Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Oikawa Tooru

OHAYOO^^ To ja. Wakane. I przybywam z nowym lemonem

O: Lepszy od innych, bo jest ze mną!

Ta ta ta. Wmawiaj sobie *wytyka język* Lepiej zabierajmy się za rozdział

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Znam go. W końcu kto by go nie znał. Pan wielki Oikawa Tooru. Kapitan i rozgrywający Aoba Johsai. Jeden z najlepszych rozgrywających w prefekturze. A ja? Zwykła siatkarka z Aoby, która od jakiegoś czasu nie gra. A czemu? Ciężko to określić. Może po prostu powiem, że pewna kontuzja i tyle. Nawet jak bardzo bym chciała grać, to po prostu nie mogę. To by się źle skończyło przynajmniej dla mnie. Dla innych nie. Jeśli znowu ją przeciążę, to pożegnam się i z grą i normalnym chodzeniem. Jednak dziś nie o tym. Jestem [T/I] a o to moja historia jak ja i Oikawa staliśmy się parą i nie tylko.

Szłam sobie wzdłuż korytarzy Aoby, obserwując pozostałych uczniów mojej szkoły, kiedy do moich uszu doszedł mnie znajomy mi głos mojej przyjaciółki. Odwróciłam się w jej stronę, ale zamiast powiedzieć mi o co chodzi, to ta po prostu złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w sobie znaną stronę. 
-[I/P] powiesz mi o co ci chodzi?!
-Nie teraz! Musisz się schować!
-Co? O co ci chodzi?!
-[T/I] cóż....Chyba wygadałam o tym że grałaś w siatkówkę
-ŻE CO?!
Dalej nic nie mówiła. Ale warto nadmienić, że prosiłam ją aby była z tym cicho, to ta nie! Jak zwykle musiała się wygadać i teraz narazić mnie na kogoś z siatkarzy lub siatkarek. A jedyne co robi teraz, to próbuje mnie ukryć przed nimi zamiast wcześniej siedzieć cicho! Po kilku minutach wbiegłyśmy na jakąś halę sportową, gdzie było na serio ciemno jak na tą porę dnia.
-Czemu mnie tu przyprowadziłaś.
-WYBACZ [T/I]! ZMUSILI MNIE!
-CO?!
W zamian usłyszałam zamykanie się drzwi i przekręcanie kluczyka. Od razu podbiegłam do drzwi i starałam się je otworzyć.
-Otwierać te drzwi!
Nawet waliłam pięściami w nie, to nic. Nikt się nie odzywał, ani nie było nawet słychać aby ktoś się poruszał. Aż do pewnego momentu. Salę rozświetliły lampy. Początkowo syknęłam i mocno ścisnęłam swoje powieki, lecz powoli zaczęłam je otwierać, przystosowując swoje oczy do światła. W tym samym momencie co powoli otwierałam swoje powieki, usłyszałam dźwięk czyiś butów uderzających o podłogę sali. Kiedy doszłam do siebie, powoli odwróciłam się za siebie i spojrzałam przed siebie. Przed sobą zobaczyłam sylwetkę bardzo ale to bardzo dobrze znanej mi postaci. Oikawa Tooru. Czy ja na serio zostałam zamknięta z kapitanem Aoby w sali gimnastycznej? Dobra znam go, ale tylko z plotek i widzenia, ale nigdy z nim nie gadałam. Nie należałam do jego fanek, ale podziwiałam jego grę. Kilka razy przychodziłam na ich mecze, w przebraniu, aby mnie nie poznano, a teraz? Jestem z nim zamknięta, jakby mnie znał. 
-[T/I] mam rację?
-Tak. Czego ode mnie chcecie, że mnie zamknęliście tutaj 
Mój ton był raczej taki suchy i obojętny. W ogóle nie pokazywałam zainteresowania. Ale jego reakcja mnie zaskoczyła. Tylko się zaśmiał. Ale to był taki normalny uśmiech, a nie. Spojrzałam na niego totalnie zaskoczona.
-[I/P] Miała rację. Jesteś ciekawą osóbką
-Co masz na myśli?
-To że....no....
Zaczął się mieszać i uciekać wzrokiem wszędzie byle nie patrzeć na ciebie.
-MASZ STALKERA!
Jak usłyszałam głos swojej przyjaciółki z drugiej strony drzwi, nieźle się zaskoczyłam. Czyli tak samo jak ja Oikawę, on stalkował mnie. Tylko ja chodziłam na jego mecze więc no. To nie do końca stalkowanie.
-To my was tu zostawiamy
Ten głos już nie należał do mojej przyjaciółki, tylko do jakiegoś chłopaka. Ale mogę się założyć że to był #4. 
-E-EJ! Otwórzcie te drzwi!
Krzyknęłam odwracając się w kierunku drzwi. Jednak nikt już nie odpowiadał. Zostałam sam na sam z kapitanem Aoby. Między nami panowała niezręczna cisza, aż w końcu przestała przerwana przez jego kroki w moją stronę. Postanowiłam to zignorować, bo może mi pomoże. Jednak okazało się inaczej. Złapał mnie za nadgarstek i zaczął gdzieś ciągnąć.
-Co ty robisz?!
Próbowałaś się wyrwać, jednak ci się to nie udawało, a chłopak nie odpowiadał. Nawet jego twarz nic nie pokazywała. Przeraziłam się i tym bardziej próbowałam wyrwać. Jednak jak poczułam jak jego dłoń zjechała niżej i zaczął lekko gładzić spód mojej dłoni kciukiem, nie wiem co we mnie wstąpiło. Odpuściłam dalszej walki i powoli poszłam z nim. Może czułam jakieś tam rumieńce, ale pewna nie jestem. W każdym razie poszłam powolnym krokiem z nim i się już nie wyrywałam. Jednak mocno się zdziwiłam jak to miejsce, w które mnie zaprowadził to był składzik na piłki i tym podobne. Kiedy weszłam do środka i się rozglądałam, Oikawa puścił moją dłoń. Chciałam wykorzystać okazję i uciec, ale jedna cząstka mnie powstrzymała. Nie mogłam się przez nią ruszyć. I w tym samym czasie usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. W tym samym momencie moja jedyna drogi ucieczki z tego miejsca, została zamknięta. Przełknęłam swoją ślinę i odwróciłam się w tamtą stronę. A że było nawet ciemno to ledwo co widziałam. Ale miałam dobry słuch, dlatego mogłam wywnioskować, że chłopak się do mnie zbliżał. Zaczęłam się cofać, aż nie upadłam na materace przez to że się o nie potknęłam. I po chwili nade mną zawisł nie kto inny niż Oikawa. Jedyne co udało mi się z siebie wykrztusić to kilka słów.
-C-Co ty robisz?
Nie chciałam się za jąkać, ale no. Tak wyszło.
-Nie wiedziałem, jak za to się zabrać.
-Zabrać za co? Za gwałt?!
-Csiii. I nie. Kiedy tylko cię zobaczyłem to dziwnie się czuję. Nie mogę się nawet skupiać na treningu. A kiedy tylko [I/P] mi się wygadała o tym że przychodzisz na mecze i że grałaś w siatkówkę.....Tym bardziej chciałem cię poznać, ale za każdym razem musiałem czekać przez moje fanki. A teraz....Mam okazję
-C-Co? O cz...
Dalej nie dał mi nic powiedzieć, ponieważ złączył swoje usta z moimi. Szeroko otworzyłam swoje usta i czułam tą czerwień na twarzy. Początkowo nie wiedziałam co zrobić, ale to ciepłe uczucie na moich ustach, ostatecznie oddałam się pieszczocie i przymknęłam swoje oczy i wplotłam swoje dłonie w jego włosy. Czując, że oddawałam pocałunek, on go pogłębił prosząc swoim językiem o dostęp. Zgrabnie mu odmówiłam, ale on chyba się nie poddał. Jego dłoń poleciała na jedną z moich piersi i mocno ją ścisnął, wywołując u mnie pisk zaskoczenia i otworzenie ust, co oczywiście wykorzystał i wsadził tam swój język szybko przejmując dominację. Nie miałam nawet jak walczyć. Każda moja próba kończyła się dla mnie przegraną. Po którymś razie się po prostu poddałam, bo też zaczęło mi brakować sił, aby dalej walczyć. W tym samym momencie się ode mnie odczepił i zjechał na moją szyję. Przyssał się do miejsca, którego nie miałam jak zakryć mundurkiem. Kiedy przestał, spojrzał na mnie błagalnym wzorkiem. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, lub zrobić, ale ostatecznie kiwnęłam głową na tak. Prawie od razu zostałam pozbawiona swojej koszuli od mundurka i mojego stanika. Chwilę tak patrzył, aż nie zakryłam się ramionami. 
-Nie zakrywaj. Chcę popatrzeć
Szeroko otworzyłam swoje oczy i wtedy złapał mnie za nadgarstki i uniósł je ponad moją głowę. Zaś druga znalazła się na mojej piersi, którą ugniatał czy bawił się sutkiem. Z drugą robił prawie że to samo, a raczej ją ssał i nawet gryzł.
-Ała
Ten tylko coś warknął w odpowiedzi. Z moich ust wydobywały się jakieś tak jęki, a kiedy jego dłoń zaczęła jechać na dół, czułam przechodzący po moim ciele dreszcz, a kiedy przejechał palcem po mojej dolnej bieliźnie, z moich ust wydobył się głuchy jęk
-Mokra po kilku minutach?
-C-Cicho siedź
Ten tylko się zaśmiał w odpowiedzi i zaczął jeździć po nich, doprowadzając mnie do szału.
-Tooruuuuuu!
-Powtórz
-C-Co?
-Powtórz 
-Tooru!
Jak na zawołanie przestał się tak ze mną droczyć i zaczął zdejmować swoje spodnie. Potem został tylko w bokserkach. Zbliżył się tak że przez materiał czułam jego pulsującego członka na moim wejściu. I znowu się zaczęło. Droczył mnie aż w końcu nie wybuchnęłam.
-Tooru! Proszę wejdź we mnie!
-Błagaj.
-Błagam cię Tooru! Wejdź we mnie 
-Jak sobie księżniczka życzy
Nawet nie wiem kiedy pozbył się swoich bokserek i po chwili czułam w sobie jego członka. Początkowo było to trochę bolesne, ale ten ból po chwili minął i zastąpiło go dziwne uczucie. Potęgowało się za każdym razem jak Oikawa się poruszył. Tak jakby mój świat na chwilę zapłonął. Jednak nie mogłam być za głośno. W końcu to była hala gimnastyczna szkoły. Jednak po może kilkunastu minutach poczułam tak jakby formowanie się knotu, aż w końcu moje ścianki się zacisnęły. Oikawa doszedł chwilę po mnie i warto nadmienić dwie rzeczy. Nie wyszedł na czas i....NIE BYŁO ZABEZPIECZENIA! Kiedy się ubieraliśmy i leżeliśmy na tych materacach, postanowiłam go ochrzanić.
-Czy ty jak o tym myślałeś nie mogłeś się zabezpieczyć?!
-Emmmm.....Upsi
Uśmiechnął się niezręcznie i lekko oberwał ode mnie w ramię. 

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Oikawa: No no no. Po tak długim czasie

Oj zamknij się. Następną osóbką będzie....

Oikawa: Czyżby znowu ja? *wypina dumie pierś

Nie. Iwaizumi-san! 

Iwaizumi: Zabrać go?

Raczej wywalić. Ty jesteś w kolejce następny

Oikawa: C-C-C-CO?!

Iwaizumi: *Serwuje w Oikawe*

Jak dzieci



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro