆ?!

-Izuku...

-----------------------------------------
Słowa: 3120

AFO w tym rozdziale przypomina mi trochę Izabellę z TPN

Do następnego :>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro