Lev Haiba
Fuck fuck fuck fuck!
Lev: Wakane-san wszystko okey?
Nie! Nightmare miał urodziny! A ja nie wiedziałam! AAAAAAAAAA! Dowiedziałam się w ostatniej chwili!!!!!
Lev: Nightmare? Ten co ostatnio tu był?
TAK! Szybko z tym rozdziałem, a potem muszę coś wymyślić dla niego. Let's get to it
>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Święta. Magiczny okres w ciągu całego roku. Wolne od szkoły, od nauki (Co komu, bo ja mam pracę domowe i naukę na sprawdzian pod koniec stycznia) i śnieg (Eheeeee. W moje urodziny ma dopiero spać podobno. Sorka kochani. Już się wyłączam, bo mi udusicie). Czego by tu chcieć więcej? Jednak wiedziałam, że coś jeszcze mnie czeka. W końcu jak moja szkoła spotyka się teraz z Nekomą, to kto wie co się wydarzy. I tak. Chodzę do Fukurodani. Jestem jedną z menadżerek drużyny siatkarskiej i jak tylko jest jakiś obóz treningowy, to ja biorę udział na pewno. Zawsze jakieś akcje się dzieją. A dziś...Cóż...Organizujemy wspólne święta. Nawet fajnie będzie tak spędzić ze wszystkimi ten wieczór. Już zanim to się zaczęło, to pewna osoba z Nekomy to mnie wydzwaniała i spamiła co chwila. Tak też było tym razem. Akurat kiedy pomagałam reszcie przy organizacji. Odłożyłam część swojej pracy i przewróciłam swoimi oczami. Wyjęłam swój telefon z kieszeni i odeszłam trochę od reszty.
-Lev głupku jeden nie zdążymy na czas jak będziesz mi co chwila wydzwaniał.
-Wybacz...Po prostu nie mogę się doczekać aż znowu się spotkamy.
Cicho się zaśmiałam i może jeszcze chwilkę z nim pogadałam, ale i tak ostatecznie trzeba było się rozłączyć i wziąć dalej do pracy. Zakazałam swoje rękawy i poprawiłam swoją kitkę. Zostało coraz mniej czasu.
Time skip
Wzięłam głęboki oddech i jeszcze raz spojrzałam dokoła. Cała nasza drużyna zrobiła wszystko co mogła i wyszło nam to super. Teraz zostało nam tylko czekanie na Nekomę nawet długo im to nie zajęło, bo zanim nawet się nie obejrzałam, ktoś przytulił od tyłu. Ja już wiedziałam kto, bo tylko jedną znam osobę z Nekomy co ma takie srebrzyste włosy.
-Lev!
-Też się cieszę na twój widok [Imię-chan]
Co do naszych relacji...na razie jako najlepsi przyjaciele. Czuję coś do niego więcej, ale nie jestem w stanie mu tego powiedzieć. Boję się, że to mogłoby wszystko popsuć. Dlatego wolę pozostać w ukryciu. Po tym całym przywitaniu zabraliśmy się to tych wspólnych świąt.
Time skip
Jak to opisać...Cóż...Na pewno nudno nie było. Kenma cały czas na konsoli. No prawie cały czas. Bokuto i Kuroo robili sporo hałasu, szczególnie Bokuto. A ja? Cały czas gadałam z Lev'em. Miło się z nim rozmawiało i fajnie. Nawet nie wiem kiedy mijały godziny. Niektórzy jeszcze długo się bawili, ale ja po nie wiem jakimś czasie zostałam pociągnięta w jakąś stronę przez Lev'a. Spojrzałam się nieźle zdziwiona i taki sam miałam głos.
-Co ty robisz?
On jednak nie odpowiadał. Szłam za nim no bo co mogłam więcej zrobić. Wyrwać się mu nie chciałam. No i ciekawiło mnie co on takie wymyślił. Szliśmy tak pewien czas, aż nie dotarliśmy do schowka szkolnego. Ten położył mi tylko dłoń na plecach i takim uspokajającym gestem wprowadził mnie do środka. Spięłam się. Co on zamierza ze mną zrobić do jasnej?! Spojrzałam się za siebie i dostrzegłam, że zamykał drzwi na klucz. Jeszcze bardziej się spięłam i przez mój kręgosłup przeszedł niemiły dreszcz. Odwrócił się w moją stronę i mogłam dostrzec tylko jego pobłysk z oczu. Zaczął do mnie podchodzić na co ja zaczęłam instynktowinie się wycofywać, aż nie trafiłam na ścianę. Ten oparł się dłońmi o ścianę za mną, tak że uniemożliwił mi ucieczkę.
-Lev..?
Nadal nic nie mówił, tylko siedział cicho. Po chwili po prostu wbił się w moje usta gwałtownie, na co szerzej otworzyłam oczy i cała płonęłam rumieńcem na twarzy. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. To był mój pierwszy pocałunek, więc nie wiedziałam co zrobić. Jednak powoli zaczęłam go jakoś oddawać. Odsunął się dopiero po chwili, abyśmy mogli złapać nieco powietrza. Oparł swoje czoło o moje i spojrzał na mnie z lekko przychylonych powiek.
-Kocham cię...Jak szaleniec! Nie mogę się nawet na treningach skupić. Ilekroć sobie o tobie pomyślę, potrafię siedzieć tak przez godziny, myśląc co robisz w danym momencie, czy do ciebie napisać i co, czy zadzwonić. Czy gdzieś z tobą wyjść. Dlatego proszę cię...Zostań moją dziewczyną. Nie potrafię spędzić jednego dnia nie myśląc o tobie.
Chwilę stałam cicho, myśląc nad tym co on przed chwilą powiedział. Byłam czerwona na twarzy i na serio nie wiedziałam co zrobić. W końcu też coś do niego czułam. Kiedy zaczął lekko odwracać głowę zasmucony, ja złapałam jego twarz w dłonie i teraz to ja go pocałowałam. Miałam mocno ściśnięte powieki, ale po chwili poczułam jak zaczyna oddawać pocałunek. Jego jedna dłoń powędrowała pod moje kolano i nieco uniósł moją nogę i nie odrywając się od mnie powiedział.
-Podskocz lekko
Zrobiłam to co mówił i wtedy trzymał mnie za oba kolana, ale plecami nadal byłam odwrócona do ściany i się o nią opierałam. Wplotłam swoje palce w jego włosy, aż w końcu Lev zaczął gdzieś iść. Posadził mnie na chyba jakimś biurku czy coś i jego dłonie zawędrowały pod moją koszulkę. Na chwilę się oderwał i patrzył na mnie takim proszącym i pełnym pożądania wzrokiem. Nieco się zaczerwieniłam i nie wiedziałam, czy jestem gotowa na coś takiego, ale ostatecznie kiwnęłam głową na tak. Ten od razu pozbawił mnie mojej koszulki. Nie żebym nie została mu dłużna. Jego też znalazła się na ziemi. Potem znowu wbił się w moje usta, jednak po chwili zjechał na moją szyję. Zaczął ją lizać i skubać, szukając mojego słabego punktu, aż w końcu go znalazł. W miarę głośno jęknęłam, ale mnie uciszył.
-Csiii. Chyba nie chcesz aby ktoś nas tu znalazł~
Odwróciłam głowę w inną stronę i ledwo co powstrzymywałam jęk, jak zaczął w tamtym miejscu robić ślad. W tym czasie jego dłonie zawędrowały za moje plecy i chwilę walczył z zapięciem od stanika, co go chyba nieco denerwowało, aż w końcu się mu udało. Tym bardziej ciężko było siedzieć cicho, gdy zaczął ugniatać swoje piersi (Autorka umiera ;-;) Moje w miarę uciszone jęki chyba go tylko bardziej pobudzały, bo gdy skończył robić swoje ślady, jego jedna ręka zjechała z mojej piersi w dół, a sam zaczął lekko ssać sutek. Przegryzłam swoją wargę, aby zachować tą ciszą, aż do momentu gdy jego dłoń nie trafiła do moich majtek. Wtedy mimowolnie poruszyłam biodrami i puściłam swoją wargę, aby jęknąć. On zadowolony z siebie i z tego co robi, bez żadnego opierdzielania, włożył swój palec i potem drugi. Na początku tylko wkładał i wyjmował, powodując u mnie chęci na więcej i nie tylko. Jednak potem zaczął jeszcze dodatkowo wiercić na boki, przez co wygięłam nieco swój kręgosłup i ledwo co powstrzymałam jęk. Kiedy już miałam dojść, ten wyjął swoje palce i zdjął moją dolną część ubrania wraz z majtkami i to samo zrobił z swoimi, przez co widziałam jak jest już pobudzony. Przyłożył czubek do mego wejścia, aby mnie podrażnić, co mu idealnie wychodziło, aż bez większego ostrzeżenia czy coś, wszedł we mnie cały i złapał dłońmi za pośladki aby mnie zdjąć z tego biurka. Owinęłam swoje ramiona wokół jego szyi i schowałam swoją już dość czerwoną twarz w jego szyję. Nieco na nim podskakiwałam ciężko oddychając, ale on to samo.
-[Imię]-chan. S-Spójrz na m-mnie.
Odsunęłam się od jego szyi i spojrzałam na niego, ale od razu poczułam jego usta na swoich. Po części dobrze, bo nie było zbytnio hałasu czy coś. Trochę to trwało, gdy tak podskakiwałam coraz to szybciej, aż w końcu znowu mnie nie posadził na tym biurku i kontynuował, aż nie doszłam, a ten w porę ze mnie wyszedł i spuścił się na podłogę. Oboje ciężko oddychaliśmy, oparci o swoje czoła, aż w końcu się odezwali.
-Jesteś niesamowita/niesamowity...
-Hehe...Wesołych świąt [Imie]-chan.
-Planowałeś to.
-Może tak może nie. Na pewno chciałem ci wyznać swoje uczucia, ale za bardzo mnie pobudziłaś.
Walnęłam go lekko z piąstki, na co ten się zaśmiał. Potem zostało nam ubranie się, posprzątanie tego co Lev narobił i powrót do reszty. Na szczęście nie pytali nas co się stało, tylko Kuroo się jakoś dziwnie patrzył, jakby wiedział co się stało. O nie...Czy on nas słyszał?! Jest tu gdzieś płatny morderca czy coś?
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Lev: Wakane-san żyjesz?
......Nie to znaczy tak. Ty wiesz, że ja ciebie za bardzo nie lubię Lev
Lev: Wakane-san....Jesteś nie miła
Nie baw się w mego kuzyna. Dobra Reader następną osobą jest *Bębny*
Akaashi: Ohayo
Yup. Kolejną osóbką jest Akaashi! A teraz przepraszam...Lecę łatwić prezent na urodziny i wigilię dla Nightmare'a *Puf znika*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro