Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

61

-IZUKU NIC CI NIE JEST?!

Yamada rzucił się na zaskoczonego chłopca. Izuku wiedział, że jego opiekunowie zostaną powiadomieni o jego „nie moralnych wybrykach" ale żeby, aż tak się tym przejąć? Przecież nic mu się nie stało!

-Odpowiedz! Martwiliśmy się o Ciebie- powiedział poddenerwowany Yamada, za którym nie wiadomo tak właściwie skąd pojawił się Aizawa.

Mężczyzna o dziwo też był naprawdę zaniepokojony. Zazwyczaj to czarnowłosy był tym, który zachowuje zimną krew. Jednak w tej sytuacji wydawał się być zupełnie inną osobą.

-Nic mi nie jest wujku- wysapał ściskany z  całych sił przez Yamade- Nie potrzebnie się martwisz.

-Jasne jasne, a telefon od całego grona bohaterów o tym, że mój podopieczny rzuca się na pomoc jakiemuś blondynowi nie zważając na polecenia starszych to zupełne nic?- zapytał Aizawa- Kim ten dzieciak był? Znasz go?

-Umm myślę, że to o mnie chodzi- wyszeptał Katsuki wychylając się zza pleców Izuku

-Oh to ty Katsuki. Nie sądzisz, że twoja mama będzie się o Ciebie martwić?- Aizawa obejrzał Bakugo wzrokiem od góry do dołu by sprawdzić jakie chłopak pomijał konsekwencje natrafienie na złoczyńcę.

-Nie sądzę ona nigdy się o mnie nie martwi- wzruszył ramionami

-Ale może lepiej żebyś chociaż na chwile pojawił się w domu?

Do Bakugo dopiero dotarł sens wypowiadanych wcześniej zdań. Opiekunowie Izuku najwyraźniej wypraszali go bardzo ale to bardzo delikatnie z ich domu tak by móc porozmawiać z własnym dzieckiem. Blondyn spojrzał na Izuku po czym poprawił sobie mundurek.

-To może ja już pójdę...sprawdzę co się dzieje Nom...w domu- po wypowiedzeniu tych słów Bakugo ukłonił się po czym jak najszybciej się ulotnił.

Katsuki zawsze wymiękał przy rozmowie z wujostwem Izuku. Chłopak wewnętrznie czół, że lepiej byłoby się słuchać tych dorosłych i nie próbować dyskutować. Może to też dlatego by robić dobre wrażenie i nie być zmuszonym do zerwania kontaktu z przyjacielem.

-Czemu wysłaliście go do domu?- zapytał lekko poddenerwowany zielono włosy

-Rodzice będą się o niego martwić tak samo jak teraz my. Nie powinieneś tak pochopnie działać. Jesteś bezbronny nie korzystając z mocy, a za to korzystając z nich jesteś tykającą bombą. Nie możesz odwalać takich rzeczy. Mogłeś się nie źle poobijać! Na prawdę byliśmy przestraszeni!- krzyknął Aizawa wciągając Izuku do domu

-Wujek Shouta ma racje- ze schodów zszedł Hitoshi, który trzymał w ręce kubek lodów- Jak się dowiedzieli co robisz to niemal latali tutaj jakby coś zaraz miało strzelić w nasz dom.

Izuku zaśmiał się pod nosem jednak szybko przestał dostrzegając mieszankę złości i niepokoju na twarzy Aizawy. Teraz uczucie winy ogarniało jego całe ciało. Znowu z własnej woli pokazał wujostwu, że mie jest na tyle odpowiedzialny by mu zaufać bo przecież zaraz rzuci się komuś na pomoc. Chłopak zwiesił głowę w dół przypominając sobie podobną sytuacje jak ta tyle, że z przed kilkunastu lat. Całe zamieszanie miało miejsce kiedy Izuku wraz z Bakugo natrafili na przestraszonego kota, który utknął na drzewie. Przez to, że Izuku potrafił latać, jako pierwszy przybiegł na pomoc. Akcja pomocnicza skończyła się finalnie na tym, że Izuku wraz z kotem utknął na drzewie bo panicznie przestraszył się wysokości i Bakugo musiał poszukać Aizawy i Yamady by ci mogli pomoc. Do tej pory Izuku pamięta przestraszone twarze opiekunów kiedy zobaczyli go siedzącego na jednej z gałęzi drzewa, płaczącego i przytulającego małego kotka, który wyglądał jakby bardzo dobrze się bawił.

-Posłuchaj naprawdę nie możesz tak robić. Zawału przez ciebie dostaniemy.

-Już przeprosiłem przecież-

-Idź do siebie przemyśleć swoje zachowanie jeszcze raz i jednocześnie odpocznij potem porozmawiamy o tym co się stało w szkole- Aizawa wskazał palcem na schody, na których chwile później znalazł się Izuku

Kiedy chłopak dotarł do swojego pokoju od razu rzucił plecak w najbliższy kąt.

-Izuku bo wiesz...tak odskakując od tego ci się stało jakieś parędziesiąt minut temu to w sumie to nigdy nie powiedziałeś mi dlaczego te mendy ze szkoły się nad tobą znęcają- powiedziała wyjmując z plecaka Izuku swoją mangę.

-Długa historia zanudzisz się- Izuku nerwowo się uśmiechnął i pomachał ręką

-Jestem na Ciebie skazana na nie wiadomo jaki okres czasu więc...chętnie znajdę chwile by wysłuchać historie części twojego życia- Sarina wygodnie usadowiła się na krzesełku przy biurku i oparła się łokciami o oparcie

-Eh No...serio mówie same nudy

-Gadaj!

-Jejku dobra- zaśmiał się pod nosem jednak na myśl o samych początkach jego historii szkolnej, aż żołądek mu się ścisnął.- Pominę tutaj moje poprzednie szkoły i skupie się na mojej aktualniej...Więc wszytko zaczęło się kiedy ledwo co dołączyłem do klasy...

———

-To Izuku Midoriya i Katsuki Bakugo przenieśli się do nas z zachodniej części miasta. Mam nadzieje, że miło ich przyjmiecie- powiedział znudzonym życiem głosem nauczyciel

-H-Hej- Izuku lekko pomachał do wszystkich, którzy o dziwo cały czas się uśmiechali

Bakugo na to tylko stał i patrzył się w te wiecznie zadowolone twarzyczki z pogardą.

-Midoriya usiądź koło...tamtego chłopaka pod oknem- nauczyciel wskazał na wolną ławkę zaraz przed szczęśliwym chłopakiem- Bakugo ty usiądź właściwie gdzie chcesz

-Hej skąd dokładnie jesteś? Nie przejmuj się tym nędznym tonem nauczyciela on zawsze taki jest. Jaki masz dar? Kim są twoi rodzice- chłopak od razu zrzucił na przestraszonego Izuku tonę pytań, których chłopak nawet nie zdążył przemyśleć.

Zielono włosy jedynie kiwnął glosą po czym bez słowa usiadł przy ławce. Nawet nie zauważył zachodzącego uśmiechu z twarzy kolegi na nim.

-Uuuu ktoś został odrzucony na starcie- zaśmiał się któryś z uczniów

-Cicho siedź- uciszył go chłopak z ostatniej ławki

———

-To był mój pierwszy błąd, który popełniłem...

———

-„Piąta planeta była bardzo ciekawa. Najmniejsza ze wszystkich. Było na niej zaledwie dość miejsca, aby zmieścić latarnię i latarnika. Mały Książę nie umiał sobie wytłumaczyć, czemu może służyć gdzieś tam na niebie, na planecie bez domów i mieszkańców, istnienie latarni i latarnika- mówił ledwie słyszalnym głosem"..

-Dobrze Midoriya tyle następnym razem trochę głośniej. Nie jestem już młodą panną...Czytaj ponownie- rozkazał nauczycielka na co Izuku głośno przełknął ślinę

-Jezu znowu? Przecież on to już czyta 3 raz. Nie skończymy tego do końca dnia- skomentował jeden z uczniów

-To ja będę decydować kto i co czyta. No Midoriya streszczał się

Izuku zacisnął palce na okładce książki. Głos niemal utknął mu w gardle. On już nie potrafi dłużej...

-Pani profesor...Proszę go nie męczyć on jest nowy. Jeszcze się nie zaaklimatyzował, a Pani go tak ciśnie.

-Nie udzieliłam Ci głosu młody człowieku

-Co by się stało gdyby rada szkolna dowiedziała się, że prześladuje Pani nowego ucznia? Byli by conajmniej zniesmaczeni...Pani kariera zawiodą napewno by ucierpiała czyż nie?

-Ty...-wytyczała przez zęby- Midoriya siadaj! Następny!

Izuku usiadł na krzesło nawet nie odzywając się słowem. Nawet nie podziękował koledze za uratowanie mu tyłka...

———

Izuku wyszedł z kabiny toaletowej. Spokojnym krokiem podszedł do umywalki i odkręcił wodę by umyć sobie dłonie.

-Hej Midoriya co tam u ciebie stary?- dwóch kolegów z klasy chwyciło Izuku za ramiona

-No właśnie jak tak życie mija? Spokojnie?- chłopak wyczekiwał odpowiedzi jednak Izuku nadal milczał- Powiesz kiedyś jakieś słowo?

-Panowie spokojnie z nim- do toalety wszedł „wiecznie-uśmiechnięty-kolega-z-tylnej-ławki"- Nie chcemy przecież skrzywdzić świerzynki z klasy. To by było nie wybaczalne

-„wiecznie-uśmiechnięty-kolega-z-tylnej-ławki" chce tylko otrzymać od Ciebie jedno słowo. Pomyśl ile już dla Ciebie zrobił! Nasz to słowo Izuku...

-„dziękuje"- krzyknęli chórem

Izuku jednym przestraszony wodził wzrokiem po całym pomieszczeniu.

-Ej chyba się dzisiaj nie doczekam...Nie nawidzę takich marginesów społecznych jak ty. Takich którzy nawet nie potrafią się odezwać.

———

-To właśnie od tego czasu wszystko się zaczęło, a dokładnie wszystko zaczęło się od tego kiedy Kacchan został przeniesiony do innej klasy za sprawą lepszego poziomu nauczania.

-Chwile to zaczęli się nad tobą pastwić tylko przez to, że nie powiedziałeś głupiego „dziękuje"?!

-Można to tak ująć...Tak

———

Izuku spokojnie wychudł z klasy ze zdjęciem swojej zmarłej matki w dłoni. Dziś był wyjątkowy dzień, gdyż to właśnie dzisiaj Inko Midoriya zmarła. Zielono włosy szczególnie ten dzień przeżywał.

-Tak bardzo tęsknie mamo...tak bardzo- wyszeptał sam do siebie spoglądając na rodzinne zdjęcie

-Hej Midoriya jak tak bardzo tęsknisz za matką to może do niej dołączysz? Jestem pewien, że ona napewno będzie zadowolona, że może ponownie zobaczyć syna ofermę-Przed Izuku pojawił się „wiecznie-uśmiechnięty-kolega-z-tylnej-ławki" ze swoim drwiącym wiecznym uśmieszkiem

-Co?

-O proszę Midoriya potrafi mówić- jeden z przydupasów wiecznie-uśmiechniętego-kolegi- z-tylnej-ławki" złapał Izuku za ramie po czym wraz z drugim zaprowadzili go na dach tak by nikt ich nie zobaczył.

-Wiesz Midoriya bycie ckliwym jest takie...przereklamowane- powiedział „wiecznie-uśmiechnięty-kolega-z-tylnej-ławki" wyrywając zdjęcie z ręki Zielono włosego- Oh zobacz jak kiedyś była szczęśliwa...ale pojawiłeś się ty i wszystko zniszczyłeś. Usłyszałem ciekawą plotkę, że to ty spowodowałeś jej śmierć czyż nie?

-Zostaw je...proszę- wyszeptał

-Zastanowię się...nie- „wiecznie-uśmiechnięty-kolega-z-tylnej-ławki" przedarł zdjęcie na dwie równe połówki i następnie na jeszcze kilkukrotnie mniejsze.

-Nie...- Izuku poczuł jak coś zlatuje mu na głowę.

Chłopak szybko zorientował się, że to jajko, gdyż skorupka została rzucona zaraz koło jego dłoni, na których trzymał się podłogi. Izuku podniósł głowę do góry czego żałował bo biała mąka wleciała mu do oczu.

-Zobacz Midoriya jak to jest być upokorzonym...Paskudne uczucie czyż nie?- „wiecznie-uśmiechnięty-kolega-z-tylnej-ławki" odrzucił opakowanie mąki gdzieś na siebie- A wiesz jak ja się poczułem kiedy ty mi nie odpowiedziałeś i ludzie zaczęli się śmiać? Tak, właśnie w taki sposób jak ty teraz

-Proszę przestań- poprosił ze łzami w oczach

-Umm nie- zaśmiał się i zrzucił na Izuku kawałki podartego zdjęcia

———

-Nie ważne co zrobiłem. To i tak to nie mało już wpływu na jego stosunek względem mnie. Od tamtej chwili zaczynało się robić coraz bardziej nie fajnie. Zaczynają od zwykłego wyśmiewania się, przechodząc przez wkładanie mojej głowy do toalety, a kończąc na życzeniu mi szybkiej śmierci...Powiedz Mi czemu ja? Czemu trafiło akurat na mnie? Może to wszystko nie miało by miejsca, gdybym odpowiedział, a może nie stałoby się to, gdyby Kacchan nie odszedł z klasy...jestem pewniej jednak jednego. Moje życie w tej szkole zamieniło się w istne piekło!- do oczu Izuku zaczęły napływać gorzkie łzy

-Izuku...

Ten świat jest irracjonalny i nie sprawiedliwy. Zrani nas nie raz i nie dwa. Najważniejsze to zebrać się w sobie i przejść przez to piekło stworzone specjalnie dla nas. Tu nie ma drogi na skryty czy ułatwienia. Trzeba wziąć sprawy we własne ręce i nie dać się zniszczyć...

-----------------------------------------
Słowa: 1701

W tym rozdziale starałam troszkę przybliżyłam Wam historie ze szkoły Izuku. Czemu się nad nim pastwią itd. A No i prześladowcę Izuku nazwałam „Wieczne-uśmiechnięty-kolega-z-klasy", gdyż jego imię nie jest istotne

Miłych wakacji i Do następnego :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro