Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

56

-Midoriya do gabinetu ale już!!

-A-Ale ja- Izuku na trzęsących się nogach wstał.

Chłopiec gdy podniósł głowę niemal zastygł w bez ruchu. Przed nim stała cała grupa uczniów wraz z nauczycielami na czele. Wszystko patrzyli się na Izuku krzywymi spojrzeniami tak jakby zrobił coś totalnie nie dopuszczalnego. W sumie to użył mocy na uczniu ale to tylko i wyłącznie w celach obrony własnej...czyż nie?

-Bez dyskusji Midoriya- powiedział szorstko przecierając sobie ręką po skroni- Niech ktoś zabierze tego chłopaka do pielęgniarki...Midoriya ty też później pójdziesz do gabinetu niech Ci opatrzy te rany- Dyrektor wskazał na zadrapania znajdujące się na policzkach zielono włosego.

-Przecież to było do przewidzenia, że będzie próbował kogoś jeszcze zabić! No i patrzcie trafiło na niego!- krzyknął ktoś ze środka zbiorowiska

-Właśnie kto go dopuścił do normalnych ludzi?!

-Trochę żenada!

Izuku starał nie dopuszczać do siebie nie przyjemnych komentarzy ludzi ze szkoły. Szczerze mówiąc to nie zmieniło się absolutnie nic w porównaniu z jego poprzednią szkoła. Podejście ludzi względem jego osoby zawsze było...dość specyficzne No, a w szczególności kiedy każdy dowiadywał się co Izuku uczynił w przeszłości.

-Midoriya? Ocknij się!- dyrektor poklepał Izuku po ramieniu na co ten od razu zareagował.

-W-wszystko w porządku!

-W to nie wątpię...chodź nie mamy całego dnia. Muszę wezwać twojego wujka. Nie dość, że tak czy siak jest to konieczne to jeszcze za każdym takim „incydentem" miałem go informować. Same z tobą problemy Midoriya...

-W porządku ale...- Izuku podniósł z podłogi wierzchnią cześć mundurka, która jakąś chwile temu została z niego siłą ściągnięta.

-Coś nie tam Midoriya?- zapytał już lekko poddenerwowany dyrektor obracając się w stronę zielono włosego- Chcesz zabrać coś z sali lekcyjnej czy coś w tym stylu?

-Nie bardziej chodzi mi o moje umm...-Izuku na moment się zawahał. Nie za bardzo chciał mówić o swoich lekach wśród uczniów.

-No wykrztuś to z siebie- pospieszył go

-No bo moje leki...- wyszeptał wskazując trzęsącą się ręką na leżące w różnych stronach korytarzach tabletki.

-Oh...masz zapasowe w plecaku czy gdziekolwiek?

-Nie. To były moje ostatnie...

-To po co Ty je rozrzucałeś?

-Tyle, że to nie ja! Po co miałbym to robić?

-Nie ważne Midoriya do mojego biura!

*****

-Ja naprawdę nic nie zrobiłem!- Izuku wygodnie usadowił się w fotelu po drugiej stronie wielkiego drewnianego biurka- Jestem nie winny!

-Ale to jednak nie ty jesteś poważnie ranny- dyrektor podszedł do szafki z toną papierów i zaczął szukać czegoś w roczniku Izuku- Tak czy siak wszystko okaże się jak sprawdzimy monitoring. Nie chcemy oskarżać Cię o coś czego nie zrobiłeś ale przyznaj, że okoliczności są...conajmniej nie sprzyjające.

Izuku przełknął ciężko ślinę i spojrzał sobie na dłonie. Drobne, ledwo krwawiące zadrapania pokrywały je niemal po całości. Chłopak nie lubił niszczyć sobie rąk, gdyż zawsze wiedział, że zwiastuje to...nie małe kłopoty. Co prawda zawsze mógł liczyć na pomoc swojego lekarza ale jednak stres go zżerał od środka.

-Z tego co widzę to jest to Twoja 4 szkoła w przeciągu ostatnich lat. Oczywiście tylko licząc gimnazjum. Dlaczego tak często przepisywałeś się do innych szkół? Nie znalazłeś tam jakiś znajomych za, którymi mógłbyś tęsknić?- zapytał przeglądając wyciągniętą chwile wcześniej kartotekę na temat Izuku- Rozumiem, że mogłeś mieć problemy wynikające z Yhym Twojej odmienności od reszty dla...- nie dane mu było jednak dokończyć, gdyż z szafki tuż za nim zleciały teczki, które niemal natychmiastowo wyrzuciły z siebie swoją zawartość w formie sterty papierów- Co do cholery~

-Przepraszam to moja wina. Nie za bardzo panuje nad mocą gdy nie mam swoich leków, a tak się składa, że zostały mi zabrane i zniszczone. Ja naprawdę chciałbym mieć po prostu spokój w tej szkole. Zależy mi żeby dobrze zdać egzaminy, a większość ludzi uważa mnie za chodząca bombę atomową albo za mordercę.

Nad Izuku powoli zaczęły przejmować kontrole emocje jednak wszystkie one zniknęły wraz z gwałtownym otworzeniem się drzwi. Izuku odwrócił się do tyłu, a jego oczom ukazały się bardo dobrze znane mu dwie osoby. Yamada i Aizawa stali niemal tak samo poddenerwowani.

-Izuku wszystko okej?- zapytali równocześnie podchodząc do chłopca, który nie zręcznie się uśmiechnął.

-T-tak wszytko okej...- Zielono włosy podrapał się po szyi.

-Mamy nie za dobre wieści na temat Panów wychowanka- dyrektor stał się w jednym momencie poważny- Wdał się w walkę z kolegą z klasy. Chłopiec, z którym walczył poniósł dość poważne szkody cielesne. Uważamy, że Izuku użył na nim swojej mocy. Świadomie lub nie.

-Ale, że Izuku? I to w walkę?- zapytał Aizawa nie dowierzając- Przecież Izuku to spokojne dziecko. Nigdy nie podniósł na nikogo ręki.

-Bo to nie ja zacząłem! Ja nawet nie walczyłem. Chłop zabrał mi leki przez co straciłem kontrole!- na twarzy Izuku zagościł lekki grymas nie zadowolenia. Dyrektor niby raz mówi, że nie chce go oskarżać ale jednak jak przychodzi co do czego to opowiada to tak jakby to on był prowodyrem całego zamieszania.

-Będzie trzeba wybrać się po nowe- wyszeptał Yamada spoglądając na pokaleczone ręce wychowanka.

-Trzeba znowu zmieniać szkole...super- Aizawa przetarł twarz ręką. Szczerze mówiąc to miał już dość tej całej papierkowej roboty jak na taki okres czasu

-Z całym szacunkiem Panie Aizawa ale- dyrektor machnął ręką pokazując by Shouta wraz z Yamadą usiedli na pozostałych krzesłach znajdujących się przy jego biurku- Osobiście uważam, że przenoszenie Izuku w tak ważnym dla niego okresie czasu jest...conajmniej nie potrzebne jak i krzywdzące. Egzaminy końcowe są za nie całe 10 miesięcy, a Izuku ma spore predyspozycje do dostania się do naprawdę dobrze ocenianych szkół. Teraz najważniejsze by skupił się na egzaminach i tylko na nich. Przenoszenie jeszcze bardziej go zestresuje.

-Czyli uważa Pan, że należy pozwolić by kolejny gówniarz się nad nim znęcał?- zapytał szorstko Aizawa patrząc głęboko w oczy dyrektora- Nie pozwolę by mojemu dzieciakowi się coś działo, a w szczególności nie pozwolę na takie traktowanie. Czy Pan nie panuje nad swoimi uczniami?!

-Proszę się uspokoić nie jest jeszcze pewne, że to było znęcanie się. Wszystko pokaże nagranie z kamer.

-Izuku- powiedział Aizawa kładąc chłopcu dłoń na ramieniu

-Tak?- zapytał spoglądając na wujka

-Idź do swojego lekarza niech da Ci leki i od razu niech opatrzy Ci rany. Ja załatwię TĄ sytuacje. Hizashi pójdź z nim.

Izuku jedynie pokiwał głową, podszedł do drzwi, ukłonił się na podżeganie i wyszedł z pokoju wraz z Yamadą. Droga do samochodu minęła im względnie spokojnie. Pomijając kilku uczniów...a raczej kilkudziesięciu szeptających coś pomiędzy sobą akurat wtedy kiedy Izuku przechodził to można by żec, że jest to jeden z najspokojniejszych powrotów ze szkoły jakie kiedykolwiek zielono włosy posiadał...

*****

-Okej Izuku to by było już wszystko- Powiedział uśmiechnięty

Lekarz prowadzący Izuku nie zmienił się od czasów dzieciństwa chłopca można by żec ani trochę. Nadal zachował swoje stare poczucie humoru, które Izuku tak bardzo uwielbiał.

-Myśli Pan, że tyle pomoże?- zapytał nie pewnie przyglądając się pozaklejanym ranom

-Jasne, że pomoże! Przecież pracuje w dwóch szpitalach więc wiem co robię- zaśmiał się roztrzepując Izuku włosy

-A No tak- Izuku również się zaśmiał. Tak szczerze to on nadal zastanawiał się nad tym jak to w ogóle fizycznie możliwe, że jeden człowiek potrafi tak zarządzać swoim zasobem czasowym, że znajdzie czas na prace w dwóch miejscach.

-Izuku przestań dawać tak sobą pomiatać. Jesteś młody, a i tak już tyle przeżyłeś. Do tego jeszcze pewnie kolejna zmiana gimnazjum Eh, a wystarczyłoby tylko nauczyć się być pewniejszym siebie.

-To i tak nie ma teraz znaczenia. Tak czy siak zapewne zostanę przeniesiony w inne miejsce. Znowu będę jako ten nowy wzięty nie wiadomo z kąt.- westchnął

-Jakim cudem ty nie potrafisz się z kimś zaprzyjaźnić? Przecież jesteś: miły, sympatyczny, masz całkiem sporo mądrego do powiedzenia..., a No i jesteś szczery.

-Jestem inny niż oni to nie pozwala mi się z tymi ludźmi zaprzyjaźnić. Za każdym razem gdy jestem blisko jakiejkolwiek przyjaźni to nagle nie wiadomo z kąt wychodzą moje brudy z przeszłości.

-Może w liceum będzie lepiej...co wreszcie wybrałeś?- zapytał chowając plastry do pojemnika

-Umm wybrałem szkołę policyjną...- zaśmiał się pod nosem

Hikaru patrzył się na niego chwile z uśmiechem na ustach po czym zaczął ponownie mówić.

-Kręcisz coś ja to czuje- powiedział z przekonaniem.

-N-niby co miałbym kręcić?

-Nie wybrałbyś policyjnej bo zawsze mówiłeś, że nigdy przenigdy tam nie pójdziesz. Zatem, którą szkole wybrałeś naprawdę?

Izuku chwile się wąchał. Co jeśli jego lekarz przekaże informacje, że chłopak złożył papiery do U.A jego wujkowi? Przecież Izuku dostanie wtedy taki opierdziel, że długo go popamięta!

-Wybrałeś U.A czyż nie?- zapytał odkładając spokojnie pudełko z medycznymi przedmiotami na najbliższą półkę.

-Ja umm...Tak?

-No i co ty taki nie przekonany? Przecież to fajna szkoła. Spróbujesz swoich sił, a jak coś pójdzie nie tak to ja tam mogę być.

-Ale, że Pan? Przecież Pan pracuje już w dwóch miejscach! Po co Panu kolejna praca?

-Tak tyle nowie na przyszłość. Nawet jakby się nie udało to mają tam wspaniałą pielęgniarkę. No nic Izuku wracaj do domu. Twój wujek musiał wyjść wcześniej i kazał Ci przekazać, żebyś przyszedł prosto do domu.

-Yhym- przytaknął po czym grzecznie się pożegnał i wyszedł.

Izuku przeszedł znaczny odcinek drogi i znalazł się na trasie, która „słynęła ze spokojnej okolicy". Głęboko westchnął po czym mocniej złapał za ramie plecaka.

-Już możesz się odzywać Sarina.

-Jezu No wreszcie. Myślałam, że umrę w tym gabinecie- stuknęła nie zadowolona

-Przecież ty i tak nie żyjesz- zauważył

-Cicho bądź lepiej! Przy tamtym typie zachowywałeś się jak mała owieczka, nad którą można się bez litośnie pastwić.

-Walka nie ma sensu. Jakbym podjął się „walki" wina spadłaby też na mnie. Tego raczej wolałbym uniknąć.

-...za karę kupisz mi mangę!

-Czekaj co?- zapytał tak jakby nie dosłyszał dokładne

-No mangę. Wiesz ty masz ich dużo więc ja bym też chciała. Uznajmy, że to ma mi umilić czas podczas bezustannego latania za tobą w te i we wte...o patrz jaki zbieg okoliczności jesteśmy zaraz przy sklepie z mangami

-Nich Ci będzie i tak miałem coś zobaczyć- Izuku wywrócił uśmiechnięty oczami. Jego nowa znajoma zaczynała my się coraz bardziej podobać pod względem tych samych zainteresowań- Wybierz tyle ile będziesz chciała i tak mam odłożone trochę pieniędzy więc czemu nie.

-Serio?- zapytała podekscytowana

-Tak serio. Tylko pośpiesz się bo trzeba wracać do domu. Wujek Yamada kazał wracać szybko

-----------------------------------------
Słowa:1739

Tak wiem, że nie było mnie prawie tydzień ale zostałam znowu skierowana do szpitala i znowu będą mi robić jakiś tam zabieg. Jednak nie zamierzam kończyć ze wstawianiem rozdziałów. Nadal będą się pojawiać regularnie (trzeba patrzeć czy jakaś pielęgniarka nie chodzi po korytarzu bo dostanę opierdziel, że niby się źle czuje, a jednak siedzę do 2:30 XD)

Do następnego :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro