Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

74

Tak jak powiedział Shinsou, dosłownie na następnej lekcji Pan Aizawa opowiedział całej klasie swoim wiecznie zaspanym głosem o festwiwalu sportowym organizowanym w tym roku. Klasa podzieliła się wtedy na dwa obozy czyli na osoby, które były zachwycone szansą na popisanie się swoimi umiejętnościami ale również na osoby, które uważały, że to zwykły zapychacz czasu, który mógł zostać spożytkowany na naukę. Izuku jak to Izuku należał do tej pierwszej grupy. Od dziecka bowiem oglądał pojedynki klas pierwszych i zawsze wydawało mu się to naprawdę ekscytujące. Wystarczy pomyśleć: co roku nowe osoby, co roku nowe moce do ewentualnego wpisania do notesu, co roku ta sama ekscytacja i rodzinne zakłady o to kto przejdzie. Jedyne czego Izuku nie lubił w tych zawodach było to, że tyle co dawały mu miłych spójniejsza to tyle samo posiadał tych z grona „nie przyjemnych" czy „nie chce pamiętać ale muszę". A jakie to mogły być?  Niemal rok w rok siedział zamiast z opiekunami to z randomową osobą, która była aktualnie pod ręką czy to Midnight czy matka Katsuki'ego. Aizawa i Hizashi prawie zawsze byli komentatorami więc przynajmniej tyle mógł ich pooglądać. W tym roku jednak to ON będzie występował i ma zamiar postarać się pokazać z jak najlepszej strony. Nie przyniesie wstydu, a jego matka będzie z niego dumna!

Pierwsze dwie rundy nie wzbudziły w Izuku większych emocji od to prace niby zespołowe ale jednak stawiające na pierwszym planie zadbanie tylko o siebie. Tak jak Izuku mógł się spodziewać jego klasa pokazywała z siebie milion procent co bardziej go motywowało. Co jednak mogło zaskoczyć dzieciaka, który ogląda te zawody od zawsze? Co prawda zawsze zza ekrany dużego telewizora i w towarzystwie kota krzątającego się od kuchni do salony ale jednak...był jednak jeden jedyny rok w którym na własne oczy zobaczył arenę wraz z uczestnikami. Było to paręnaście lat temu kiedy wybłagał od Hizashi'ego to żeby ten zabrał go do miejsca, w którym mężczyzna pracował. Długo tam jednak nie posiedział ponieważ Aizawa go szybko zauważył i ochrzanił Hizashi'ego za przyniesienie go na tak nie bezpieczne zawody. Żeby mie zrozumieć go źle. Aizawa uważał, że Izuku to niebywale spokojne dziecko, jednak kiedy coś go zainteresuje to potrafi zniknąć i pojawiać się gdziekolwiek chciał być, pozostając nadal nie zauważonym.

-Midoriya co ty tak stoisz?- dotknęła go palcem Hatsume Mei, która musiał przyznać, że pozytywnie go zaskoczyła swoim talentem do budowania.

Izuku zdał sobie sprawę, że jak idiota stoi na korytarzu i BARDZO prawdopodobne, że mamrocze sam do siebie. Szybko się uśmiechnął i zaczął zapewniać, że wszystko okej. Dziewczyna nie wzruszona poszła dalej jedynie kiwając głową na znak, że rozumie. Izuku zacisnął palce na plastikowej butelce, którą trzymał w dłoniach. Z jego jakże szybkich obliczeń wywnioskował, że zaraz będą walki jeden na jeden, które próbą eliminacji wyłonią zwycięzcę. Zielono włosy zaczął kierować się do przebieralni w której wszyscy mieli ewentualnie zmienić brudne lub zniszczone rzeczy na nowe jednak kiedy pokonał kolejny korytarz i skręcił w lewo na jego drodze stanęła Uraraka. Zaskoczony spojrzał na dziewczynę, która niemal pobladła na jego widok.

-Hej Uraraka- przywitał się grzecznie jednak ta spuściła głowę i ominęła go wchodząc następnie do damskiej przebieralni.

Eh No i to by było na tyle jeśli chodzi o przywitanie tej dwójki. Izuku już podczas pierwszego zadania zauważył, że Uraraka unika go coraz częściej albo udaje, że go nie słyszy i idzie dalej. Było to poniekąd wkurzające ale Izuku starał się to rozumieć. Może zrobił coś nie tak? Jednak męczyła go myśl, że Ochako zmieniła do niego stosunek po zobaczeniu jego prawdziwego oblicza.

-Midoriya gdzie cię wciągnęło?- zapytał Denki klepiąc z zaskoczenia Izuku w ramie- Zaraz zaczynają się losowania przeciwników.

-Musiałem się przejść- wymyślił na szybko

-Odpoczynek to podstawa- poparł go Kirishima przebierając rozszarpaną koszulkę

Zielono włosy już miał coś powiedzieć jednak przerwał mu ogłuszający krzyk jego wuja Yamady.

-ZACZYNAMY PIERWSZĄ RUNDĘ!- w tym momencie zabrzmiał tandetny dzwonek jak z filmu o boksie- JAKO PIERWSI WYSTĄPIĄ...- chłopaki wyczekiwali w napięciu jedynie Todoroki miał to lekko mówiąc gdzieś- IZUKU MIDORIYA KONTRA Hitoshi Shinsou?- głos prowadzącego nieco przygasł tak jakby nie dowierzał i czytał tablice ponownie- TAK KONTRA HISTOSHI SHINSOU!

-Midoriya jesteś pierwszy!- rozbrzmiał podekscytowany głos któregoś z jego przyjaciół

-Tia- odparł

On ma walczyć ze swoim bratem? Przecież to pogwałcenie wszystkich zasad dotyczących posiadania rodzeństwa! Każdy wie, że nie wolno boć się z rodzeństwem, gdyż nie będzie używali się pełni mocy, a nawet jeśli to jedna ze stron potem może się obrazić. Jednak w sumie Hitoshi nie będzie miał mu za złe jak użyje na nim swojej mocy. Tak mocy bo nie zamierzał używać tej groźniejszej. To po prostu nie wchodziło w grę! W każdym razie Izuku otworzył drzwi prowadzące do długiego korytarza, który kończył się oślepiającym światłem panującym na zewnątrz. Chłopak przełknął głośno ślinę i zrobił krok do przodu. Nie może pokazać, że się obawia. 

-Serio dowalisz bratu?- zapytała Sarina idąca z nim krok w krok

-Chyba tak...a przynajmniej tak myślę. Hitoshi nie lubi kiedy daje mu sie fory bo wtedy uważa, że ktoś uważa go za słabszego i nie godnego walki- odparł nie zatrzymując się- Nie oczekuje od Ciebie pomocy. Wręcz jej mie chce rozumiesz? Żadnego krzyczenia, rozpraszania czy nagle pojawiających się przedmiotów. Wszystko mam zaplanowane i spakowane.- poklepał się go kieszeni spodni

-Spoko rozumiem- wzruszyła ramionami. Niczego innego po Izuku się nie spodziewała. Zawsze wolał grać czysto - Co masz na myśli mówiąc „mam zaplanowane i spakowane"?

-zobaczysz w swoim czasie- zaśmiał się krótko pod nosem

-Czasami jestem przerażający- krzyknęła idąc pod ścianą w stronę Midnight kiedy wyszli na zwierze powietrze i okrzyki podnieconych kibiców.

Izuku postanowił to traktować jako „powodzenia" przez co na jego twarzy zagościł lekki uśmiech...został on jednak zgaszony przez poważną minę Hitoshi'ego, który szedł w jego stronę. Już przekroczyli linie narysowanego pola...ciśnienie Izuku z dziwnej przyczyny podskoczyło. Miał wrażenie, że serce zaraz mu wybuchnie albo rozerwie klatkę piersiową.

Czas na walkę brata z bratem..

Izuku spojrzał na miejsce, w którym spokojnie siedzieli Aizawa i Yamada, którzy teraz albo mieli totalnie wywalone albo umierali ze stresu. W końcu dwaj wychowankowie się zaraz pozabijają. Widoczność przez skończę była taka, że jedyne co zobaczył to lśniące odbicia światła o szkło pokrywające przednią cześć „balkonu".

-PROSZĘ ZAJĄĆ POZYCJE!- krzyknęła Midnight podnosząc reje do góry

Deku miał wrażenie jakby Histoshi chciał mu coś powiedzieć jednak przez odstęp, który ich dzielił nic nie dało się usłyszeć. Postawili więc na szybkie wymienienie spojrzeń.

-START!

Żaden się nie poruszył. Każdy czekał na ruch tego drugiego...a może tak tylko się Izuku wydawało. Midnight spojrzała na obu po czym wycofała się do tylu nie świadomie zatrzymując się obok nie wzruszonego ducha. Publiczność wstrzymała oddech...
Izuku przyglądał się Hitoshi'emu czekając na jakikolwiek ruch. Twarz jego brata była taka sama jak podczas wejścia na arenę, wyprostował się jedynie nie znacznie.
Izuku postanowił zrobić krok do przodu, a potem kolejny. Z każdym kolejnym zwiększał od swoje tępo tak, że teraz dzieliło ich zaledwie 5 metrów.

-Twoje dostanie się tutaj to totalna pomyłka- powiedział Hitoshi

Deku się nie zawahał. Dobrze znał moc brata i doskonale wiedział, że ten chce go tylko sprowokować do powiedzenia jakiegoś słowa. Biegł dalej unosząc słownie do góry tak by moc użyć daru w ruchu.

-Twoja matka byłaby zawiedziona- niemal wypluł te słowa ze swoich ust

Wbił drobną szpileczkę w serducho Izuku bezbłędnie.

-Byłaby zawiedziona twoją postawą. Krzywdzenie innych, nie słuchanie dorosłych? Wielka szkoda- wzruszył ramionami nadal stojąc w jednym miejscu

Deku biegł dalej wysłuchując takich i podobnych tekstów. Było to trudne bo była to jego jedna ze słabości. Ile to on już chciał mu coś odpowiedzieć od słów typu „nie prawda" , aż do całych wiązanek słów, których normalnie by nigdy nie wypowiedział.

-Jesteś w naszej rodzinie wyrzutkiem nie-

-ZAMKNIJ SIĘ- wrzasnął

Izuku zdał sobie sprawę co właśnie zrobił przez uśmiech pojawiający się na ustach brata.

-Jak sobie życzysz- odparł z wielkim uśmiechem triumfu

Już miał robić krok do przodu gdy poczuł jak coś, a raczej ktoś przejmuje nad nim kontrole. Jego kończyny przestały się go słuchać przez co przytomny został tylko umysłem. Chłopak zaczęła kierować się w stronę, z której przyszedł w akompaniamencie wiwatów i krzyków publiczności. To koniec. Jego przegrana. Tyle lat przygotowywania się do festiwalu poszło na marne przez jego głupotę i nie umiejetność panowania nad swoimi uczuciami. Czuł się żałośnie przegrywając z własnym bratem.

-IZUKU!

Do jego uszu dobiegł stłumiony krzyk. Jego oczy natychmiast podniosły się w stronę głosu. To co zobaczył było nie do opisania. W wejściu na arenę stały cztery postacie ciężkie Izuku do opisania. Na środku stała jednak krzycząca do niego bardzo dobrze widoczna Sarna.

-Przecież miałaś nie krzyczeć- pomyślał

Po włosach Izuku przebiegł zimny wiatr. Poczuł jak w dłoniach zbiera mu się coraz większa siła. Poruszył lekko palcami. Jeszcze tylko kilka kroków i przegra! Przeklinając w myślach starał się mocniej poruszyć palcami. NIE PODSA SIĘ TAK ŁATWO!

Siła powietrza odepchnęła go dosłownie kiedy był krok od przekroczeni lini. Izuku ponownie spojrzał na wejście jednak tym razem stała tam tylko Sarina, która wiwatowała teraz ze szczęścia. Ludzie wstrzymali oddech. Izuku zrobił energiczny zwrot do tyłu i zaczął z prędkością światła biec w stronę zdezorientowanego Hitoshi'ego. Chłopak wziął duży zamach rękoma i z całych sił jakie tylko miał wycelował w brata. Ten nawet nie zdołał odskoczyć. Wielki powiew wiatru wypchnął go zza linie tak, że omal nie rozbił se głowy o beton stanowiący cześć ściany.

Wszyscy jeszcze przez chwile byli pogrążeni w ciszy jednak szybko otrząsnęli się z szoku i zaczęli wiwatować.

-Shinsou wypchnięty zza linie!- powiedziała Midnight

-DO NASTĘPNEJ RUNDY PRZECHODZI IZUKU MIDORIYA!

****

-Stary co to było?!- zaczepił go Mineta kiedy ten przyszedł na trybuny, na których siedziała jego klasa

-Ale co?- zapytał

-JAK TO CO? Gość najpierw Cię wprowadza w jakaś hipnozę, a potem jednak ty odpalasz się z tą swoją mocą. Co ty na następny level wszedłeś?- zauważył Denki

Już miał odpowiedzieć jednak Bakugo złapał go mocno za rękę i wyprowadził na korytarz.

-Co?- zapytał spokojnie

-Co co? Co to tam miało być? Wiedziałem, że twój „brat" ma moc tego No..prania mózgu ale nie wiedziałem, że dodaje ci +10 do siły i motywacji.

-To nie tak. Eh pewnie uznasz mnie za wariata jak Ci powiem, że miałem pewne „przewidzenie"

-Zależy jakie „przewidzenie masz na myśli"

-A takie, że widziałem chyba poprzednich posiadaczy moich mocy...TAK TAK wiem jak to brzmi ale tak mi się wydaje.

-Izuku twój brat ma moc prania mózgu. Takie coś jest po prostu nie możliwe. To podobna sytuacja jak z tym twoim duchem w pokoju. Przecież już dawno z tego nonsensu zrezygnowałeś prawda? Po co Ci wiara w kolejne bzdury?

-Wiedziałem, że nie zrozumiesz ty masz moc wrodzoną, ja za to mam dosłownie wczepioną- to zdanie wypowiedział wyjątkowo cicho pomimo , że nikogo nie było ma korytarzu- Nigdy nie dowiesz się jak to być mną

-Może i tak ale z moją psychiką jeszcze dobrze przez co nie wymyślam historyjek

Deku zacisnął pieści. Nie lubił ignorancji. Bakugo jak jego przyjaciel powinien mu uwierzyć, ten za to zaczyna sugerować, że coś z nim jest nie tak.

-Nie gniewaj sie ale- nie damę mu było dokończyć

-Daruj se- powiedział se po czym odwrócił się na pięcie i poszedł wznowić oglądanie zmagań kolejnych osób.

*****

Oglądając pojedynki Izuku stracił poczucie czasu. Nim się obejrzał ponownie była jego kolej na pojedynek. Spojrzał na tabele by zobaczyć z kim dane będzie mu walczyć.

-Todoroki- wyszeptał obracając głowę w stronę znudzonego Shoto, a może on był śpiący? Szczerze Izuku zawsze miał problem z odróżnieniem uczuć na jego twarzy.

Todoroki po ogłoszeniu następnej pary wymienił z Izuku pełne politowania spojrzenie. Młodszego przez to, aż przeszedł zimny dreszcz.

-Powodzenia Midoriya!

Kiedy ponownie Izuku stał na polu „walki" nie miał zamiaru się wąchać. Kiedy tylko Midnight dała znak oznaczający rozpoczęcie się pojedynku obydwoje suszyli jednocześnie na siebie. Midoriye zaskoczyła prędkość jaką posiadał Todoroki. Chodzisz czego można spodziewać się po synu bohatera numeru dwa. W ostatniej chwili Izuku zrobił unik przed falą nadciągającego lodu. Wielka bryła pokryła znaczną ilość terenu, na którym zaledwie kilka sekund temu stał chłopak. Wziąć głęboki wdech i wydech po czym obrócił się z powrotem do Todorokiego. Coś w jego zachowaniu mu nie pasowało. Czemu nie walczy dwoma darami? Uważa, że jednym więcej osiągnie? Nagle z trybun dobiegł głos Endevora, który krzyczał coś do Shoto typu: wygrasz, użyj mojego daru, czemu nie używasz ognia synu?.

-Stary dziad- burknął Todoroki posyłając w stronę Izuku kolejną fale lodu

Tym raziem jednak zielonowłosy odbił dar przeciwnika w drugą stronę. Todoroki zrobił unik i przetarł sobie twarz z resztek zimnego przedmiotu, który zaczął się powoli roztapiać. Korzystając z tego momentu Izuku przystąpił do ataku. Silne powiewy powietrza po koleji odpychały Shoto doradź bliżej lini. Kiedy Izuku już robił sobie nadzieje, że pójdzie mu tak łatwo, Todoroki wytworzył „barierę" z lody przez co dalsze odpychanie mijało się z celem. Ich walka trwała w identyczny sposób jeszcze z 5 minut, po upływie tego czasu to Todoroki zaczynał przejmować kontrole nad walką. To on zaczynał atakować, a Izuku był zmuszony odpierać ataki. Młodszy obrócił się na pięcie i czym prędzej wbiegł zza jedną z brył. Z jego kieszeni wypadło małe szkiełko, którym w trybie natychmiastowym przejechał sobie po dłoni po czym potarła o ów bryłę. Stres zżerał go od środka. Cała swoją silną wolą sprawił, że bryła wzleciała w powietrze po czym zrobil zamach posyłając lód prosto na nie uważnego Todorokiego. Chyba wolałby nie widzieć teraz jego policzka, którym oberwał najbardziej. Kiedy Shoto zbierał się z podłogi, Deku spojrzał w stronę Midnight, która tak jakby z kimś rozmawiała. Na podstawie swoich doświadczeń doskonale wiedział do kogo kobieta dzwoni, a raczej po co dzwoni. Zaprzestanie pojedynku w tym momencie było by najlepszą opcją jaką tylko mogli wymarzyć sobie nauczyciele. Nikt nie chce, żeby ktoś zginął. Dla uczestników jednak znaczyłoby to, że walka musiałaby się i tak powtórzyć.

-Wstawaj- wyszeptał Izuku próbując złożyć „na ślepo" małe szkiełko, którym rozciął sobie dłoń, z której teraz sączyła się szkarłatna ciecz.

Kiedy Izuku zrobił krok do przodu poczuł jak jego serce zaczyna szybciej bić. Zestresowany dotknął klatkę piersiową dłonią pozostawiając na materiale krwawy odcisk dłoni. Chłopak Nie wiedziała o co chodzi dopóki nie spojrzał w dół. Tuż przy jego nogach znajdował się czarny dym na szczęście w małej ilości. Zaczął panikować. Przecież nad sobą panuje! To szaleństwo. Kiedy jednak podniósł prawą nogę do góry tuż pod jego butem znajdowało się jedno piórko z jego skrzydeł.

-O kurwa- przeklną- Kiedy kiedy to się stało?!

Todoroki patrzył na niego jak na wariata do czasu, aż ich spojrzenia się nie spotkały. Wtedy przez ciało heterohronika przeszedł rozrywający ból. Pod impulsem bólu nogi się pod nim ugięły przez co teraz klęczał na murawie pokrytej ostrym lodem.

****

Hizashi wraz z Aizawą znudzenia siedzieli komentując po koleji każdy pojedynek. Niby co roku twarze nowe, a jednak sposób walki i monotonność była im skądś dobrze znana.

-Myślisz, że Izuku da sobie radę z Todorokim?- zapytał Hizashi poprawiając sobie okulary na nosie i prostując się do pozycji siedzącej.

-Nie mi to oceniać. Obaj są silni. Nie lubię stawiać na jednego ze swoich uczniów- odparł

-Em Shouta...czy to normalne, że Todoroki się chyba modli na środku pola walki?- zapytał mróżąc oczy by lepiej zobaczyć

-Co ty gadasz- prychnął nie wierząc- Co ty wygadujesz...O kurna rzeczywiście!

Do pomieszczenia wpadł jeden z nauczycieli. Obaj mężczyźni od razu spojrzeli na zdyszanego przybysza.

-Midoriya...-zrobił wielki wdech- Nie panuje nad mocą- wysapał w końcu

-Przerwać pojedynek? To idzie za daleko- Hizashi wstał z krzesła jednak Aizawa posadził go z powrotem na jego miejsce

-Izuku da sobie radę nie można go wiecznie kontrolować

-Przecież to ty zawsze uważałeś, żeby uważał z mocami! A teraz pozwalasz mu torturować ucznia?!

-Sam da sobie radę. My dzisiaj nie robimy za jego rodzine tylko za zwykłych nauczycieli. Jeśli to zajdzie za daleko to Midnight zareaguje.

-Nie wierze, że nic nie robimy

*****
Wspomnienia. Zazwyczaj przyjemne jednak w niektórych przypadkach jednak brutalne. Do tej drugiej grupy należał Shoto Todoroki. Izuku musiał przyznać, że oglądanie katuszy jakie musiał przechodzić Todoroki jako mały chłopiec były dość nie przyjemne. Co on wogóle mówi?! Wspomnieni Todorokiego to był jakiś koszmar. Izuku właśnie stał przez sceną podczas, której Endevor uderza żonę, która tylko stanęła w obronie syna.

-On jest w wystarczającym wieku by zacząć cięższe treningi!- warknął mężczyzna- Nie będziesz decydować co będę robić z Shoto!

-Nie siedzisz, że on tego nie chce?! Przestać go krzywdzić- powiedziała przez łzy kobieta

-Nie wygaduj bzdur kobieto. Zrobię z niego prawdziwego bohatera. Takiego bohatera, który pokona tego durnia All Mighta! A teraz chodź synu pora na prawdziwy trening- Endevor spojrzał w pełne przerażenia oczy dziecka

To była zaledwie jedna z multuma wspomnień, które pamięta Todoroki.

-PRZESTAŃ!

Do uszu Izuku dobiegł przyciszony krzyk Todorokiego. W rzeczywistości był to krzyk zawierający ogromną ilość bólu. Coś w chłopaku pękło. Nie chciał tu być ani chwile dłużej! Nie może tak bezczelnie krzywdzić nie winną osobę. Ponownie skupił całą swoją sile jaką posiadał. Musiał jak najszybciej zostawić Todorokiego w spokoju. Wziął głęboki oddech i spróbował ponownie.

-Midoriya! - z trybun dobiegały głosy jego przyjaciół. Były takie wyraźnie.

Izuku otworzył oczy. Tak jak myślał znajdował się w świecie rzeczywistym. Todoroki dopiero się podniósł z ziemi. Targały nim uczucia takie jak na przykład porażka czy żenada.

-Midoriye pojebalo co to miało być?- krzyknął ktoś z pierwszych rzędów .

Izuku poczuł jak coś piekło jego dłoń. Zaskoczony spodziewał się poparzenia albo zatarcia. Spodziewał się nawet zanieczyszczenia jego rany. Jednak to czego się nie spodziewał to na pewno mały płomień ulatniający się z jego ręki...ta moc...kojarzyła mu się tylko z jednym człowiekiem...

-NIE PRZEGRAM Z KIMŚ TAKIAM JAK TY!

...All for one

Ostatnie co pamiętał to zimno lodu oraz ciepłego ognia napływającego ze strony przeciwnika. Ostatkami sił zobaczył też gaszący się płomyk na jego dłoni oraz coraz bardziej widoczny symbol na jego skórze nadgarstka. A może to tylko wymysł jego wyobraźni?

*****

Z trybun zeszło właśnie dwoje nastolatków. Szli w tym damym tępie nie nawiazując między sobą kontaktu wzrokowego do puki nie weszli na zupełnie pusty korytarz.

-Tem ziomek z dwiema mocami był nie zły- zaczął chłopak przejeżdżając po swoich granatowych, lokowanych włosach.

-Niby, który? Obydwaj mieli po dwie zdolności- burknęła pod nosem dziewczyna wpatrując się w ekran swojego telefonu.

-Wiesz, o którego chodzi...przestaniesz się bawić telefonem kiedy rozmawiamy.

-Właśnie wysłałam wiadomość do sam wiesz kogo w sprawie Izuku. Wreszcie wiemy gdzie jest i wiemy jak radzi sobie z mocami. Teraz wystarczy wszystko potwierdzić tym pajacom i jesteśmy wolni

-Masz racje Hoshinoumi

-----------------------------------------
Słowa:3041

Dziś mija równo rok od publikacji tego opowiadania. Chciałabym Wam bardzo podziękować za wszystko co zrobiliście dla tej książki ♥️🍾

Jeśli chodzi o nazwisko pojawiające się na końcu to mogę jedynie podpowiedzieć, że już kiedyś się pojawiło 😎

Do następnego :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro