Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kuroo Tetsurou

Mrawr. Dziś jestem kotem xD Dobra. Żart. Ja nie kot. Ja Feniks i wilk w jednym

Kuroo: Tak tak tak. A to miauczenie to co to było?

Oh shut up. Ty jesteś KOGUT! A wilki je zjadają

Kuroo: Jak chcesz to zapraszam.

Fuj. Bleeee. Się zatruję pewnie, albo co. Może lećmy z rozdziałem, bo nie wiem co tu się zaraz stanie

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Z Kuroo jestem już od dłuższego czasu. Jak mogę opisać ten związek? Nudno nie jest. Oczywiście nie raz ode mnie oberwał, za....Już daję listę. Za zboczone żarty. Za łapanie mnie tam gdzie nie trzeba. Za to że się ze mną droczył na oczach przyjaciół. Kilka razy wlazł mi do łazienki jak się myłam. No wtedy to jeszcze obrywał szamponem czy czymś innym. To samo jak wlazł mi do pokoju jak się przepierałam. Kapeć poleciał wtedy. Ani on ani ja nie mamy nudno. Się dziwie, że z nim wytrzymuje i też że on ze mną. Tyle razy udawało mi się uciec przed jego zamiarami, że chyba w końcu nie wytrzyma i albo siłą mnie weźmie, albo nie wiem. Ale już wolę tą pierwszą opcję niż to, żeby z inną. Ale poza tymi sprawami, to jest to dobry chłopak. Nie raz mi pomógł, gdy tego potrzebowałam. Nie raz mnie obronił przed kimś. Pamiętam jak pojechaliśmy do Miyagi. Jakiś Oikawa czy jak mu tam się do mnie przystawiał. Kuroo dał mu jasny przekaz, żeby mnie zostawił. Potem cały czas trzymał mnie blisko siebie i w ogóle nie puszczał. Po tym dniu skupiałam się na różnych sposobach ucieczki. Nie wiem czemu, po prostu miałam dziwne przeczucia, że Kuroo w końcu będzie chciał TO ze mną zrobić, nawet jakby to było wbrew mojej woli. Dlatego częściej ćwiczyłam biegi i nie tylko. Byłam coraz szybsza, ale ten Kogut też ćwiczył. W końcu jest kapitanem drużyny siatkarskiej. Moje szanse są takie małe jak myszka porównywana do stodoły, czyli znikome. Dobra. Pora chyba opowiedzieć jak to było.

Byłam jeszcze szkole. A dokładnie to kończyłam lekcje. Niby nic wielkiego byście powiedzieli, ale wcale tak nie było. Jakbyście byli na moim miejscu to byście tak samo powiedzieli. Niepotrzebnie się zakładałam z Kuroo. Przesądziłam swoje zdolności. Mieliśmy się ścigać przy rozgrzewce i jak wygram, to kupuje mi mój ulubiony napój, a jeśli on to przychodzę do niego na weekend, ponieważ jego rodzice gdzieś pojechali. No i chyba łatwo się domyślić kto wygrał. W duchu modliłam się tylko o to aby mu jakoś nie odbiło, bo wtedy byłoby po mnie. A dokładnie nie po mnie tylko po moim dziewictwie. Ale o co ja proszę. Wiadomo że mu odwali i nie będę mogła uciec. Walić ten pech! Niech on się ode mnie odczepi! A nie tylko do mnie się ten pech przykleił. Włożyłam ostatnią książkę do torby i zarzuciłam ją na ramie by potem wyjść z sali na korytarz. Przymknęłam swoje powieki przy wyjściu i prawie od razu musiałam je otworzyć. A to czemu? A to dlatego, że prawie od razu zostałam przez kogoś przykuta do ściany. Oczywiście w sensie metaforycznym. Od razu zrobiłam się czerwona, ale jednocześnie nieco podirytowana.
-K-Kuroo!
-Taaaaak?
-Po pierwsze nie przedłużaj słów. Po drugie wypuść mnie.
-A jak nie to co mi zrobisz mała?
Teraz przegiął. Udało mi się unieść jedną dłoń i walnąć go w czubek głowy. Ten tylko się uśmiechnął i nadal nie chciał mnie puścić. Postanowiłam zagrać ostatnią na razie kartą.
-Kuroo Tetsurou jak mnie zaraz nie wypuścić, to do ciebie nie przyjdę.
-No dobrze dobrze.
Wziął swoje ramiona i mogłam pójść się naszykować na ten "weekend". Oczywiście chłopak nie odstępował mnie na krok. Obiecałam to obiecałam. Pójdę do niego, to nie musi mnie pilnować. Jednak jak jest blisko mnie to czuję się bezpieczniej. Odprowadził mnie do domu i potem poszedł do siebie wszystko naszykować.

Czas od przyjścia do wyjścia z domu szybko mi minął. Nieubłaganie szybko. Wolałam tym razem, żeby się dłużył niż tak śpieszył. Spakowałam swoją piżamę i takie tam do torby na ramie i wyszłam z domu. Tak jak po wyjściu byłam spokojna to tak w połowie drogi zaczęłam się stresować i w mojej głowie krążyło, tylko to co chce ze mną zrobić. Prawie od razu trzęsłam głową na boki i starałam się uspokoić. Ostatecznie znalazłam się przed drzwiami jego domu, lekko zestresowana. Wzięłam kilka głębszych oddechów i zadzwoniłam do drzwi. Niemalże od razu otworzył mi je nie kto inny niż Kuroo. Był ubrany w krótkie spodenki i luźną koszulkę. Uśmiechnął się niewinnie i ja już wiedziałam, że wydałam na siebie wyrok.
-Ohayo [Imie]-chan. Wchodź
Niepewnie weszłam do środka i zdjęłam swoje buty, pocałowałam chłopaka w policzek, starając się grać spokojną. Nawet jak taka nie byłam. Cóż...Mam nadzieję, że potem nie będzie się żałować.
-Co powiesz na jakiś film?
-Jestem za!
Odpowiedziałam z może lekką ulgą. Szczerze nie spodziewałam się tego, ale chyba lepsze to niż TAMTO. Przynajmniej tak uważam.

Time skip

Powiem tak. Tak myślałam, że wybierze coś takiego. 50 twarzy Grey'a. Skąd ja to wiedziałam? Chyba za dobrze go znam już. No ale halo jak to ja przy pierwszych spotkaniach u niego w domu wywalałam mu świerszyczyki do kosza to co się dziwić. Jeszcze na szczęście mi się nie oberwało za to. Gdzieś tak przy końcówce filmu, oparłam swoją głowę o ramię Kuroo i zaczęłam powoli przymykać oczy i równać oddech, aby możliwe zasnąć. Jednak coś nie dało mi tego dokonać. A była to ręka mojego chłopaka na moim udzie, która była nieco za wysoko. Spojrzałam na niego i chwilę patrzył na ekran telewizora, ale potem przerzucił wzrok na mnie. Posłałam mu lekko pytające jak i zirytowane spojrzenie.
-Oj no weeeeeeeź~
-Kuroo nie.
-Prooooooszę~
Nadal grałam nie dostępną. Jak niby mamy to zrobić to niech się trochę pomęczy. Udałam, że chcę iść do toalety, jednak ten mi nie pozwolił. Złapał mnie z nadgarstek i pociągnął do siebie tak, że siedziałam na jego kolanie okrakiem. Spojrzałam na niego znowu z lekką irytacją i może czerwienią na twarzy. Ten się tylko przybliżył do mnie bliżej i szepnął.
-Jak nie po dobroci...To będzie po mojemu.
Już chciałam uciekać, kiedy w mgnieniu oka, znalazłam się pod nim na kanapie. Zanim w ogóle jakoś zareagowałam, wbił się brutalnie w moje usta. Oddałam pocałunek, który po chwili stał się bardziej zdominowany przez niego, jak i namiętny. Mimowolnie cicho jęknęłam, cała się czerwieniąc, na co odsunął się i zjechał na moją szyję. Lizał i lekko skubał, aż nie znalazł mojego słabego punktu. Drgnęłam i starałam się powstrzymać jęk, więc przegryzłam lekko swoją wargę. On to widząc, zaczął ssać to miejsce i nawet gryźć. Jednak jakoś udało mi się powstrzymać te jęki. On widocznie niezadowolony z tego mocniej mnie w to miejsce ugryzł, na co w końcu wypuściłam ten krzyk na zewnątrz. W tym czasie jak on pracował nad tym miejscem, jego dłonie znalazły sobie miejsce pod moją koszulką. Błądziły tak po moim brzuchu, aż w końcu postanowił się pozbyć tej koszulki wraz z stanikiem. Chciałam się zakryć, ale widząc to złapał za moje nadgarstki.
-Nie zakrywaj się~ Takie widoki to ja chciałbym codziennie
-K-Kuroo!
Pisnęłam cała czerwona, na co ten się zaśmiał i sam zdjął swoją koszulkę wraz z spodenkami, zostając tylko w swoich bokserkach. Ja no to wiadomo, byłam tylko od pasa w górę naga. Ale do jednego mogę się przyznać. Jego widok bez koszulki był jednym z najlepszych. Gdy zerknęłam nieco w dół dostrzegłam, że ktoś dostawał już sporej erekcji. Nawet nie wiem jak długo się tak patrzyłam, ale w końcu przerwał to Kuroo.
-Lubimy to co widzimy?~ Nie martw się nie długo go zobaczysz w pełni okazałości (Autorka właśnie zaliczyła Deada i zaraz pewnie Nightmare to wykorzysta)
Odwróciłam głowę w inną stronę, z lekko nadętymi policzkami, jednak długo tak nie pozostałam. Złapał lekko za mój podbródek i odwrócił moją głowę do siebie i złączył nas w pocałunku. Oddałam go i przymknęłam swoje powieki. W międzyczasie poczułam jak jego dłoń zjeżdża po moim brzuchu i potem zdejmuje moje spodnie i przejeżdża przy okazji palcem po mojej kobiecości. Znowu gwałtownie drgnęłam, na co ten się odsunął i spojrzał z flirciarskim uśmieszkiem
-Ktoś tu jest wrażliwy?~
-M-Możeeee
Jak już mamy to zrobić to czemu nie zagrać w jego grę. Jakby go tu nieco jeszcze podroczyć czy po wnerwiać. Podniosłam swoje biodra nieco do góry, ocierając się o jego erekcję, na co sama cicho jęknęłam a ten to samo.
-I na dodatek niecierpliwa~ Nie gorączkuj się tak~
-Ale ja się nie gorączkuję~
-Mhm~
Przejechał znowu swoim palcu, bo moim wrażliwym punkcie, na co znowu cicho jęknęłam. Zaczął mnie tak męczyć, tylko ocierając palcami o mój kwiat, aż w końcu nie wytrzymałam.
-Kuroo! Błagam cię...
-O cooooo?
-Nie drażnij mnie~!
-Bo co?~
Zaczął zdejmować moje majtki i gdy się ich pozbył, wsunął we mnie jednego palca, na co lekko drgnęłam. On zadowolony z siebie, wsunął drugiego zaczął nimi poruszać na zewnątrz i wewnątrz. Kiedy poczułam się jakby coś się we mnie formowało, ten wyjął ze mnie palce, na co przeciągle jęknęłam.
-Nie martw się. Nie na długo będziesz pusta~
Kiedy tylko to powiedział, zdjął swoje bokserki, uwalniając prężącego się swoje członka. Na jego rozmiar nieco się mocniej zaczerwieniłam.
-K-Kuroo nie zmieści się.
-O to się nie martw. Zmieści.
Nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć, bo szybko i gwałtownie we mnie wszedł cały. Ja krzyknęłam z bólu, jak i trochę z przyjemności. Odczekał aż się przyzwyczaję do jego rozmiaru i dopiero potem zaczął się we mnie poruszać. Teraz nie czułam już bólu, ale przyjemność. Oboje po jakimś czasie zaczęliśmy nieco głębiej oddychać. Złapałam za jego ramiona nieco wstrzymując się, abym doszła razem z nim. Kiedy to się stało, oboje głośniej jęknęliśmy, ale na szczęście chłopak wyszedł zanim doszedł aby tylko spuścić się na mnie. Chwilę normowaliśmy oddech i spojrzałam jeszcze na chwilę na jego członka. Czy on nadal ma erekcję?! Jak!?! Ten tylko się zaśmiał i wstał razem ze mną. Ręce miałam owinięte wokół jego szyi, zaś nogi wokół jego tali. Zaczął gdzieś ze mną iść i nieco się zdziwiłam jak okazała się to łazienka.
-Najpierw wspólny prysznic a potem jeszcze do pokoju.
Wbił się znowu w moje usta i potem wszedł razem ze mną do kabiny prysznicowej. To była dłuuuuuuga noc

>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Uffff....W końcu...Już koguta mam za sobą z pisaniem

Kuroo: Mogłaś jeszcze dalej to popisać~

Spadaj. Już wolę pisać takie rzeczy z Nightem...Znaczy....JA NIC NIE MÓWIŁAM OKEY?! Tego nie było. Pfffff

Kuroo: Night? Kto to?

*NM robi wjazd na chatę*

NM: To ja. Czegoś chciał od mojego zwierzaka?

NIGHTMARE! Jeszcze raz mnie tak nazwiesz to ci kastrację zrobię!

NM: *Łapie mackami*

NM: I tak by ci to się nie udało~

*Uwalnia się* Może przedstawię kto następny a nie mnie łapiesz! 3...2...1...LEV!

Lev: Co ja?

Domyśl się

Lev: JEST!

Ehhhh...Tak Reader. Lev jest następny. Do następnego Feniksy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro