8.
Wczesnym rankiem, kiedy wszyscy jeszcze spali, Optimus wymknął się do biblioteki. Pierwotne oprogramowanie dało o sobie znać, ciągnąc go jak magnes w stronę wiedzy.
Jak tylko przekroczył próg biblioteki, zaginął dla całego świata. Chwycił po kolei jak najwięcej książek o jak najciekawszych tytułach, uformował z nich wieżę Babel, usiadł w zacisznym kącie i przepadł w stronicach.
Co kilkadziesiąt minut biegał wymienić materiał, bo się skończył.
W końcu pani Prince miała go dość i wygoniła na lekcje. Optimus podejrzewał, że gdyby nie stara bibliotekarka, to spędziłby w bibliotece cały dzień.
Po namyśle, noc też by spędził.
Na szczęście pozwolono mu wypożyczyć całą górę książek. To i tak była lektura na maks pięć godzin, ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby.
Właśnie kierował się do Wielkiej Sali na czuja, bo kompletnie nic nie widział do przodu i na boki, kiedy... zderzył się z czymś twardym. Upadł na tyłek, upuszczając książki i czując lekkie zawroty głowy. Pokręcił makówką, starając się pozbyć gwiazdek sprzed oczu. Zerknął do góry.
Szczęka poleciała mu do dołu, zrobił wdech przez usta, ignorując dziwnie metaliczny posmak na języku.
Święty Primusie, ZNOWU?!
Stał nad nim Megatron, zamurowany w pół kroku, zapewne przez chore poczucie deja vu. Dokładnie w ten sam sposób się poznali. Wiele milionów ziemskich lat temu, w bibliotece w Iaconie. Wpadli na siebie. Orion zaczął przepraszać, Megatronus się roześmiał i zaproponował energon w ramach przeprosin.
- Wybacz mi, powinienem patrzeć, gdzie idę. Wszystko w porządku? - Megatron wyciągnął w jego stronę szponiastą, nawet w ludzkiej postaci, rękę.Nie chcąc nic mówić, Optimus tylko skinął głową. Chwycił dłoń i pozwolił wywindować się do pionu. Lider Konów pomógł mu pozbierać książki, więc mu podziękował skinieniem głowy. Kto jak kto, ale Meger na pewno rozpoznałby głos Prime'a.
Kiedy się rozeszli w swoje strony akurat zadzwonił dzwon na lekcje. Szlag. Przez ten incydent Optimus nie miał czasu na posiłek. Więc porzucił trasę do Wielkiej Sali i ruszył na pierwszy OPCM.
Myślami jeszcze powędrował do Czary Ognia. Ciekawy był, kto z Sojuszu Transformers zostanie wybrany na Mistrza.
Wszedł do klasy Obrony Przed Czarną Magią i usiadł w ostatnim rzędzie pod ścianą, budując na ławce fort z książek. Lekcja miała się zacząć za 10 minut, więc chwycił "cienką" książkę liczącą około 500 stron i zaczął pobieżnie kartkować, jednym okiem kontrolując stan klasy. Pięć minut przed dzwonkiem przyszedł zespół Bee wraz z Ronem i Hermioną. Zrobili wielkie oczy na widok wieży Babel z książek, ale przysiedli się naokoło i przywitali.
Z grzeczności kiwnął im głową, nie odrywając wzroku od wchodzącego do klasy profesora, tupiącego sztuczna nogą.
Alastor "Szalonooki" Moody usiadł przy biurku, strząsnął grzywę szarych włosów z poranionej twarzy i zaczął wyczytywać listę obecności.
Optimus zignorował to, skupiając się na dziwnym mrowieniu końców aten audioreceptorowych. Zrobił dyskretny wdech przez usta. Równie dyskretnie zeskanował klasę. Skupiając się na profesorze, gdy odebrał sprzeczne z rzeczywistością wyniki. Skany nie odbiegały od normy. Uwagę zwracał nienormalnie wysoki poziom hormonu szczęścia. No i... od profesora dochodził smak... zapach dwóch różnych osób.
Z nosem w książce próbował przemyśleć skłócony obraz Moody'ego, kiedy profesor, głośniej niż dotychczas, zawołał
- Harry Potter?
Sztuczne oko nauczyciela zawirowało w oczodole, biegając wzrokiem po klasie i zapewne szukając delikwenta. Optimus ani drgnął, schowany za murem woluminów. Stężenie hormonu szczęścia u Moody'ego drastycznie spadło, zastąpione strachem, złością i frustracją.
Optimus przełknął kwaśny posmak na języku, mentalnie się krzywiąc. Miał w planach zdradzenie swojej tożsamości na pierwszej lekcji, ale reakcja nauczyciela zmieniła wszystko. Priorytetem stało się jak najdłuższe utrzymanie anonimowości.
Przeczekał więc gorączkowe szepty i smutne, ciche piski Rona, zaintrygowany reakcją zespołu Bumbleee. Wysyłali sobie wiele mówiące spojrzenia. Przyszli do Hogwartu na polecenie fałszywego Optimusa Prime'a, aby chronić Harry'ego Pottera. O ironio. Optimus był ciekawy jaką podejmą decyzję.
W końcu Moody skończył czytać listę obecności i utkwił oboje oczu w jedynym niewyczytanym z całej klasy. W Optimusie.
- A ty to kto? Nie ma cię na liście. Pójdziesz stąd po dobroci, czy mam wezwać Dumbledore'a?
Prime posłał mu swoje specjalne spojrzenie "Skoro jesteś tego taki pewien, to chodź tutaj i mnie zmuś", podnosząc wzrok znad Encyklopedii Mrocznych Oraz Nielegalnych Magicznych Stworzeń. Podwyższył nieco tonację swojego głosu, licząc, że Boty go nie rozpoznają.
- Orion Deva. Dumbledore jest zbędny w tej sytuacji.
- Ah tak? To można wiedzieć, co tutaj robisz, panie Deva?
- Uczę się. - Optimus zamaszyście odstawił Encylopedię na stos książek przeczytanych, prawie tak samo wysoki jak stos książek nieprzeczytanych. - Ale w takim razie więcej nauczę się w bibliotece a nie na lekcji
Moody z szokiem patrzył na tomy, które na początku lekcji tworzyły jeden stos. Na jego twarzy wprost widać było wojnę myśli. Optimus znał odpowiedź, zanim wyszła z pokaleczonych ust profesora.
- Dobra, możesz zostać. Ale masz siedzieć grzecznie i bez żadnych numerów! Do reszty: witam was, nazywam się Alastor Moody i na ten rok będę waszym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią.
Optimus skupił się na książce, ale jednym audioreceptorem słuchał wykładu i zapisywał notatki w bankach pamięci. Zgodnie jak ustawa przewiduje, skończył czytać wszystkie tomy pod koniec lekcji. Akurat jak profesor spytał się o Zaklęcia Niewybaczalne.
Ron podniósł rękę.
- Tata mówił mi o jednym. Nazywa się Imperius.
Moody pokiwał głową. Wyciągnął ze słoika pająka i powiększył go.
- Tak, Klątwa Imperius dała się mocno we znaki Ministerstwu. Sami zobaczcie. Imperio!
Pająk zaczął robić koziołki i stepować, biegać po klasie po uczniowskich głowach i huśtać się na swej przędzy jak na trapezie. Większość studentów zaczęła się otwarcie śmiać.
Optimus wymienił przerażone spojrzenie z Hermioną i Sideswipe'm. Uczniowie naprawdę nie zdawali sobie sprawy ze śmiercionośnej mocy tego zaklęcia.
W końcu profesor dał spokój pajęczakowi.
- Zaklęcie kontrolujące. Kiedyś pomagało Śmierciożercom wymigiwać się od Azkabanu. Wszyscy więksi zwolennicy Czarnego Pana stwierdzili, że ich omotał Imperiusem. I dzięki temu ominęli odsiadki. Kto zna inne?
O dziwo, rękę podniósł Neville.
- Cruciatus - wyszeptał. Oczy nauczyciela zmiękły.
- Jesteś Longbottom, prawda? - i skierował różdżkę na pająka.
- Crucio!
Czy tylko Optimus wychwycił sadystyczny wydźwięk głosu nauczyciela? Pająk przewrócił się na grzbiet i zaczął dygotać. Biedny pajęczak. Gdyby miał głos, krzyczałby tak głośno, że usłyszeliby go Prime'owie na Cybertronie.
- Wystarczy! - Hermiona krzykiem przerwała prezentację. Neville był blady i cały się trząsł. Coś musiało się stać z udziałem klątwy Cruciatus, by tak go wystraszyć.
- Ktoś zna trzecie zaklęcie? - padło pytanie. Tylko Hermiona uniosła drżącą rękę. Gdy została wybrana do odpowiedzi, wyszeptała ledwo słyszalnie:
- Avada Kedavra.
- No tak, zaklęcie śmierci.
Pająk, jakby coś przeczuwając, zaczął uciekać.
To nie mogło być aż tak proste, prawda?
- Avada Kedavra!
Błysk znajomego Optimusowi, zielonego światła. I pająk padł martwy.
- Nie ma tarczy. Nie ma przeciwzaklęcia. Tylko jedna osoba przeżyła jego skutki, nie wiadomo jak. Harry Potter
####################
Edycja 24.07.2020 : Zmieniłam nazwisko Optimusa/Oriona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro