42
-Ludzie nie rodzą się równi. Zapamiętaj- wyszeptał sam do siebie po czym podparł się ręka o ławkę.
-Emm o czym tam szepczesz?- zapytała nie znana mu dziewczyna
-A może on majaczy?
-Co ty tutaj tak właściwie robisz? To liceum, a ty jeszcze jesteś... No jeszcze jesteś dzieckiem
-Wujek mnie zostawił miał pilne wezwanie- wyjaśnił
-Jasne rozumiem- jakaś dziewczyna przeczesała Izuku jego lśniące loki
-Jak to rozumiesz?! Jak można zostawić...nie wiem ile ty masz lat ale mniejsza. Jak można zostawić małe dziecko na korytarzu. Przecież ten „wujek" mógł odstawić tego dzieciaka do jakieś sali lekcyjnej, a tak właściwie to najlepiej gdyby odstawił go do sali nauczycielskiej.
-Niby tak ale może się spieszył. Hej chłopczyku jak się nazywasz?
-I-Izuku Aiz...znaczy Midoriya
Zielono włosy już za dużo razy powtarzał sobie formułkę o tym jak „na nowo" się nazywa. Może i miał teraz nazwisko „Aizawa" ale to nie znaczy, że nie jest już „Midoriya". Przecież jego matka jest w dobrym stanie, a przynajmniej tak twierdzą lekarze jak i pielęgniarki...wszystko będzie dobrze.
-A więc Izuku zaprowadzony Cię do takiego miejsca z nauczycielami po to żebyś nie siedział sam. My chętnie byśmy z tobą zostali ale No sam rozumiesz szkoła i obowiązki.
Izuku przytaknął jednocześnie zeskakując z ławki. Musiał przyznać, że ten sen bądź jakaś przeklęta wizja była naprawdę przerażająca. Jednak zielono włosego ciągle zaprzątały wspomnienia tego co powiedział mu All for one. Czy on mówił prawdę? Czy na prawdę bohaterowie robią wszystko pod publikę? Czemu nie szukają sprawcy wypadku jego matki? Na to ostatnie mała dłoń chłopca zacisnęła się w naprawdę mocną pieść. Złość powoli zaczęła zalewać całe jego ciało.
-Hej wszystko w porządku?- zapytała dziewczyna- Wydajesz się czymś zdenerwowany
-Przepraszam. Nic mi nie jest- Izuku wziął głęboki wdech i wydech.
-Chodź to nie daleko- ta sama dziewczyna chwyciła go za dłoń pociągając go zaraz za nią.
-Tak właściwie co my im powiemy, że znaleźliśmy dziecko tak po prostu śpiące na ławce na korytarzu szkolnym?
-No raczej tak
-Aha super znaleźliśmy dzieciaka tak po prostu.
-No to co mamy niby powiedzieć? Że jakimś magicznym sposobem obszedł zabezpieczenia U.A?!
-Nie wiem. Jednak wszystko jest lepsze od powiedzenia, ze dzieciak leżał se po prostu na korytarzu. Przecież uznają nas za wariatów i będziemy mieć problemy.
-Jakim trzeba być cymbałem by zostawić tak dziecko?
-Mnie się nie pytaj nie znam się- chłopak wzruszył ramionami
-Ta zauważyłam...jesteśmy!
Izuku zobaczył ogromne drzwi, które w następnej bawili zostały otworzone przez dziewczynę, która trzymała go za rękę. Cała grupka nie pewnie weszła do środka.
-Dzień dobry przepraszamy, że przeszkadzamy ale jest pewien problem. Znaleźliśmy tego chłopca śpiącego na ławce i tak nie za bardzo wiemy co z nim zrobić, a nie odpowiedni jest go zostawiać samego.
-Czy ty serio to powiedziałaś?- wyszeptał do dziewczyny
-Tak! Nie czepiaj się- odpowiedziała mu również szeptem by nauczyciele znajdujący się w pomieszczeniu nie usłyszeli ich rozmowy.
-Rozumiem. Znacie go?- dyrektor Nezu zeskoczył z fotela odstawiając wcześniej filiżankę swojej ulubionej herbaty.
-Nie, nie znamy. Chcieliśmy go tylko przyprowadzić to tyle- chłopak wzruszyła ramionami
-Nie nie znamy go dyrektorze- syknęła przez zęby dziewczyna szturchając kolegę w łokieć- Czy byłaby możliwość zostawienia go tutaj pod opieką nauczycieli, gdyż my i tak jesteśmy już spóźnieni?
-Tak oczywiście zapraszam
Nezu przepuścił dziewczynę trzymającą Izuku za dłoń przez drzwi. Zielono włosy widząc wgapione w niego przenikliwe spojrzenia grona nauczycielskiego lekko się spiął ściskając mocniej dłoń dziewczyny. Ta na niego spojrzała uspokajającym spojrzeniem...To spojrzenie tak bardzo przypominało to jego matki...było niemal takie samo!
-No to my już pójdziemy- dziewczyny puściła dłoń Izuku po czym szybkim krokiem przeszła w stronę drzwi
-Czy gdyby nauczyciele się nas czepiali, że się spóźniliśmy to możemy ich odesłać do Pana Dyrektorze?
-Tak oczywiście nie będzie z tym problemu. No ale już idźcie my sobie poradzimy- Nezu posłał zdezorientowanemu chłopcu uśmiech.
Po wyjściu jak to mówi większość nauczycieli „młodzieży" Nezu uważnie przyjrzał się chłopcu po czym spojrzał na zeszyt nauczycieli
-Czy ktoś z Was orientuje się kogo to dziecko?- zapytał z nie ukrywaną nadzieją w głosie. Szansa, że ktoś go zna jest niby mała ale jednak istnieje.
-A czy to nie chłopiec z tej akcji co Aizawa się mocno angażował? Naprawdę mocno kojarzą mi się jego...włosy. Na każdym zdjęciu miał takie rozczochrane włosy jak teraz- jeden z nauczycieli wskazał na...delikatnie mówiąc rozczochraną fryzurę chłopca.
-A wiadomo kto się nim opiekuje? Gdzie są jego rodzice?
-Ojciec nie znany czy tam poza zasięgiem zależy jak powiesz, a matka to słyszałem, że uległa wypadkowi samochodowemu z kilka tygodni temu. Co się teraz z nią dzieje to nie mam pojęcia.
-No nic...jak się nazywasz? Może masz jąkać inną rodzine? Kto Cie tu zostawił?- zaczął dopytywać
-Izuku Midoriya. Nie, nie mam innej rodziny oprócz mamy, a co do kto mnie tu zostawił to był to mój wujek. Miał pilne wezwanie i że y nie zostawiać mnie samego na ulicy to zostawił mnie samego na korytarzu- Czy to nie brzmiało bez sensu?! Gdzie taka operacja mając na celu zostawienia Izuku w bezpiecznym miejscu w tym momencie była zupełnie bezsensu. Poza tym Yamada powiedział, że nie będzie go tylko przez chwile, ATA chwila dłuży się w nie skończoność.
-Aha czyli masz wujka. Wiesz kiedy wróci?
Izuku kiwnął przecząco na co dyrektor ciężko westchnął.
-No nic poczekasz sobie z nami i się zobaczy. A w tym momencie to ja zaleje nam herbatkę. Meliska jak wiemy to najlepsza herbata na świecie.
Izuku prychnął nie potrafiąc się powstrzymać. Już wyobrażał sobie Hitoshi'ego wkurzającego się bo przecież „minutka" to najlepsza herbata na świecie, a nie jakaś tam proszę cie meliska!
-Co cię tak bawi co?- zapytał z uśmiechem podając chłopcu tackę z ciastami...oczywiście pierwsze co zauważył Izuku to kruche ciasta z dżemem. Teraz tego typu ciastka kojarzą mu się tylko i wyłącznie w wypadkiem ale nie potrafił się im oprzeć. To było jak zawsze silniejsze od niego.
-dziękuje- wyszeptał biorąc kęs ciastka
-No nie uwierzycie! Ten dzieciak z 2B znowu wyrzucił krzesło za okno! No ja psychicznie tu nie wytrzymam! Znowu będzie trzeba wymieniać szybę!
Do sali weszła wkurzona Midnight. Na widok Izuku jednak cały gniew zamienił się w ciepłe uczucie troski. Kobieta w mgnieniu oka znalazła się zaraz obok chłopca.
-Izuku co ty tutaj robisz?- zapytała odgarniając zielonego loka z jego twarzy
-Znasz tego chłopca Midnight?- zapytał Nezu
-Ah tak oczywiście pomagałam w uratowaniu go- odparła dumna sama z siebie
-A wiesz kto się kim zajmuje?
-Ważniejsze pytanie jest takie co ob tu robi?
- Został zostawiony przez swoich aktualnych opiekunów. Teraz próbujemy wyciągnąć informacje kim oni są.
-CZEKAJ CZEKAJ CZYLI YAMADA ZOSTAWIŁ IZUKU W SZKOLE?- wrzasnęła. Nie dość, że jakiś dzieciak podniósł jej ciśnienie to jeszcze Yamada bawi się w nie wiadomo co!
-Czyli to Yamada się nim zajmuje?! Od kiedy?
-No od czasu wypadku. Izuku potem był w szpitalu...JAK JA ZARAZ ZADZWONIĘ DO YAMADY TO ON SIĘ NIE POZBIERA!- kobieta chciała wyciągnąć telefon z kieszeni jednak szybko zorientowała się, że zostawiła go w sali z tymi małymi, a tak właśnie to już nie tak małymi szatanami. Przecież z tej sali nic nie zostanie!
-Hej, a przypadkiem Aizawa nie był dzisiaj na podpisywaniu umowy, że zostanie tutaj nauczycielem?
-Tak rzeczywiście ale pewnie już wyszedł. Napewno go już dawno nie ma.
-A co z All Might'em? Przecież miał wpaść do Ciebie na herbatkę po pracy, a bynajmniej w czasie wolnym.
-Miał nagłe wezwanie i musiał zrezygnować...a może to na tym samym wezwaniu jest Yamada!
-Pewnie tak przecież w przeciwnym razie nie zostawiałby dzieciaka samego.
-Mogę jeszcze ciasteczko?- wtrącił się najmłodszy przez co wszyscy ponownie zawiesili na min wzrok. Czy on powiedział coś nie tak?
-Tak jasne nie krępuj się i bierz ile chcesz. Mamy jeszcze zapas więc niczym się nie przejmuj.
-Tylko z umiarem bo Aizawa nas zabije- Midnight poklepała chłopca po plecach.
-Dałoby się na przykład ściągnąć tu Aizawe? Przecież nie będziemy czekać nie wiadomo ile na łaskawy powrót Yamady.
-Pewnie by się dało ale...
Całe zamieszanie przerwano gwizdem czajnika.
To będzie na prawdę dziwna herbatka...tylko Izuku i większość nauczycieli z U.A. Przecież to normalne.
-----------------------------------------
Słowa:1332
Tak wogóle to z całym pobytem jako dziecko u Aizawy to wyliczyłam skąplikowane matmą, że zejdzie gdzieś tak do 50 rozdziału. Mam tam całkiem spoko fragmenty. Dajcie znać czy to nie za dużo bo nie chce Was zanudzać (nie ukrywam, że pisanie takich rozdziałów sprawia mi dużo satysfakcji 😎)
Do następnego :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro