Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39

-Katsuki? Co ty tutaj robisz?- zapytał przyglądając się blondynowi

-Przyszedłem do Ciebie- Katsuki posłał Izuku promienny uśmiech

-Izuku!

Przez drzwi do domu wbiegła Mitsuki, która w ułamku sekundy znalazła się zaraz przy zielono włosym. Zamknęła chłopca w mocnym uścisku jednocześnie głaszcząc jego bujne zielone loki.

-Ciocia?- wysapał z braku powietrza

-Nic Ci nie jest dziecko?!- zapytała puszczając chłopca oraz dokładnie oglądając jego ciało kawałek po kawałku.

-Nie, nic mi jest jest. Czemu pytasz?

-Jak to czemu się pytam?! Zamknęli Cię w ośrodku! Jeszcze by Ci coś zrobili tak jak Ci złoczyńcy.- zaczęła dramatyzować- Czyli wszystko okej?!

-T-tak wszytko okej- Izuku lekko się uśmiechnął

-Uf to najważniejsze bo jakby Ci coś zrobili to by od razu pożałowali!

-Jasne- chłopiec pokiwał energicznie głową. Jego ciocia jak zwykle przesadza. Przecież to lekarze...co niby mogli by mu zrobić?

-A dla mnie to już taka miła nie jesteś- burknął pod nosem blondyn

-Bo ty często wpadasz w kłopoty. Ale i tak Cię kocham bo jesteś moim synem- Mitsuki pogłaskała młodego Bakugo po głowie.

-MAMO!- krzyknął cały zarumieniony

-No co? Sama prawda! Oj przestań wyglądać jak pomidor- zaśmiała się spoglądając na syna

Na słowa matki blondyn zarumienił się jeszcze bardziej. Izuku zastanawiał się w tym momencie czy Bakugo mógłby zarumienić się jeszcze bardziej. Oczywiście swoje myśli jak zwykle zachował tylko i wyłącznie dla siebie.

-Mamo robisz mi wstyd!- burknął

-No już nie przesadzaj- poklepała syna po plecach

-Ale taka jest prawda! Izuku patrzy- Katsuki spojrzał na rozbawionego Izuku- No co Izuku?

-N-nie nic- chłopiec ledwo co powstrzymywał się od wybuchu nie pohamowanego śmiechu.

-Gadaj!- Katsuki podszedł bliżej Izuku łapiąc go za ramiona by następnie zacząć czochrać jego i tak już beznadziejnie wyglądające włosy.

-Katsuki nie możesz tak robić!- krzyknęła Mitsuki jednak od razu przestała słysząc rozbawiony śmiech zielono włosego

-Katsuki to na prawdę nic! Po prostu ty i ciocia wyglądacie uroczo.

Bakugo słysząc to zarumienił się tak, że jego rumieniec wyszedł prawdopodobnie poza dobrze znaną skale.

-Katsuki dobrze się czujesz?- zapytał

-Wszytko o-okej- blondyn próbował się lekko otrząsnąć

-Pani Mitsuki może Pani wejdzie i napije się herbaty?- do całej konwersacji wbił Aizawa

-Skoro Pan proponuje to czemu nie. Katsuki bądź miły dla Hitoshi'ego- Mitsuki zwróciła się w stronę syna, który jak na razie miał zdziwiony wyraz twarzy

-Że dla kogo?- zapytał blondyn

-Skąd ciocia zna Hitoshi'ego?

-No właśnie!- krzyknął fioletowo włosy

-Twój nowy opiekun Izuku zadzwonił do mnie i poinformował mnie o swoich planach względem Ciebie. Stąd wiedziałam gdzie będziesz mieszkał. Natomiast o Hitoshi'm wiem rówież od Pana Aizawy- wyjaśniła z uśmiechem

-Podczas trwania całej akcji poszukiwawczej wymieniłem się numerem telefonu razem z Panią Mitsuki jak i również z twoją mamą Izuku.

Na wspomnienie o matce cała energia jak i wszystkie pozytywne emocje spłynęły po Izuku nie zostawiając po sobie żadnego śladu. To wspomnienie...wspomnienie z TEGO dnia...dnia wypadku. Za każdym razem, gdy ktoś wspomni o jego matce to konkretne wspomnienie na nowo nawiedza małego Izuku. Tak bardzo chciałby zapomnieć...tak bardzo chciałby żeby to wydarzenie nie miało wogóle miejsca! Jednak dobrze wiedział, że jest to nie wykonalne.

-Izuku wszystko w porządku?- Aizawa kucnął przy chłopcu kładąc mu dłoń na ramieniu

-Tak nic mi nie jest- odparł głosem kompletnie pozbawionym emocji-Ciociu co u mojej mamy?

-Bez zmian- kobieta zwiesiła głowę w dół. Nawet nie potrafiła wyobrazić sobie co czuje tak małe dziecko w takiej sytuacji. Szczerze to mogła tylko spekulować.

-Rozumiem. Można ją odwiedzać?- zapytał

-Tak oczywiście. Lekarze prowadzący mieli jej coś przepisać by polepszyć je obecny stan zdrowia jednak nie jestem pewna jaki to lek.

-Jasne, a czy...- nie dane mu było jednak skoczyć, gdyż fioletowo włosy złapał go jak i Katsukiego za nadgarstek.

-A może przestańmy być tak poważni co?- zaproponował Hitoshi, który już wiedział, że jakby poprzednia rozmowa rozkręciła się dalej to nic dobrego by z tego nie wyszło.

-Hitoshi! Nie możesz tak mówić w chwili kiedy twój mowy przyjaciel przeżywa gorszy okres w życiu. No na prawdę- skarcił chłopca Hizashi, który wreszcie zdołał „dołączyć" to rozmowy.

-Ale taka prawda! Zresztą w takiej sytuacji lepiej by się nie przejmował niż żeby cierpiał.

-Mądry z Ciebie chłopak ale trochę taktowności Hitoshi by się przydało.

-Przecież się nic nie dzieje- wyszeptał słabo Izuku

-No to może ja zrobię herbatę. Jaką Pani pije?- Aizawa spojrzał na Mitsuki modląc się w duchu by kobieta nie wybrała jakieś nie znanej mu herbaty żeby nie wyszedł na idiotę.

-Emm wszystko jedno- Mitsuki wzruszyła ramionami. Nigdy nie zwracała większej uwagi na to jaki smak czy jaką markę herbaty pije więc czemu teraz miałaby cokolwiek wymagać. Zresztą zna Aizawe stosunkowo nie długo przez co wymaganie było by nie odpowiednie.

-Dla mnie minutkę! Każdy wie, że to najlepsza herbata!- krzyknął zadowolony Hitoshi.

-Ty idź i oprowadź nowych przyjaciół...No już już migiem- Aizawa lekko popchał siostrzeńca w ramiona zachęcając by wreszcie wyszedł z tych swoich czterech ścian.

-No dobrze- powiedział z uśmiechem-Chodź Izuku...oraz ty Bakugo

-Skąd ty znasz moje nazwisko przecież mówiłem tylko imię...kim ty jesteś?!- z dłoni Bakugo wydobyło się kilka małych wybuchów

-Katsuki Bakugo znowu to robisz. Pakujesz się w kłopoty! Hitoshi zna twoje nazwisko bo ja się przedstawiłam. Boże jakie dziecko- Mitsuki walnęła się ręką w twarz ukrywając lekkie rozbawienie reakcją syna jak i lekkie wkurzenie, że Katsuki znowu chce się z kimś być bądź chce zacząć.

-Niech Ci będzie- burknął

-Ej dobra bo czas leci! Oprowadzę Was

Hitoshi pociągnął dwójkę chłopców tuż za sobą. Obaj niemal prawie się wywalili pod wpływem pociągnięcia. Fioletowo włosy zamiast zabrać ich na przykład na górę domu by pokazać im go cały zabrał ich...na dwór?!

-W domu nie ma nic ciekawego. Co ja mam pokazać? Drapak dla kota? Plakaty z All Might'em?!- zapytał tak jakby samego siebie

-A co jest niby ciekawego na dworze?- zauważył Katsuki.

-Katsuki przestań być nie miły- Izuku szturchnął go łokciem

-Co ja poradzę, że on jest jakiś dziwny- wyszeptał w stronę zielono włosego

-Ty wiesz, że ja to słyszę?- zapytał wogóle nie przejęty.- Dobra po prostu za mną idźcie

Cała trójka przeszła przez ponad pół ogrodu w między czasie zaliczając wywalenie się na ziemie przez wystający kawałek podłoża, oberwanie liśćmi po dosłownie całym ciele oraz „ataku mega groźnych zwierząt" jakich jak motyle czy inne drobniutkie owady.

-Nie ma mowy, że ja tu przyjdę drugi raz- Bakugo przetarł stoją lekko pokaleczoną twarz- U nas na osiedlu nie ma takich dziwnych liści. Przecież ja mam przez nie rany.

-Nie przesadzaj Katsuki nie jest tak źle- wyszeptał Izuku otrzepując się z ziemi.

-Pospieszcie się to już tutaj!- idący przodem Hitoshi pomachał w stronę włóczących się kolegów.

-Mówiłeś tak już z 3 minuty temu- jęknął zmęczony Izuku

-Ale teraz tak na serio! Naprawdę to tutaj!

Izuku wraz z Katsukim spojrzeli na siebie po czym wzruszyli ramionami. Skoro zaszli aż tutaj to po co rezygnować.

-No to co takiego chciałeś nam pokazać...

-Czy to jest domek na drzewie?!

-----------------------------------------
Słowa: 1138

Jakby coś to „minutka" to taka zarąbista herbatka polecam 👌

Do następnego :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro