Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

-To wszystko Izuku- Hikaru posłał wiecznie szeroki uśmiech chłopcu naklejając mu ostatni plaster.- Postaraj nie robić sobie więcej krzywdy.

-Rękawiczki- wyszeptał.

-A No tak. Na razie nie mamy zapasowej pary. Takie rękawiczki nie są powszechnie dostępne więc trudniej je zdobyć. Jednak ty jesteś specjalnym przypadkiem.

-Co to znaczy?- zapytała przejęta Inko głaszcząc syna delikatnie po włosach.

-To nic strasznego. My po prostu na razie nie wiemy skąd Izuku ma indywidualność, a raczej jak ją dostał. Mamy pewne podejrzenia jednak nie chcemy wyciągać pochopnych wniosków.

-Rozumiem- odparła- Jak mogę pomóc Izuku w kontrolowaniu quirk?

-Jego dar związany jest mocno z jego emocjami. Najlepiej trzymać go z dala od wszelkich stresujących sytuacji.

-Czyli mam go izolować od ludzi?!

-Delikatnie mówiąc tak, a przynajmniej do czasu, w którym będziemy mogli sami pomóc w leczeniu Izuku. Proszę uważać i na siebie i na syna.

Kobieta kiwnęła głową po czym wstała z krzesła. Na pożegnanie uścisnęła dłoń lekarza jednak nie trwało to za długo. Szybkim tempem zarzuciła na siebie kurtkę oraz pomogła ubrać się synowi by ten jeszcze bardziej nie zniszczył sobie dłoni.

-Idziemy?- zapytała z uśmiechem chwytając Izuku za drobną dłoń.

-yhym...

-Miłej pracy życzę- powiedziała w stronę lekarza jednocześnie chwytając za klamkę.

-Oh bardzo Pani dziękuje jednak ja i tak zaraz kończę i również wracam- zaśmiał się cicho pod nosem na myśl spędzenia reszty dnia na „odpoczynku" przy stercie papierów.

-W takim razie dowiedzenia

Hikaru tylko kiwną głową przy okazji wkładając pliki papierów do torby. Szczerze wolny czas wolałby przeznaczyć na spanie, którego w ostatnim czasie mu strasznie brakowało...ale jednak jego praca wymagał od niego niemałego poświęcenia nie tylko na tle czasu ale i zdrowia.

-Oby ten dzień okazał się lepszy...- westchnął przecierając palcami zmęczone oczy

*****

Po wyjściu ze szpitala między Inko, a Izuku przez pewniej czas panowała głucha cisza. Żadne z nich nie wiedziało o czym porozmawiać bądź jak wogóle zacząć rozmowę. Niby byli rodziną i nie mieli żadnego problemu z porozumiewaniem się ale w obecnej sytuacji żadne nie miało odwagi nawet otworzyć ust. Zapatrzonemu Izuku w kolorowe witryny sklepów  taka sytuacja nie przeszkadzała. Wreszcie mógł zostać sam ze swoimi myślami. Jednak jak zwykle musiał coś palnąć.

-Mogę?- wskazał na sklep z jego ulubionym dżemiem malinowym, który zawsze dodawał do domowo przygotowanych kruchych ciasteczek.

-Ah jasne!

Po nie całych 10 minutach stania w kolejce wreszcie udało im się cokolwiek kupić przy okazji zaliczając mały opierdziel po tym jak Izuku nie umyślnie strącił pudełko z chusteczkami na podłogę. Jedyną rzeczą, która w tej całej sytuacji ucieszyła to to, że jako stały klient dostał bonusowe ciasteczka. Zawsze to coś dodatkowego.

-To jak Izuku? Co chcesz dzisiaj porobić?- spytała uśmiechnięta Inko podając Izuku ciasteczko.

-Umm szczerze nie wiem

Chłopiec zamyślił się na chwile totalnie nie zwracając uwagi na to, że kartki papieru wypadają mu jedna po drugiej z rąk.

-Izuku twoje rysunki- Inko wskazała na lecące z wiatrem kartki

Izuku wyciągnął dłonie przed sobie chcąc złapać choć jedną kartkę jednak nie umyślnie użył swojej mocy pozwalając poleciec swoim zgubom jeszcze dalej. Chłopiec biegiem rzucił się przed siebie co chwile podskakując i machając rękoma w powietrzu. Totalnie nie zwracając uwagi gdzie biegnie wbiegł na jezdnie. Dopiero tam udało mu się podnieść z ziemi jeden z rysunków.

-Mamo mam!- krzyknął z uśmiechem machając kartką w stronę matki

-IZUKU!!

Wszystko działo się jak w ułamku sekundy. Izuku widział jak jego matka szybkim ruchem chwyta go za jego pasiasty sweterek przepychając go jednocześnie na drogę dla pieszych*. Chłopiec po uderzeniu głową o asfalt usłyszał krzyk, który docierał do niego jak zza jakieś ściany. Był przynajmniej dla niego tak wyrazisty, że bez problemu wykrył głos swojej matki.
Nadal lekko otumaniony po bliskim zetknięciu się z asfaltem, podeptał się na ręce czego szybko pożałował, gdyż ta zapiekła go tam mocno, że sama z siebie się ugięła. Izuku nie dawaj za wygraną i spróbował jeszcze raz tym razem za wszelką cenę ignorując ból. Widok jaki zobaczył przeraził by nie jednego „twardziela".

Krew, wrzask wszystkich przerażonych ludzi oraz w tym wszystkim...bezwładnie leżące ciało jego matki na środku drogi. Samochód odpowiedzialny za tragedie zamiast się zatrzymać, zaczął coraz bardziej przyspieszać. Sprawca chciał uciec! Izuku, z którego uleciały już dokładnie wszystkie emocje przetarł dłonią twarz. Nagle poczuł coś ciekłego na dłoni. Drżącym ruchem oddalił swoją dłoń od twarzy z przerażeniem zdając sobie sprawę iż ta jest cała w cieplej oraz jeszcze cieplej krwi. Szczerze wolał nie wiedzieć czyja to krew...jego czy jego drogiej matki, która umarła w najbardziej bohaterski sposób jaki tylko mógł sobie wyobrazić. Chłopiec miał wrażenie jakby wszystko wokół niego zwolniło.
Na ostatkach sił wstał i zaczął podchodzić w stronę Inko. Kiedy dotarł do kobiety upadł na kolana przy okazji rozdrapując je do krwi. Obolałą dłonią dotknął jednego z jej policzków gładząc go jak najdelikatniej kciukiem. Łzy z jego oczu spływały po jego twarzy niczym płynąca rzeka.

-MAMO!- Izuku ten jeden jedyny raz dał upust swoim emocjom...tylko teraz...tylko dla niej!

Nawet nie zdał sobie sprawy z tego, że właśnie używał swoich indywidualności powodując taki wiatr, który przez swoją siłę przepchał najbliższe samochody oraz randomowych przechodniów wprost do rzeki.
Tak bardzo skupił się na matce, że nie usłyszał głosów różnych bohaterów oraz syren straż specjalnych, które zostały zaalarmowane przez obserwatorów całego zdarzenia.

-Proszę obudź się...chce przeżyć z tobą jeszcze trochę czasu...Obiecałaś, że zjesz ze mną katsudon...OBIECAŁAŚ!- ostatnie słowo niemal wykrzyczał zdzierając sobie jeszcze bardziej gardło.

-Izuku- powiedział dobrze znany mu głos.

Chłopiec obrócił głowę. Tak jak się spodziewał był to Erasterhead, a zaraz za nim Mic'k. Bohater widząc zakrwawione dziecko głośno przełknął ślinę nadal zostając w swojej „profesjonalnej" roli nie dając po sobie poznać, że się obawia.
Izuku otworzył usta by coś powiedzieć jednak przez jego gardło nie chciało przejść żadne słowo...MUSI COŚ POWIEDZIEĆ!

-Co jest?- zapytała zdezorientowana całą sytuacją Midnight zakrywając sobie usta dłonią.

-pomóż...- wyszeptał Izuku patrząc błagalnym i jednocześnie całkiem pustym wzrokiem na bohaterów.

Świat Izuku nagle cały zawirował. Wszystko zaczęło tracić ostrość stając się jedną wielką plamą bez wyrazu. Jego powieki powoli zaczęły się zamykać.
NIE MÓGŁ JEJ ZOSTAWIĆ! NIE W TYM MOMENCIE! NIE TERAZ!

****

-Nadajemy prosto z centrum Musutufu. Miasta znajdującego się nie daleko Tokio. W godzinach popołudniowych miejsce miał wypadek z udziałem samochodu. Liczba ofiar jest jeszcze nie znana. Wiadomo jedynie, że w całym incydencie brał udział mały chłopiec oraz jego matka. Stan zdrowia pozostaje nie znany. Będziemy informować Państwa na bierząco.

-----------------------------------------
Słowa: 1053

Moja mina podczas pisania tego rozdziału: 👁👄👁...biedne ciasteczka oraz dżemik

Do następnego :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro