Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

Przypominam, że tutaj jest totalne bashowanie Transformers Robots in Disguise (2015)

###

Spokojnie lawirował pomiędzy ludźmi, idąc w kierunku Peronu 9 i 3/4. Obok niego truchtał Ravage w trybie kamuflażu. 

Nikt nie zwracał na niego uwagi. Wyglądał jak kolejny punk śpieszący się na pociąg. Ze swoimi długimi, niebieskimi włosami, skórzaną kurtką, kamizelką na koszuli, podartymi spodniami i galanami... ot, student zmierzający na pierwszy dzień szkoły. 

Zwłaszcza jakiekolwiek Transformersy miałyby trudności z jego rozpoznaniem, gdyż nie nosił symbolu frakcji. Z tłumu wyróżniały go tylko anteny audioreceptorowe, mogące spokojnie ujść za słuchawki.

Prześlizgnął się na magiczny peron, upewniwszy się najpierw, że nikt nie patrzy.

Chociaż przybył wcześniej niż zwykle, peron był już zatłoczony. Bez zwracania na siebie uwagi, przedostał się na koniec pociągu i rozgościł w pustym przedziale. Ravage wskoczył na przeciwną kanapę i zwinął się w kłębek.

Optimus podciągnął kolana pod brodę i zagłębił się w myślach. Nawet nie zauważył, kiedy pociąg ruszył.

Z zamyślenia wyrwał go trzask otwieranych drzwi i syk cyberkota.

:Morderca!:

- Em, możemy tutaj usiąść?

Optimus przeklął w myślach swoje szczęście. Z pustym wyrazem twarzy odwrócił głowę w stronę grupki osób w drzwiach.

Rudzielec, siwowłosa w a'la policyjnych ciuchach...

... blondyn, dzieciak na wózku i muskularny chłopak.

Skinął im głową, z braku porządnych argumentów mogących ich spławić

- Jestem Bumblebee, to Sideswipe, Strongarm, Fixit i Grimlock. Jesteśmy tutaj nowi, przenieśli nas z Akademi Alchemor w Crown City.

- Zaraz, jak to jesteśmy studentami? Myślałem, że mamy chronić tego... Harry'ego... Portiera? - wtrącił się Grimlock ze zmieszaną miną.

:Cicho, idioto!: - skarciła go Strongarm po cybertrońsku - :Jeszcze wygadasz Deceptikonom, że tę misję zlecił nam Optimus Prime! Osobiście!:

Grimlock oklapł, speszony. Autoboty porozsiadały się na siedzeniach, rozsądnie omijając Ravage'a szerokim łukiem. Nikt nie chciał ryzykować ręki, żeby pogłaskać młodą czarną panterę.

Optimus mentalnie zmarszczył brwi i przeanalizował zasłyszany strzępek informacji. Najwyraźniej, ktoś podszywał się pod niego i wydawał polecenia Bumblebee. Co nie wróżyło nic dobrego i śmierdziało na kilometr manipulacją. 

Tymczasem były zwiadowca zaczął trajkotać, wyraźnie nie mogąc się nacieszyć z powrotu głosu, nawet po kilku latach.

Optimus siedział cicho i obserwował ich interakcję między sobą.

Bee był ich przywódcą ale ledwo nad nimi panował. Strongarm miała jeszcze większy kij w dupie niż Ultra Magnus. Sideswipe był zbuntowanym nastolatkiem o zbyt dobrym sercu. Grimlock robił za brutalną siłę zespołu, choć był trochę niezdarny. Przypominał trochę Bulkhead'a. Fixit.... pół informatyk, pół medyk. Nerwowy, w kółko się zacinający oraz plączący słowa.

Wyjątkowo niedobrana grupa. 

Zupełnie zapomnieli o Otimusie, rozmawiając we własnym gronie i kompletnie go ignorując. Niebieskowłosy całą drogę siedział skulony przy oknie, pogrążony w myślach i głaszczący czarną panterę z fioletowymi oczami.

Wreszcie, po wielogodzinnej jeździe, trzeba było się przebierać w szkolne szaty. Za kilkanaście minut wjeżdżali na przystanek w Hogsmeade. Optimus tylko zmienił swoją płomienną kurtę na zewnętrzną szatę z herbem Gryffindoru.

Widok wychudzonych, szkieletowych koni ciągnących samonapędzające się do tej pory wózki transportujące uczniów trochę nim wstrząsnął. Ale nie takie rzeczy się widziało w kosmosie. Albo w Orbis. No i raczej nikt nie widział tego ewenementu. Nie, chwila, Bumblebee parę metrów dalej robił o to awanturę. A Sideswipe dyskretnie śledził wzrokiem ogon jednego z koni. Optimus tylko wzruszył ramionami i wskoczył do najbliższego pustego powozu.

W końcu dotarł do środka Hogwartu, do Wielkiej Sali. Wmieszał się na tyle, na ile mógł z niebieskimi włosami, w tłum Gryfonów. Na szczęście studenci byli zbyt rozkojarzeni pierwszorocznymi by zwrócić na niego uwagę. 

McGonagall wprowadziła mały tłumek przestraszonych jedenastolatków na przód sali, gdzie stała Tiara Przydziału. Kapelusz zaczął swoją zwykłą, coroczną piosenkę.

Może nie tak zwykłą, skoro kilka ostatnich wersów przykuło uwagę Optimusa.

Lecz spamiętajcie me słowa:

Że nie każde złoto jasno błyszczy

I nie każdy Włóczący się jest Zgubą

Nie każdą siłę Czas zniszczy

A korzeni głęboko wrośniętych lód nie skuje.

Z Popiołu strzelą znów Błękitne Ogniska

A Noc rozświetlą Błyskawice

Skruszony Miecz swą moc odzyska

Król-Widmo wróci na stolicę*

Następnie Tiara ukłoniła się każdemu stołowi, zaczynając od Domu Lwa. Przez całą Ceremonię Przydziału nauczyciele siedzieli jak na szpilkach. Na końcu, jako studenci przenoszący się z "Akademii Alchemor", zostali przydzieleni Bumblebee i Spółka. Podejrzanie szybko wszyscy trafili do Gryffindoru, co wyraźnie nie spodobało się Sideswipe'owi.

Wreszcie, wstał dyrektor, by wygłosić ogłoszenia parafialne.

Optimus zignorował to, dopóki Fred Weasley na całą Wielką Salę nie krzyknął "ŻARTUJE PAN!".

Prime zlustrował optyką całą salę, rejestrując wyrażenia szoku i zaskoczenia. Równie wielu miało na twarzach wypisaną dziką radość.

Po przerwie na żarcik, dyrektor ciągnął dalej.

- Jak zapewne wiecie, Turniej Trójmagiczny, w którym biorą udział trzy szkoły magii, miał za zadanie krzewić międzynarodową przyjaźń i współpracę.. Miło mi więc oznajmić, że w tym roku będziemy również mieli czwartego konkurenta! Sojusz Transformers z Ameryki! I zanim zapytacie, nie, nie zmienimy nazwy turnieju~ 

Optimus zesztywniał. Skąd Transformers dowiedzieli się o Hogwarcie?

:Optimus do Soundwave - Dlaczego Cybertrończycy biorą udział w Turnieju Trójmagicznym?:

:Soundwave do Optimusa - Zasugerowałem to, kiedy Ameryka szukała ochotnika: 

- Powitajmy, dumnych uczniów Durmstrangu!

Przez drzwi weszła grupa studentów w futrach, głośno tupiąc i stukając laskami w rytm marszu. Wykonali kilka numerów, kończąc finałem w postaci płomiennego ptaka. Po oklaskach zajęli miejsce przy stole Slytherinu, zaś ich dyrektor przy stole nauczycielskim.

- Mam przyjemność przedstawić młodzież z Beauxbatons!

Do sali tanecznym krokiem wpadli uczniowie ubrani w delikatne i eleganckie mundurki koloru błękitnego. Zaczęli delikatnie tańczyć, tworząc iluzje ptaków i motyli. Po skończonym występie wybrali Dom Kruka, a Madame Maxime usiadła po lewej od fotela Dumbledore'a.

- Na koniec zapraszam Sojusz Transformers!

Wbiegło kilkanaście osób, każda inna. Wykonali kilka akrobatycznych sztuczek, następnie wykonali dwie linie i stanęli na baczność. Przez powstały tunel przeszło dwóch mężczyzn.

Siwowłosy, potężnie zbudowany, o czerwonych oczach. Ubrany w szarą kurtkę i spodnie.

Drugi z nich miał białe włosy z kilkoma pomarańczowymi smugami. Nosił biały kitel lekarski z pomarańczową linią życia na rękawach.

Optimus musiał zasłonić rękami usta, by powstrzymać nagły atak śmiechu. Miny zespołu Bumblebee były bezcenne. Szczególnie mina zwiadowcy, gdy zobaczył... kogoś, kogo dawno temu zabił.

Dumbledore zabrał głos.

- Sojusz jest podzielony na dwie frakcje, więc ma dwójkę przywódców. Pozwólcie, że ich przedstawię: Lider Deceptikonów, Lord Protektor, Megatron, oraz zastępca lidera Autobotów, medyk polowy Ratchet. 

Obaj dowódcy kiwnęli głowami, gdy padało ich imię. Po czym razem z całą grupą ruszyli do stołu Gryffindoru, ostentacyjnie ignorując zespół Bumblebee.

Ostatecznie grupa usiadła obok Rona, Hermiony, Neville'a i bliźniaków Weasley. Optimus siedział na tyle blisko nich, by móc słyszeć co mówią i na tyle daleko, by być niewidzialnym.

- Niech się zacznie uczta!

Stoły zapełniły się jedzeniem. Wybuchły rozmowy. Optimus rzucił Ravage'owi stek pod stół. Ciągle nie znaleźli energonu, więc cyberkot musiał sobie radzić na około. Na szczęście był w stanie przetrwać na materii organicznej, a niedobory metalu załatwiało kilka sztućców czy stara kosiarka. 

Jednym uchem Optimus usłyszał, jak Ratchet przedstawia Sojusz ciekawskiej Hermionie.

- Jak słyszałaś, jestem Ratchet i dowodzę Autobotami. W skład mojego zespołu wchodzą Smokescreen, Arcee i Ironhide. Tamte grupowe emo to Megatron, pod nim służą Starscream, Knock Out oraz Soundwave. A, i jest jeszcze Laserbeak, sokół Soundwave'a.

- Dlaczego Sojusz jest podzielony? Nie łatwiej by wam było współpracować?  - Hermiona przechyliła głowę na bok, zaciekawiona, wywołując istną lawinę wśród swoich kręconych włosów.

Ratchet tylko prychnął, wyraźnie czymś jednocześnie zmęczony oraz poirytowany. Zerknął na Megatrona. I podsumował odpowiedź w dwóch słowach.

- Rodzinna drama.

- Dziwne macie imiona - wypaplał bez taktu Ron, z ustami pełnymi kurczaka.

Wystarczyło jedno spojrzenie Megatrona, a Weasley z piskiem schował się za Hermionę. Babrając jej loczki w kurczęcym tłuszczu.

Optimus zdusił śmiech, bo lider Konów nawet nie przybrał groźniej miny. Było to opatentowane spojrzenie pod tytułem "Jestem wyczerpany kontrolą mojego przedszkola, a Starscream nie zamknął jadaczki przez całą noc. DAJ. MI. ŚWIĘTY. SPOKÓJ. Torbo flaków."

Po skończonej uczcie, prezentacji Czary Ognia, sędziów, wyjaśnieniu zasad Turnieju i przedstawieniu nowego nauczyciela OPCM-u, Alastora "Szalonookiego" Moody'ego, wreszcie zostali wypuszczeni do dormitoriów. Na Optimusa czekała kolejna niespodzianka. Najwyraźniej Transformers otrzymali kwaterę na najwyższym piętrze Wieży Gryffindoru, zaś większość zespołu Bee nocowała w akademiku 4-tego roku. Czyli w akademiku Optimusa.

Ravage bez skrupułów zwinął się na łóżku Prime'a, znajdując je po zapachu.

- Hej! Spadaj kocie! To łóżko Harry'ego! - rozległ się krzyk. Cyberkot tylko syknął, układając się wygodniej na poduszce. Dodatkowo wkurzając.

- W tym roku ja tu śpię - Optimus chwycił za łokieć Rona, zanim ten popełni przestępstwo morderstwa kota. Albo zanim Ravage w "samoobronie" posieka go na wstążeczki.

- Nie możesz! To łóżko Harry'ego! 

- Ron, czy widzisz gdzieś tu Harry'ego? - spokojne pytanie Optimusa zgasiło ślepą furię Rona. Nastolatek, zgaszony, wbił wzrok w podłogę.

- Nie. - w końcu wydobył z siebie, brzmiąc jakby dusił płacz w tęsknocie za najbliższym przyjacielem. - Nie było go ani w pociągu, ani na Ucznie Powitalnej.

- Powiem ci tylko tyle, że kto szuka, ten nie błądzi - Optimus poklepał Rona po ramieniu, puszczając jego łokieć. Latorośl Weasleyów, widocznie zmęczona i wyczerpana, padła na swoje łóżko i zasunęła kotary.

Neville zrobił to samo. Dean także, jak już upewnił się, że jego najnowszy plakat z drużyny piłkarskiej West Ham wisi prosto. Seamus wyglądał, jakby chciał dorzucić swoje trzy grosze... ale w tym momencie do akademika wpadł zespół Bumblebee minus Strongarm. Roboty w przebraniu prędko rozgościły się na dodanych łóżkach. Sideswipe, zupełnie przypadkiem, wybrał sobie łóżko naprzeciwko Optimusa i klapnął na nie.

Bumblebee z gwiazdkami w oczach podszedł do chillującego na poduszce Ravage'a.

- Kici kici kici ... Mogę? - spytał się.

Optimus tylko wzruszył ramionami. Nie chciał oddzywać się przy nich, mogli rozpoznać jego głos. Ale ukrył uśmieszek za kołnierzem koszuli, kiedy zwiadowca z wyciągniętą ręką zbliżył się do Ravage'a na niebezpieczną odległość.

No, Optisiek, masz konkretnie charakterystyczny ten swój głosik.

Dlaczego nie zatrzymał Bumblebee? Może obudziła się jego "przed Prime'owa" strona? Bo jeśli Orion Pax słynął z czegokolwiek innego prócz bystrego procesora i talentu do technologii....

- AAAAAAUUUUUAAAAAAAAAA!!!!!!!

.... to było to nieustanne trollowanie innych.

O czym boleśnie przekonał się właśnie Bumblebee, gdyż wściekły cyberkot rzucił się na zwiadowcę, zatapiając kły w palcu próbującym go podrapać za uchem.

Śmiech echem odbijał się od ścian, kiedy Bumblebee z piskiem myszy uciekł przed kotem na drugi koniec pokoju. Tuląc do siebie rękę noszącą ślady kocich kłów i pazurów.

Nie mogąc dłużej kontrolować mięśni twarzy, Optimus pozwolił sobie na maleńki uśmiech, po czym klapnął na swoje wyrko i zasunął zasłony, oddzielając się od innych. Chciał skorzystać z dobrodziejstw anonimowości tyle, ile mógł. Jutro wszyscy będą wiedzieli, jak wygląda Harry Potter. A raczej ten, kogo uważali za Chłopca-Który-Cholera-Znowu-Przeżył.

##########

* Wiersz pochodzi z Władcy Pierścieni, tylko trochę go przerobiłam, by lepiej pasował do mojego widzimisię ~ 

*Nieuchwytna zaciera ręce*

Ojjjjj, zaczynamy rozkręcać fabułę~ 

Jeśli myślicie, że to koniec cyrku na kółkach dla Harry'ego/Optimusa... no to zapinać pasy~ 

Ja się dopiero rozkręcam!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro