Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

67

Izuku chwycił za klamkę od drzwi. O dziwo nie musiał nawet wyciągać kluczy, gdyż drzwi były otwarte tak jakby osoby w środku się go spodziewały wcześniej lub później. Wchodząc do pierwszego pomieszczenia chłopak ściągnął swoje przemoczone czerwone buty i kopnął je gdzieś w kierunku ściany. Nie uległo jego uwadze to, że teraz na czystej dotąd powierzchni powstała mokra plama, która nie wyglądała na taką, która ma zamiar zejść w szybkim tempie. Izuku zagryzł wargę zestresowany. Teraz do jego kłopotów dołożyła się brudna plama. Jednak teraz jego kłopoty zeszły na dalsze miejsce. Zielono włosy przycisnął bluzę z kotkiem w środku bliżej piersi tak by ogrzać go jeszcze bardziej. Izuku nawet nie interesował się tym, że wyglądał jakby został wrzucony do rzeki.

-Izuku?- ze schodów zbiegł Hitoshi. Kiedy tylko ujrzał brata na jego ustach pojawił się drobny uśmiech- Wreszcie jesteś! Martwiliśmy się, że gdzieś zaginąłeś.

-Wybacz za moje spóźnienie musiałem się przewietrzyć- odparł przejeżdżając ręką przez mokre włosy

-Przewietrzyć powiadasz?- Hitoshi oparł się o ścianę przyglądając się jednocześnie przemoczonemu do suchej nitki Izuku- Czemu nie odkryłeś się bluzą tylko trzymasz ją w rękach? Nudzi Ci się dobre zdrowie?

Izuku otworzył buzie by coś powiedzieć jednak spod bluzy wydobył się cichy dźwięk miauknięcia. Między nogami Hitoshi'ego przeszła Potya, która najwyraźniej bardzo zainteresowała się zniszczoną bluzą. Hitoshi podniósł kota z podłogi i ostrożnie ułożył w ramionach.

-Izu co trzymasz pod bluzą. Czy ta BLUZA właśnie miauknęła?- zapytał podchodząc bliżej

-To skomplikowane- Izuku zrobił krok do tyłu

-WRÓCIŁEŚ!- przez otwarte drzwi prowadzące z salonu jednocześnie przebiegli obaj dorośli

-Tak...jestem- wyszeptał trzęsąc się z coraz bardziej odczuwalnego zimna

Yamada wraz z Aizawą spojrzeli na niego zmartwieni. Bo niby kto mądry chodzi bez niczego w taką ulewę i to w dodatku zaraz po tym jak wyszedł od pielęgniarki gdzie ledwo co odzyskał przytomność?

-Przyniosę ręcznik- krzyknął Yamada przepychając się przez Aizawe tak by dotrzeć z powrotem do drzwi

Aizawa położył wierzchnią cześć dłoni na czoło podopiecznego chcąc sprawdzić czy już nie zdążył się przeziębić. Zdziwiony musiał jednak przyznać, że temperatura chłopca była zadziwiająco poprawna jak na warunki, w których przebywał przez ostatnie 30-40 minut. Czarnowłosy złapał jeszcze twarz Izuku w obie dłonie i zaczął nią przekręcać w każdą stronę by sprawdzić czy nie poranił sobie ponownie twarzy.

-Wujku wszystko okej- jęknął znudzony pociągając nosem

-Musisz się ogrzać bo się rozchorujesz. Nie mam pojęcia jak nie dostałeś gorączki ale to nie jest najważniejsze w tej chwili. Nie powinieneś zdejmować bluzy nawet jeśli ma podarte rękawy. To nie mądre.- zaczął pouczać Izuku

-Mi nic nie będzie- Zielono włosy przyciągnął bluzę jeszcze bardziej do swojej piersi.- Ale- zaczął jednak Aizawa mu przerwał wbijając się w środek zdania

-Nie powinieneś tak wy nagle i wychodzić od pielęgniarki. Wtedy prawie co się nie wywaliłeś. Bakugo był bardzo zdenerwowany tym co zrobiłeś jednak nie mam pojęcia czemu jak mu odpowiedziałeś, żeby się nie wtrącał to nagle przygasł.

-Zgadzam się. Nawet tym razem nie powiedział nam „dowidzenia" tylko wyszedł tak po prostu i poszedł do domu- wtrącił się Hitoshi głaszcząc kota dłonią.

-Wiem muszę go przeprosić ale..

-Izuku! Kiedy wyszedłeś to przyszedł doktor Hikaru. Nawet nie wiesz jak bardzo był zdziwiony tym, że Ciebie nie ma. Pielęgniarka go wezwała jako twojego lekarza prowadzącego.

-Eh jest nie potrzebny bo nic mi nie jest!

Z bluzy chłopaka ponownie wydobył się cichy dźwięk miauknięcia, na który Aizawa zareagował jak niemal robot. Izuku lekko się zaśmiał bo zawsze wiedział, że Shouta jest kociarzem, ale żeby, aż tak reagować na byle miauknięcie. Tak na prawdę to Aizawa mógłby mieć chyba tysiąc kotów w domu, a i tak będzie mu mało.

-Czy znajdzie się miejsce dla małego kociaka w naszym domu?- wypalił Izuku nie chcąc robić sobie zbędnej nadzieji

Aizawa dopiero teraz zrozumiał po co Izuku trzymał bluzę w rękach. Powoli podszedł do podopiecznego i ostrożnym ruchem odsłonił kawałek materiału. Jego oczy zalśniły jasnym blaskiem kiedy zobaczył małego białego kotka leczącego w ramionach Izuku. Po chwili jednak zachwyt przemieniał się w kłucie serca, kiedy dorosły uświadomił sobie w jakim stanie jest zwierzak. Białe futerko pokryte było deszczem przez co zwierze wyglądało na mega przemarźniete. Aizawa stanął jak wryty domyślając się co stało się kociakowi.

-Co się stało? Co tu taka grobowa atmosfera?- przez drzwi ponownie wrócił Yamada tym razem z dwoma ręcznikami

-Wygląda na to, że mamy kolejnego kota- odparł Aizawa zabierając od Izuku kocyk z kociakiem

-Że co? Ile mnie niby ominęło kiedy mnie nie było?- zapytał z szeroko otwartą buzią

No tego to nie się spodziewał. Yamada nie myślał, że Shouta pozwoli na kolejnego kota. W końcu podczas adopcji Izuku uzgodnili wspólnie, że nie będzie już nikogo innego w domu tak by mogli skupić się na tych małych szatanach zwanych ich dziećmi.

-Przecież mieliśmy nie przygarniać więcej zwierząt- dodał zaciskając dłonie na miękkich ręcznikach- Mamy już przecież Potye

-Ale czy tym oczkom można się oprzeć?- zapytał Czarnowłosy pokazując kotka

Serce Yamady nagle ruszyło. Ostatnio czuł takie coś jak adoptował Izuku z tego ośrodka dla dzieci o specjalnych zdolnościach. Tym razem jednak uczucie tyczyło malutkiego kotka. Hizashi nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że samo spojrzenie zwierzała sprawiło, iż poczuł jakaś potrzebę ochrony względem porzuconego.

-Doprawdy urocza istotka- Yamada rozpływał się nad zwierzakiem

-Wiesz Potya to już nie najmłodszy kotek i No...- zaczął Aizawa jednak Hizashi kopnął go w kostkę u nogi.

-Potya to wspaniałe zwierze i będzie w naszej rodzinie już zawsze- wysyczał przez zęby Yamada spoglądając na męża

Hitoshi jedynie wzruszył ramionami po czym wraz z kotem na rękach udał się na piętro.

-Eh dobra. Te oczy są zbyt piękne by się ich pozbywać do byle schroniska. Kot zostaje ale trzeba się tym biedaczyskiem pożądanie zająć.

Blond włosy mężczyzna poklepał Aizawe po ramieniu delikatnie przekazując mu żeby poszedł osuszyć i nakarmić kociaka. Sam jednak został sam na sam z Izuku, który nadal stał w miejscu w ubraniach, które zdążyły już zrobić wcale nie takie malutkie bajorko na podłodze. Yamada spojrzał na Izuku z lekkim rozbawieniem jak i zmartwieniem o jego przyszły stan zdrowia.

-Trzymaj- mężczyzna rzucił chłopakowi ręcznik- Wytrzyj się powierzchownie i idź przebrać w świeże ubrania.

-Jasne- odpadł łapiąc ręcznik za pierwszym razem

-A No i Izuku. Nie przejmuj się punktami i tym co powie Ci twój wujek. Jak dla mnie dałeś z siebie wszystko i to się tylko liczy- Hizashi przytulił Izuku z uśmiechem po czym dał mu odejść.

Yamada doskonale wie jak ta cała sytuacja się skończy...przecież w końcu to on zna wszystkie zasady egzaminu. Lekki stres przecież nikomu nie zaszkodzi czyż nie?

*****

Minął tydzień...

Całe 7 dni od tego koszmarnego egzaminu.

Izuku od tamtego czasu chodził trochę przybity. Nic w końcu dziwnego przecież najprawdopodobniej nie dostał się wymarzonej szkoły swojego życia. Jego wszelkie ambicje względem zostania bohaterem coraz bardziej zaczynały blaknąć i ustępować miejsce nowym nie za bardzo ciekawym planom na dalsze życie. Teraz jego nowym priorytetem stało się znalezienie nowej placówki i spróbowanie się do niej dostać. To będzie na pewno prostsze niż dostanie się do U.A ale przecież żadna „szkoła nie chanbi".

-Co sądzisz o tej?- zapytał Izuku pokazując bratu ekran laptopa

Hitoshi nachylił się nad urządzeniem tak by nie zranić nowego członka ich rodziny.  Pomimo upływu całego tygodnia kotek nadal nie posiadał własnego imienia. Wszyscy domownicy mieli pustkę w głowie.

-Daleko od domu...ale w sumie jest w naszym mieście więc to i tak sukces- odparł głaszcząc kotka po miękkim, czystym, białym futerku- Masz jakiś sensowny profil tam?

-Umm...- Izuku przesunął palcem po małym kółeczku na górze myszki- Nie, niczego konkretnego. Same ogólniaki

Hitoshi westchnął. Nie miał zamiaru puszczać brata do jakieś badziewnej szkoły, gdzie nie będzie mógł się rozwijać.

-Szukamy następnej- Izuku również westchnął

Szukanie nowej szkoły dłużyło mu się w nieskończoność. Stawało się to również coraz nudniejsze, gdzyz każda kolejna szkoła wyglądała tak samo jak ta poprzednia. Ten sam schemat, te same zasady i te same profile, po których nie wiadomo czy kimś zostaniesz. Za każdym razem to samo!

-Izuku, a może by tak...No wiesz poczekać na wyniki- zaproponował Hitoshi

-Nie, nie ma sensu. Miejsca się kończą, a ja nie chce zostać bez szkoły- powiedział klikając w kolejny link

-Nie masz pewności, że się nie dostałeś- oznajmił ignorując zazdrosną Potye, która w końcu wskoczyła na kolana Izuku

-Mam. Obaj wujkowie przecież mi powiedzieli, że 20 punktów to za mało.

-Jasne...

Do pokoju nagle zapukał Yamada. Niemal natychmiast został zaproszony do środka. Mężczyzna w dłoniach trzymał dwie koperty z logiem Akademi, U.A.

-Jako, iż jestem nauczycielem i egzaminatorem to listy nie musiały przychodzić poczta- wyznał podając obu chłopcom koperty- To ja was zostawię- powiedział po czym zniknął ze drzwiami

-Dawaj pierwszy- Izuku odebrał od brata kota

Histohi złapał kopertę za dwa boku po czym rozerwał ją na dwie części. Na łóżko poleciał jakiś krążek, który od razu wyświetlił nadaną wiadomość. Co śmieszniejsze to to, że hologramem był Shouta Aizawa z miną jakby ktoś waśnie wziął go tak po prostu z jego popołudniowej drzemki w śpiworze i kazał coś mówić.

-Hitoshi Aizawa Gratulujemy dostania się do Akademi U.A. Za pomocą podliczenia Pana punktów z egzaminu pisemnego jak i praktycznego oraz innych czynników wpływających na nasza decyzje jest nam bardzo miło powitać Pana jako nowego członka klasy 1C. Mamy nadzieje, że zbliżający się rok szkolny będzie owocu w nowe doświadczenia.

Tu wiadomość się skończyła, a szary krążek ponownie stał się normalny. Hitoshi z uśmiechem podniósł go i odłożył na biurko.

-Teraz ty!- powiedział z nie spotykanym u niego entuzjazmem

-Emm w sumie to wynik i tak znamy więc nie wiem czy jest głębszy sens by się jeszcze bardziej dobijać.

-Oh nie marudź- Hitsohi wyrwał Izuku kopertę z dłoni i również ją rozerwał.

-A OTO PRZYBYŁEM! TAK JESTEM W FORMIE HOLOGRAMU! Pragnę Ci pogratulować Izuku Midoriya...przepraszam, że jak?- bohater spojrzał za kamerę- Ah najmocniej przepraszam Izuku Aizawa. Przy pomocy podliczenia Twoich punktów z egzaminu pisemnego jak i praktycznego doszliśmy do wniosku, że nie możesz zostać przyjęty do naszej szkoły...

-Izuku tam mi przykro- zaczął Hitoshi

-JEDNAKŻE! Po rozpatrzeniu innych czynników jak i prośby jednej z uczennic o oddanie Ci własnych punktów doszliśmy do wniosku, iż...Izuku Midoriya kończysz z wynikiem 80 punktów co klasyfikuje Cię jako ucznia naszej Akademi. Możesz się teraz zastanawiać do jakiej w takim razie klasy idziesz. Po ponownym podliczeni wszystkich czynników wpływających na decyzje koniec uznała, że zasługujesz na miano ucznia klasy 1A. Ponownie gratulujemy i życzymy udanego roku szkolnego.

Po zakończenie hologram ponownie wrócił do krążka. Izuku wraz z Hitoshi'm siedzieli jak zamurowani. Nie dość, że Izuku dostał się do U.A to w dodatku do 1A!

-Dostałem się?- zapytał nadal zszokowany Izuku

-Na to wygląda- odparł równie mocno zaskoczony

-O KURNA SERIO SIĘ DOSTAŁEM!

-TAK SERIO!

-Teraz możemy wspólnie iść do U.A!- w oczach Izuku ponownie zagościły radosne iskierki- Nie w sumie do innych klas...

-Nic nie szkodzi! Ważne, że spełnimy własne marzenia!

Szykuj się U.A bo dwójka dzieciaków nauczycieli wkracza w twoje skromne progi

-----------------------------------------
Słowa: 1801

Do następnego :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro