Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sugawara Koushi

Hejka wszystkim^^ O to kolejny lemon tym razem z Sugawarą.

Sugawara: Coś ci długo to zajęło

Oj cichaj. Ważne, że jest.

Sugawara: Co na mnie cichasz?

Bo mogę. Dobra jedziemy z tym koksem

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Z Sugawarą znamy się od pierwszej klasy liceum. Pierwszego dnia oboje na siebie wpadliśmy. Może nic wielkiego się nie stało, ale ten moment był ważny. Doskonale zapadł on nam w pamięć. Wymieniliśmy się tylko pojedynczymi zdaniami, a potem prawie nic nie rozmawialiśmy. Byłam zbyt nieśmiała, żeby zagadać pierwsza. Dopiero z czasem coraz częściej gadaliśmy, aż któregoś dnia przyznałam się sama do siebie do tego co obok niego czułam. Jednak nie byłam w stanie do niego zagadać. Nie chciałam go stracić. Wszystko się zmieniło, gdy przyszłam któregoś dnia na jego trening. Chciałam tylko oddać mu jego zeszyt z matematyki, a potem iść na swój. Weszłam na halę i przywitałam się z wszystkimi i już chciałam iść do srebrnowłosego, gdy to on na mnie wpadł, a dokładnie jego usta na moje. Oboje mieliśmy szeroko otwarte oczy i płonęliśmy rumieńcem. Po chwili chciał się odsunąć, ale uniemożliwiłam mu to, łapiąc za jego koszulkę i ciągnąć w moją stronę. Od tamtego dnia jesteśmy parą i dziś mijał dokładnie rok. Przez ten czas kłóciliśmy się tylko raz i chyba poszło o moje kontuzje z treningów. To była pierwsza i raczej ostatnia taka sprzeczka. 

Byłam na swoim treningu, kiedy udało mi dojrzeć srebrne włosy mojego chłopaka. Czyli albo nie miał treningu, albo wcześniej skończył. Zwiać to raczej by nie zwiał. On taki nie jest. Jedno było pewne. Miał mnie na oku przez cały trening. No prawie. Czasami udawało mi się uciec spod jego pilnego oka. Coś czuję, że mi się potem oberwie, ale no. Kto nie ryzykuje nie pije piwa, czy jakoś tak. 

-Dobra! Na dziś koniec. Nie zapomnijcie o ćwiczeniach na rozluźnienie.

-Hai sensei!

Krzyknęłyśmy całą drużyną i od razu wzięłyśmy się do roboty. Nie przejmowałam się, że czułam na sobie czyjś wzrok. Doskonale wiedziałam czyj, więc za bardzo się nie martwiłam. Aż do tego momentu.

-[Imie]-san. Sugawara-san cały czas się na ciebie patrzy i jest dziwnie czerwony.

Ojć. Ja już chyba wiem o co chodzi. W końcu byłam wypięta w jego stronę. Na samą tą myśl, sama zrobiłam się czerwona na twarzy i niemalże natychmiast się wyprostowałam. To jego teraz wina, że mam takie myśli. On zaczął z tymi żartami. Nie ja! Zaraz po tych ostatnich ćwiczeniach poszłam się szybko przebrać. Akurat fart tak chciał, że spod prysznica wyszłam ostatnia. Miałam na sobie dwa ręczniki. Jeden owinięty na włosach, a drugi wzdłuż mojej piersi. Raczej nikogo nie było. W końcu byłam sama. Tylko Suga mógł czekać przed wejściem. Podeszłam do swojej szafki, żeby wyciągnąć swoje normalne ubranie, kiedy ktoś złapał mnie za talię. Pisnęłam z zaskoczenia i już chciałam wołać o pomoc, kiedy usłyszałam głos chłopaka

-Spokojnie. To tylko ja

-S-Suga

Głos mi się załamał. W końcu byłam po pierwsze po prysznicu. Po drugie tyle te dwa ręczniki i po trzecie byliśmy sami. Niech to.

-Suga, proszę cię puść.

-Hmmm. Nie

Powiedział i jego ręce pojechały nieco wyżej. Próbowałam się jakoś wyrwać, ale nic z tego. Przytulił mnie od tyłu, a ja nie miałam żadnej drogi ucieczki. Żadnej. Jedyne co mogłam zrobić, to się poddać. Albo sobie teraz daruje, albo nie. Chodziarz czując jak coś dotyka mojego uda, to raczej będzie to drugie. Przełknęłam swoją ślinę i jedyne co mogłam zrobić to się w niego wtulić.

-Nie masz się co się stresować

Zaczął składać małe pocałunki na mojej szyi od czasu do czasu przegryzając moją skórę.

-N-Nie moglibyśmy z tym p-poczekać?

-Wybacz skarbie, ale tak mnie pobudziłaś, że raczej nie dam rady z tym długo czekać.

Miał teraz taki spokojny i kojący głos, że nie mogłam mu teraz zabronić. Powrócił do przerwanej czynności i po chwili poczułam jak ssie jeden punkt.

-Mmmm....Koushi to zostawi po sobie ślad

-I dobrze. To pokaże innym, że jesteś moja, pani wice kapitan.

Zawsze tak mnie nazywał mimo, że sam był wice kapitanem. Odwróciłam się do niego, kiedy skończył robić malinkę i złączyłam nasze usta. Popchnął mnie przyszpilając do szafki i od razu przejął kontrolę. Jego język szybko wślizgnął się do moich ust i pokonał mój w walce. Jęknęłam w jego usta i zjechał pocałunkami niżej, zostawiając mokry ślad. Zaraz po chwili ob ręczniki znalazły się na ziemi. Oparłam się rękoma o "ścianę" i co jakiś czas jęczałam, czując jak przegryza czy bawi się moimi piersiami.

-T-To nie fair. Ty jesteś ubrany.

-Racja

Tylko wtedy na chwilę się odsunął i zdjął swoją górę od mundurka i spodnie. Został tylko w bokserkach. Potem można powiedzieć, że po chwili znalazłam się na ławce, a on nade mną. Patrzyłam w jego oczy, a on w moje, dopiero może tak po minucie wrócił do przerwanej czynności, ale tym razem zaczął całować mój brzuch. Tak jakbym była w ciąży. Tak przynajmniej przy tych pocałunkach czułam. Miał ułatwioną drogę do mojej "przyjaciółki", właśnie przez to że wyszłam z prysznica. Przejechał językiem po całej długości, a ja wygięłam kręgosłup w łuk z nawet głośnym jękiem.

-Csiii. Ktoś może nas usłyszeć.

Zagryzłam swoją wargę, żeby się kontrolować, ale słabo mi to wychodziło, kiedy tak lizał. Doszłam w jego usta. Wtedy się odsunął i oblizał wargi. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy poczułam jak we mnie wchodzi. Szybko złączył nasze usta i mój jęk wydobył się do jego ust. Kiedy przyzwyczaiłam się już do tego uczucia, poruszałam nieco biodrami, dając mu znak, że może zacząć się poruszać. Nawet długo nie musiałam na to czekać. Zarzuciłam swoje ramiona na jego szyję, pozostawiając nasze usta nadal złączone. Fakt musieliśmy się na jakiś czas odłączyć, żeby wziąć głęboki oddech, ale potem i tak atakował moje usta swoimi. Po jakimś czasie doszłam, zaciskając się na jego członku. On jeszcze chwilę się poruszał, ale w porę wyszedł i spuścił na podłogę. Oboje ciężko oddychaliśmy. Oparł swoje czoło o moje i chwilę miał zamknięte oczy

-Jesteś niesamowita [Imie]-chan

-To ty jesteś niesamowity kapitanie

Uśmiechnęłam się szeroko i po chwili oboje się zaśmialiśmy. Wtedy usłyszałam czyjeś pukanie, oboje zamarliśmy w bezruchu. Musiałam coś powiedzieć.

-Jeszcze chwilka!

-Dobrze, ale się pośpiesz.

Oboje odetchnęliśmy z ulgą i wstaliśmy, żeby się ubrać. Kiedy to zrobiliśmy wzięliśmy się za szybkie sprzątanie tego bałaganu. Pierwsza za drzwi wyjrzałam ja, żeby zobaczyć, czy nie ma tego szatniarza. Widząc, że jesteśmy bezpieczni, pokazałam chłopakowi, że możemy wyjść. Jednak w mojej głowie narodził się pewien pomysł.

-Ale to ty mnie zanosisz. Nie wiem czy nie padnę z zmęczenia.

Oboje się zaśmialiśmy i po chwili wziął mnie na pannę młodą.

-Jak sobie panienka życzy.

Cmoknął mnie w usta i tak poszliśmy do mnie do domu. Cóż mogę powiedzieć. Na tym jednym strzale się nie skończyło.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

*Kolejny krwotok*

Sugawara: Wakane-san wszystko dobrze?

*Pokazuje kciuk do góry i zakrywa nos* Tak. Nic mi nie jest

*Huk drzwi*

Oikawa: Powiedzcie, że go tu nie ma

Kogo?

Oikawa: Iwy

Coś ty znowu odwalił?

Oikawa: Ja? Nic

Sugawara: Coś nie wierzę.

Ja też nie. No cóż Reader. Następną osobą właśnie będzie Oikawa-senpai

Oikawa: Wiesz, że lubię jak tak do mnie mówisz.

Spadaj Oikawa. Ja jestem Tsukkiego. *Odchodzi*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro